Tradycyjnie we wrześniu na lotnisku Mošnov obok Ostrawy odbywa się
impreza pod nazwą Dni NATO i Czeskich Sił Powietrznych (NATO Days in Ostrava & Czech Air Force Days, Dny NATO v Ostravě &
Dny Vzdušných sil AČR). W 2023 roku zorganizowaną ja po raz dwudziesty trzeci i jest to jedno z
największych takich wydarzeń w tej części Europy.
Odwiedziliśmy Mošnov już w 2021 roku i wróciłem zachwycony. To były czasy pandemii i obowiązywały
specjalne ograniczenia, w tym liczby widzów: mogło ich wejść jedynie po
czterdzieści tysięcy na dzień (w sobotę i w niedzielę), a pojawiła się i tak połowa tego. Jednym z plusów pandemii okazał się fakt, że wiele
popularnych miejsc można było zwiedzać bez tłumów. Tym razem już to nie
groziło, zapowiadała się fala chętnych do wizyty, zatem postawiliśmy dostać
się na lotnisko w inny sposób niż samochodem, zwłaszcza, że rok temu moim
rodzicom się to nie udało, gdyż... utknęli w gigantycznym korku.
Auto zostawiliśmy przy galerii handlowej w Ostrawie, przeszliśmy się na
pobliski dworzec kolejowy Ostrava - Svinov, skąd kursowały specjalne
pociągi osobowe, uruchomione jedynie w ten weekend. Nasz pociąg oczywiście
zaliczył opóźnienie, co u Czechów jest raczej normą niż wyjątkiem, ale w dwadzieścia minut dostaliśmy się do stacji Mošnov, Ostrava Airport. Stamtąd zostało jeszcze ponad dwa kilometry spaceru w tłumie ludzi,
wrzeszczących i atakujących otoczenie dzieciaków oraz rozmaitych
skarpetosceptyków.
Takie wydarzenia przyciągają różnych nawiedzonych, Mesjaszy i odkrywców
prawdy objawionej, a w tym przypadku mniej lub bardziej jawnych fanów Putina.
Czesi zawsze charakteryzowali się umiarkowanym entuzjazmem w stosunku od
integracji międzynarodowej, ale jednak dziwi ta nieprzechodzącą niektórym
miłość do Rosji, zwłaszcza, że trauma z 1968 roku jest nadal obecna w
przestrzeni publicznej.
Lotnisko w Mošnovie to nieduży obiekt i nie korzysta z niego wiele
linii, lecz już na wstępie widzimy dwa samoloty pasażerskie podchodzące do
lądowania. A za nimi transportowy Airbus A400M należący do Luftwaffe!
Tłum powoli gęstnieje. Z danych organizatora wynikało, że przez
weekend lotnisko odwiedziło 185 tysięcy osób, w tym w niedzielę 85 tysięcy.
Zatem ponad czterokrotnie więcej niż dwa lata wcześniej.
Oznacza to, że raczej można zapomnieć o zrobieniu zdjęcia bez ludzi, a także
kolejki do wszystkiego. Na szczęście kontrola przy wejściu poszła bardzo
sprawnie i szybko znaleźliśmy się na terenie imprezy. Od razu w oczy rzuca się
duża liczba służb, głównie policji. Jakoś ci czescy wyglądają sympatyczniej,
niż polscy pałkarze.
W 2023 roku zjawiło się dziewiętnaście krajów. Wszystkie, oprócz dwóch, są
członkami NATO (przypomnę, że w Sojuszu Północnoatlantyckim jest aktualnie
trzydzieści jeden państw). Większość z nich przysłała skromne reprezentacje,
jedną lub niewiele więcej maszyn, jedynie cztery kraje postarały się o więcej:
Czechy (co chyba oczywiste), Niemcy, Stany Zjednoczone i Polska.
Byłem ciekaw, na ile prezentowany sprzęt będzie się różnił od tego sprzed
dwóch lat (bo do tamtej imprezy ciągle nawiązuję). No i początek wygląda
identycznie, jak w 2021 roku: czeski samolot Aero L-39NG i amerykański
dron MQ-9 Reaper. Jedyna różnica jest taka, iż wtedy już je
zabierano, a teraz stoją grzecznie i można się przyjrzeć dokładnie im i
obsłudze.
Dron należy do Gwardii Narodowej, którą często wysyła się za granicę w
celach reklamowych. 147. Skrzydło Szturmowe stacjonuje w Houston, więc nie
dziwią symbole Teksasu.
Zaraz obok - i znowu jak dwa lata temu - F-35 Lightning II. W tym
momencie jednak podobieństwa się kończą, więc mogę przestać marudzić: wtedy
przylecieli nim Włosi, teraz Amerykanie. Ponoć najlepszy myśliwiec na świecie,
choć słów krytyki na jego temat też pada dużo. Na pewno piękna sylwetka i ogromne
koszty użytkowania.
Najciekawsza, moim zdaniem, część wystawy, czyli wielkie transportowce! Tym
razem nie zobaczymy Lockheeda C-5 Super Galaxy, lecz i tak będzie na czym
oko zawiesić.
Jako pierwszy trafia się stuprocentowa reprezentacja samolotowa Luksemburskich
Sił Zbrojnych! Airbus A400M Atlas to jedyny samolot należący
do małego Wielkiego Księstwa. Co prawda samoloty NATO Systemu Wczesnego
Ostrzegania i Naprowadzania zarejestrowane są w Luksemburgu, ale uczyniono tak
jedynie z powodów politycznych.
Luksemburski Airbus to nowiutka maszyna, pełni swą służbę od trzech lat, a na
co dzień wchodzi w skład jednostki belgijskiej, więc nie zaskakują żołnierze w
belgijskich mundurach, takich jak ta sympatyczna pani ze zdjęcia.
Amerykanie znowu pojawili się z czymś ciężkim: Boeing C-17 Globemaster III. Naprawdę robi wrażenie i trudno go objąć na jednym ujęciu!
W środku może się zmieścić 134 żołnierzy lub, na przykład, sześć wozów
bojowych. Niestety, do wnętrza jest taka kolejka, że przyglądam mu się tylko z
daleka.
Ten egzemplarz należy do Gwardii Narodowej z Nowego Jorku, a wyprodukowano go
w 1997 roku.
Uwieczniamy się z nim i z faną, a także z kawałkiem Luftwaffe, w końcu
rodzinna tradycja zobowiązuje 😏.
Niemcy przylecieli dwoma Airbusami A400 - jeden prezentował się w locie, drugi
tylko stał. To ta sama jednostka powietrza co ostatnio (Ltg 62), ale
egzemplarz inny i to fantazyjne malowanie pochodzące z największych od
powstania NATO manewrów lotniczych Sojuszu.
Nawet tu nie mogło zabraknąć polityki! Tylko na polskiej fladze wykrojono
jakąś dziurę!
Niemcy chyba nie lubią wpuszczać cywilów do swoich samolotów, za to wsadzili
tam jakiś czeski pojazd (kradziony?). Dodatkowo młodzi lotnicy zabawiali
publiczność puszczaniem głośnego techno.
Ostatnim z transportowców jest Embraer KC-390 w barwach
Brazylijskich Sił Powietrznych. Oprócz transportu może on pełnić rolę
latającej cysterny.
Przechadzając się wzdłuż betonowego pasa dostrzegam młodą żołnierkę, która
wystaje... z dachu Globemastera. Maluje usta, przeczesuje palcami włosy,
zalotnie się przeciąga, macha do wiwatujących widzów. Show jak się patrzy!
I nasunęła mi się pewna dygresja... Wojsko to męska działka, przynajmniej tak
było w całej dotychczasowej historii ludzkości, pomijając nieliczne wyjątki.
Obecnie próbuje się ten stan zmienić, choć efekty są albo komiczne (pamiętam
zdominowane przez panie jednostki wartownicze przy pałacach królewskich w
Skandynawii) albo bolesne (molestowanie i wykorzystywanie seksualne). Niemniej
trend do większej feminizacji utrzymuje się, przynajmniej w krajach
poprawności politycznej, bo z pozostałych tylko Izrael traktuje kobiety
żołnierki poważnie. A jak to wyglądało na Dniach NATO? Najpierw spotkałem płeć
piękną jak sprzedawała koszulki i gadżety (drogie jak diabli), potem kolejne
zabawiały dzieciaki, jeszcze inne robiły coś równie interesującego, a na końcu owa
miss na dachu! Wniosek jest taki, że baby w wojsku są głównie do pierdół.
Za Brazylijczykami przycupnęły dwa śmigłowce: AH - 1Z Viper i
UH - 1Y Venom. Dwa lata temu chwalili się nimi Amerykanie, a dzisiaj
Czesi, jako swoje pachnące świeżością nabytki. Naprawdę nowiutkie: pierwsze
dwie sztuki Vipera przybyły w czerwcu, a pierwszy (i na razie jedyny) Venom w
sierpniu tego roku! Dodam, że Czesi są jedynymi użytkownikami Venomów poza
amerykańskimi Marines.
Powietrzna tanksztela KC-135 Stratotanker. Podobnie jak w 2021 to
Gwardia Narodowa z Nebraski, ale egzemplarz inny. I prawie solenizant, bo w
styczniu skończy sześćdziesiąt lat! 😛
Od dziesięciu edycji każda odsłona posiada specjalnego partnera, który
przywozi więcej ciekawego sprzętu. W 2021 była to Szwecja, rok temu NATO, a w
2023 Polska. Wielomiliardowe zakupy Błaszczaka, często bez przetargów czy
konkursów, ignorujące możliwości polskiego personelu (a także przemysłu
zbrojeniowego, bo to głównie produkty z USA i Korei), które zapewne będą
spłacać jeszcze kolejne pokolenia, mogą się efektownie zaprezentować na Dniach
NATO. Dzięki temu Polska kreuje się na regionalne a nawet europejskie
mocarstwo. Oby historia nie powiedziała "sprawdzam", jak we wrześniu 1939
roku... Tym się jednak będziemy martwić dopiero po wyborach.
Jeśli chodzi o sprzęt latający, to swoją premierę miał słynny
Bayraktar TB2 (uwaga, zdjęcie bez ludzi!). Turecki dron na początku
wojny na Ukrainie mocno dawał się Rosjanom we znaki. Później Ruskie zaczęli
coraz skuteczniej go zwalczać, niszcząc w sumie nawet 90% latających
egzemplarzy, a pałeczkę od dużych dronów przejęły małe i szybsze.
Klasyczny F-16 z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach.
Koreański samolot szkolno - bojowy KAI T-50 Golden Eagle. O ile
zamówienie w USA F-35 budzi kontrowersje ze względu na ogromne koszty i brak
jakichkolwiek przetargów, o tyle nabycie tej maszyny wśród wielu ekspertów
wzbudziło wątpliwości również z powodu realnej przydatności w walce. Jak to
skomentował stojący obok pilot:
- Kupowano na szybko i to, co było pod ręką.
Prawie jak w nocnym z alkoholem, gdy człowieka suszy.
Według
doniesień prasowych
na pokazach lotniczych w Warszawie i w Radomiu za sterami tych maszyn
siedzieli Koreańczycy, gdyż "Polska nie ma dziś ani jednego pilota, który może samodzielnie zasiąść za
sterami FA-50". Ciekawe zatem czy na Morawy samolot przyjechał na lawecie czy znowu
kierowali nimi skośnoocy?
Polska strefa jest oblegana. Młodzi i starszy pchają się ze wszystkich stron,
większość chce wejść na pancerze lub chociaż je dotknąć lub poklepać.
Czołg K2 Black Panther udało mi się złapać jedynie częściowo.
Polska zamówiła w Korei sto osiemdziesiąt takich pojazdów i jest na razie ich
jedynym zagranicznym użytkownikiem.
Kolejny sprzęt znany szeroko z wiadomości wojennych: M142 HIMARS. Wygląda skromnie i już coś zdążyło się zepsuć, bo żołnierze biegają dookoła z młotkiem 😏.
Kompanijny Moduł Ogniowy składający się z moździerzy samobieżnych
Rak, Artyleryjskich Wozów Dowodzenia (AWD), Artyleryjskich Wozów Rozpoznania
(AWR), Artyleryjskich Wozów Amunicyjnych (AWA) i Artyleryjskiego Wozu Remontu
Uzbrojenia (AWRU). Rak, AWD i AWR osadzone są na podwoziu Rosomaka.
Armato - haubica Krab także cieszyła się ogromnym
zainteresowaniem. Zapewne miało na to wpływ mielenie Rosjan na froncie
wschodnim (dopóki same nie zostały zmielone). Towarzyszył jej wóz dowódczo -
sztabowy (WDSz) na lekkim podwoziu gąsienicowym. Te i poprzednie produkty
powstają w Hucie Stalowa Wola.
Bojowy wóz piechoty Borsuk na razie istnieje jedynie w fazie
prototypów, ale polskie wojsko ma ich mieć ponad tysiąc.
Lekkie pojazdy terenowe przeznaczone dla wojsk powietrzno - desantowych (PWA Aero) oraz rozpoznawczych (LPU-1 Wirus/Żmija).
Po sąsiedzku, acz w bezpiecznym oddaleniu, rozstawiła się bratnia armia
niemiecka. Pokazała kilka śmigłowców, w tym dwa NH90 - jeden
należący do wojsk lądowych, a drugi do marynarki.
Jest też Eurocopter EC-635 przed którym rozłożono uzbrojenie Schmidta
(tak miał na nazwisko żołnierz przy nim stojący).
Pomiędzy Niemcami zaplątali się Madziarzy ze swoją jedną sztuką H145M,
czyli śmigłowca z tej samej rodziny Eurocoptera (a dziś Airbusa). Można było
go ładnie skomponować z Łysą Górą na horyzoncie.
Przy niemieckiej technice lądowej również tłoczno, ale niemieckie wojsko
zawsze w tych okolicach witano radośnie. Do Leoparda 2 kolejka jak za
chlebem.
Służba służbą, ale tik - toka sprawdzić trzeba.
Krótszy ogonek ludzi stał do transportera Boxer, więc udało mi się
wejść do środka przez... siedzenie kierowcy. Wnętrza niskie jak cholera, także dziecko chodzi schylone, a musi się tam zmieścić nawet jedenaście osób.
Wojskowa ładowarka teleskopowa Merlo.
W niemiecki gąszcz wmieszali się Czesi ze swoim Pandurem II.
Ponownie pojawiają maszyny latające. Dwa piękne AH-64 Apache wzbudzały wielkie zainteresowanie u dzieciaków. Podobnie jak w 2021
roku należą one do 12. Brygady Lotnictwa Bojowego z bazy w Niemczech.
Wielu żołnierzy to bardzo młodzi ludzie, więc zapuszczenie wąsika ma
dodać im powagi do munduru.
Jedna z ikon amerykańskiego lotnictwa: CH-47 Chinook. Produkowany
od lat 60. ubiegłego wieku brał udział w wojnie w Wietnamie, w Iraku i w
Afganistanie, na Falklandach (Brytyjczycy).
Jednak rozmiar ma znaczenie. Wiedzą to wszyscy posiadacze małych rozmiarów!
Dni NATO to okazja do spotkania się różnych Amerykanów: tych prawdziwych i
tych z Podhala, hej! 😏
Myśliwców F-16 stało kilka: oprócz polskiego również belgijski i dwa
portugalskie. Co ciekawe, jedynie Portugalczycy zdecydowali się na
napisy w swoim języku, pozostali stosują jedynie angielską wersję.
Włoskie i niemieckie Panavia Tornado.
Aero L-159 Alca - pierwszy samolot zaprojektowany przez Pepików po
rozpadzie Czechosłowacji. Właśnie tę maszynę ma zastąpić widziany na
początku Aero L-39NG.
Czescy wojacy dzielili się na dwie grupy: pierwszą, która chętnie wpuszczała
widzów do kokpitów, zwłaszcza kobiety płci przeciwnej i drugą, która łaskawym
okiem patrzyła jedynie na kolegów w mundurach. A szkoda, bo już stanąłem w
kolejce do wiekowego Mi-24 z morawską orlicą na kadłubie, a odszedłem z niczym. No, może
przesadzam z tą wiekowością, ponoć wyprodukowano go dopiero w 2005 roku. Aktualizacja: w marcu 2024 roku śmigłowiec ten został przekazany Ukrainie, więc już zapewne nigdy nie zobaczymy go na żadnym pokazie.
Rumuni postawili na zabytek: transportowy An-26. Agresywne malowanie
nie zmieni faktu, że ma on trzydzieści osiem i pół roku, a radziecka technika
starzeje się znacznie szybciej niż zachodnia.
Litewskie Siły Powietrzne z racji niewielkiej wielkości kraju nie mogą się
pochwalić rozbudowaną flotą powietrzną. Posiadają jedynie kilka samolotów
transportowych. Być może jako gest w stosunku do gospodarzy pojawili się z modelem
Let L-410 Turbolet, konstrukcją czechosłowacką.
W środkowej części terenu imprezy znajduje się sektor dla rozmaitych pokazów
naziemnych. Tam praktycznie nie zajrzeliśmy, bo nieustannie odgradzała nas od
niego ściana widzów. Przez chwilę udało mi się tylko podejrzeć, jak szykowano
się do akcji odbicia ludzi z autobusu przewożonego przez czeską Służbę
Więzienną.
Do zachodniej części terenu imprezy wybiera się nieco mniej osób, niż do
miejsc pokazanych do tej pory. Co nie znaczy, że mało.
Ulokowano tam "wioskę" czeskiej armii, samochody żandarmerii, radiolokacyjne i
inne, bez których współczesne wojsko nie mogłoby sobie poradzić.
Stoją tu czołgi T-34 i T-55, w przeciwieństwie do rosyjskich nie służą na
froncie, tylko to prawdziwe zabytki. Widzowie cisną się na nie tak samo jak na
Leoparda 2, który od tego roku jest także na wyposażeniu czeskich sił
zbrojnych.
Czeski żołnierz (rotný, czyli odpowiednik mniej więcej plutonowego)
prezentuje karabin, którym załatwił teściową. Zwróćcie uwagę na tatuaż!
Dingo 2 (pojazd opancerzony rodem z Niemiec) i
Iveco LMV (terenówka Made in Włochy). Malowanie raczej przystosowane do
Bliskiego Wschodu albo Afganistanu, niż do zielonych morawskich wzgórz.
Zajrzałem do Dingo - plastikowo niczym w moim starym Fordzie 😏.
Celowo pominąłem w fotorelacji służby cywilne: policję, pogotowie, strażaków i
innych. Również się wystawiały, ale wtedy materiał z Mošnova rozciągnąłby
się jak przeterminowany serek ołomuniecki 😏.
Na trawnikach trwa wielki piknik. Można rozłożyć koc, napić się piwka i
obserwować to, co dla wielu jest na Dniach NATO najważniejsze:
pokazach lotniczych. Niektórzy nawet nie wchodzili na teren imprezy,
setki ludzi zajmowało stanowiska już wiele kilometrów od lotniska, uzbrojonych
w lornetki i długie obiektywy.
A więc co widzieliśmy nad nami? Między innymi:
* czeski JAS-39 Gripen,
* Typhoon z Royal Air Force,
* szwajcarski zespół składający się z samolotów PC-7 (oprócz Brazylijczyków jedyni spoza NATO),
* śmigłowiec czeskiej policji, ale ten latał non stop, więc raczej patrolował,
niż prezentował,
* niemiecki A400M, ten sam, który powitał nas lądowaniem na wejściu. Ta
potężna maszyna wydawała się w powietrzu lekka niczym piórko i robiła
największe wrażenie,
* gdy byliśmy już z powrotem przy dworcu kolejowym, to latały tuż nad nami
Mi-24 i Mi-17.
Moją drugą wizytę na Dniach NATO uważam za bardzo udaną, pomimo pewnych wpadek
organizacyjnych, no i tłum ludzi także potrafił człowieka wymęczyć.
-----
Informacje praktyczne (z roku 2023, ale pewnie przynajmniej część z nich
będzie aktualna w kolejnych latach).
* Wstęp był bezpłatny, ale za wszystko inne trzeba było płacić i to niemało.
Najwięcej oburzenia wzbudzały (podobnie jak w poprzednich edycjach) płatne
toalety! 15 koron (tylko gotówką) i długi czas oczekiwania; wiele osób pisało,
że wolałoby uiścić jakąś opłatę wstępu, a kible powinny być darmowe!
* Parking kosztował 350 koron lub 15 euro lub 70 złotych. Płatność tylko
gotówką! Te ceny także były mocno krytykowane. Miejsc na parkingach raczej nie
brakowało, ale dojazd do nich niemal zawsze oznaczał korek.
* Opcją którą wybraliśmy my był przyjazd z Ostravy - Svinov do
stacji Mošnov, Ostrava Airport. Pociągi Kolei Czeskich kursowały
co pół godziny, trasę pokonywały w około 20 minut. Spod budynku lotniska
należało jeszcze przejść dwa i pół kilometra do bramy wjazdowej. Po drodze
była okazja kupić coś do jedzenia, a także piwo i burčák 😊.
* Na teren imprezy można wnosić swoje jedzenie i picie, z wyjątkiem szklanych
opakowań. Oczywiście zapomnijmy także o nożach, parasolach i innych niebezpiecznych
przedmiotach, choć tak naprawdę kontrola była dość pobieżna.
* Na miejscu znajdowało się kilkadziesiąt stanowisk z jedzeniem, ale - uwaga -
nie można w nich było kupić picia, co było wyjątkowym idiotyzmem! Przy
niektórych straganach stała kolejka na kilkadziesiąt minut, do innych
podchodziło się z marszu. Napoje bez i alkoholowe sprzedawano w mniejszej
ilości miejsc i zawsze były tam większe kolejki, zwłaszcza do piwa. Lany
Radegast 12 kosztował 50 koron. Na większości stanowisk nie można było
płacić kartą, lecz podobno gdzieś ustawiono bankomat.
* Organizatorzy nie postarali się o wodę pitną, pomimo dysponowania kilkoma
mobilnymi cysternami. Ta w kranach służyła tylko do mycia rąk, co również
spotkało się z licznymi głosami krytyki.
I to by było na tyle. Na przyszłość należy pamiętać o odpowiedniej ilości
gotówki, czasu, zostawienia samochodu w odległym miejscu i żeby nie nastawiać się
na darmowe wi-fi 😏.
Wszelkie dokładne informacje (także po polsku) oraz opis poprzednich edycji
znajdziemy pod adresem https://www.natodays.cz/ .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz