Ten wpis będzie miał charakter zbiorczy: umieściłem w nim garść ciekawych miejsc, które wizytowałem (przypadkowo lub nie) podczas częstych odwiedzin pogranicza czesko-polskiego w szeroko rozumianych okolicach Głuchołaz. Aby nie wciskać ich na siłę do innych artykułów postanowiłem przedstawić je tutaj w kolejności alfabetycznej:
* Bělá pod Pradědem (Waldenburg) i piękny Pomnik Poległych w pobliżu urzędu gminy.
Interesująca jest figura na postumencie - wygląda na to, że ubrano ją w mundur, ale nakrycie głowy nie przypomina hełmu.
Pomnik wystawiono w 1923 roku, po II wojnie światowej został zdewastowany. Dzięki dotacji czeskiego Ministerstwa Obrony i potomkom dawnych mieszkańców w 2005 roku można go było wyremontować i ustawić w obecnym reprezentacyjnym miejscu.
Po sąsiedzku pomnik ofiar "procesów czarownic", które przetoczyły się przez Księstwo Nyskie w XVII wieku.
* Česká Ves (Böhmischdorf). Spory kościół św. Józefa, który powstał ze zbiórki miejscowych katolików w 1928 roku. Dzisiaj z datków wiernych to pewnie nie starczyłoby nawet na płot...
* Charbielin (Ludwigsdorf). Kościół pod wezwaniem Ścięcia Jana Chrzciciela z 1780 roku. Obok budynek szkoły.
Na cmentarzu sporo starych nagrobków, jeden grobowiec wygląda jakby spoczywał tam ktoś ważny. Właściciel majątku?
Bardzo okazały i w dobrym stanie jest Pomnik Poległych w formie dużej kompozycji rzeźbiarskiej. Może tylko podstawa wygląda zbyt nowo i niezbyt pasuje do reszty.
* Domašov (Thomasdorf, Thomasberg) to obecnie część gminy Bělá. Jadąc drogą zauważyłem ładny, łososiowy (?) kościół św. Jana Chrzciciela. Postanowiłem zajrzeć i na zaśnieżony cmentarz.
Groby niemieckie wymieszane są z czeskimi. Czasem do starszych "mieszkańców" dołożono kolejnych, a niektórzy Niemcy sudeccy mogli uniknąć wywózek.
Tym razem nie znalazłem nagrobka żadnego SS-mana, ale mundur feldgrau musiał się pojawić.
Z zupełnie innej beczki: pochowano tu także Josefa Odložila, wicemistrza olimpijskiego w biegach z Tokio. Życiorys miał barwny - m.in. służył w Iraku w kontyngencie policyjnym ONZ, a zmarł w wyniku bójki w barze... ze swoim synem.
* Głuchołazy (Ziegenhals). Zamiast do centrum zaglądamy na główny dworzec kolejowy, który położony jest na peryferiach. Budynek z cegły charakterystyczny dla niemieckiej kolei.
Na jednej ze ścian nadal dobrze widoczny jest napis "Ziegenhals Hbf.", a w bruku stare pokrywy.
Niekompletny żuraw wodny z nazwą producenta: zakłady Krauzewerk z Neusalz (Oder) czyli Nowej Soli. Rok 1944 świadczy, że niedługo się nim Niemcy nacieszyli...
Spotkanie składu polskiego i czeskiego: ten pierwszy pojedzie do Wrocławia, ten drugi do Krnova.
Kilkaset metrów od dworca stoją inne kolejowe zabudowania: kiedyś zapewne intensywnie wykorzystywane, dzisiaj w większości ruina.
W pustych wnętrzach można podziwiać dzieła miejscowej młodzieży oraz różne ciekawe sentencje jak np. ta:
Tak jak w bajce,
leżę na łące nago
Razem z Babajagą.
😛
Osiedle w pobliżu dworca, prawdopodobnie wybudowane dla kolejarzy i ich rodzin.
Innym ciekawym obiektem związanym z transportem kolejowym jest most nad linią Głuchołazy-Krnov. Kiedyś biegła nim ulica, która obecnie nosi nazwę Stefana Wyszyńskiego - jak widać na poniższej mapie w tym miejscu była dość pokręcona.
Ten dziwny zakręt potem wyprostowano budując nowy most, a stary niedawno odnowiono i można go podziwiać na spokojnie, nie bojąc się, że przejedzie nas jakiś samochód.
* Jesionika (Jeseník, Freiwaldau) przedstawiać nie trzeba, zasługuje zresztą na osobny post. Na zdjęciu uchwycona w pięknej zimowej scenerii twierdza wodna, sięgająca początkami XIV wieku. Aż do 1945 roku jej właścicielami byli biskupi wrocławscy.
Dzielnicą Jesionika (od 1950 roku) są Bukovice (Buchelsdorf) posiadające własny kościół św. Jerzego. Świątynia neogotycka z początku XX wieku, obecni pełni funkcję kościoła cmentarnego i jest w stanie dość kiepskim.
Na cmentarzu groby powojenne - zarówno tradycyjne, jak i z urnami, a także coś, co wyglądało na trawnik do wysypywania prochów.
* Konradów (Dürr Kunzendorf). Kościół Chrystusa Króla z 1937 roku w stylu dość bezpłciowym (modernistycznym). Ciekawe kiedy przestał działać zegar na wieży?
Na kirchofie niemal same polskie nagrobki, jest także kamień z tablicą wspominającą Marsz Śmierci. W styczniu 1945 w Dürr Kunzendorf lub okolicy ponad setka więźniów zakończyła swoją wędrówkę - zostali rozstrzelani.
W dolnej części wioski ciekawostką jest pomnik wystawiony z okazji odwiedzin cesarzowej Wiktorii Augusty w sierpniu 1903 roku. Odwiedzała ona te tereny zniszczone przez niedawną powódź. Podobny monument umieszczono także pod kościołem w Jarnołtówku.
* Lubrza (Leuber) to bardziej okolice Prudnika niż Głuchołaz, ale nie będę zbyt drobiazgowy 😏.
Kościół św. Jakuba Starszego pochodzi z końca XVIII wieku, natomiast renesansowa wieża jest starsza i datowana na około 1600 rok.
Przy cmentarzu urządzono lapidarium z niemieckimi nagrobkami, natomiast tablica pod świątynią upamiętnia pierwszych polskich mieszkańców. Nie za bardzo tylko wiem o co chodzi z tym "zachowaniem tradycji kultury"?
* Łąka Prudnicka (Gräflich Wiese) za sprawą dwóch obiektów mogłaby służyć jako modelowy przykład powojennej historii Ziem Wyzyskanych.
Jadąc główną drogą nie sposób nie zauważyć potężnej bryły zamku-pałacu. Widok jest to raczej smutny, sceneria jak z horroru.
Zamek wybudowano w XV wieku, potem był wielokrotnie przekształcany stylowo, aż w końcu zyskał oprawę neogotycką. Najdłużej należał do rodu Mettich, a ostatnim niemieckim właścicielem był urodzony w miejscowości generał Dietrich von Choltitz, wojenny gubernator Paryża. Zasłynął z tego, że wbrew rozkazowi Hitlera nie zniszczył w 1944 roku stolicy Francji - a przynajmniej tak się reklamował, bo opinie historyków są o tym zaniechaniu podzielone.
W okresie PRL-u zamek nie był rozpieszczany, ale w prawdziwą ruinę popadł dopiero za demokracji. Kolejni prywatni "dworzanie" i coraz gorszy stan. Obiekt, który mógłby być perełką na skalę wojewódzką, jest doskonałym przykładem dewastacji śląskich rezydencji.
Na ostatnim zdjęciu kaplica zamkowa.
Jeszcze kilka lat temu można było chodzić po wnętrzach, teraz to chyba zbyt ryzykowne.
Dziedziniec...
...i użytkowane zabudowania gospodarcze.
Ślady po kulach widoczne są w kilku miejscach.
W narożniku parku zamkowego znajduje się baszta. Nie wiem czy to stara konstrukcja czy raczej stylizacja rodem z XIX wieku.
Jakimś cudem na wschodniej fasadzie zachowały się dekoracje sgraffitowe.
Naprzeciwko zamku ulokowano przystanek autobusowy oraz Nepomucena.
Kawałek dalej znajduje się Pomnik Poległych. Dolna część przetrwała się w przyzwoitym stanie, choć tylko część nazwisk jest czytelna.
Górny fragment, zwieńczony oryginalnie kamiennym hełmem, obalono i leży z tyłu w krzakach. Jakiś czas temu pojawiła się szansa, aby ponownie znalazł się na swoim miejscu, sfinansowania podjęły się władze samorządowe. I wtedy pojawił się pewien polityk obecnej partii rządzącej, który stwierdził m.in., że pomnik... propaguje nazizm. Doszło do tego, że gdy pojawiła się delegacja z Niemiec aby złożyć tu kwiaty, to ów polityk... zgłosił do prokuratury możliwość propagowania nazizmu! Nie pierwszy raz prawi i sprawiedliwi mają problemy z wiedzą historyczną, a ich walory intelektualne lepiej litościwie przemilczeć. I porównajmy to z sytuacją zza miedzy, z losami pomnika w czeskiej Běli.
Póki co płyta nadal spoczywa w trawie i może dobrze, gdyż pojawił się pomysł, aby ją przed ponownym ustawieniem odpowiednio "przekuć"...
* Nowy Świętów (kiedyś Niemiecki Świętów, Deutsch Wette) - otoczony niebieskim łańcuchem pomniczek-mogiła milicjantki.
Warszawianka, po wojnie znalazła się na Śląsku jako młodziutka funkcjonariuszka MO. 5 sierpnia 1945 roku na rowerze jechała z Nysy do Głuchołaz z jakimś meldunkiem. Po drodze spotkała furmankę z radzieckimi żołnierzami... Została zastrzelona i zakopana w tym miejscu, miała 19 lat.
Nie wiadomo, czy sojusznicy chcieli się zabawić czy "jedynie" ukraść rower. Wiadomo, że dopiero w 1964 roku jej koledzy z komendy powiatowej milicji mogli ją upamiętnić, przy okazji dodając informację o 20-leciu PRL-u (co oczywiście nie było prawdą).
Tylko czekać jak jakiś bohaterski pracownik IPN-u zechce zdobyć uznanie i każe pomnik usunąć, bo w końcu mowa o "przedstawicielce zbrodniczego reżimu".
* Písečná (dawniej Sandhýbl, niem. Sandhübel) z kościołem Jana Chrzciciela na wzgórzu.
Późnobarokowa świątynia pochodzi z końca XVIII wieku. Do głównych drzwi wchodzi się zakrytymi schodami.
Dookoła rozciąga się cmentarz z ciekawymi nagrobkami. Czy rodzina Zapletal była krewnymi Streitów, czy po prostu wykorzystali grobowiec nie niszcząc starych napisów?
Fotografie sprzed dekad. Mężczyzna po lewej w cesarko-królewskim mundurze.
Wyglądający na odnowiony grób czerwonoarmisty, który zginął w wiosce. Abraham Schpunkun - czyżby żyd?
Wyremontowany pomnik Franza (Ferenca) Szökötsa, huzara habsburskiego rodem z Siedmiogrodu. 22 czerwca 1866 poległ w czasie potyczki z Prusakami w pobliżu mostu nad Białą Głuchołaską (Bělá). Była to pierwsza ofiara wojny austriacko-pruskiej. Pochowano go przy kościele, a po 30 latach uroczyście odsłonięto ten memoriał.
Kolejny pomnik - Poległych - jest poniżej kościoła. To jakaś mieszanina stylowa - podejrzewam, że w przeszłości stała tu wcześniejsza konstrukcja, potem zaadaptowana przez Czechów i przystrojona ich flagą.
* Polski Świętów (Polnisch Wette, Alt-Wette). Kapliczka przy drodze. Znalazłem informację, że pochodzi z 1701 roku, o ile to chodzi o nią.
Przez okno widać rozpiździel w środku oraz wizerunek Maryi z Dzieciątkiem w stylu amatorskim - możliwe, że to w miarę współczesne dzieło.
* Rejvíz (Reihwiesen). Tej części Zlatych Hor także reklamować nie trzeba; prawdopodobnie najładniejsza wioska w Jesionikach, a w zimie nabierająca dodatkowego uroku.
* Široký Brod (Breitenfurt), część gminy Mikulovice. Pomnik "15-lecia wyzwolenia ČSR przez Armię Czerwoną".
Dominantą wsi jest kościół Jana Chrzciciela z XIX wieku, aktualnie w remoncie.
Sugestywny znak na bramie.
Cmentarz znowu ma kilka ciekawostek. Jeden z członków rodziny Spielvogel poległ w grudniu 1941 na froncie wschodnim.
Ta część wygląda jak mauzoleum.
Na jednym z nagrobków zauważam wolno leżącą cegłę. I to nie byle jaką - z "autografem" producenta!
Okazuje się, że z cegieł tych zbudowano mur przykościelny, mocno już zniszczony. Sporo tego spadło na ziemię, część potrzaskanych.
Idę jeszcze zajrzeć nad rzekę. Kawałek dalej jest nowy most na Białej - to w jego pobliżu zginął huzar Franz Szököts. Wcześniejszą przeprawę wysadziło w powietrze czechosłowackie wojsko we wrześniu 1938 roku. Zrobiło to tak skutecznie, że uszkodzili przy okazji okoliczne domy i kościół.
Ale masz oko do szczegolow! Tez lubie zwiedzac cmentarze, ale zeby tak mundury wypatrywac na fotografiach... :)
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom mundury są na tyle charakterystyczne, że się wyróżniają na zdjęciach cmentarnych :)
UsuńFajnie, ze zebrałeś to w całość. Łąka Prudnicka odstrasza. Ponoć cały obiekt i cześć przynależna jest w rękach prywatnego właściciela? Czy niektóre budynki na zdjęciach prostowałeś w jakimś programie?
OdpowiedzUsuńChyba jest prywatny nadal, choć tam była jakiś czas temu licytacja komornicza, nie wiem jak to się skończyło.
UsuńZdjęcia były prostowane w programie Helicon Filter (choć nie przykładałem się za bardzo ;)), mam kilka takich programików :)
Faktycznie ciekawe zestawienie. O tym pałacu w Łące Prudnickiej czytałem jakiś czas temu. Facet ma głęboko w poważaniu egzekutywę prawną i nawet nie pojawia się na kolejnych rozprawach. Władze gminy zaś łaskawie "myślą" co zrobić, by pozbawić go owej nieruchomości. Tyle że jeśli to "myślenie" potrwa zbyt długo, to niebawem może nie być co do uratowania. :/
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałem, że aktualnie Głuchołazy mają połączenia z Wrocławiem. Domyślam się, że chyba niezbyt częste?
To dość popularna sytuacja, że władze gminy niezbyt się przejmują co się dzieje z pałacem czy zamkiem. Choć bywały sytuację, że próbowały coś odebrać, ale sąd się na to nie zgadzał. Po prostu paranoja!
UsuńPociągi z Głuchołaz do Wrocławia są cztery :D Na tydzień! Jeden w sobotę, jeden w niedzielę i powrotne :)
W Charbielinie na cmentarzu w rogu jest zbiorowa mogiła jeńców, którzy zostali tu rozstrzelani. Jest też pałacyk w dużym gospodarstwie rolnym obok którego na pewno przejeżdżałeś. W Łące Prudnickiej to sgraffito ma zaledwie około 30 lat, więc miało prawo się zachować. Będąc w Głuchołazach popatrz czasami pod nogi gdzie co druga studzienka pamięta czasy przedwojenne. Zwróć też uwagę na elewacje budynków gdzie w kilkunastu miejscach są stare niemieckie napisy :)
OdpowiedzUsuńGospodarstwo rolne kojarzę. Sgraffito mnie zaskoczyłeś - kto wpadł na pomysł takie malowania 30 lat temu? :D W Głuchołazach zawsze patrzę na szczegóły, ale jakoś do tej pory studzienki i napisy mi w większości umykały.
UsuńJest coś takiego jak rekonstrukcja. To wschodnie skrzydło w dużej mierze zostało wyremontowane łącznie z elewacją. Wewnątrz są nowe stropy i ścianki działowe. Wcześniej wyglądało to podobnie jak reszta obiektu.
UsuńCzyli pierwotnie jakieś sgraffito tam było. Bo już pomyślałem, że to jakieś autorskie dzieło ówczesnego właściciela...
UsuńSuper ciekawy artykuł o pograniczu czesko - polskim.
OdpowiedzUsuńProwadzę grupę na Facebooku Nissa Amici zajmującą się sprawami miasta Nysa, jak również naszego eurotrgionu.
Artykuł jest świetny i chciałbym go opubkikować za Twoją zgodą.
Serdecznie pozdrawiam.
Nissa Amici 15.10.2021
Proszę o odpowiedź na Andrzej Kasica - messenger lub
andrzejkasica@vp.pl