Wielkanoc to czas świętowania i tradycji, a moją świętą tradycją jest
zwiedzanie różnych górnośląskich obszarów podczas podróży do rodziców.
Przeważnie odbywa się ono w Wielką Sobotę, ponieważ na drogach jest wtedy
mniej aut, mniej ludzi się włóczy po ulicach i zazwyczaj wszyscy są tak
skupieni na jajkach, że nie zwracają uwagi na faceta z aparatem 😏.
Tegoroczny temat przewodni brzmi: Zabrze. Vorszpajzą będzie krótka
wizyta w Wieszowie (niem. Wieschowa, od 1935 Randsdorf),
wiosce oddzielonej od Zabrza autostradą A1. Ma się tu znajdować pałac należący
kiedyś do Donnersmarcków, ale podjeżdżając widzę tylko zabudowania folwarku
oraz dawne domy pracowników folwarcznych.
Okazało się, że główna fasada pałacu jest widoczna jedynie od strony pola. Tak
się uparłem, aby ją uwiecznić, że przyjechałem tydzień później zrobić zdjęcie
😉. Przyznacie chyba, że nie jest zbyt imponująca?
Dzisiejsze Zabrze, podobnie jak wiele dużych miast, powstało jako
zbitek różnych, pierwotnie niezależnych miejscowości, z których osada o nazwie
"Zabrze" wcale nie była najstarsza. Łączenie ich w jeden organizm rozpoczęło
się dopiero w XX wieku, kiedy to na początku stulecia powstała "największa
wieś ówczesnej Europy", licząca ponad pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców. Wieś,
bo prawa miejskie zostały przyznane w 1922 roku, a otrzymał je
Hindenburg, gdyż w czasie Wielkiej Wojny przemianowano Zabrze na cześć
słynnego marszałka. Nie miał on z Górnym Śląskiem nic wspólnego, ale chyba nie
chciano zmieniać nazw bardziej znanych miast, a jakoś pogromcę Rosjan trzeba
było uhonorować.