środa, 27 kwietnia 2022

Przez Górny Śląsk w Wielką Sobotę: zabrzańskie impresje.

Wielkanoc to czas świętowania i tradycji, a moją świętą tradycją jest zwiedzanie różnych górnośląskich obszarów podczas podróży do rodziców. Przeważnie odbywa się ono w Wielką Sobotę, ponieważ na drogach jest wtedy mniej aut, mniej ludzi się włóczy po ulicach i zazwyczaj wszyscy są tak skupieni na jajkach, że nie zwracają uwagi na faceta z aparatem 😏.

Tegoroczny temat przewodni brzmi: Zabrze. Vorszpajzą będzie krótka wizyta w Wieszowie (niem. Wieschowa, od 1935 Randsdorf), wiosce oddzielonej od Zabrza autostradą A1. Ma się tu znajdować pałac należący kiedyś do Donnersmarcków, ale podjeżdżając widzę tylko zabudowania folwarku oraz dawne domy pracowników folwarcznych.




Okazało się, że główna fasada pałacu jest widoczna jedynie od strony pola. Tak się uparłem, aby ją uwiecznić, że przyjechałem tydzień później zrobić zdjęcie 😉. Przyznacie chyba, że nie jest zbyt imponująca?
 
 
Dzisiejsze Zabrze, podobnie jak wiele dużych miast, powstało jako zbitek różnych, pierwotnie niezależnych miejscowości, z których osada o nazwie "Zabrze" wcale nie była najstarsza. Łączenie ich w jeden organizm rozpoczęło się dopiero w XX wieku, kiedy to na początku stulecia powstała "największa wieś ówczesnej Europy", licząca ponad pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców. Wieś, bo prawa miejskie zostały przyznane w 1922 roku, a otrzymał je Hindenburg, gdyż w czasie Wielkiej Wojny przemianowano Zabrze na cześć słynnego marszałka. Nie miał on z Górnym Śląskiem nic wspólnego, ale chyba nie chciano zmieniać nazw bardziej znanych miast, a jakoś pogromcę Rosjan trzeba było uhonorować.

niedziela, 17 kwietnia 2022

Prudnik (Neustadt) - spojrzenie nieoczywiste (cmentarze, Frotex i inne ciekawostki).

Prudnik (Neustadt) to miasto położone na zachodnich rubieżach Górnego Śląska. Najczęściej odwiedzam je przy okazji podróży do Republiki Czeskiej (leży tuż przy granicy), a czasem wpada mi się zajrzeć do niego na trochę dłużej. W tym tekście chciałbym zaprosić do spojrzenia na miejsca niekoniecznie wybierane przez turystów.

Zacznijmy od cmentarza komunalnego 😊.


Założono go w połowie XIX wieku, przeznaczony był dla wszystkich obywateli niezależnie od wyznania, oprócz żydów, którzy mieli swoją własną nekropolię. Jest duży i zachowało się na nim nieco nagrobków sprzed 1945 roku.





wtorek, 12 kwietnia 2022

Beskid Śląsko-Morawski: szańce, pogranicze i gule, a do tego Dzień Świętego Patryka.

Tym razem przygodę z Beskidem Śląsko-Morawskim zaczynamy z tatą w pobliżu przełęczy Jabłonkowskiej (Jablunkovský průsmyk, Jablunkapass). Zanim wejdziemy na szlak, chcemy obejrzeć lokalną atrakcję historyczną.
 

Przełęcz Jabłonkowska niemal zawsze w historii zorganizowanej państwowości stanowiła granicę, najdłużej pomiędzy krajami Korony Świętego Wacława, do których należał Śląsk oraz Węgrami. W XVI wieku, kiedy to zagrożenie tureckie było realne nawet dla tego regionu, zdecydowano się o wzniesieniu na przełęczy strażnicy, którą następnie rozbudowano do postaci szańców. W okresie wojny trzydziestoletniej powstała nowa fortyfikacja ziemna, skonstruowana z kamieni i grubych pni - wielkie szańce (Velké Šance). Zamiast Turków zdobyli ją sprzymierzeni z nimi Madziarzy i zniszczyli. Odrodziły się w kolejnym stuleciu jako nowoczesne założenie bastionowe w formie gwiazdy złożonej z kamiennych bloków, dołożono także koszary, magazyny, stajnię, kaplicę i tym podobne. I choć obwarowania szybko traciły na znaczeniu, to ostatnie starcie zbrojne miało miejsce dopiero w 1848 roku - znowu Węgrzy, tym razem od Lajosa Kossutha. Szańce zdemilitaryzowano, teren sprzedano, a ludność ochoczo rzuciła się na materiał budowlany.

Dziś dawny wojskowy obiekt najlepiej prezentuje się z powietrza, gdyż nadal doskonale widać jego gwiezdny kształt oraz zarysy budynków, ale z powierzchni gruntu także nie sposób ich przegapić.




środa, 6 kwietnia 2022

Góry Stołowe: Pasterka - Radków.

Wyglądam z rana przez okno i dziwię się, bo jest pochmurno. A przecież prognozy mówiły o kolejnym słonecznym dniu! No trudno, dzisiaj i tak wracam już do domu, więc jakoś specjalnie mi nie żal...


Podobnie jak wczorajszego poranka w schronisku PTTK Pasterka nie ma śladów życia innych osobników. Żadnych odgłosów, żadnych zapachów. Jedyny wyjątek to biało-szary kot, który odwiedził mnie wieczorem i teraz znów się zjawił z pożegnaniem 😏.


Wychodzę na zewnątrz i szybko zapinam wszystkie zamki, gdyż czuć przejmujący chłód. Przyglądam się pomnikowi "Serca pozostawionego w Pasterce" - chyba ktoś rzeczywiście wziął go za nagrobek i postawił znicz.