Góry wraz z wyżynami stanowią 70% terytorium Serbii, a południowo-zachodnia część kraju to właściwie jedno wielkie nieprzerwane pasmo. Całość należy do Gór Dynarskich (zwanych też Alpami Dynarskimi) ciągnących się wzdłuż Adriatyku od Słowenii po Albanię.
To raj dla miłośników wypraw górskich, ale ile trzeba by mieć czasu, aby je spenetrować? Mi pozostało symbolicznie nacieszyć się nimi podczas jazdy samochodem. A jak pisałem wcześniej: to zakręty, zakręty, zakręty i jeszcze raz zakręty!
Oprócz ciągłych zwrotów w lewo lub w prawo jazdę skutecznie spowalnia duży ruch i, oględnie pisząc, zawalidrogi. Już kiedyś wspominałem, że dla mnie Bałkany nie kojarzą się z piratami drogowymi ale kierowcami, których misją życiową jest tak wolna jazda, aby doprowadzić wszystkich innych do szewskiej pasji 😛.
Czasem zdarzają się zabawne sytuacje: gdzieś z bocznej drogi wyskakuje samochód z przyczepką, na której ulokowano dwie krowy. Serpentyny powodują, że mućki latają z jednej strony na drugą, rozpaczliwie próbując złapać równowagę. Może nie powinniśmy, ale kilka kilometrów zanosiliśmy się śmiechem, bo wyglądało to przezabawnie. Podziwiam, iż choroba lokomocyjna nie zakończyła się zanieczyszczaniem okolicy.
W jednej z wiosek samochód zjechał w bok na jakiś targ i już odetchnąłem z ulgą, a w tym czasie jego miejsce zajął inny wóz z przyczepką, a tam do dwóch sztuk bydła doszły... dwie owce 😁. Rezultat był ten sam: biedne zwierzęta latały po przyczepie jak pijany po autobusie, a ja ze śmiechu prawie puszczałem kierownicę 😆. Dobrze, że udało mi się w końcu ich wyprzedzić, bo nabijanie się z nieszczęsnych pasażerów mogłoby zakończyć się wypadkiem 😉.