Lutowiska to dawne miasteczko nad potokiem Smolnik. Kiedyś większość mieszkańców stanowili Żydzi, obecnie można w nich obejrzeć kilka mniej lub bardziej ciekawych zabytków.
Ale zaraz, zaraz, co ja w ogóle robię w Lutowiskach? Przecież one nawet nie leżą w Bieszczadach tylko w
Górach Sanocko-Turczańskich (granicą jest wspomniany Smolnik). A plan miałem zupełnie inny, bo chciałem w końcu przejść
Bukowe Berdo. To właściwie był początkowo główny cel wyjazdu, który z przyczyn logistycznych zostawiłem sobie na koniec. Niestety,
wczoraj załamała się pogoda, w nocy sporo lało i rano też nie wyglądało to optymistycznie. Dodatkowo jedna parka urządziła wszystkim w pokoju pobudkę trzaskając, szeleszcząc, nawołując i zadając sobie głośno pytania w stylu:
- Masz ochotę na ciepły kisiel?
Wieczorem pytałem się dokąd chcą iść. Do Ustrzyk. Ale Dolnych.
- To dość daleko - zauważyłem.
- W osiem godzin damy radę.
Wydawało mi się, że w więcej, ale nie jestem aż takim specjalistą, więc nie komentowałem. Po powrocie do domu z ciekawości zajrzałem na internetowe mapy: szlakami to prawie 60 kilometrów, a szacowany czas przejścia... 18 godzin. Noo, jeśli skrócą o dychę, to chyba mistrzowie świata!
Po śniadaniu akurat nie padało, więc stwierdziłem, że zaryzykuję połoninę, ale ledwo wyszedłem na dwór to gdzieś blisko rąbnął piorun i znowu się rozlało.
Trudno, trzeba wprowadzać przygotowany zawczasu plan awaryjny: zamiast gór będzie zwiedzanie w dolnych partiach.