piątek, 31 sierpnia 2018

Z namiotem przez Spisz (3): Kacwin - Veľká Franková - Malá poľana. Zachód i wschód.

Kacwin (słow. Kacvín, węg. Szentmindszent, niem. Katzwinkel) wywarł na mnie lepsze wrażenie niż Niedzica. W centrum sporo zabytkowej zabudowy i jakby więcej zieleni.

Kierowca z autostopu podrzucił nas pod kościół, gdzie akurat trwała msza.


Idziemy zatem zrobić zakupy, bo tutaj mimo niedzieli działa sklep. Następnie siadamy pod werandą drewnianego domku, który okazuje się lodziarnią. Po mszy wali do niej tłum ludzi wraz z grupą młodzieży pod opieką zakonnicy i zakonnika.
Jestem świadkiem wiekopomnej sceny:
Zakonnica, w grubych rajstopach na stopach, rzuca do swoich podopiecznych:
- Każdy może sobie coś wybrać za 4,5 złotego - lustruje dokładnie listę produktów. - O, jest kawa mrożona z lodem kręconym!
Zakonnik, bez rajstop na stopach:
- To mnie kręci!
Zakonnica:
- W takim razie niech każdy sobie coś wybierze za 5 złotych!
I co w tym wiekopomnego? Otóż to bardzo rzadki przypadek: polski Kościół coś funduje, a nie fundują Kościołowi 😛.

środa, 29 sierpnia 2018

Z namiotem przez Spisz (2): Dursztyn - Pieniny Spiskie - Niedzica.

Poranek na Grandeusie jest upalny. Słońce szybko wygania nas z namiotu, z którego zresztą mamy takie widoki:



Znów najlepiej (choć przymglone) są Tatry Bielskie. Znajdujące się za nimi Jaworowy i Łomnicki częściowo zakrywają chmury. No i oczywiście można przyjrzeć się Rysom.



środa, 22 sierpnia 2018

Z namiotem przez Spisz (1): na Grandeus. Na zachód i wschód słońca!

Spisz odwiedzałem wielokrotnie, przy czym niemal zawsze była to jego słowacka część. Polskiego Spiszu* prawie nie znam, a jego pasm górskich już wcale! W sierpniu nadarzyła się okazja, aby to zmienić, więc chętnie z niej skorzystałem.

Autobusem docieramy do Bukowiny Tatrzańskiej. Na szczęście będziemy w niej tylko kilka minut, bo kawałek od przystanku znajduje się most nad Białką, stanowiącą granicę między Podhalem a Spiszem.



Dziś wiele osób już o tym nie wie, ale Spisz aż do końca I wojny światowej stanowił część Królestwa Węgier. Jego historia biegła inaczej niż sąsiedniej Małopolski, był to region z nieco inną kulturą, architekturą, gwarą zupełnie różną od podhalańskiej, z innymi strojami ludowymi. Ludność, w przeciwieństwie do terenów pod Tatrami, była wymieszana narodowościowo, choć na terenie należącym do Polski w mniejszym stopniu. Tymczasem współcześnie można odnieść wrażenie, że te różne krainy zlały się w jedno: reklamy informują ciągle o czymś "najlepszym na Podhalu", poleca się podhalańską kuchnię, a domy usiłują naśladować styl pseudo-zakopiański; nawet chyba niektórzy autochtoni uwierzyli, że są góralami tatrzańskimi... Przede wszystkim jednak nieustannie wmawia się, że to część Małopolski - nie, Spisz to nie Małopolska, podobnie jak nie jest nią np. Orawa, Mazowsze czy Śląsk! 

To zupełnie tak, jakby w Katowicach chwalono się, że sprzedają najsmaczniejszą pizzę w Zagłębiu Dąbrowskim, a osiedla budowano tak fajnie jak w Sosnowcu 😏.

czwartek, 16 sierpnia 2018

Upalne Morawy (2): pałac Plumlov, cmentarz centralny w Ołomuńcu i zamek Sovinec.

Zakończenie upalnego weekendu na Morawach przyniosło zachmurzenie, ale powietrze nadal jest mocno rozgrzane.

W drodze powrotnej na Śląsk zaplanowałem kilka przystanków. Pierwszy z nich ma miejsce niedaleko zbiornika Plumlovská přehrada, od którego zresztą wziął nazwę - w Plumlovie (Plumenau). Jego największa atrakcja to zamek-pałac. Najlepiej prezentuje się ze strony Podhradskeho rybníka.


Kiedyś w jego miejscu stał średniowieczny zamek, kecz spłonął w XVI wieku, a ostatecznie rozebrano go na początku 19. stulecia.. W XVII wieku książęta z rodu Liechtensteinów postawili jedno nowe skrzydło z planowanych czterech (a i to nie zostało dokończone).


Liechtensteinowie byli właścicielami rezydencji aż do okresu międzywojennego, po czym przejęło je (czytaj: ukradło) państwo czechosłowackie w ramach "reformy rolnej". Następnie mieściło się w nim muzeum, a potem należał m.in. do leśników. Obecnie należy do gminy i znowu można go zwiedzać, ale widać, że jest mocno zaniedbany.

niedziela, 12 sierpnia 2018

Upalne Morawy (1): fort, park z wieżą i Pomniki Poległych.

Utrzymujące się od dłuższego czasu wysokie temperatury nie zachęcały do zwiedzania, w związku z tym wybierając się na Morawy nad wodę (o której pisałem w poprzednim wpisie) postanowiłem je ograniczyć do minimum. Minimum w moim wydaniu, a więc trochę tych miejsc do obejrzenia się pojawiło 😏.

Pierwsza setka kilometrów przebiega przez doskonale znane mi okolice Jesioników, którymi przejeżdżałem wiele razy. Prawie z tego samego miejsca robiłem zdjęcie Třemešnej w grudniu, kiedy to skrywała się w mrozie pod warstwą śniegu.


Zatrzymuję się przy serpentynach nad Šternberkiem (niem. Sternberg) skąd widać miasto w dole.


Na fragmencie zamkniętej drogi ćwiczą dziś kursanci nauki jazdy. W przeszłości odbywały się na niej wyścigi samochodowe Ecce homo, które największą popularnością cieszyły się w latach międzywojennych oraz 50. XX wieku.

środa, 8 sierpnia 2018

Dobre miejsce na przeżycie upałów? Plumlovská přehrada.

Już od dawna chciałem wyskoczyć do Republiki Czeskiej nad jakąś wodę, zwłaszcza, że upały nie sprzyjają bardziej intensywnej aktywności... Mało zwiedzania, a jedynie kąpiele, piwo, jedzenie, piwo, leżenie na trawie, piwo, relaks, piwo... 😏. Mój wybór padł na sztuczny zbiornik wodny Plumlov (vodní nádrž Plumlov, Plumlovská přehrada), położony w sercu Moraw.


Z Górnego Śląska nie jest bardzo daleko - od Ołomuńca dzieli go nieco ponad 20 kilometrów, od powiatowego Prostějova tylko kilka. Otoczenie zbiornika jest dobrze przygotowane na wizytę chętnych do ochłody turystów.

W przeszłości w tym miejscu znajdowały się dwa stawy oraz wąska rzeczka Hloučela, która jednak od czasu do czasu wylewała. Aby zabezpieczyć się przed powodziami morawski sejm przyjął w 1911 roku uchwałę o budowie zapory. Mieszkańcy okolic byli jej przeciwni, ale dwa lata później rozpoczęto prace. Wybuch Wielkiej Wojny spowolnił tempo, mimo, że sprowadzono włoskich jeńców. Po kilkuletniej przerwie budowę kontynuowała Czechosłowacja i wreszcie w 1932 ją ukończono, niemniej napuszczanie wody trwało kolejne cztery lata. Ostatecznie koszt zbiornika 12-krotnie przekroczył szacowane koszty, zatem to nie tylko domena dzisiejszych czasów 😏.

Oprócz roli w zapobieganiu powodziom Plumlovská přehrada zapewnia wodę pitną dla Prostějova, niewielka elektrownia wytwarza prąd, a najbardziej widoczna jest funkcja rekreacyjna, zwłaszcza w okolicy tamy.


czwartek, 2 sierpnia 2018

Rudośląskie impresje...

Ruda Śląska położona jest blisko mojej rodzinnej miejscowości, ale trudno napisać, że dobrze ją znam. Wielokrotnie bywałem w jej granicach, jednak zawsze były to odwiedziny u znajomych, wizyty na imprezach i tym podobnych. Z turystycznego punktu widzenia to nadal w dużej mierze terra incognita.

W ostatnią sobotę lipca w Rudzie organizowano wieczorne zawody biegowe, więc po rejestracji zgłoszenia skorzystałem z okazji i podskoczyłem na pobliski rynek. A właściwie plac pełniący taką funkcję, bo klasycznego rynku miasto nie posiada.


Osobom niewtajemniczonym muszę wyjaśnić, że na dzisiejszą Rudę Śląską składa aż jedenaście dzielnic, które (w większości) w przeszłości stanowiły osobne jednostki administracyjne. Współczesne duże miasto to totalny zlepek dawnych wsi i miasteczek nie mających kiedyś ze sobą zbyt bliskich związków.

Teraz znajdujemy się w dzielnicy Nowy Bytom, noszącej do 1922 roku nazwę Friedenshütte, a po śląsku nazywana Fryną albo Fryncitą. Leżała w granicach Bytomia, ale po podziale Górnego Śląska przyłączono ją do Polski (mimo, iż w plebiscycie wygrali w niej Niemcy). Dawna przynależność pozostała w nazwie, zresztą przejściowo określano ją jako Polski Bytom. Przez kilka lat dzielnica miała status miasta, w 1951 roku włączono ją do Wirka, a w 1959 stała się częścią składową Rudy Śląskiej.

Głównym placem Nowego Bytomia był plac Wolności, ale ponieważ ta źle się ostatnio kojarzy, więc jakiś czas temu zmieniono go na plac Jana Pawła II. Połączenie architektury z różnych epok wygląda dość surrealistycznie. Przed jego przebudową pełen był drzew, lecz przecież z obowiązującą modą zieleń ma znikać z takich miejsc, zastępowana przez patelnię.