niedziela, 29 lipca 2018

Beskid Niski (4): upalna Grzywacka Góra na pożegnanie.

Ostatni dzień w Beskidzie Niskim wita upalnym porankiem. Zaczęło się na ciepło, skończy się na ciepło.

Śniadanie z własnych zapasów szykujemy w ogródku przed budynkiem schroniska w Myscowej.


Pani opiekująca się PTSM-em zjawia się nawet przed umówionym czasem. Miło sobie dyskutujemy m.in. o problemach z wodą, które wynikają z powodu źle wykopanej studni. Podobno mają ją "poprawiać". Na pożegnanie zostawiamy jej pół słoika ogórków otrzymanych wczoraj w autostopie, a których nie zdołaliśmy rady zjeść 😉.

Dzisiejsza trasa jest teoretycznie stosunkowo krótka, lecz nie możemy na nią przeznaczyć całego dnia. Na początek idziemy zobaczyć cmentarz. W dolnej części zachowało się kilkanaście rusińskich nagrobków.




środa, 25 lipca 2018

Beskid Niski (3): autostop, autostop, do Myscowej ruszaj, hop!

Dzień trzeci miał być najbardziej męczący - według mapy czekało na nas 27 kilometrów, czyli zapewne w rzeczywistości około 30. Na samą myśl zaczęły boleć mnie plecy... W dodatku prognozy pogody na ten dzień nie były najlepsze.

Śniadanie uskuteczniamy przy świeżo rozpalonym ognisku. Pakowanie i o godzinie 10-tej opuszczamy bazę namiotową w Radocynie.

Najpierw musimy się trochę cofnąć na północ i przekroczyć Wisłokę mostem (ewentualnie brodem). Tu kiedyś znajdowała się wioska Długie (Довге). Po wojnie większość mieszkańców wyjechała na teren ZSRR (część dobrowolnie), a kilka rodzin w czasie akcji "Wisła" znalazło się na Warmii. Nie pozostał po nich żaden budynek, a jedynie porośnięty białymi kwiatami cmentarz i krzyże przydrożne. Nowszą pamiątką są symboliczne drzwi.



Nekropolia wojenna z numerem 44 jest, jak większość w okolicy, autorstwa Dušana Jurkoviča. Dwa lata temu już na niego zaglądałem, więc ograniczam się do ujęcia z daleka. Cmentarz w latach 90. ubiegłego wieku tak "remontowano", że zmniejszono jego powierzchnię o 3/4!

niedziela, 22 lipca 2018

Beskid Niski (2): spod Magury Małastowskiej do Radocyny.

Poranek pod Magurą Małastowską jest słoneczny, ale na północy mocno kłębią się chmury. Reszta towarzystwa jeszcze śpi, kiedy wychodzę na dwór porobić kilka zdjęć.


W schronisku od ponad roku trwa rozbudowa, której końca nie widać. Są jednak wyraźne postępy - w listopadzie do łazienki należało przejść dookoła budynku po kostki w błocie, a żeby skorzystać z prysznica trzeba było niemal położyć się na brudnych kafelkach, bo takie było ciśnienie wody. Po korytarzu hulał wiatr z niezabezpieczonego wejścia na taras. Obecnie sanitariaty są obok głównych drzwi i wszystko jest trochę bardziej ogarnięte.


Na śniadanie tradycyjna jajecznica. Musimy nabrać sił na dzisiejszą wędrówkę; w założeniu miała być lajtowa, ale według mapy to i tak ponad 20 kilometrów!

czwartek, 19 lipca 2018

Beskid Niski (1): z Szymbarku pod Magurę Małastowską. Asfaltem i cerkwiami.

Lipcowy wyjazd w Beskid Niski to już tradycja. Nie wyobrażam sobie lata bez tego wydarzenia 😏. W tym roku było trochę kombinowania odnośnie trasy, ale w końcu udało się ułożyć ciekawą marszrutę na 4 dni.

Początek wypada w piątkowe wczesne popołudnie w Szymbarku. Z autobusu wysiadamy niedaleko Skansenu Wsi Pogórzańskiej.


Podchodzę pod cmentarz parafialny, gdzie zlokalizowana jest jedna z zachodniogalicyjskich kwater wojennych - nosi numer 74. Nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym i jest dość zaniedbany.



Inny zabytek to drewniany katolicki kościół św. Wojciecha. Ładne wnętrze, ale z zewnątrz drażniły mnie duże deski przybite do ścian i opisujące poszczególne części budynku: "zakrystia, nawa, kruchta". Ale i tak nie rozumiem, jak z takiej świątyni ludzie chcieli się przenieść do współczesnego bezpłciowego kościoła?

poniedziałek, 16 lipca 2018

Komárom. Podzielone miasto z habsburską twierdzą.

Komárom to miejscowość, która miała pecha zetknąć się z wielką polityką: podobnie jak kilka innych miast europejskich zostało podzielone w poprzek przez obcych polityków. Nikt nie zwracał uwagę na kwestie historyczne, etniczne czy gospodarcze - jedyną wartością była niebieska kreska na mapie, czyli Dunaj.

W efekcie od 1919 roku mamy Komarno - słowacką część północną oraz Komárom - węgierską część południową. Rdzeń miasta przypadł Słowakom, przy Węgrach pozostało dawne przedmieście Újszőny, do XIX wieku stanowiące osobną wieś.

Zabudowa u Madziarów w dużej mierze składa się z bloków oraz nowych domów. Na zdjęciu główne skrzyżowanie, a przewrócony kwietnik to efekt silnego wiatru.


Wjeżdżając od strony wschodniej (droga nr 1 w kierunku Budapesztu) tradycyjnie zatrzymuję się zrobić zdjęcie Pomnikowi Poległych. Tym razem to współczesna konstrukcja.


piątek, 13 lipca 2018

Zakole Dunaju (Visegrád) i pałac w Gödöllo.

Zakolem Dunaju określany jest odcinek między Esztergomem a Szentendre. Czasem używana jest ten nazwa Łuk Dunaju - rzeka przestaje pełnić funkcje graniczne i oba brzegi należą do Węgier. Dunaj otaczają tutaj niewysokie góry i wzgórza, okolica jest bardzo malownicza. Na turystów czekają szlaki turystyczne, zabytki z czasów antycznych i średniowiecza, a także park narodowy.


Na obu brzegach między wodą a lasami rozłożyły się liczne miejscowości. Chciałem przejechać najpierw jedną stroną, a potem wracać drugą, ale ostatecznie skończyło się tylko na prawym brzegu.

Zatrzymujemy się w wiosce Dömös. Parking na niewielkim placu między pocztą a lodziarnią płatny 😮. Upał, atmosfera sennej soboty.


Boczna droga, która rychło zmienia się w szutrówkę, a następnie w zarośnięty szlak, prowadzi nas do dziury w płocie, a potem do szerokiej łąki. Znajdują się na niej pozostałości klasztornego kościoła z epoki Arpadów.

czwartek, 5 lipca 2018

Esztergom i Štúrovo/Párkány - nierówne rodzeństwo.

Esztergom (po polsku Ostrzyhom, lecz wolę nazwę oryginalną) to jedno z najważniejszych węgierskich miast: pierwsza stolica kraju, miejsce koronacji królewskiej księcia Vajka, który przyjął imię Stefan i potem został ogłoszony świętym, wreszcie siedziba prymasa.

Do tej naddunajskiej miejscowości zajrzeliśmy w sierpniu 2017 roku wracając z Bałkanów; wizyta była krótka z mocnym postanowieniem powrotu. Zatem pora na dokładniejsze zwiedzanie 😃.

Najważniejszym obiektem jest oczywiście monumentalna bazylika św. Wojciecha (Adalberta). Widać ją prawie z każdego zakątka, a także z wielu miejsc w okolicy.


Największy kościół Węgier (18. na świecie) to typowy przykład XIX-nego klasycyzmu. Z bliska trochę przyciężkawy i przygniatający otoczenie, z daleka bardziej lekki - przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Konsekrowano go w 1856 roku, co upamiętnia jedna z płaskorzeźb. Po lewej stronie widać mężczyzn w austriackich mundurach, może też uczestniczyli w ceremonii?


wtorek, 3 lipca 2018

W kierunku Dunaju (ale bez samej rzeki): słowacko-węgierska prowincja.

Dunaj to moja ulubiona europejska rzeka! Ilekroć go widzę, to zawsze czuję taki przyjemny rodzaj ciepła, jak wtedy, gdy spotyka się dawno niewidzianego przyjaciela 😊. Pomysł na pierwszy dłuższy weekend letni związany był z tą rzeką, co było pokłosiem ubiegłorocznego wyjazdu na Bałkany - w drodze powrotnej zahaczyliśmy o kilka miejsc, które chcieliśmy zwiedzić dokładniej.

W tym wpisie jednak samego Dunaju nie będzie, a jedynie droga do i wzdłuż niego 😏.

Pogodę na koniec czerwca zapowiadano nieciekawą. Deszcze, niższa temperatura. No tak, zaczęło się lato.

Na Śląsku leje jak z cebra. Po przekroczeniu granicy przestaje (to jakiś znak?), pojawiają się także pierwsze przejaśnienia.

Pierwszy postój wypada już na Nizinie Naddunajskiej - spichlerzu Słowacji, zamieszkałym przez liczną mniejszość (a często większość) węgierską. Nazewnictwo dwujęzyczne jest powszechne, choć akurat Galanta brzmi prawie identycznie w obu językach (Galánta).


Przez całe wieki miejscowość związana była z rodem Esterházy, po którym pozostał okazały pałac. Budynek jest zniszczony, ale zaczęto go remontować i w środku działa kawiarnia z winiarnią.