piątek, 26 stycznia 2018

Ost-Berlin: Treptower Park i Volkspark Friedrichshain

Berlin. Haupstadt der DDR. Taką oficjalną nazwę nosiła wschodnia część stolicy Niemiec w latach 1949-1990.

W październiku udało mi się kupić bilety w promocyjnej cenie do miasta w Brandenburgii i tak jakoś wyszło, że niemal cały dzień spędziłem w dawnym radzieckim sektorze. W Berlinie Zachodnim tylko wysiadałem i wsiadałem do autobusu.

Pochmurnym porankiem docieram koleją miejską do Treptower Park. To jeden z większych parków Berlina.


Nieopodal stacji znajduje się przystań statków kursujących po Szprewie. W taką pogodę raczej nie będą mieli tłumów chętnych.


poniedziałek, 22 stycznia 2018

Rowerowe niedaleko: Szydłów (Goldmoor). Złote bagna.

Szydłów (niem. Schiedlow, od 1936 Goldmoor) to licząca około pół tysiąca mieszkańców wioska położona w powiecie opolskim. Ze wszystkich stron otoczona jest Borami Niemodlińskimi. To dobre miejsce na wypad rowerowy, bo aby tam trafić zawsze trzeba przeciąć las 😊.

Wybraliśmy się w połowie listopada. Skorzystaliśmy z drogi, która istnieje już od dawna, ale dopiero kilka lat temu pokryto ją asfaltem.


Mijamy liczne ścieżki ciągnące w bok. W tym miejscu drzewostan jest gęsty i miły dla oka, ale ledwie kilka kilometrów dalej puszcze tną na potęgę, zostawiając wielkie połacie łysiny 😕.


czwartek, 18 stycznia 2018

Góry Orlickie - z Náchodu do Piekła

W drugi dzień świąt bożonarodzeniowych znudziło mi się siedzenie w domu i postanowiłem znów ruszyć w Sudety. Podobnie jak w listopadzie wybrałem Góry Orlickie i wziąłem ze sobą Bastka, tyle, że tym razem ja siadłem za kółkiem.

Początek wyjazdu jest identyczny: przed Nysą obserwujemy pierwsze widoki na góry przy rozpoczynającym się dniu.


Kopulasty szczyt po lewej to oczywiście Kopa Biskupia oddalona o jakieś 35 kilometrów. W środku Příčný vrch, potem dalej w prawo Medvědí vrch i Orlik, a na samym końcu zachmurzony Pradziad, z którego wystaje tylko szczyt wieży.

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Urwanie głowy na Pilsku!

Na początku grudnia zimy na nizinach i wyżynach nikt nie widział, natomiast obecna była już w górach. W dodatku była to zima złośliwa i mało przewidywalna, bowiem warunki turystyczne zmieniały się z dnia na dzień, zazwyczaj na niekorzyść. To wszystko spowodowało, że pierwotny plan weekendu w Beskidzie Żywieckim nie doszedł do skutku. Ponieważ jednak i tak miałem zarezerwowany nocleg na Hali Miziowej, to zmolestowałem kumpla i razem ruszyliśmy w sobotę rano w kierunku Beskidów.

Jeszcze w Żywcu nie było ani grama białego... Śnieg pojawił się dopiero w okolicach Korbielowa, a na przełęczy Glinne było już bardzo zimowo.


Po wyjściu z samochodu czuć nieprzyjemny chłód, wdzierający się pod ubranie. Brrr! Niebo, zgodnie z prognozą, całkowicie zaciągnięte. Na zegarku nie ma jeszcze nawet południa, więc po założeniu plecaków przechodzimy przez dawne przejście graniczne. W letnim okresie działa tam sklepo-bar, w którym się już kilkukrotnie stołowałem.

wtorek, 9 stycznia 2018

Górskie podsumowanie 2017 roku!

Górski nowy rok najlepiej zacząć w Nowy Rok w górach. I tak było w 2017 roku: Beskid Sądecki, sylwester w Chatce Magóry. Główne wędrowanie uskutecznialiśmy jeszcze w starym roku, 1 stycznia trzeba było tylko wrócić do cywilizacji. Był lekki mrozik i smog.


Już niecały tydzień później teleportowaliśmy się jeszcze bardziej na wschód - na kraniec Bieszczad, do legendarnej Chatki na Końcu Świata! To był zdecydowanie najmroźniejszy wypad 2017 roku - zaczęło się od niewinnego -10, potem stopniowo spadało, aż osiągnęło okolice -24. Policzki aż paliło od mrozu, a wyjście do wychodka oznaczało dokonanie czynu bohaterskiego! W takich warunkach ograniczaliśmy się tylko do włóczenia się po najbliższej okolicy.