Zima w końcu przyszła. Co prawda śniegu nadal niezbyt dużo, ale poszczególne ośrodki narciarskie otwierają kolejne trasy i czekają na klientów.
Największym ośrodkiem w tej części Europy jest słowacka Jasna, rozłożona wokół szczytu Chopok w Niżnych Tatrach. Bywałem tam wielokrotnie, ale też często spotykałem się z opinią, iż nie warto tam jechać. Dlaczego?
Minusem z mojego punktu widzenia jest odległość - z Górnego Śląska to ponad 200 kilometrów. Na jeden dzień odpada. Ale w okresie ferii czy urlopów mało kto jeździ tylko na kilka godzin i wraca do domu. Zatem ten minus nie jest przytłaczający. W przeszłości pokonywałem tę trasę kierując się na Cieszyn, następnie krótko przez Republikę Czeską na Czadcę, Żylinę i dalej w kierunku Liptowskiego Mikułasza. Obecnie po otwarciu ekspresówki Bielsko Biała - Żywiec bardziej racjonalna wydaje się trasa przez Ujsoły, Glinkę (ewentualnie przez Korbielów) i Dolny Kubin. Osoby z innych części Polski ze strony Krakowa powinni kierować się na przejście w Chyżnem.
Zbiornik Liptowska Mara widziany z Chopoku - obok niego biegnie autostrada Rużomberok - Liptowski Mikułasz. Jest płatna, więc można minąć ten krótki odcinek bocznymi drogami. |
Drogi w dolinach, prowadzące do ośrodka, są zazwyczaj dobrze utrzymane, ale bywa ślisko, dobrze więc mieć w bagażniku łańcuchy. Osoby niezmotoryzowane ucieszy fakt, że z Liptowskiego Mikułasza kursują regularne autobusy dla narciarzy.