Worek Raczański to mój ulubiony zakątek Beskidu Żywieckiego i w
ogóle jeden z ulubionych regionów w całych Beskidach. Jakiś czas temu ze zdziwieniem i przerażeniem uzmysłowiłem sobie, że na jego najwyższej górze -
Wielkiej Raczy - bardzo dawno mnie nie było! Odwiedzałem
Rycerzową, Przegibek, Bendoszkę, Przysłup Potócki, ale Racza jakoś nie
wskoczyła do żadnej z tras. W sierpniu postanowiłem to zmienić i znowu
zawitać na jej szczyt.
Ruszam w środku tygodnia, po nocce. Oczywiście w polskiej komunikacji
publicznej nie ma szans się wyspać, ale siły i humor dopisują; prognozy pogody
są dobre i może to być jedna z moich najbardziej widokowych wycieczek
ostatnich lat!
Pociągi kończą bieg w Węgierskiej Górce, dalej w totalnym chaosie
informacyjnym przesiadamy się do autobusów. Wychodzę w Rycerce Dolnej i od razu spełniał dobry uczynek,
pokazując dwóm młodym dziewczynom w które krzaczki mogą zajrzeć za potrzebą
😉. Dziewczyny to też turystki z plecakami, udają się do Rycerki Kolonii jak
ja, lecz one planują przebyć ten odcinek z buta. Dziesięć kilometrów asfaltem
w palącym słońcu to raczej kiepska perspektywa, więc liczę, że jak zawsze
złapię stopa.
Początkowo idę sobie spokojnie ulicą, przyglądając się mijanym domom. Ostało
się jeszcze trochę budynków z drewna, choć większość z nich jest opuszczona.
Robię zdjęcie w lustrze wraz z siatką z dyskontu w łapie, jak pewien prezes.
Po chwili zaczynam od niechcenia łapać stopa. Mija mnie parę aut i nagle jedno
z nich staje, ze starszą panią za kierownicą. Najpierw pomyślałem, że
zatrzymała się, aby przepuścić mnie przez pasy, ale macha do mnie ręką.
- Jedzie pani do Kolonii?! - wołam.
- Jadę, proszę się pakować!
No to wskoczyłem 😊. Reszta kilometrów upłynęła mi w atmosferze miłej rozmowy:
jako bajtel regularnie bywałem z rodzicami w Rycerce na wakacjach i w ferie,
więc dość dobrze znam okolicę i miejscowe klimaty, mogliśmy więc wymienić
opinie co się pozmieniało i dlaczego na gorsze. Mieliśmy kilka minut
przestoju, bo przy cmentarzu zebrał się taki tłum żałobników, że całkowicie
zablokował autami drogę, co jednak nie zmieniło faktu, że o godzinie
trzynastej docieram do Rycerki Górnej Kolonii. Pani, wracająca z targu w
Rajczy, jechała dalej i chciała mnie podwieźć od razu na szlak, lecz uznałem,
że to przesada i poprosiłem o wyrzucenie pod sklepem. Chciałem zrobić zakupy
i napić się czegoś zimnego.