W relacjach z Bałkanów najczęściej pisze się o Kosowie jako miejscu
wybuchu kolejnego międzynarodowego konfliktu. W przeciwieństwie jednak do
wielu ekspertów jak i "ekspertów" uważam, że znacznie bardziej niepewna jest Bośnia i Hercegowina. Kosowo to mały kraik na uboczu, bez
znaczenia gospodarczego i politycznego, w dodatku zamieszkały w ogromnym
procencie przez jedną narodowość (Albańczyków), którzy zdecydowanie górują nad
burzącą się mniejszością (Serbami). W Bośni wygląda to zupełnie inaczej, gdyż
państwo jest znacznie większe i ludniejsze, może być języczkiem u wagi w
geopolityce, leży przy granicy unijnej, a rozłożenie sił pomiędzy różnymi
narodami jest o wiele bardziej wyrównane niż w Kosowie. Zresztą już mieliśmy
przykład sprzed ponad stu lat, że to wydarzenia w Bośni mogą mieć wpływ na
całą Europę.
Choć Bośnia i Hercegowina nie jest głównym celem masowej bałkańskiej turystyki, to i tak sporo się po niej kręci cudzoziemców. Większość z nich zapewne słyszała o wojnie sprzed trzydziestu lat, dostrzeże jej ślady, wielu kojarzy oblężenie Sarajewa i przypadki ludobójstwa, ale ilu będzie znało szczegóły? Zapewne nieliczni, może i słusznie, gdyż nie po to jedziemy na wakacje, aby analizować masowe mordy, gwałty czy też inne niegodziwości z przeszłości. Ja jednak nie potrafię obok tego przejść/przejechać obojętnie, zwłaszcza, że w przypadku Bałkanów nie jest wcale pewne, iż nie nastąpi powtórka. Na wyjazd wziąłem ze sobą odpowiednią literaturę tematyczną. Zwłaszcza cenna okazała się książka "Czyja jest Bośnia?" Andrzeja Krawczyka, byłego ambasadora Polski w BiH - co prawda złapałem autora na kilku nieścisłościach, ale to świetna lektura dla kogoś zainteresowanego tematem. W tym odcinku mam zamiar zagłębić się "troszkę" w kwestię bośniacką.
Bośnię i Hercegowinę można dziś śmiało nazwać "chorym człowiekiem Europy". Tak
naprawdę w tej formie jest to twór sztuczny, siłą utrzymywany przez inne
państwa. Nie znaczy to jednak, że sama Bośnia i Hercegowina jako kraina jest
sztucznie wykreowana. Jej granice z grubsza istnieją od czasów średniowiecza,
choć wielokrotnie próbowano je zamazywać i zawsze z kiepskim skutkiem. Od
wieków średnich był to także teren pogranicza, w tym przypadku cywilizacji
zachodniej i wschodniej, chrześcijaństwa rzymskiego i ortodoksyjnego. To
kwestie religijne wpłynęły na powstanie późniejszych narodów, bo każda z
trzech głównych narodowości BiH to przecież Słowianie, genetycznie się prawie
od siebie nie różniący. Każdy z tych narodów głosi, że jest u siebie i ma do
tych ziem jeśli nie wyłączne, to główne prawo. Serbowie twierdzą, że byli tu
od zawsze, tak jak i prawosławie. Boszniacy mówią to samo, tyle, że
prawosławie zamienili w czasach tureckich na islam. Różne były ku temu powody
(gospodarcze, pragmatyczne, rodzinne - np. aby ratować swoje dzieci przed
porwaniem przez Turków), jednak według Serbów są oni zdrajcami, a nawet...
Turkami (w czasie ostatniej wojny Serbowie często określali ich jako Turków).
Chorwaci wywodzą, co za niespodzianka, że to oni są tu od zawsze, tylko trwają
w wierze katolickiej. Co ciekawe, Chorwaci niekoniecznie uważają Boszniaków za
zdrajców, a faszystowscy ustasze głosili, że muzułmanie to "najlepsi z
Chorwatów", natomiast Serbowie są obcy. Najgorsze jest to, że każda z tych
trzech stron częściowo ma rację i jej nie ma, jednak brak szans, aby uznała
argumenty drugiej i trzeciej strony.