poniedziałek, 25 września 2023

Dni NATO w Ostrawie 2023!

Tradycyjnie we wrześniu na lotnisku Mošnov obok Ostrawy odbywa się impreza pod nazwą Dni NATO i Czeskich Sił Powietrznych (NATO Days in Ostrava & Czech Air Force Days, Dny NATO v Ostravě & Dny Vzdušných sil AČR). W 2023 roku zorganizowaną ja po raz dwudziesty trzeci i jest to jedno z największych takich wydarzeń w tej części Europy.


Odwiedziliśmy Mošnov już w 2021 roku i wróciłem zachwycony. To były czasy pandemii i obowiązywały specjalne ograniczenia, w tym liczby widzów: mogło ich wejść jedynie po czterdzieści tysięcy na dzień (w sobotę i w niedzielę), a pojawiła się i tak połowa tego. Jednym z plusów pandemii okazał się fakt, że wiele popularnych miejsc można było zwiedzać bez tłumów. Tym razem już to nie groziło, zapowiadała się fala chętnych do wizyty, zatem postawiliśmy dostać się na lotnisko w inny sposób niż samochodem, zwłaszcza, że rok temu moim rodzicom się to nie udało, gdyż... utknęli w gigantycznym korku.

Auto zostawiliśmy przy galerii handlowej w Ostrawie, przeszliśmy się na pobliski dworzec kolejowy Ostrava - Svinov, skąd kursowały specjalne pociągi osobowe, uruchomione jedynie w ten weekend. Nasz pociąg oczywiście zaliczył opóźnienie, co u Czechów jest raczej normą niż wyjątkiem, ale w dwadzieścia minut dostaliśmy się do stacji Mošnov, Ostrava Airport. Stamtąd zostało jeszcze ponad dwa kilometry spaceru w tłumie ludzi, wrzeszczących i atakujących otoczenie dzieciaków oraz rozmaitych skarpetosceptyków. 


Takie wydarzenia przyciągają różnych nawiedzonych, Mesjaszy i odkrywców prawdy objawionej, a w tym przypadku mniej lub bardziej jawnych fanów Putina. Czesi zawsze charakteryzowali się umiarkowanym entuzjazmem w stosunku od integracji międzynarodowej, ale jednak dziwi ta nieprzechodzącą niektórym miłość do Rosji, zwłaszcza, że trauma z 1968 roku jest nadal obecna w przestrzeni publicznej.

Lotnisko w Mošnovie to nieduży obiekt i nie korzysta z niego wiele linii, lecz już na wstępie widzimy dwa samoloty pasażerskie podchodzące do lądowania. A za nimi transportowy Airbus A400M należący do Luftwaffe!




Tłum powoli gęstnieje. Z danych organizatora wynikało, że przez weekend lotnisko odwiedziło 185 tysięcy osób, w tym w niedzielę 85 tysięcy. Zatem ponad czterokrotnie więcej niż dwa lata wcześniej. Oznacza to, że raczej można zapomnieć o zrobieniu zdjęcia bez ludzi, a także kolejki do wszystkiego. Na szczęście kontrola przy wejściu poszła bardzo sprawnie i szybko znaleźliśmy się na terenie imprezy. Od razu w oczy rzuca się duża liczba służb, głównie policji. Jakoś ci czescy wyglądają sympatyczniej, niż polscy pałkarze.


W 2023 roku zjawiło się dziewiętnaście krajów. Wszystkie, oprócz dwóch, są członkami NATO (przypomnę, że w Sojuszu Północnoatlantyckim jest aktualnie trzydzieści jeden państw). Większość z nich przysłała skromne reprezentacje, jedną lub niewiele więcej maszyn, jedynie cztery kraje postarały się o więcej: Czechy (co chyba oczywiste), Niemcy, Stany Zjednoczone i Polska.

Byłem ciekaw, na ile prezentowany sprzęt będzie się różnił od tego sprzed dwóch lat (bo do tamtej imprezy ciągle nawiązuję). No i początek wygląda identycznie, jak w 2021 roku: czeski samolot Aero L-39NG i amerykański dron MQ-9 Reaper. Jedyna różnica jest taka, iż wtedy już je zabierano, a teraz stoją grzecznie i można się przyjrzeć dokładnie im i obsłudze.



Dron należy do Gwardii Narodowej, którą często wysyła się za granicę w celach reklamowych. 147. Skrzydło Szturmowe stacjonuje w Houston, więc nie dziwią symbole Teksasu.


Zaraz obok - i znowu jak dwa lata temu - F-35 Lightning II. W tym momencie jednak podobieństwa się kończą, więc mogę przestać marudzić: wtedy przylecieli nim Włosi, teraz Amerykanie. Ponoć najlepszy myśliwiec na świecie, choć słów krytyki na jego temat też pada dużo. Na pewno piękna sylwetka i ogromne koszty użytkowania. 




Najciekawsza, moim zdaniem, część wystawy, czyli wielkie transportowce! Tym razem nie zobaczymy Lockheeda C-5 Super Galaxy, lecz i tak będzie na czym oko zawiesić.


Jako pierwszy trafia się stuprocentowa reprezentacja samolotowa Luksemburskich Sił Zbrojnych! Airbus A400M Atlas to jedyny samolot należący do małego Wielkiego Księstwa. Co prawda samoloty NATO Systemu Wczesnego Ostrzegania i Naprowadzania zarejestrowane są w Luksemburgu, ale uczyniono tak jedynie z powodów politycznych.



Luksemburski Airbus to nowiutka maszyna, pełni swą służbę od trzech lat, a na co dzień wchodzi w skład jednostki belgijskiej, więc nie zaskakują żołnierze w belgijskich mundurach, takich jak ta sympatyczna pani ze zdjęcia.



Amerykanie znowu pojawili się z czymś ciężkim: Boeing C-17 Globemaster III. Naprawdę robi wrażenie i trudno go objąć na jednym ujęciu!




W środku może się zmieścić 134 żołnierzy lub, na przykład, sześć wozów bojowych. Niestety, do wnętrza jest taka kolejka, że przyglądam mu się tylko z daleka.


Ten egzemplarz należy do Gwardii Narodowej z Nowego Jorku, a wyprodukowano go w 1997 roku.


Uwieczniamy się z nim i z faną, a także z kawałkiem Luftwaffe, w końcu rodzinna tradycja zobowiązuje 😏.


Niemcy przylecieli dwoma Airbusami A400 - jeden prezentował się w locie, drugi tylko stał. To ta sama jednostka powietrza co ostatnio (Ltg 62), ale egzemplarz inny i to fantazyjne malowanie pochodzące z największych od powstania NATO manewrów lotniczych Sojuszu.


Nawet tu nie mogło zabraknąć polityki! Tylko na polskiej fladze wykrojono jakąś dziurę!


Niemcy chyba nie lubią wpuszczać cywilów do swoich samolotów, za to wsadzili tam jakiś czeski pojazd (kradziony?). Dodatkowo młodzi lotnicy zabawiali publiczność puszczaniem głośnego techno.



Ostatnim z transportowców jest Embraer KC-390 w barwach Brazylijskich Sił Powietrznych. Oprócz transportu może on pełnić rolę latającej cysterny.


Przechadzając się wzdłuż betonowego pasa dostrzegam młodą żołnierkę, która wystaje... z dachu Globemastera. Maluje usta, przeczesuje palcami włosy, zalotnie się przeciąga, macha do wiwatujących widzów. Show jak się patrzy!
I nasunęła mi się pewna dygresja... Wojsko to męska działka, przynajmniej tak było w całej dotychczasowej historii ludzkości, pomijając nieliczne wyjątki. Obecnie próbuje się ten stan zmienić, choć efekty są albo komiczne (pamiętam zdominowane przez panie jednostki wartownicze przy pałacach królewskich w Skandynawii) albo bolesne (molestowanie i wykorzystywanie seksualne). Niemniej trend do większej feminizacji utrzymuje się, przynajmniej w krajach poprawności politycznej, bo z pozostałych tylko Izrael traktuje kobiety żołnierki poważnie. A jak to wyglądało na Dniach NATO? Najpierw spotkałem płeć piękną jak sprzedawała koszulki i gadżety (drogie jak diabli), potem kolejne zabawiały dzieciaki, jeszcze inne robiły coś równie interesującego, a na końcu owa miss na dachu! Wniosek jest taki, że baby w wojsku są głównie do pierdół.


Za Brazylijczykami przycupnęły dwa śmigłowce: AH - 1Z Viper i UH - 1Y Venom. Dwa lata temu chwalili się nimi Amerykanie, a dzisiaj Czesi, jako swoje pachnące świeżością nabytki. Naprawdę nowiutkie: pierwsze dwie sztuki Vipera przybyły w czerwcu, a pierwszy (i na razie jedyny) Venom w sierpniu tego roku! Dodam, że Czesi są jedynymi użytkownikami Venomów poza amerykańskimi Marines.



Powietrzna tanksztela KC-135 Stratotanker. Podobnie jak w 2021 to Gwardia Narodowa z Nebraski, ale egzemplarz inny. I prawie solenizant, bo w styczniu skończy sześćdziesiąt lat! 😛


Od dziesięciu edycji każda odsłona posiada specjalnego partnera, który przywozi więcej ciekawego sprzętu. W 2021 była to Szwecja, rok temu NATO, a w 2023 Polska. Wielomiliardowe zakupy Błaszczaka, często bez przetargów czy konkursów, ignorujące możliwości polskiego personelu (a także przemysłu zbrojeniowego, bo to głównie produkty z USA i Korei), które zapewne będą spłacać jeszcze kolejne pokolenia, mogą się efektownie zaprezentować na Dniach NATO. Dzięki temu Polska kreuje się na regionalne a nawet europejskie mocarstwo. Oby historia nie powiedziała "sprawdzam", jak we wrześniu 1939 roku... Tym się jednak będziemy martwić dopiero po wyborach.



Jeśli chodzi o sprzęt latający, to swoją premierę miał słynny Bayraktar TB2 (uwaga, zdjęcie bez ludzi!). Turecki dron na początku wojny na Ukrainie mocno dawał się Rosjanom we znaki. Później Ruskie zaczęli coraz skuteczniej go zwalczać, niszcząc w sumie nawet 90% latających egzemplarzy, a pałeczkę od dużych dronów przejęły małe i szybsze.


Klasyczny F-16 z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach.


Koreański samolot szkolno - bojowy KAI T-50 Golden Eagle. O ile zamówienie w USA F-35 budzi kontrowersje ze względu na ogromne koszty i brak jakichkolwiek przetargów, o tyle nabycie tej maszyny wśród wielu ekspertów wzbudziło wątpliwości również z powodu realnej przydatności w walce. Jak to skomentował stojący obok pilot: 
- Kupowano na szybko i to, co było pod ręką.
Prawie jak w nocnym z alkoholem, gdy człowieka suszy.


Według doniesień prasowych na pokazach lotniczych w Warszawie i w Radomiu za sterami tych maszyn siedzieli Koreańczycy, gdyż "Polska nie ma dziś ani jednego pilota, który może samodzielnie zasiąść za sterami FA-50". Ciekawe zatem czy na Morawy samolot przyjechał na lawecie czy znowu kierowali nimi skośnoocy?

Polska strefa jest oblegana. Młodzi i starszy pchają się ze wszystkich stron, większość chce wejść na pancerze lub chociaż je dotknąć lub poklepać. Czołg K2 Black Panther udało mi się złapać jedynie częściowo. Polska zamówiła w Korei sto osiemdziesiąt takich pojazdów i jest na razie ich jedynym zagranicznym użytkownikiem.


Kolejny sprzęt znany szeroko z wiadomości wojennych: M142 HIMARS. Wygląda skromnie i już coś zdążyło się zepsuć, bo żołnierze biegają dookoła z młotkiem 😏.


Kompanijny Moduł Ogniowy składający się z moździerzy samobieżnych Rak, Artyleryjskich Wozów Dowodzenia (AWD), Artyleryjskich Wozów Rozpoznania (AWR), Artyleryjskich Wozów Amunicyjnych (AWA) i Artyleryjskiego Wozu Remontu Uzbrojenia (AWRU). Rak, AWD i AWR osadzone są na podwoziu Rosomaka.



Armato - haubica Krab także cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Zapewne miało na to wpływ mielenie Rosjan na froncie wschodnim (dopóki same nie zostały zmielone). Towarzyszył jej wóz dowódczo - sztabowy (WDSz) na lekkim podwoziu gąsienicowym. Te i poprzednie produkty powstają w Hucie Stalowa Wola.




Bojowy wóz piechoty Borsuk na razie istnieje jedynie w fazie prototypów, ale polskie wojsko ma ich mieć ponad tysiąc.


Lekkie pojazdy terenowe przeznaczone dla wojsk powietrzno - desantowych (PWA Aero) oraz rozpoznawczych (LPU-1 Wirus/Żmija).



Po sąsiedzku, acz w bezpiecznym oddaleniu, rozstawiła się bratnia armia niemiecka. Pokazała kilka śmigłowców, w tym dwa NH90 - jeden należący do wojsk lądowych, a drugi do marynarki.



Jest też Eurocopter EC-635 przed którym rozłożono uzbrojenie Schmidta (tak miał na nazwisko żołnierz przy nim stojący).



Pomiędzy Niemcami zaplątali się Madziarzy ze swoją jedną sztuką H145M, czyli śmigłowca z tej samej rodziny Eurocoptera (a dziś Airbusa). Można było go ładnie skomponować z Łysą Górą na horyzoncie.



Przy niemieckiej technice lądowej również tłoczno, ale niemieckie wojsko zawsze w tych okolicach witano radośnie. Do Leoparda 2 kolejka jak za chlebem.



Służba służbą, ale tik - toka sprawdzić trzeba.


Krótszy ogonek ludzi stał do transportera Boxer, więc udało mi się wejść do środka przez... siedzenie kierowcy. Wnętrza niskie jak cholera, także dziecko chodzi schylone, a musi się tam zmieścić nawet jedenaście osób.



Wojskowa ładowarka teleskopowa Merlo.


W niemiecki gąszcz wmieszali się Czesi ze swoim Pandurem II.


Ponownie pojawiają maszyny latające. Dwa piękne AH-64 Apache wzbudzały wielkie zainteresowanie u dzieciaków. Podobnie jak w 2021 roku należą one do 12. Brygady Lotnictwa Bojowego z bazy w Niemczech.


Wielu żołnierzy to bardzo młodzi ludzie, więc zapuszczenie wąsika ma dodać im powagi do munduru.


Jedna z ikon amerykańskiego lotnictwa: CH-47 Chinook. Produkowany od lat 60. ubiegłego wieku brał udział w wojnie w Wietnamie, w Iraku i w Afganistanie, na Falklandach (Brytyjczycy).



Jednak rozmiar ma znaczenie. Wiedzą to wszyscy posiadacze małych rozmiarów!


Dni NATO to okazja do spotkania się różnych Amerykanów: tych prawdziwych i tych z Podhala, hej! 😏


Myśliwców F-16 stało kilka: oprócz polskiego również belgijski i dwa portugalskie. Co ciekawe, jedynie Portugalczycy zdecydowali się na napisy w swoim języku, pozostali stosują jedynie angielską wersję.



Włoskie i niemieckie Panavia Tornado.



Aero L-159 Alca - pierwszy samolot zaprojektowany przez Pepików po rozpadzie Czechosłowacji. Właśnie tę maszynę ma zastąpić widziany na początku Aero L-39NG.


Czescy wojacy dzielili się na dwie grupy: pierwszą, która chętnie wpuszczała widzów do kokpitów, zwłaszcza kobiety płci przeciwnej i drugą, która łaskawym okiem patrzyła jedynie na kolegów w mundurach. A szkoda, bo już stanąłem w kolejce do wiekowego Mi-24 z morawską orlicą na kadłubie, a odszedłem z niczym. No, może przesadzam z tą wiekowością, ponoć wyprodukowano go dopiero w 2005 roku. Aktualizacja: w marcu 2024 roku śmigłowiec ten został przekazany Ukrainie, więc już zapewne nigdy nie zobaczymy go na żadnym pokazie.



Rumuni postawili na zabytek: transportowy An-26. Agresywne malowanie nie zmieni faktu, że ma on trzydzieści osiem i pół roku, a radziecka technika starzeje się znacznie szybciej niż zachodnia.


Litewskie Siły Powietrzne z racji niewielkiej wielkości kraju nie mogą się pochwalić rozbudowaną flotą powietrzną. Posiadają jedynie kilka samolotów transportowych. Być może jako gest w stosunku do gospodarzy pojawili się z modelem Let L-410 Turbolet, konstrukcją czechosłowacką.


W środkowej części terenu imprezy znajduje się sektor dla rozmaitych pokazów naziemnych. Tam praktycznie nie zajrzeliśmy, bo nieustannie odgradzała nas od niego ściana widzów. Przez chwilę udało mi się tylko podejrzeć, jak szykowano się do akcji odbicia ludzi z autobusu przewożonego przez czeską Służbę Więzienną.



Do zachodniej części terenu imprezy wybiera się nieco mniej osób, niż do miejsc pokazanych do tej pory. Co nie znaczy, że mało.


Ulokowano tam "wioskę" czeskiej armii, samochody żandarmerii, radiolokacyjne i inne, bez których współczesne wojsko nie mogłoby sobie poradzić.




Stoją tu czołgi T-34 i T-55, w przeciwieństwie do rosyjskich nie służą na froncie, tylko to prawdziwe zabytki. Widzowie cisną się na nie tak samo jak na Leoparda 2, który od tego roku jest także na wyposażeniu czeskich sił zbrojnych.


Czeski żołnierz (rotný, czyli odpowiednik mniej więcej plutonowego) prezentuje karabin, którym załatwił teściową. Zwróćcie uwagę na tatuaż!


Dingo 2 (pojazd opancerzony rodem z Niemiec) i Iveco LMV (terenówka Made in Włochy). Malowanie raczej przystosowane do Bliskiego Wschodu albo Afganistanu, niż do zielonych morawskich wzgórz.
Zajrzałem do Dingo - plastikowo niczym w moim starym Fordzie 😏.



Celowo pominąłem w fotorelacji służby cywilne: policję, pogotowie, strażaków i innych. Również się wystawiały, ale wtedy materiał z Mošnova rozciągnąłby się jak przeterminowany serek ołomuniecki 😏.

Na trawnikach trwa wielki piknik. Można rozłożyć koc, napić się piwka i obserwować to, co dla wielu jest na Dniach NATO najważniejsze: pokazach lotniczych. Niektórzy nawet nie wchodzili na teren imprezy, setki ludzi zajmowało stanowiska już wiele kilometrów od lotniska, uzbrojonych w lornetki i długie obiektywy.



A więc co widzieliśmy nad nami? Między innymi:
* czeski JAS-39 Gripen,


* Typhoon z Royal Air Force,


* szwajcarski zespół składający się z samolotów PC-7 (oprócz Brazylijczyków jedyni spoza NATO),



* śmigłowiec czeskiej policji, ale ten latał non stop, więc raczej patrolował, niż prezentował,


* niemiecki A400M, ten sam, który powitał nas lądowaniem na wejściu. Ta potężna maszyna wydawała się w powietrzu lekka niczym piórko i robiła największe wrażenie,



* gdy byliśmy już z powrotem przy dworcu kolejowym, to latały tuż nad nami Mi-24 i Mi-17.


Moją drugą wizytę na Dniach NATO uważam za bardzo udaną, pomimo pewnych wpadek organizacyjnych, no i tłum ludzi także potrafił człowieka wymęczyć.

-----

Informacje praktyczne (z roku 2023, ale pewnie przynajmniej część z nich będzie aktualna w kolejnych latach).

* Wstęp był bezpłatny, ale za wszystko inne trzeba było płacić i to niemało. Najwięcej oburzenia wzbudzały (podobnie jak w poprzednich edycjach) płatne toalety! 15 koron (tylko gotówką) i długi czas oczekiwania; wiele osób pisało, że wolałoby uiścić jakąś opłatę wstępu, a kible powinny być darmowe!
* Parking kosztował 350 koron lub 15 euro lub 70 złotych. Płatność tylko gotówką! Te ceny także były mocno krytykowane. Miejsc na parkingach raczej nie brakowało, ale dojazd do nich niemal zawsze oznaczał korek.
* Opcją którą wybraliśmy my był przyjazd z Ostravy - Svinov do stacji Mošnov, Ostrava Airport. Pociągi Kolei Czeskich kursowały co pół godziny, trasę pokonywały w około 20 minut. Spod budynku lotniska należało jeszcze przejść dwa i pół kilometra do bramy wjazdowej. Po drodze była okazja kupić coś do jedzenia, a także piwo i burčák 😊.
* Na teren imprezy można wnosić swoje jedzenie i picie, z wyjątkiem szklanych opakowań. Oczywiście zapomnijmy także o nożach, parasolach i innych niebezpiecznych przedmiotach, choć tak naprawdę kontrola była dość pobieżna.
* Na miejscu znajdowało się kilkadziesiąt stanowisk z jedzeniem, ale - uwaga - nie można w nich było kupić picia, co było wyjątkowym idiotyzmem! Przy niektórych straganach stała kolejka na kilkadziesiąt minut, do innych podchodziło się z marszu. Napoje bez i alkoholowe sprzedawano w mniejszej ilości miejsc i zawsze były tam większe kolejki, zwłaszcza do piwa. Lany Radegast 12 kosztował 50 koron. Na większości stanowisk nie można było płacić kartą, lecz podobno gdzieś ustawiono bankomat.
* Organizatorzy nie postarali się o wodę pitną, pomimo dysponowania kilkoma mobilnymi cysternami. Ta w kranach służyła tylko do mycia rąk, co również spotkało się z licznymi głosami krytyki.

I to by było na tyle. Na przyszłość należy pamiętać o odpowiedniej ilości gotówki, czasu, zostawienia samochodu w odległym miejscu i żeby nie nastawiać się na darmowe wi-fi 😏.

Wszelkie dokładne informacje (także po polsku) oraz opis poprzednich edycji znajdziemy pod adresem https://www.natodays.cz/ .


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz