wtorek, 25 lutego 2025

Poruba - socrealistyczne serce Ostrawy.

Poruba to jedna z dzielnic Ostrawy, położona na zachód od centrum. Jest drugą najludniejszą w mieście i drugą najbardziej gęsto zamieszkaną, lecz nie dlatego warto ją zobaczyć, ale z powodu socrealistycznej zabudowy.

W Polsce komuniści wznieśli Nową Hutę, a także m.in. nowe Tychy, w Czechosłowacji wymyślili Nową Ostrawę. Jako lokalizację wybrali puste tereny należące do wioski Poruba, przez Niemców zwanej Hannersdorf
Najpierw w 1948 roku pierwsze bloki zaczęły stawiać ostrawskie kopalnie, a trzy lata później rozpoczęła się budowa całkowicie nowego, socjalistycznego miasta. Powodów takiej lokalizacji było kilka: mnóstwo niezabudowanej ziemi (ukradzionej poprzednim właścicielom, hrabiom Wilczek oraz drobnym rolnikom), brak większych pokładów węgla (więc i brak konieczności przyszłego fedrowania), bliskość ostrawskiego przemysłu, a jednocześnie takie kierunki wiatrów, które nie przywiewałyby zanieczyszczeń. Wprowadzono zakaz budowy domów jednorodzinnych, wszyscy nowi obywatele mieli mieszkać w kupie. Tak skoszarowani robotnicy byli łatwiejsi do kontroli, lecz jednocześnie władzom zależało na podniesieniu poziomu życia grupy klasowej, która z założenia miała być awangardą komunizmu. Jeśli chciano uruchamiać nowe, wielkie zakłady, to pracownicy musieli gdzieś w pobliżu mieszkać i nie powinny to być zawilgocone nory. Warto dodać, że w owym czasie kanalizacja obejmowała zaledwie połowę tkanki miejskiej starych dzielnic Ostrawy, wodociągi jedną trzecią, gaz był w kilkunastu procentach domów, a centralne ogrzewanie zaledwie w kilku. Wszystkie te udogodnienia w Porubie miały być dostępne.


Plany architektów były niesamowicie ambitne: Poruba/Nowa Ostrawa, która początkowo miała być samodzielnym ośrodkiem miejskim, liczona była na sto pięćdziesiąt a nawet sto siedemdziesiąt tysięcy mieszkańców. Co ciekawe, komuniści chcieli wyburzyć historyczne centrum (Morawskiej) Ostrawy i na jego miejscu postawić zakłady przemysłowe oraz kopalnie, więc rolę wizytówki regionu przeznaczono dla Poruby. Główny bulwar miał się ciągnąć kilka kilometrów na wschód do stacji kolejowej Svinov. Ponieważ w najbliższej okolicy nie ma żadnej większej rzeki, a jedynie potok Porubka, wymyślono... kanał szeroki na czterdzieści metrów, łączący Dunaj z Odrą. Wszystko po to, aby było tak ładnie jak w Moskwie. Nie zapomniano o wielkim pomniku Stalina. Pod względem architektonicznym też wzorowano się na Związku Radzieckim, ale niekoniecznie tylko na realnym socjalizmie, także na wcześniejszych epokach. Najwyższym budynkiem miał być gmach krajowej rady narodowej mierzący sto pięćdziesiąt metrów, nawiązujący do moskiewskiego Pałacu Rad (ani jeden ani drugi nie powstał). Życie, jak zwykle, skorygowało te plany.


Już dwa lata po rozpoczęciu prac zmarł Stalin, a wkrótce po nim Klement Gottwald, więc wszystko szybko zaczęło się zmieniać. W 1955 roku ukończono I osiedle (obwód), które odpowiadało pierwotnym zamierzeniom jeśli chodzi o układ, ale już pozbawione było części zdobień i zagospodarowania terenu. Wszystkie kolejne budowano w coraz bardziej oszczędnym, ekonomicznym stylu (czyli dokładnie tak samo jak w Tychach), przechodząc do form z wielkiej płyty. Z wielu najbardziej kosztownych inwestycji zrezygnowano całkowicie. Ilość przyszłych mieszkańców obniżono do stu tysięcy. Śmiałe wizje zrównania z ziemią centrum Ostrawy upadły wraz ze stalinizmem (choć zrealizowano takie plany w kilku innych czechosłowackich miastach) i Poruba została zdegradowana z roli samodzielnego miasta do poziomu zwykłej dzielnicy - przyłączono ją do Ostrawy w 1957 roku. 
Dzisiaj w Porubie mieszka niecałe siedemdziesiąt tysięcy ludzi, a na początku XXI wieku socrealistyczne osiedla zostały ogłoszone miejską strefą zabytkową.


Główną ulicą Poruby była Leninova třída, dziś zwąca się neutralnie Hlavní třída. Szeroki, czteropasmowy bulwar liczący sobie ponad półtora kilometra jest połączeniem Pól Elizejskich i stalinizmu, przynajmniej w swojej zachodniej części, ponieważ we wschodniej zabudowa jest już młodsza i stonowana. Zachodnia część tworzy również granicę pomiędzy osiedlem I i II. Podczas naszego spaceru skupimy się na najstarszym osiedlu I (zwanym Sorela - SOcialistický REaLismus v Architektuře), zerkniemy też na chwilę do II. Przy Leninovej třídzie do 1990 stał pomnik Lenina; dwanaście lat później sprzedano go prywatnemu kolekcjonerowi.



W alei są dwa duże skrzyżowania, przy których stoją reprezentacyjne socrealistyczne budynki. Klasycystyczne zdobienia, kolumny, sgraffito, gzymsy, stiuki, niektóre dachy zwieńczone są rzeźbami.




Kultura i Rolnictwo. Trzecia rzeźba - Przemysł - została usunięta ze względu na zły stan.


Rzeźby są również na poziomie ziemi. Wieczór albo Kochankowie.


Zadaszone przejścia i masywne, ciężkie balkony.



Alšovo náměstí jest głównym placem. To przy nim planowano wysoki na sto pięćdziesiąt metrów budynek rady narodowej. W wyniku odwilży na przełomie lat 50. i 60. wzniesiono blok "zaledwie" dziewięciopiętrowy. Nad wejściem umieszczono relief Wiek kosmiczny. Ściany boczne nie są pozbawione ozdób, lecz powstały one w mniej pompatycznym stylu.




Pozostałe obiekty przy placu są starsze, a więc typowo socrealistyczne. Całość uzupełnia rzeźba hutnika z 1962 roku.


Pomiędzy skrzyżowaniami największe wrażenie robią ogromne bramy wjazdowe przywodzące na myśl łuki triumfalne! Wznoszą się one dokładnie naprzeciwko siebie, tworząc osie przecinające się pod kątem prostym.



Ta architektura jest monstrualna i jednoznacznie kojarzy się z ustrojami totalitarnymi. W przejściach pomiędzy ulicami zaplanowano lokale usługowe albo sklepy (niektóre nadal działają), czasem trafimy na schody. Czyżby prowadziły do schronów?




Z głównej ulicy wchodzimy pomiędzy bloki osiedla I. Od razu widać, że na wewnętrznych podwórkach liczba dekoracji radykalnie spada. Ba, wiele bloków jest całkowicie ich pozbawionych. Na pierwszym zdjęciu tył budynku stojącego przy Hlavní třídzie: w jego przypadku mamy przynajmniej eleganckie balkony. Sąsiednie domy są skromne jak politycy. A to wszystko ten sam czas budowy co łuków triumfalnych.



W przypadku tego bloku pomyślałem o więzieniu. 


Tutejsze przejścia pomiędzy placami są znacznie mniejsze niż na głównej alei.


Kominy wentylacyjne. A więc jednak mają tu schrony przeciwlotnicze.


Pogoda trafiła nam się paskudna: piździ, wieje, a czasem mży. Są jednak dwa plusy takiej aury: łatwiej mi się przenosić w myślach w czasie, gdy wszystko przenika chłód, niż w czasie pełnego słońca. No i na chodnikach prawie nie ma ludzi, więc można spokojnie fotografować.


Dom Kultury Poklad, niedawno całkowicie zrekonstruowany. Powstał w latach 1958-1961, gdy socrealizm został już zarzucony na rzecz modernizmu tzw. brukselskiego. Rzeźba nad wejściem przedstawia górnika, hutnika i architekta.


Idąc dalej w kierunku południowym znów na horyzoncie widać znajome kształty, a na blokach pojawia się więcej ozdób. Niektóre budynki posiadają indywidualny relief nad każdym wejściem. Ciekawe jest również podwójne przejście z ulicy na wewnętrzny dziedziniec.




Po bliższym przyjrzeniu okazuje się, że wnętrze przejścia również jest zdobione, choć malowidłom/sgraffito przydałoby się odnowienie.



Dochodzimy do Nábřeží Svazu protifašistických bojovníků - licząca 41 liter nazwa ulicy jest drugą najdłuższą w Republice Czeskiej. To granica pomiędzy nową a starą Porubą, a według planów miało to być nabrzeże nad kanałem Dunaj-Odra, co znalazło odzwierciedlenie w nazewnictwie.
Co zostało z wioski Poruba? Kościół św. Mikołaja z początku XVIII wieku, kilka grobów dookoła niego. A wystarczy wychylić się przez płot i widzimy brukowane uliczki z normalnymi domami, tak odległymi od socrealistycznego ideału.



Poruba to Śląsk. Granica śląsko-morawska biegnie w Ostrawie bardzo kręto (Odrą i Ostrawicą), więc zachodnie i wschodnie dzielnice miasta leżą na Śląsku, a centrum na Morawach. Ostatnimi właścicielami miejscowości była wspomniana rodzina Wilczek, których jedną z siedzib był Porubský zámek. Pałac z XVI wieku został mocno zniszczony w czasie wojny od alianckich bombardowań. Następnie skonfiskowało go państwo i urządziło w nim mieszkania i szkołę. Na początku demokracji jego stan był tak katastrofalny, iż groziła mu rozbiórka. Ostatecznie kupiła go prywatna osoba (czeski Grek) i wyremontowała, dziś mieści restaurację, lecz wygląda dość kiczowato.


Wracamy na niedoszłe nabrzeże. Kwiatowe dekoracje sąsiadują z realistycznymi rzeźbami. Czy to Kobieta robiąca siku? Nie, to Żniwa, wczesne dzieło, bo z 1952 roku.



Przed nami najbardziej imponująca konstrukcja dzielnicy - Oblouk. Jest to blok mieszkalny w kształcie łuku, długi na dwieście pięćdziesiąt metrów! Brama powitalna i łuk triumfalny w jednym! Przy jego projektowaniu wzorowano się na gmachu carskiego Sztabu Generalnego w Leningradzie. Rzeczywiście jest podobieństwo. Zdobienia z kolei nawiązują do czeskich form renesansowych. Przez Oblouk przebijają się dwie ulice, a z lewej strony zamknięty jest wieżą.



Większa dziura posiada na dachu kompozycję rzeźbiarską z tematyką z epoki (robotnicy wracają do domów). Pomarańczowe domy w tle to tzw. dwouletky, najstarsze budynki osiedla wzniesione przez kopalnie jeszcze przed pomysłem Nowej Ostrawy. Liczba sgraffiti na fasadach przekracza setkę.



Oblouk wybudowano w latach 1952-1955, pierwszymi lokatorami zostali górnicy. Mieszkań w sumie wydzielono ponad dwieście, mają lepszy standard niż te z późniejszych lat. O ile sam budynek powstał w całości zgodnie z planami, o tyle zrezygnowano m.in. z wielkiego placu z fontanną, który miał się rozpościerać przed łukiem. Wjazd do Poruby miał się także łączyć z projektowaną autostradą Warszawa-Wiedeń, lecz ta oczywiście nigdy nie powstała.
Początkowo po upadku komunizmu socrealistyczna architektura Poruby stała się kłopotliwa, nie dbano o nią. Z letargu obudzono się po kilku dekadach: niedawno Oblouk przeszedł kompleksową i drogą renowację.




A tak wygląda od tyłu: nadal robi wielkie wrażenie i przypomina raczej budynki rządowe, niż mieszkalne.


Znów zaglądamy na wewnętrze podwórka pełne samochodów. Chyba nie tak czechosłowaccy komuniści wyobrażali sobie przyszłość Poruby 😏.


Przejazdy w blokach dużo skromniejsze, ale nadal przyciągają wzrok. Nie chciałbym mieszkać nad ulicą i zastanawiać się, co akurat przejeżdża pod nogami 😛.


Wśród trzypiętrowych domów wyróżnia się znacznie wyższy Dom Kolejarza (Dům železničářů) zwany tez "szkieletem". Oprócz dodatkowych pięter mamy tu przejście z kolumnami nad którym siedzą pionierzy, a po bokach sgraffito z motywami młodych budowniczych socjalizmu.




Obiekt, bez którego wizyta na Porubie byłaby to niepełna, to tak zwane Věžičky. Mowa o kompleksie mieszkalnym składającym się z kilku połączonych ze sobą bloków, których dominantą jest wyrastająca ponad dachy wieża. Druga, mniejsza, zdobiona jest bogatą dekoracją, w której dominują małe dzieci (niektóre z nich udają hutników).





Věžičky mają wyraźny styl socrealistyczny, ale podobno zaczerpnięto także wzory z pewnej renesansowej kamienicy w Pradze, która została zburzona na początku XX wieku. Czyli socjalistyczne w duchu, narodowe w treści, albo odwrotnie.



Patrząc na to zdjęcie człowiek już wie, dlaczego po śmierci Stalina zdecydowano się na zmianę stylu: twardy socrealizm był po prostu za drogi. Te wszystkie zdobienia, kolumienki i pierdółki znacznie podnosiły kosztu, a trudno uznać, że podnosiły też poziom życia mieszkańców.


W ten sposób wróciliśmy do Hlavní třídy. W drodze na przystanek tramwajowy przejdziemy jeszcze przez obwód II. Jego budowa zaczęła się w 1958 roku, skończyła w połowie lat 60.. Układ urbanistyczny został zachowany, lecz pozbyto się większości zbędnych dodatków na fasadach. Centrum tego osiedla jest Havlíčkovo náměstí, na którym strzela w niebo eksperymentalny wieżowiec z szesnastoma piętrami.


Przykładem dostosowania się półwiecznych budynków do współczesności jest poliklinika i budynek jednej ze szkół podstawowych. W pierwszym przypadku fasada została całkowicie przebudowana, lecz zostawiono płaskorzeźby przy wejściu. W drugim ściany nie przeszły kompleksowego remontu, nadal też widać rysunki dzieci między oknami, ale po sąsiedzku wyrosło nowoczesne boisko w miejsce asfaltowego.



3 komentarze:

  1. Bardzo mi sie podoba ta dzielnica, tak trochę jak krakowska Nowa Huta. Jeszcze kilka lat temu nie wiele ludzi tam zaglądało, teraz trudno miejsce na parkowanie auta znaleźć. Atrakcja turystyczna i bardzo dobrze skomunikowane.

    OdpowiedzUsuń