W grudniu 2023 roku po dwudziestu siedmiu latach przerwy przywrócono
połączenie kolejowe do Świeradowa - Zdroju. Uznałem, że to dobry pretekst aby
odwiedzić Góry Izerskie: nie byłem tam kilka lat, a w samym Świeradowie
to chyba kilkanaście...
Jako termin wybrałem tydzień który kończył się Bożym Narodzeniem. W poniedziałkowy bardzo wczesny poranek wsiadam do pociągu Polregio. Konduktor
z zachwytem ogląda mój bilet.
- Bardzo fajna trasa - mówi.
- Ale kosztowna - zwracam uwagę.
- Nie o to mi chodzi! Na Dolnym Śląsku sukcesywnie przywraca się połączenia, a
u nas, w Opolu, to jest coraz gorzej. Tak się śmiali, gdy województwo
dolnośląskie i śląskie zakładało własne spółki kolejowe, że będzie burdel,
bałagan, a jak się skończyło? Sąsiedzi się rozwijają, opolskie się zwija! Nie
myślą, nie planują przyszłościowo, remonty ciągną się miesiącami, coraz
starszy tabor się sypie, szkoda gadać...
Nie zaprzeczyłem nie tylko przez grzeczność, a konduktor był tak zachwycony
moją podróżą do Świeradowa, że zachodził do mnie pogadać jeszcze przez trzy
przystanki 😏.
Pierwsza przesiadka we Wrocławiu, druga w Lubaniu (Lauban), gdzie
trochę się kręcę po dworcu w oczekiwaniu na kolejny pociąg. Stacja nosi nazwę
Lubań Śląski, choć aktualnie przez chwilę jesteśmy na Łużycach.
Podjeżdża skład nadciągający aż z Görlitz. Niewielki SA-135, ale na
końcówkę podróży wystarczy, w środku siedzi kilkanaście osób. Mijamy
reaktywowane przystanki, które wyglądają nieco surrealistyczne: po pierwsze
witają nas pomarańczowe tablice, zamiast niebieskich - to malowanie Kolei
Dolnośląskich, ale zupełnie mi nie pasuje. Po drugie - nowe perony ze
wszystkich stron otoczono płotami z siatki! Nawet jak obok peronu znajduje się
na tej samej wysokości trawnik, to musi on być oddzielony ogrodzeniem! Który
znajomy projektantów zarobił na produkcji płotków? Po trzecie - w cieniu przystanków stoją
rozpadające się ruiny infrastruktury. Budynki stacyjne i gospodarcze, wychodki
- wszystko czeka na ostateczny koniec. One już nikogo nie interesują, liczą
się tylko szyny.
Około jedenastej pociąg wtacza się do
Świeradowa - Zdroju (Bad Flinsberg). Tutaj też wygląda to "ciekawie":
dawny dworzec nie jest już dworcem, tylko centrum informacyjno - kulturalnym, a tor przed
nim nie jest już torem, ale jedynie kilkunastometrową pamiątką, bowiem potem
się urywa. W tej sytuacji nasz skład wjeżdża na peron drugi (czyli właściwie
teraz pierwszy). Nadal trwają prace, pewnie trzeba przygotować grunt pod
ogrodzenia z siatki!