Na początku 2018 roku założyłem sobie plan do wykonania: w każdym miesiącu przynajmniej jedna wizyta w górach! Potem dodałem kolejny warunek: z co najmniej jednym noclegiem. Teoretycznie jest to bardzo prosta sprawa, biorąc pod uwagę ile jest możliwości wyjazdu, ale zwykle tak się składa, iż te wolne dni jakoś znikają albo wykorzystywane są w inny sposób.
Przez pierwsze 11 miesięcy plan był pracowicie realizowany, został tylko grudzień. Miałem problem, aby wyskoczyć w góry przez weekend, więc pojechałem w tygodniu: w poniedziałek, tydzień przed wigilią 😏. Wybrałem pasmo, do którego najłatwiej było mi się dostać komunikacją publiczną, a więc popularne Góry Opawskie.
Ponieważ byłem po nocce w robocie, zatem część drogi w skrzypiącym autobusie przedrzemałem. Wychodząc w Głuchołazach (Ziegenhals) wszelkie objawy senności i zmęczenia zniknęły, bo o to w końcu pojawił śnieg! Niby grudzień, ale zimy jeszcze na oczy nie widziałem, a bardzo do niej tęskniłem 😏.
Przy stacji Głuchołazy-Miasto trwa jakiś remont.
Rynek w zimowej scenerii.