wtorek, 28 listopada 2023

Odkrywanie Gór Opawskich: Město Albrechtice - Kraví hora - Svinný potok.

W październiku znowu ruszyłem odkrywać nieznane mi tereny czeskiej części Gór Opawskich. Tym razem padło na ich południowo - wschodnie fragmenty, mikroregion o nazwie Hynčická hornatina.

Pierwszy widok na najwyższy szczyt mikroregionu, czyli Kopę Biskupią, fotografuję jeszcze z polskiej strony. Kopa, na którą wchodzić oczywiście nie będę, bo interesują mnie inne rejony, oddalona jest o jakieś dwanaście kilometrów.


Początkowo chciałem skorzystać z czeskiego pociągu i wsiąść do niego w Głuchołazach. Niestety, akurat trwały prace remontowe na linii i zamiast pociągu kursowały autobusy, co w ogóle mnie nie zadowalało, więc po prostu wziąłem samochód. W drodze zaglądam na chwilę na dworzec w Třemešnej (Röwersdorf), gdzie kolej normalnotorowa łączy się z wąskotorówką do Osoblahy. Szkoda, że akurat żaden wąski pociąg nie jechał...


Punktem startowym będzie Město Albrechtice (Olbersdorf). Nie wiem ile razy przez nie przejeżdżałem, ale praktycznie nigdy się po nim nie kręciłem, więc teraz będzie okazja to nadrobić.
Miejscowość zawsze mnie intrygowała nazwą, ponieważ rzadko się zdarza, żeby był w niej rzeczownik "miasto" (w Republice Czeskiej są jedynie trzy takie przypadki). W dodatku Město Albrechtice przez kilkadziesiąt lat... nie było wcale miastem, status ten przywrócono dopiero na początku tego stulecia. Co więcej, w niemieckiej wersji jest wyraźnie mowa o wsi 😛. Okazało się, że to wynik rozdzielenia osady na wioskę i miasto, które nastąpiło w 1854 roku. Wówczas Albrechtice stały się Městem Albrechtice, a Olbersdorf przekształcił się w Olbersdorf Stadt, czyli "Wioskę Albrechta Miasto" 😛. Potem po II wojnie światowej wioska przestała istnieć, a miasto straciło swój status, które odzyskało - jak już wspominałem - dość niedawno, więc... chyba już wszystko jasne 😏.

poniedziałek, 20 listopada 2023

Serbia: Sokobanja, Dunaj, Golubac i Ram.

Autostradowe przejście graniczne Tabanovce - Preševo jest jednym z najbardziej zatłoczonych na Bałkanach. Trudno się dziwić, skoro przechodzi przez niego jakieś 99% ruchu drogowego między Macedonią i Serbią. Pozostałą resztkę obsługuje malutkie przejście Pelince - Prohor Pčinjski w górskiej dolinie, o którym większość turystów nawet nie wie. Co to oznacza? Ano korki. Można trafić dobrze albo źle. Czy niedzielne popołudnie jest dobre do przekroczenia granicy? Zależy. Od strony południowej powinno być względnie luźno, bo raczej mało kto będzie jechał z Grecji w ten czas, chyba, że miejscowi odwiedzają sąsiadów zza miedzy. Od strony północnej gorzej, wiele osób które wyjechały z domów w sobotę właśnie wtedy dociera do serbsko - macedońskich słupków granicznych.

Polecam szczerze to przejście wszystkim tęskniącym do okresu sprzed Schengen, mogą sobie przypomnieć stare, dobre czasy. Można sobie planować dokądś dojechać, można zarezerwować nocleg albo zwiedzanie, ale i tak wszystko może szlag trafić, gdy pogranicznicy urządzają wieczny strajk włoski. Nie oszukujmy się, zdecydowana większość przekraczających granicę to turyści tranzytowi, tu chyba nie ma czego przemycać albo ukrywać, więc kontrola powinna iść sprawnie i szybko, a tymczasem od strony serbskiej sznur aut ciągnął się... na kilka kilometrów! Co prawda niektóre państwa bałkańskie podpisały jakiś pakt o nazwie "Open Balkan Transit", lecz dotyczy on chyba tylko transportu towarów, a osobówki niech stoją i płaczą.


Na szczęście wjechać do Serbii udało się dość szybko, w niecałe pół godziny i to tylko dlatego, że Macedończycy zrezygnowali z kontroli wyjazdowej, więc jest jedno okienko. Parkuję zaraz za budkami kontrolnymi aby wymienić walutę i ze zdziwieniem dostrzegam, iż niebo dziwnie się zaciągnęło.


poniedziałek, 13 listopada 2023

Macedonia: Mawrowo i Zebrnjak (zbiornik, "zatopiona" cerkiew i cokół pomnika).

Park Narodowy Mawroro (Национален парк Маврово) jest największym tego typu obszarem w Macedonii Północnej. To akurat nie było trudne, bo w państwie są jedynie trzy parki narodowe 😏. Co ciekawe, gdyby znajdował się w Polsce i nie brano by pod uwagę otulin, to i tak byłby numerem jeden, przebijając Biebrzański PN.

Oprócz atrakcji dla fanów wędrówek górskich oferuje on także możliwość przebywania nad wodą.  Jednym z najważniejszy miejsc w parku jest jezioro Mawrowo (Мавровско Езеро), sztuczny zbiornik powstały w latach 50. ubiegłego wieku w wyniku spiętrzenia Mawrowskiej Rzeki (Мавровска Река) i zalania doliny.


Główna zapora częściowo zasłonięta drzewem.


Pomnik budowniczych zbiornika: socrealistyczny w formie, narodowy w treści. Albo odwrotnie.


Podczas robienia zdjęć mija mnie auto na łódzkich blachach i widzę machającą do mnie pasażerkę. Odmachuję, a potem pojedziemy tam, skąd prawdopodobnie oni przybyli: do wioski Mawrowo (Маврово). O ile wiele miejscowości w parku jest zamieszkałych przez muzułmanów (Albańczyków i Turków), to w tej bytują prawie sami Macedończycy.
Wioska jak wioska, kwatery na wynajem, kilka lokali, natomiast największą atrakcją jest "zatopiona cerkiew", bo tak nazywano świątynię pod wezwaniem św. Mikołaja.


czwartek, 9 listopada 2023

Macedonia: Debar i monastyr Bigorski.

Debar (Дебaр, Dibër) leży tuż obok granicy macedońsko - albańskiej, ale można pomyśleć, że po złej stronie. Zarówno demografia jak i historia sugeruje, że powinien być częścią Albanii, a nie Macedonii. Lecz nie jest.

Liczący około jedenastu tysięcy mieszkańców jest jedynym macedońskim miastem, w którym naród dominujący w kraju - czyli Macedończycy - nie zajmuje pierwszego ani drugiego miejsca wśród narodowości. Ba, nie zajmuje nawet trzeciego! Najliczniejsi są oczywiście Albańczycy - prawie siedemdziesiąt procent ludności. Na drugim stopniu pudła są Romowie, ale to już tylko dziesięć procent. Następnie Turcy. I wreszcie Macedończycy, zaledwie cztery procent. Pomiędzy spisami powszechnymi w 2011 i 2021 populacja Debaru się skurczyła, a najbardziej skurczyli się właśnie Macedończycy; jeśli spis nie kłamie, to większość z nich opuściła miejscowość. W ten sposób Debar to najbardziej albańskie i najmniej macedońskie miasto Macedonii Północnej.


Patrząc na karty historii także widzimy głównie albańską historię. Co najmniej od średniowiecza terenem tym władały albańskie klany. Jednym z ich przywódców był Gjon Kastrioti, ojciec słynnego Skanderbega, bohatera walk z Turkami. Osmanom udało się w końcu podbić ten region, ale miejscowi i tak co jakiś czas wzniecali przeciwko nim opór. Na początku XX wieku Debar nieustannie był miastem z wyraźną przewagą ludności albańskiej, mimo to nie znalazł się w granicach nowo powstałego państwa albańskiego, zajęli go Serbowie. Debar stracił zaplecze w postaci okolicznych wiosek, a ich mieszkańcy utracili regionalny ośrodek handlu i administracji. Wkrótce potem wybuchło antyserbskie powstanie, ale upadło. Jedynie w czasie II wojny światowej Włosi przyłączyli Debar do swojego protektoratu Wielkiej Albanii, jednak po ich kapitulacji wróciły rządy Belgradu. A dzisiaj Macedonia Północna, sukcesorka Socjalistycznej Republiki Macedonii, ma spory problem ze swoją albańską mniejszością, która w jednej trzeciej kraju jest większością. No cóż, nie tylko na Bałkanach granice wyznaczono całkowicie sztucznie nie patrząc na kwestie etniczne, kulturowe czy gospodarcze. Zasada dziel i rządź, a piwo naważone dawno temu muszą później wypić potomkowie browarników.


sobota, 4 listopada 2023

Drewniana Galicja: cerkwie na północ od Sanoka.

W tym wpisie chciałbym przedstawić tereny położone wzdłuż Sanu mniej więcej na północ i północny - wschód od Sanoka. Pod względem administracyjnym są to powiaty brzozowski i sanocki, pod względem geograficznym pogranicze Pogórza Dynowskiego i Gór Sanocko - Turczańskich. A pod względem historycznym to dawne województwo lwowskie, ziemia sanocka. W tych okolicach w dolinie Sanu żywioł ukraiński lub rusiński mieszał się z polskim, często przeważał. Będą nas interesować znajdujące się tam zabytkowe świątynie, które kiedyś były cerkwiami, a obecnie funkcjonują jako kościoły rzymskokatolickie. 

Pierwszy raz przekraczamy rzekę mostem w Dynowie i znajdujemy się na wschodnim brzegu Sanu. Po kilku kilometrach jazdy na południe zaczynają się Siedliska (Селиська). Przed wojną była to wioska polsko - ukraińska, z niewielką przewagą jednych lub drugich (w zależności od źródeł). Grekokatolikom służyła prosta w formie drewniana cerkiew św. Michała Archanioła, wybudowana w latach 60. XIX wieku. Po "wymianie ludności" oraz akcji "Wisła" stała się ona kościołem Wniebowzięcia Matki Bożej, ale obecnie rolę sakralną przejęła nowa, bezstylowa świątynia. Widać ją w tle po lewej.


Cerkiew sprawia wrażenie schowanej za żywopłotem, obok niej uchowała się murowana dzwonnica.


Gdyczyna (Ґдичина)
, kiedyś samodzielna wioska, dziś podlega pod Siedliska. Na zdjęciu najprawdopodobniej zabudowania dworskie.


W Wołodziu (
Володжь, w latach 1977 - 1981 Czechów) Ukraińcy i grekokatolicy stanowili prawie całą ludność. Ich cerkiew była murowana, ale cegły, w przeciwieństwie do drewna, nie miały przyjemności przetrwać; rozebrano ją w 1956 roku. Pamiątką po dawnych mieszkańcach jest neogotycka kaplica Trzcińskich, ostatnich właścicieli wsi. Ona akurat nigdy nie służyła do celów religijnych.