Od dwudziestu lat w Republice Czeskiej odbywa się impreza pod nazwą
Dni NATO, a właściwie
Dni NATO i Dni Czeskich Sił Powietrznych (Dny NATO & Dny Vzdušných
sil AČR, NATO Days & Czech Air Force Days). Początkowo trwała ona tylko
jeden dzień i pierwsze dwie edycje odbyły się w centrum Ostrawy. W 2003
roku przeniesiono ją na lotnisko imienia Leoša Janáčka, znajdujące się w
podostrawskiej wiosce Mošnov, od 2009 została rozszerzona na dwa dni weekendu.
Uznawana jest za największe tego typu wydarzenie w Europie Środkowej, choć są
i opinie, że w ogóle największy air show w całej Europie. W ostatnich
latach Dni NATO regularnie gromadziły ponad dwieście tysięcy ludzi, przybywali goście z
całego kontynentu. Odbyły się również w ubiegłym roku, ale... on-line.
W 2021 pozwolono wrócić widzom, lecz po raz pierwszy ograniczono ich liczbę do
czterdziestu tysięcy dziennie i wprowadzono bilety. Te kosztowały symboliczne
15 koron (to właściwie opłata za obsługę związaną z ich nabyciem - tylko przez
internet) i można je było kupić nawet w dniu przyjazdu. My pojechaliśmy tam
prawie spontanicznie: planowaliśmy czeskie Beskidy, ale ponieważ
jedna z osób nie miała odpowiedniego obuwia, to w sobotę wieczorem
zdecydowaliśmy, iż w niedzielę uderzamy do Ostrawy 😛.
Pochmurna aura strasząca deszczem i pandemiczne ograniczenia spowodowały, że
na lotnisku pojawiło się w sumie "jedynie" sześćdziesiąt tysięcy osób przez dwa
dni. To akurat plus epidemii, że miejsca dotychczas niemiłosiernie oblegane
stały się normalniejsze do odwiedzenia. Nie bardzo wyobrażam sobie tę obecną
publiczność pomnożoną razy cztery 😏. Nie mniej Czesi spisali się
organizacyjnie znakomicie: dojazd był świetnie oznakowany, na ogromny parking
dostaliśmy się bez problemów. Pozostawienie samochodu kosztowało już nieco
więcej niż symboliczną sumę bo 250 koron lub 10 euro lub 45 złotych. Auta
parkowały na wyłączonej części lotniska, obok stało kilkanaście
unieruchomionych samolotów pasażerskich.
Nie wiem czy to taki parking sprawnych maszyn czy może tych już przeznaczonych
na żyletki? Niektóre z nich miały obklejone wszystkie szyby i otwory -
konserwacja? Najwięcej samolotów należało do Ukraińców, ale trafiły się i
Irlandczycy i nawet jeden Aerofłot (jak widać z sierpa i młota Rosjanie nie
zrezygnowali). Rosyjskiemu Airbusowi patronuje Władimir Czełomiej, urodzony w
Siedlcach radziecki konstruktor; znalazłem informację, iż ten A320 ma dopiero
dwanaście lat, a jego status określono jako "przechowywany".
Sądziłem, że ostrawskie lotnisko to obiekt podobny do Pyrzowic albo Balic -
byłem pewien, że odlatuje stąd sporo samolotów. Tymczasem dziennie
odbywa się tam jedynie kilka startów i lądowań, głównie są to wakacyjne połączenia z
krajami basenu Morza Śródziemnego, a także z Londynem, Kijowem i... Warszawą.
Przy tak małych ruchu nie ma problemu z wydzieleniem nieużywanej części
lotniska na dużą imprezę.
Spotykamy faceta z wielką kartką o treści przypominającej słowa Jezusa,
ubranego w tekturę z rozwinięciem tej myśli. Stanął tu nieprzypadkowo - w
końcu większość prezentowanego sprzętu powstała po to, aby za jego pomocą
zabijać, oczywiście w walce o pokój.
Dokładna kontrola biletów, skanowanie paszportów (pierwszy raz mi się
zdarzyło). Potem druga kontrola - obmacywanie i zaglądanie niektórym do
plecaka. Pojawił się problem, gdyż mój tata wziął ze sobą.. scyzoryk. Cały
czas go nosi w plecaku i zwyczajnie o nim zapomniał. Teoretycznie regulamin
zabraniał wchodzenia z dużym ostrzem, przy czym nie sprecyzowano, co znaczy
przymiotnik "duże", więc ochroniarz każe tacie zostawić scyzoryk za
ogrodzeniem - po prostu wbija go w ziemię. Na szczęście przy powrocie znajdzie
go na swoim miejscu.
Od tego momentu migawka w aparacie zaczyna się rozgrzewać - ostrzegam, będzie
sporo zdjęć, ale ponieważ debiutuję na air show, więc
większość maszyn oglądałem na żywo i z bliska po raz pierwszy 😊.
Kawałek za wejściem na jednym z pasów właśnie przeciągano dwa egzemplarze.
Pierwszy to Aero L-35NG, czyli modernizacja (Next Generation) Aero L-159 Alca, będąca z kolei następcą Aero L-35 Albatros. Jest to lekki
odrzutowy samolot bojowy skonstruowany całkowicie przez czeską myśl techniczną
(żadne licencje), a wersja NG jest świeżutka, bo sprzed dwóch lat.
Druga rzecz to MQ-9 Reaper, słynny amerykański dron "myśliwy -
zabójca". Trochę się różni od popularnych dronów cywilnych - jego waga
startowa to prawie pięć ton. W Ostrawie miał swoją środkowoeuropejską premierę
wśród publiczności, ale w powietrzu w tej części kontynentu już lata - np. od
2019 roku dwa Reapery obsługiwane przez Amerykanów stacjonują w Mirosławcu.
F-35 Lightning II - (ponoć) najlepszy i najnowocześniejszy myśliwiec na
świecie, marzenie polskich rządzących. Wygląda jak makieta albo zabawka. Na
Morawy przelecieli nim Włosi.
Niby rozmiar nie ma znaczenia, ale w przypadku obiektów latających na pewno
wielkość robi większe wrażenie. Idziemy zatem do dużych maszyn!
Na początku V-22 Osprey - "pionowzlot", używany głównie przez Marines i
US Navy.
Następnie Airbus A400M Atlas - samolot transportowy, wspólny projekt
kilku państw zachodnioeuropejskich. Ten egzemplarz należy do Luftwaffe, a
konkretnie do Ltg 62 (Lufttransportgeschwader 62) z bazy Wunstorf w Dolnej
Saksonii. Właśnie jest tankowany, może chcą uciekać?
Wreszcie prawdziwy kolos - Lockheed C-5 Super Galaxy. Największy wojskowy transportowiec świata pochodzący spoza ZSRR i Rosji. Konstrukcja już wiekowa,
bo pierwsze sztuki powstały w 1968 roku, natomiast ten stojący przede mną
wybudowano w 1988 jako wersję ulepszoną. Naprawdę robi wrażenie!
Ostrawski C-5 należy do amerykańskiego "drugiego rzutu" - wchodzi w skład
Air Force Reserve Command, czyli rezerwy, która liczy ponad trzysta
samolotów i osiemdziesiąt tysięcy personelu. W tym przypadku piloci stacjonują
w bazie w San Antonio, stąd flagi i barwy Teksasu.
Robimy sobie zdjęcie z załogą, a ta wręcz przykładowa: trzech Latynosów i
jeden biały Teksańczyk niczym z filmu przygodowego 😏.
Inna ogromna maszyna to KC-135 Stratotanker, latająca cysterna. Kolejny
dowód, że dobre projekty są nieśmiertelne, gdyż produkcję tych maszyn
zakończono w... 1965 roku i nadal, przy odpowiednich konserwacjach, lata ich
ponad osiemset. Do Czechów Amerykanie wysłali samolot powietrznej Gwardii
Narodowej (Air National Guard) z Nebraski.
Wracamy do mniejszych maszyn. Pilatus PC-9M jest uzbrojoną
wersją samolotu szkolno-treningowego, to główna siła słoweńskiego
lotnictwa.
Holenderski F-16. Impreza jest okazją do spotkań pilotów z różnych
państw, tu w przyjacielskiej rozmowie Kanadyjczycy, Amerykanin z latającej
fortecy (znowu filmowa twarz) i Niderlandczycy.
F/A-18 Hornet w barwach Royal Canadian Air Force/Aviation royale
canadienne.
Od samego początku przy Dniach Nato aktywnie współpracowała strona polska -
podczas pierwszej edycji byli to jedyni zagraniczni goście. W tym roku
planowano pokazać F-16 i CASĘ, ale skończyło się na M28 Bryza, czyli
polskiej modyfikacji radzieckiego An-28. Pies z kulawą nogą nie zwracał na
niego uwagi, zresztą był już w Ostrawie siedmiokrotnie. Czyżby to efekt obrazy
o Turów?
Głównym tegorocznym partnerem spoza Czech była Szwecja, zatem na ziemi i w
powietrzu namnożyło się Gripenów, tym bardziej, że posiadają je również
Czesi i Węgrzy.
I jeszcze coś z tematyki transportowej: CASA C-295, bardzo popularna,
używa jej kilkanaście państw, w tym Burkina Faso, Bangladesz i Gwinea
Równikowa.
Przejdźmy do śmigłowców. Wśród nich także było na czym oko zawiesić, ale
zacznijmy od klasycznych produktów jeszcze z minionej epoki: czeski Mi-171
(Mi-8) i mój ulubiony Mi-24 z fantazyjnym malowaniu. Pepiki wystawili te
maszyny trochę jako ciekawostkę, a trochę w ramach przypomnienia programu
modernizacji swojego lotnictwa, choć takie modele nadal w ich siłach zbrojnych latają.
Po sąsiedzku dawni wrogowie, a dziś przyjaciele, czyli ponownie Amerykanie.
UH-1Y Venom (takie maszyny zamówili Czesi w celu zastąpienia techniki
radzieckiej) i AH-1Z Viper. Używane przez piechotę morską wyglądają na
nieco sfatygowane, ale to wynik malowania o obniżonej widzialności.
Są trzy Black-Hawki - jeden amerykański, drugi słowacki i trzeci
słowacki, należący do cywilnej szkoły pilotów.
Mi-24 lotnictwa węgierskiego. Ciemno to widzę.
Ikona - AH-64 Apache, podstawowy śmigłowiec bojowy US Army. Na skrzydle
siedzi jedyny czarnoskóry żołnierz zza oceanu, jakiego spotkaliśmy. Uważam to
za przejaw rasizmu, że w delegacji amerykańskiej nie zastosowano odpowiedniego
reprezentowania grup etnicznych ani pozytywnej dyskryminacji!
Choć Dni NATO kojarzą się przede wszystkim z lotnictwem, to jeszcze liczniej
obecne są maszyny i sprzęt lądowy. W tej dziedzinie także można dostać
oczopląsu, ale spróbujemy jakoś obskoczyć wybrane pozycje 😏.
Czeskie pojazdy transportowe i bojowe w ciekawym maskowaniu.
Szwedzi oprócz Gripenów przywieźli także bojowy wóz piechoty CV90. Jest
na wyposażeniu wojsk wszystkich krajów nordyckich, a także m.in. Estonii. Nad
ich zakupem zastanawiają się również Czesi i Słowacy.
Mała ciężarówka/ciągnik Mungo 2, używana przez Niemców m.in. w
Afganistanie. Udało mi się wejść do środka (taka możliwość była w wielu
miejscach, ale zazwyczaj stała przez pojazdami długa kolejka, głównie podstarzałych dzieci).
Do stanowiska Bundeswehry w ogóle ciągnęło masę osób, zupełnie jak w 1938
roku. Tylko chleba i soli brakowało.
Wieża Rafael RCWS-30 na szczycie Pandura II, transportera opancerzonego
rodem z Austrii.
Na BVP-2 (licencyjne BMP-2) też są chętni do wspinania.
Klasyczny T-34 zawsze przyciągnie uwagę widzów. Brakuje tylko
psa i Gruzina.
Odminowywacz Božena 5 i wkurzony mundurowy. Obsłudze oraz czeskim
żołnierzom nakazano noszenie maseczek, nawet jeśli nikogo nie było w pobliżu,
co wyglądało idiotycznie. Jeśli to miała być promocja odpowiedzialnego
zachowania, to wyszło dokładnie odwrotnie.
Przebierańcy podwójnie zamaskowani. A z tyłu prawdopodobnie rosyjski agent z nowiczokiem w parasolu.
Odpowiedni strój na dzisiejsze zagrożenia!
Goście zza Olzy: jednostka wojsk specjalnych Agat. Jako pierwsi zaczęli
zwijać swoje stanowisko, czyżby spieszyli się na mszę? Po lewej
Oshkosh M-ATV o zwiększonej odporności na miny.
Oprócz wojskowych zaprezentowali się również cywile z różnych służb:
strażacy, celnicy, policja (gdyby w Polsce na radiowozach pojawił się napis
"Pomagać i chronić" to ludzie popękaliby ze śmiechu), pogotowie...
Wystawy wystawami, ale policję i żandarmerię ściągnięto chyba z całego
kraju morawsko-śląskiego. Pilnowanie odwiedzających to jedno, ale w niedzielny
poranek imprezę zaszczycił premier Babiš i trochę się polansował na tle
oficerów. To chyba jego miano chronić, bo nie wszyscy obywatele za nim
przepadają, delikatnie pisząc.
Nieodłączną częścią każdego air show są pokazy, w Ostrawie
zarówno powietrzne, jak i naziemne. W przypadku tych pierwszych to powitał nas
w F-16 Turek z zespołu Solo Turk.
Później oglądaliśmy m.in. akcję czeskich Sokołów...
...szwedzkiego Saaba JA-37 Viggen (jedna z dwóch maszyn nadal zdolnych
do lotu, pozostałe zostały wycofane)...
...słowackiego Black Hawka, który wyglądał, jakby zabierał się za
atakowanie widzów.
Najefektowniej prezentował się węgierski Gripen, do czego przyczyniły
się chmury na jego tle.
Wspólny wyskok czeskich i izraelskich spadochroniarzy. Czeska flaga miała
ponad 3 metry wielkości, izraelska była mniejsza, ale za to w kilku
egzemplarzach.
Pokaz czeskich komandosów: przylecieli śmigłowcem i zaatakowali głuchych
terrorystów (domyślam się, że musieli być głusi, skoro nie słyszeli warkotu
silników).
Współpraca czesko-polska: antyterroryści z Małopolski wespół z Czechami
zaczaili się na porwany autobus. Co ciekawe - jeden z samochodów to polska
terenówka z czeską nalepką i rejestracjami z Sosnowca 😏.
Policjanci, którzy mieli słabe wyniki z egzaminów albo głosowali na
niewłaściwą partię, za karę czyścili autobus z rozwalonych szyb.
Gdy wracaliśmy do samochodu żegnała nas C-47 Dakota. Wybudowana w 1942
roku, brała udziała w inwazji na Normandię, obecnie w barwach brytyjskich.
W tle widać kopiec z ruinami zamku Stary Jiczyn.
Na sam koniec wspomnę o rzeczach praktycznych: nie było problemu z jedzeniem,
stało mnóstwo straganów z żarciem podobnym do tego z jarmarków adwentowych,
najwięcej z udawaną chińszczyzną. Ceny jednak potrafiły zaboleć, na przykład
trzy zestawy (dwa kartofelki farmerskie i haluszki) kosztowały
ponad 80 złotych! Za lanego Radegasta życzono sobie 45 koron.
I rzecz, która najbardziej mnie zdziwiła: płatne toalety! Co prawda za 10
koron, ale to trochę dziwna sprawa na imprezie, gdzie sprzedają piwo.
bo to jest dopiero pomysł na biznes - wstęp prawie darmowy, ale dorobimy sobie na toaletach, kto by w końcu w Czechach piwa nie pił i potem ich nie potrzebował? :D
OdpowiedzUsuńDodajmy do tego jedzenie, po którym może pogonić i chłodną aurę :D Policzmy: gdyby każdy z odwiedzających tylko raz wybrał się do toi-toia to zostaje w kasie 600 tysięcy koron :D Ale my ich trochę oszukaliśmy - raz poszliśmy do kibelka dla żołnierzy :P
Usuń"Do stanowiska Bundeswehry w ogóle ciągnęło masę osób, zupełnie jak w 1938 roku. Tylko chleba i soli brakowało."
OdpowiedzUsuńTekst miesiąca! :-D
Tak mi się skojarzyło jak to zobaczyłem ;) Ale faktycznie Mošnov był zamieszkały głównie przez Niemców, więc pewnie w 1938 rzeczywiście ciągnęli do niemieckich czołgów :D
UsuńNigdy nie byłem na takiej imprezie a widzę, że bardzo ciekawa. Nabrałem ochoty aby choć raz zobaczyć na żywo coś takiego. Zaskoczyłeś cenami jedzenia i piwa, gdyż zazwyczaj w Czechach jest to dość wyważone. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńU Czechów na imprezach nadal jest zazwyczaj taniej niż w Polsce, ale jednak te ceny powoli i nieubłaganie idą do góry. No i złotówka coraz słabsza... Pozdrawiam!
Usuń'zazwyczaj stała przez pojazdami długa kolejka, głównie podstrzałych dzieci'
OdpowiedzUsuńNapisał 'podstarzały, siwawy dzieciak z kitką na głowie - Hanys'.
Więcej empatii panie Hanys, bo chociaż często zaglądam na Twój blog, to czasami ciężko się czyta - polecam mniej krytycznie oceniać zachowanie innych ludzi i mniej politykować. Będzie z korzyścią dla wszystkich.
A ja polecam mniej napinki i czytania wszystkiego na bardzo poważnie, a więcej luzu ;)
UsuńI oczywiście, że jestem podstarzałym, siwawym (niestety) dzieciakiem. Gdybym nim nie był, to bym nie jechał do Ostrawy. Zresztą podobno każdy facet do końca życia pozostaje dzieckiem ;)
Jeśli liczysz na mniej krytyki, oceniania i mniej polityki to Cię rozczaruję - to nie ten blog. Takie słodkie, wyważone teksty pisane aby Broń Boże nikogo nie urazić to na innym adresie. Mam określone spojrzenie na świat i nie będę go ukrywał.
PS>A może sam stałeś przed tymi pojazdami? :> To nie ma się co martwić, nie będziesz jedynym podstarzałym dzieckiem ;)
PS2> dzięki temu wpisowi zauważyłem literówkę :P
Usuń