sobota, 28 września 2019

Beskid Żywiecki na zakończenie wakacji: Przysłop Potócki i Festiwal Danielka.

Spóźniony pociąg Kolei Śląskich dowozi mnie na przystanek Sól. Wita mnie stary dworzec austro-węgierski. Na ścianie budynku zauważam ślad po tablicy, na której kiedyś wypisano wysokość nad poziomem morza (Adriatyckiego).


Podobnie jak rok i dwa lata temu zakończenie wakacji postanowiłem uczcić wizytą w Beskidzie Żywieckim. Najpierw sobie pochodzić, a potem udać się na imprezę - festiwal Danielka przy Chałupie Chemików. Ruszyłem w góry zatem już w czwartek, aby przejść się trasą, którą pokonywałem, bagatela, 13 lat temu w zimie. Wtedy doczołgaliśmy się na Przegibek, dzisiejszy cel jest bliżej.


sobota, 21 września 2019

Cergowa i chatki Beskidu Niskiego (Zyndranowa, Zawadka, Teodorówka).

Jedną z najfajniejszych opcji do spania w Beskidzie Niskim są chatki studenckie. Długo się zastanawiałem, która jest moją ulubioną: ta w Zyndranowej czy może w Zawadce Rymanowskiej? Ostatecznie lekką przewagę daję tej pierwszej, lecz ta druga plasuje się tuż za nią 😏.


Chatka w Zyndranowej położona jest już za wioską, więc zazwyczaj panuje tu spokój. Do dyspozycji turystów jest samoobsługowa łazienka, dwa wychodki z dużymi plakatami Lenina, pokój z kominkiem w kształcie kufla piwa i kuchnia z ogromną kolekcją butelek po złocistym trunku. Podobno znajdowały się pomiędzy nimi na tyle cenne egzemplarze, że niektórzy z wizytujących je sobie przywłaszczyli...


W piątkowy poranek zbieramy się wolno. Nigdzie nam się nie spieszy. Mój piąty dzień w górach, to, co najbardziej mnie interesowało, już przeszedłem. Inez także nie czuje parcia na jakieś długie trasy. Co prawda myśleliśmy nad zaliczeniem szlaku prowadzącego przez Czerwony Horb i Ostrą, ale nie oferuje on niczego poza lasem, więc zgodnie ten plan porzuciliśmy. Nadszedł czas leniwców 😏.

poniedziałek, 16 września 2019

Z wizytą u słowackich Rusinów: Jaśliska - Čertižné - Zyndranowa.

Po dwóch dniach deszczu Beskid Niski w końcu odwiedziło słońce. Cały świat od razu zaczął wyglądać inaczej!

Jaśliska opuszczamy drogą na południe, dawnym szlakiem handlowym w kierunku Węgier. Zaraz za rynkiem mijamy 5 drewnianych domów - reklamowane jako wielka atrakcja są tak naprawdę smutnym reliktem dawnej małomiasteczkowej zabudowy, niemal doszczętnie już zniszczonej.



Chałup z drewna jest w wiosce więcej - niektóre jeszcze zadbane, inne od lat chylą się ku upadkowi.


czwartek, 12 września 2019

Zamiast Jasiela będą Jaśliska czyli w Beskidzie Niskim trasę ustala pogoda!

Drugi dzień wyprawy w Beskid Niski miał być tym pierwszym. W pracy okazało się jednak, że mam już wcześniej wolne, szkoda było siedzieć w domu, tym bardziej, że prognozy niemiłosiernie pokazywały, iż we wtorek (a więc w momencie planowanego startu) pogoda ma się radykalnie popsuć.

W poniedziałek męczył mnie upał, wykorzystałem go na pogranicze polsko-słowackie. Kolejnego dnia budzę się wcześnie w Chatce na Końcu Świata w Łupkowie. Meteorolodzy nie kłamali - niebo w większości jest zachmurzone, wieje silny wiatr. Na szczęście nie pada...


Pakuję się, żegnam się ze schroniskowym kotem i ruszam w kierunku łupkowskiego dworca. Tam już stoi szynobus, słynny 810 produkcji czechosłowackiej. Po raz pierwszy pojadę takim w granicach Polski i to w barwach polskiego przewoźnika (prywatne SKPL).


środa, 4 września 2019

Beskid Niski w oparach pop-artu: Radoszyce - Palota - Medzilaborce - Łupków.

Po raz kolejny w ciągu niecałych dwóch miesięcy pojawiłem się w Komańczy. Tym razem jednak nie udaję się w Bieszczady, ale w Beskid Niski. Chociaż troszeczkę tych Bieszczad także będzie...

Podobnie jak w czerwcu chciałem dostać się tutaj z Zagórza pociągiem. Śmiałem się wtedy, że trzeba z niego korzystać zanim znowu przestanie jeździć i... wykrakałem! W lipcu regionalna dyrekcja PR ogłosiła, że kursy w dni powszednie zostają zawieszone z powodu... braku taboru! Polskie absurdy nigdy nie przestaną mnie zadziwiać. 

Pozostał mi więc autobus, dzięki któremu wysiadłem na przystanku w Komańczy już przed godziną ósmą rano. Akurat żeby zobaczyć przejeżdżający wiaduktem skład prywatnej spółki SKPL - ona nadal jeździ codziennie, ale tylko wieczorem (z Zagórza) lub rano (z Łupkowa), czyli dokładnie odwrotnie, niż było mi dzisiaj potrzebne 😛.


Jest piękna, słoneczna pogoda, słupek temperatury szybko idzie w górę. To był też jeden z powodów dla którego w góry pojechałem już w poniedziałek, mimo, że planowałem zacząć wędrówkę od wtorku - jutro ma się wszystko popsuć...