czwartek, 30 września 2021

Śląskie niedaleko: drezyny w Staniszczach Wielkich, Ozimek, Fosowskie, Kolonowskie i okolice.

Kumpel zaproponował, aby w ostatnią sierpniową sobotę wybrać się na drezyny w okolice Kolonowskiego, na wschód od Opola. Czemu nie? - pomyślałem. Ponieważ zabawę umówiono na popołudnie, to wyjechałem sobie odpowiednio wcześniej, aby pokręcić się po okolicy.

Najpierw zatrzymałem się w Ozimku (Malapane), aby sprawdzić czy coś się zmieniło przy najstarszym w Europie kontynentalnej żelaznym moście wiszącym. Konstrukcja z 1827 roku wisi, jak wisiała przez prawie dwa wieki, nad niespokojnym nurtem Małej Panwi.




Na drugim brzegu, obok huty, powstało niewielkie Muzeum Hutnictwa, które akurat było zamknięte, gdyż miano tu prowadzić jakieś prace ziemne (tych wcale nie dostrzegłem).


sobota, 25 września 2021

Dni NATO w Ostrawie.

Od dwudziestu lat w Republice Czeskiej odbywa się impreza pod nazwą Dni NATO, a właściwie Dni NATO i Dni Czeskich Sił Powietrznych (Dny NATO & Dny Vzdušných sil AČR, NATO Days & Czech Air Force Days). Początkowo trwała ona tylko jeden dzień i pierwsze dwie edycje odbyły się w centrum Ostrawy. W 2003 roku przeniesiono ją na lotnisko imienia Leoša Janáčka, znajdujące się w podostrawskiej wiosce Mošnov, od 2009 została rozszerzona na dwa dni weekendu. Uznawana jest za największe tego typu wydarzenie w Europie Środkowej, choć są i opinie, że w ogóle największy air show w całej Europie. W ostatnich latach Dni NATO regularnie gromadziły ponad dwieście tysięcy ludzi, przybywali goście z całego kontynentu. Odbyły się również w ubiegłym roku, ale... on-line.
W 2021 pozwolono wrócić widzom, lecz po raz pierwszy ograniczono ich liczbę do czterdziestu tysięcy dziennie i wprowadzono bilety. Te kosztowały symboliczne 15 koron (to właściwie opłata za obsługę związaną z ich nabyciem - tylko przez internet) i można je było kupić nawet w dniu przyjazdu. My pojechaliśmy tam prawie spontanicznie: planowaliśmy czeskie Beskidy, ale ponieważ jedna z osób nie miała odpowiedniego obuwia, to w sobotę wieczorem zdecydowaliśmy, iż w niedzielę uderzamy do Ostrawy 😛.


Pochmurna aura strasząca deszczem i pandemiczne ograniczenia spowodowały, że na lotnisku pojawiło się w sumie "jedynie" sześćdziesiąt tysięcy osób przez dwa dni. To akurat plus epidemii, że miejsca dotychczas niemiłosiernie oblegane stały się normalniejsze do odwiedzenia. Nie bardzo wyobrażam sobie tę obecną publiczność pomnożoną razy cztery 😏. Nie mniej Czesi spisali się organizacyjnie znakomicie: dojazd był świetnie oznakowany, na ogromny parking dostaliśmy się bez problemów. Pozostawienie samochodu kosztowało już nieco więcej niż symboliczną sumę bo 250 koron lub 10 euro lub 45 złotych. Auta parkowały na wyłączonej części lotniska, obok stało kilkanaście unieruchomionych samolotów pasażerskich.


wtorek, 21 września 2021

Beskid Niski lubiany i oklepany: Krempna, Zyndranowa, Jaśliska, Zawadka.

Tego wpisu miało nie być, bowiem po dwóch dniach łażenia po Beskidzie Niskim nastąpiły kolejne, które wypełniało lenistwo, łapanie stopa i odwiedzanie lubianych, ale jednak znanych miejsc. W końcu jednak zdecydowałem się to upamiętnić, w końcu co Niski to Niski...

W piątek (trzeci dzień mojego wyjazdu) musieliśmy się dostać z bazy namiotowej w Radocynie do chatki SKPB w Zyndranowej. Szlakami to około czterdziestu kilometrów, drogami nieco krócej. W sumie - dużo za dużo na włóczenie się z plecakiem i bez zaopatrzenia. Planowałem dostać się do asfaltówki w Rostajnem i tam liczyć na podwózkę najpierw do Krempnej, ale pierwszy samochód zatrzymał się... kilkadziesiąt metrów od bazy 😛. Przydała się wieczorna integracja przy bułgarskiej miętówce, gdyż gadałem wówczas z jednym facetem, który akurat z synem miał rano wracać do domu. Co prawda chciał wyjeżdżać około południa, ale zebrali się wcześniej i tym sposobem już o dziesiątej jesteśmy w Krempnej (Крампна).

Robimy zakupy i zaglądamy do cerkwi św. Kosmy i Damiana. Jak zwykle zamknięta, choć tym razem można spojrzeć do środka przez kratę.



sobota, 11 września 2021

Beskid Niski: z Regietowa do Radocyny przez Słowację.

W ramach pobudki na bazie namiotowej w Regietowie usłyszałem aktualną temperaturę:
- Jest dziewięć stopni - męski głos poinformował całą okolicę. Cóż, tegoroczny sierpień często nie rozpieszczał pogodą, choć połowa miesiąca to był jeszcze okres w miarę stabilnej i życzliwej aury. Niekoniecznie jednak ciepłej.

Planowałem wczesne zebranie się, ale ponieważ byłem jednym z ostatnich biesiadników przy ognisku, to godzina pakowana przesunęła się. Ostatecznie zarzuciłem na siebie plecak około dziewiątej trzydzieści, więc tragedii nie ma. Słońce na niebie zaczyna przygrzewać.

Wybieram się dziś do kolejnej bazy namiotowej, ale nie Głównym Szlakiem Beskidzkim, lecz słowacką stroną. Mam zamiar zobaczyć tamtejsze cerkwie w dwóch wioskach nadal zamieszkałych przez Rusinów, a także posiadam głęboką nadzieję, że uda mi się coś zjeść albo napić 😊.

Z bazy drepczę w górę, na południe. Zupełnie niepotrzebnie wylano tu asfalt - co prawda wyżej stoi kilka domów, ale skoro chcieli mieszkać w "dziczy", to powinni tłuc się szutrem, a dobra droga tylko zachęca "turystów" samochodowych. 
Idzie się przyjemnie - mijam stare krzyże, czasem jakieś bagienko.