wtorek, 27 lutego 2024

Na Biskupią Kopę od morawskiej strony.

Na Biskupią Kopę wchodziłem już prawie z każdej strony. Z Pokrzywnej i z Jarnołtówka. Ze Zlatych Hor kilkoma trasami. Z Heřmanovic. Na szybko z Petrovych boud. A pisząc krainami: ze Śląska. Głównie Dolnego, poza Pokrzywną, która leży na Górnym Śląsku, ewentualnie za taki można uznać Jarnołtówek. Pod koniec stycznia postanowiłem zaatakować ją... z Moraw.
Patrząc na mapę niektórzy będą się głowić, gdzie Morawy, a gdzie Góry Opawskie? Ano całkiem blisko, bo przecież na południowy - wschód od Kopy rozciągają się morawskie enklawy na Śląsku

Niestety, spóźniłem się na zimę. Jeszcze tydzień temu góry przykryte były przyjemną warstwą białego puchu, który nagle zaczął błyskawicznie znikać. Wysoka temperatura, opady deszczu i silny wiatr skutecznie go wyeliminowały 😕. Zwłaszcza chyba ten ostatni... Staję przed Prudnikiem, żeby zrobić Kopie zdjęcie z oddalenia i podmuchy miotają mną po polu jak pijanego rolnika na rondzie. Fotkę jakoś udało mi się wykonać, ale spróbujcie się wysikać w takich warunkach 😛.


Pogodę zapowiadano bardzo zmienną. Już w czasie dojazdu mam na przemian ścianę deszczu i przeskakujące po zboczach słońce.


Parkuję pod urzędem gminy w Janovie (Johannesthal). Jest to jedno z najmniejszych miast Republiki Czeskiej - z niecałymi trzema setkami mieszkańców zajmuje czwarte miejsce od tyłu. Tradycje jednak posiada bogate: został założony przez biskupów ołomunieckich w średniowieczu, później stał się miasteczkiem górniczym, bo jak wszędzie w okolicy wydobywano srebro. Jeszcze w latach 30. ubiegłego wieku żyło w nim ponad tysiąc osób.


wtorek, 20 lutego 2024

Cmentarze w Cieszynie: komunalny i na Bobrku.

Przejeżdżając przez Cieszyn wielokrotnie mijałem wielki cmentarz z ogromną, przypominającą pałac bramą. W końcu postanowiłem go odwiedzić. Termin wybrałem niezbyt fortunny, bo Zaduszki, co powodowało spore ilości ludzi na alejkach i zawalone samochodami ulice. Nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło: przystrojone i udekorowane zniczami groby zawsze wyglądają nieco radośniej niż na co dzień. 


Mowa o cieszyńskim cmentarzu komunalnym, najważniej nekropolii miasta nad Olzą. W XIX wieku funkcję tę pełnił cmentarz przy kościele św. Jerzego (obecnie zamieniony w park). W związku z kurczącym się miejscem w 1891 roku otwarto nowy Zentralfriedhof przy ówczesnej Feldgasse. Obecnie to ulica Armii Ludowej...


...ale tylko według starych tabliczek 😏. Od 1993 roku jest to ulica Katowicka, władze w ten sposób skopiowały nazwę z czasów hitlerowskich (Kattowitzerstrasse). Przed Armią Ludową (czyli przed 1962 rokiem) było to po prostu ulica Polna. 

środa, 14 lutego 2024

Grudniowe Góry Izerskie (2): Orle - Jizerka - Mýtiny.

Odcinek między Chatką Górzystów i schroniskiem Orle można przebyć w nieco ponad godzinę, mi zajmuje to trochę dłużej. Nie muszę się spieszyć, jeśli pora młoda, pogoda nienajgorsza, a okolica piękna. 



Przerwy w pokrywie śnieżnej są głównie tam, gdzie ciurkają małe potoczki spływające do Izery (Jizera, Iser)



Izera jest dopływem Łaby, a ta sunie aż do Morza Północnego. Jesteśmy więc na bardzo niewielkim skrawku Polski, który nie stanowi zlewiska Bałtyku (dokładnie to 0,3 procenta powierzchni RP 😏).


poniedziałek, 5 lutego 2024

Grudniowe Góry Izerskie (1): Świeradów - Stóg - Hala Izerska.

W grudniu 2023 roku po dwudziestu siedmiu latach przerwy przywrócono połączenie kolejowe do Świeradowa - Zdroju. Uznałem, że to dobry pretekst aby odwiedzić Góry Izerskie: nie byłem tam kilka lat, a w samym Świeradowie to chyba kilkanaście... 

Jako termin wybrałem tydzień który kończył się Bożym Narodzeniem. W poniedziałkowy bardzo wczesny poranek wsiadam do pociągu Polregio. Konduktor z zachwytem ogląda mój bilet.
- Bardzo fajna trasa - mówi.
- Ale kosztowna - zwracam uwagę.
- Nie o to mi chodzi! Na Dolnym Śląsku sukcesywnie przywraca się połączenia, a u nas, w Opolu, to jest coraz gorzej. Tak się śmiali, gdy województwo dolnośląskie i śląskie zakładało własne spółki kolejowe, że będzie burdel, bałagan, a jak się skończyło? Sąsiedzi się rozwijają, opolskie się zwija! Nie myślą, nie planują przyszłościowo, remonty ciągną się miesiącami, coraz starszy tabor się sypie, szkoda gadać...
Nie zaprzeczyłem nie tylko przez grzeczność, a konduktor był tak zachwycony moją podróżą do Świeradowa, że zachodził do mnie pogadać jeszcze przez trzy przystanki 😏.

Pierwsza przesiadka we Wrocławiu, druga w Lubaniu (Lauban), gdzie trochę się kręcę po dworcu w oczekiwaniu na kolejny pociąg. Stacja nosi nazwę Lubań Śląski, choć aktualnie przez chwilę jesteśmy na Łużycach.


Podjeżdża skład nadciągający aż z Görlitz. Niewielki SA-135, ale na końcówkę podróży wystarczy, w środku siedzi kilkanaście osób. Mijamy reaktywowane przystanki, które wyglądają nieco surrealistyczne: po pierwsze witają nas pomarańczowe tablice, zamiast niebieskich - to malowanie Kolei Dolnośląskich, ale zupełnie mi nie pasuje. Po drugie - nowe perony ze wszystkich stron otoczono płotami z siatki! Nawet jak obok peronu znajduje się na tej samej wysokości trawnik, to musi on być oddzielony ogrodzeniem! Który znajomy projektantów zarobił na produkcji płotków? Po trzecie - w cieniu przystanków stoją rozpadające się ruiny infrastruktury. Budynki stacyjne i gospodarcze, wychodki - wszystko czeka na ostateczny koniec. One już nikogo nie interesują, liczą się tylko szyny.

Około jedenastej pociąg wtacza się do Świeradowa - Zdroju (Bad Flinsberg). Tutaj też wygląda to "ciekawie": dawny dworzec nie jest już dworcem, tylko centrum informacyjno - kulturalnym, a tor przed nim nie jest już torem, ale jedynie kilkunastometrową pamiątką, bowiem potem się urywa. W tej sytuacji nasz skład wjeżdża na peron drugi (czyli właściwie teraz pierwszy). Nadal trwają prace, pewnie trzeba przygotować grunt pod ogrodzenia z siatki!