sobota, 30 marca 2019

Nikiszowiec, perła w koronie Katowic.

Osiedla patronackie zaczęły masowo pojawiać się w europejskim krajobrazie w II połowie XIX wieku, kiedy to wielkie zakłady przemysłowe poszukiwały coraz większej ilości pracowników. Budowa osiedla w najbliższym sąsiedztwie była jednym ze sposobów, oby skutecznie związać ludzi z pracodawcą.

Szczególnie dużo powstało ich na "czarnym" Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim; szacuje się, że w całym województwie śląskim jest ich ponad 200! Dziś chciałbym przedstawić jedno z najbardziej znanych - katowicki Nikiszowiec (Nickischschacht, po śląsku Ńikisz).


Powstanie osiedla związane było z rozwojem kopalni Giesche, która w tym rejonie zaczęła eksploatację nowych pokładów węgla. Początkowo dla górników wybudowano Gieschewald (Giszowiec) - także osiedle zakładowe, ale o charakterze miasta-ogrodu. Szybko okazało się, iż mieszkań jest za mało i w 1908 roku przystąpiono do prac przy nowej kolonii robotniczej. Zlokalizowano ją obok szybu Nickisch, którego patronem był baron Friedrich Nickisch von Rosenegk, przedstawiciel spółki Giesche. Nazwę szybu przeniesiono na osiedle (Nickischschacht - szyb Nickischa), a potem pojawił się Nikiszowiec, czyli wersja spolszczona.


poniedziałek, 25 marca 2019

Ciekawe miejsca na pograniczu czesko-polskim: okolice Głuchołaz.

Ten wpis będzie miał charakter zbiorczy: umieściłem w nim garść ciekawych miejsc, które wizytowałem (przypadkowo lub nie) podczas częstych odwiedzin pogranicza czesko-polskiego w szeroko rozumianych okolicach Głuchołaz. Aby nie wciskać ich na siłę do innych artykułów postanowiłem przedstawić je tutaj w kolejności alfabetycznej:

Bělá pod Pradědem (Waldenburg) i piękny Pomnik Poległych w pobliżu urzędu gminy.


Interesująca jest figura na postumencie - wygląda na to, że ubrano ją w mundur, ale nakrycie głowy nie przypomina hełmu.

Pomnik wystawiono w 1923 roku, po II wojnie światowej został zdewastowany. Dzięki dotacji czeskiego Ministerstwa Obrony i potomkom dawnych mieszkańców w 2005 roku można go było wyremontować i ustawić w obecnym reprezentacyjnym miejscu.


Po sąsiedzku pomnik ofiar "procesów czarownic", które przetoczyły się przez Księstwo Nyskie w XVII wieku.

niedziela, 3 marca 2019

Beskid Żywiecki klasycznie: Przegibek i Rycerzowa.

"Stara miłość nie rdzewieje" - tak mogę określić swój stosunek do Beskidu Żywieckiego, a zwłaszcza jego części nazywanej Workiem Raczańskim. Po Beskidzie Śląskim było to pierwsze pasmo, w którym stawiałem początkowe kroki na górskich szlakach. Od razu się w nim zakochałem i choć minęły lata, to takie uczucie nadal we mnie tkwi. Co jakiś czas, gdy mam okazję, staram się zaglądać w znane mi okolice.

Tak też było w ostatni weekend lutego. Akurat na sobotę zapowiadano ładną pogodę, więc zarezerwowałem sobie wcześniej nocleg i wydrukowałem mapę. Wykorzystałem także sytuację, że moi rodzice wybierali się na narty, więc podwieźli mnie bezpośrednio do Rycerki Kolonii. Ten przysiółek Rycerki Górnej został założony w 1873 roku przez (jak sama nazwa wskazuje) kolonistów z głębi Cesarstwa: żywieccy Habsburgowie sprowadzili tutaj górali ze Styrii. Do dzisiaj niektórzy mieszkańcy noszą niemiecko brzmiące nazwiska, choć samą mową przodków zapewne już się nie posługują.

Ponieważ dotarliśmy tam wcześniej niż zakładałem, więc poprosiłem rodziców, aby wysadzili mnie wcześniej, w centrum Kolonii, przy dawnym ośrodku wypoczynkowym Huty Łaziska. Wielokrotnie bywałem w nim na wakacjach, zarówno latem jak i zimą. Kiedyś to miejsce tętniło życiem, ale w pierwszej dekadzie obecnego wieku obiekt trafił w prywatne ręce (nie wiadomo, czy do końca legalnie, były tam jakieś korowody sądowe). Szybko zaczął niszczeć, a dziś to obraz nędzy i rozpaczy:


Od mojej ostatniej wizyty (w 2017 roku) zawalił się łącznik między nową a starą częścią ("bacówką", zapewne oryginalnie czyimś domem). Dawno temu stał w nim stół do ping-ponga albo suszyły się narty... 😨.