Mělník (Mielnik) to miasto leżące na północ od Pragi, w miejscu gdzie Wełtawa wpływa do Łaby. Jest to jeden z głównych ośrodków czeskiego regionu winiarskiego* i dlatego wybraliśmy go jako bazę noclegową w czasie weekendu spędzonego na poszukiwaniu burčáku.
Starówka mieści się na skarpie położonej nad rzekami, więc z każdej strony trzeba się do niej wspinać. Rynek otoczony zabytkową zabudową, wśród której wyróżnia się ratusz w pastelowych kolorach.
Na placu rozłożyło się kilka straganów: można kupić warzywa, owoce, swojskie produkty wędliniarskie i mleczne, oraz - rzecz jasna - burčák 😊. Dziś w sprzedaży biały, który od razu otwieramy na pobliskiej ławce 😛.
Pokrzepieni lekkimi procentami udajemy się na punkt widokowy na skarpie. W dole widać Łabę (Labe, Elbe), płynącą w kierunku Niemiec.
Kawałek wcześniej do Łaby dołącza się święta rzeka Czech - Wełtawa (Vltava, Moldau). Teoretycznie ta druga jest dopływem Łaby, lecz z geograficznego punktu widzenia powinno być odwrotnie, gdyż Wełtawa ma większy przepływ i jest dłuższa. Na zdjęciu zaś kanał Vraňansko-hořínský, które wiele osób bierze właśnie za Wełtawę.
Na horyzoncie widać oddaloną o kilkanaście kilometrów górę Říp (Sankt Georgsberg), legendarne miejsce osiedlenia pierwszych Słowian z praojcem Czechem.
Nieco bliżej rosną zabudowania elektrociepłowni Mělník (wbrew nazwie położonej poza granicami miasta), drugiej największej w Republice.
Ścieżka widokowa między zamkiem a winnicami obrastającymi wzgórze - turyści grzeją się w słońcu, które pięknie przyświeca ostatniej wrześniowej soboty oraz degustują boski napój w jednej z kilku niezbyt tanich winiarni.
Wrócimy w to miejsce jeszcze później, a na razie zejdziemy w dół. Mijamy pomnik Karola IV z 1840 roku. Władca przekazał Mělník do majątku swojej małżonki i kolejnych przyszłych królowych. Jednym z obowiązków takich miast było dostarczanie różnych dóbr na dwór w Pradze - w tym przypadku oczywiście wina. Monarcha sprowadził także z Francji nowe szczepy winne, choć pierwsze winnice pojawiły się tutaj prawdopodobnie już w X wieku.
Schodzimy do poziomu rzeki, do przystani, gdzie cumuje niewielki statek wycieczkowy "Fidelio".
W oczekiwaniu na właściwą godzinę obserwujemy kręcącego się w pobliżu niebieskiego Fiata 850. Piękny!
Mělník, położony blisko Pragi i nad rzekami, jest popularnym miejscem wycieczek zagranicznych turystów ze stolicy. Część osób przybywa tutaj autokarami, część wodą. Nie są to tanie imprezy, ale zapewne ciekawe. Na taką ekstrawagancję nie mieliśmy czasu, więc zdecydowaliśmy się na godzinny rejs po najbliższej okolicy. Ponieważ pogoda trafiła się znakomita (a była ostatnia sobota września), to można było siedzieć na górnym odsłoniętym pokładzie.
Temperatura silnika i kapitana pewno jest w miarę stała, ale wody i powietrza to już raczej nieaktualna 😉.
Sympatyczna pani zbiera zamówienia (napoje alkoholowe i bezalkoholowe, przekąski, ale nie ma też problemu wyciągnąć swoje zapasy; grupa osób z tyłu otwarła wino kupione chwilę wcześniej w pobliskiej winiarni) i znika pod pokładem. A my ruszamy!
Skarpa, na której znajduje się starówka, jest widoczna na wszelkich folderach reklamowych miasta, a także pojawia się dość często wśród atrakcji całego państwa. Nie dziwię się, gdyż to ładny widok, dodatkowego uroku dodają piętrowo położone winnice.
Różowa bryła to zamek. Z tej perspektywy wydaje się, iż jego częścią jest wieża, lecz to osobny budynek kościoła św. Piotra i Pawła.
Na rzece odbywają się jakieś zawody wioślarskie, więc co chwilę migają obok nas długie łodzie.
Jesień zaczęła się wtedy kolorować.
Łódź skręca do kanału Vraňansko-hořínskego. Wełtawa wpływa kilkaset metrów dalej, pośrodku zdjęcia, a na lewo koryto Łaby.
Kanał wybudowano w latach 1902-1905, liczy 10 kilometrów. Umożliwił on żeglugę na Wełtawie aż do ujścia do Łaby. Po bokach rozciągają się dawne parki dworskie.
Przed nami wyrasta śluza wodna, czyli zdymadlo. W języku czeskim proste słowa nabierają tak dźwięcznego brzmienia 😏. Zdymadlo Hořín uznane zostało zabytkiem techniki; spad wody wynosi 8,5 metra i jest największy na odcinku do Pragi.
Ponieważ Wełtawa jest nadal zajęta przez wioślarzy, "Fidello" obiera kurs na Łabę. Na brzegach stoją budynki dawnego kąpieliska oraz zakłady cukrownicze.
Jest też jeden golas 😏.
"Fidello" robi nawrót przy sztucznej wyspie i kierujemy się do przystani.
Godzina minęła jak z bicza strzelił! Na kolejny rejs zgłosiły się tylko dwie osoby, ale kapitan zapewniał mnie, że płyną niezależnie od frekwencji i okazało się to prawdą. My tymczasem piechotką wracamy do centrum.
Od XVIII wieku Mělník należał do rodu Lobkowic(z) (dziś kojarzącego się głównie z piwem o takiej nazwie). Byli oni gospodarzami na zamku aż do ubiegłego stulecia. W internecie można znaleźć informację, że skonfiskowali im go naziści w 1938 roku, ale... III Rzesza nie zajęła wówczas tych terenów! Ziemie przyłączone w wyniku Układu Monachijskiego zaczynały się bardzo blisko, lecz Mělník pozostał w państwie czechosłowackim. Prawdopodobnie konfiskata nastąpiła dopiero rok lub dwa później, po utworzeniu Protektoratu Czech i Moraw, a rodzina książęca przeniosła się do Pragi. W 1948 roku dzieła kradzieży dopełnili komuniści nacjonalizując lobkowickie dobra.
W 1992 roku członkowie tego jednego z najstarszych czeskich rodów szlacheckich odzyskali majątek wraz z winnicami. Obecnym panem na zamku jest Jiří Jan Lobkowicz, urodzony w Szwajcarii. Podobno również w nim mieszka, choć patrząc na sylwetkę warowni zastanawialiśmy się, gdzie mógł urządzić swoje pokoje i nic nam nie przychodziło do głowy.
Zamek ma historię sięgającą średniowiecza, kiedy korzystały z niego królewskie wdowy. Potem kilkukrotnie go przebudowywano i dziś jest mieszaniną gotycko-renasansowo-barokową. Można go zwiedzać, choć cena nie jest współmierna do atrakcji, które na nas czekają w środku.
Ciekawe, czy wyposażenie Lobkowiczowie zdążyli zabrać ze sobą na emigrację, czy też zostało na miejscu i do nich wróciło? To musiało być niezapomniane uczucie odzyskać coś, czego przez kilkadziesiąt lat używał ktoś inny, a prawowity właściciel mógł tylko wspominać...
W największej sali koncertowej pełnej starych obrazów wystawiono kilkadziesiąt drzew genealogicznych, można dostać oczopląsu. Jest też wywód przodków księcia Jiřího. On sam, jak na członka Zakonu Maltańskiego i praktykującego katolika przystało, ma drugą żonę - starszą zamienił na model młodszy o 20 lat 💓 .
Rodowe herby w korytarzu ozdobionym trofeami myśliwskimi, zarówno dawnymi, jak i współczesnymi.
Mamy w planach jeszcze jedno zwiedzanie, więc czas do określonej godziny wykorzystujemy na rozejrzenie się po kilku innych miejscach.
Brama Praska z 1500 roku to pozostałość po murach obronnych.
Náměstí Karla IV to taki mniejszy rynek, tyle, że służący za parking i zaniedbany. Ponieważ w Czechach znów zbliżały się wybory (oni chyba mają nieustanną kampanię wyborczą) to dominowały na nim plakaty z różnymi odkrywczymi hasłami.
Kościół św. Ludmiły z 1585 roku, następnie trzykrotnie rekonstruowany.
Za nim drewniana stuletnia dzwonnica.
W podcieniach kamienic też można wypatrzeć różne perełki.
W rynkowej restauracji zamawiamy czosnkową, która przypomina bardziej warzywną. Na ścianach tablice z okresu Protektoratu.
Przy płaceniu kelner wydaje nam za mało o 100 koron.. przypadek? Przy zwróceniu uwagi oddaje mi... kilkanaście koron. Dopiero za trzecim razem wszystko się zgadza. Jak już pisałem - do Mělníka gęsto przybywają turyści zagraniczni, głównie z Niemiec, którzy są łatwym łupem dla takich cwaniaków. Ich obecność powoduje też zwiększone ceny w wielu lokalach...
Na zakończenie popołudnia postanowiliśmy wejść do miejskich podziemi. Powstały one prawdopodobnie w XIII wieku, służyły jako schronienie dla ludności, składy wina, magazyny i tym podobne. Chętni mogą przejść się kilkudziesięciometrowym odcinkiem udostępnionym do zwiedzania.
Betonowa konstrukcja podtrzymuje stojący nad nami nowy ratusz i fontannę z okresu międzywojennego.
Największą atrakcją zaś jest najszersza w Republice Czeskiej studnia - wielka na 4,5 metra. Jej głębokość to 54 metry.
Kiedyś wodę czerpano z niej na rynku, zabudowano ją nawet niedużą kaplicą. Potem jednak to wszystko zaniedbano, jakość się pogorszyła i dziś na powierzchni widać tylko coś takiego:
Słońce zaczyna zmieniać kolory, więc ponownie kierujemy się ku skarpie. Wieża kościoła ładnie kontrastuje z niebem.
W świątyni znajduje się kostnica, podobna do tej z Kutnej Hory i Czermnej. Nawet chciałem tam zajrzeć, ale po przeczytaniu o zakazie fotografowania uznałem, że mogą się cmoknąć.
Pora spojrzeć na rzekę - teraz na jednym zdjęciu widać Łabę, Wełtawę i kanał.
"Nasz statek" tym razem wybrał Wełtawę w ostatnim kursie dzisiejszego dnia. Będą pływać jeszcze jutro, a w poniedziałek (2 października) zakończą sezon wracając do Pragi.
Zdymadlo i Říp.
Do prawdziwego zachodu jeszcze trochę czasu, a że kiszki marsza grają, to lepiej poszukać jakiegoś miejsca na kolację. Udaje nam się znaleźć gospodę z dość niezłym jedzeniem, w dodatku jeszcze był wolny stolik, co w sobotę o tej porze graniczy z cudem.
Dla koneserów 😏.
I trzecie podejście na skarpę - już po zniknięciu słońca.
Zahaczamy jeszcze o knajpę z własnym browarem, po czym marsz przez wyludniony rynek do miejsca noclegowego.
Spaliśmy w prywatnym domu, które właściciel odziedziczył po zmarłych rodzicach i teraz wynajmuje pokoje. Za sąsiadów mamy robotników oraz starsze towarzystwo, które urządziło sobie długi weekend (Czesi świętowali w ostatni czwartek września). To również szczęście, że w ogóle było coś wolnego.
W mieszkaniu zachowało się całe stare wyposażenie z meblami z poprzedniej epoki.
Największym plusem noclegu jest lokalizacja - dosłownie kilka minut od ratusza. Jeszcze bliżej leżą winnice książęce, które oplatają centrum.
A na koniec ciekawostka historyczna - Mělník był miastem, które bardzo długo znajdowało się w rękach Wehrmachtu, bo aż do 10 maja 1945 roku, czyli jeszcze po kapitulacji III Rzeszy. Tego dnia wkroczyły do niego oddziały radzieckie oraz polska 2 Armia Wojska Polskiego z gen. Świerczewskim. Przypomina o tym pomnik "przyjaźni polsko-czechosłowackiej" znajdujący się w parku.
Świerczewski ma także swój osobny pomnik oraz niewielki plac na osiedlu.
Doczekaliśmy czasów, że pomniki sprzed 1989 roku trzeba będzie jeździć oglądać za granicę...
----
* W Republice Czeskiej znajdują się dwa regiony winiarskie: morawski i czeski. Zdecydowanie większy jest ten pierwszy, region czeski to pojedyncze gminy na północ i wschód od Pragi.
----
* W Republice Czeskiej znajdują się dwa regiony winiarskie: morawski i czeski. Zdecydowanie większy jest ten pierwszy, region czeski to pojedyncze gminy na północ i wschód od Pragi.
Bardzo lubię zwiedzać takie miejscowości. Tutaj na niewielkiej przestrzeni turysta ma moc atrakcji. Nie sposób się nudzić. Jeszcze do tego rejs łodzią i spacer podziemiami. Nie dziwię, się , że tylu turystów tam dociera. Swoją drogą Melnik to bardzo popularna nazwa. Niedługo pokażę na blogu mój Melnik.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Widać coś musi być w tej nazwie, skoro w bułgarskim Melniku też stawia się na wino ;)
UsuńPozdrawiam
Tam gdzie wino, tam i ja. Trzeba będzie dopisać Melnik do listy...
OdpowiedzUsuńTo się Lobkowicze ucieszą :O
UsuńMyślałam, że to będzie o Melniku w Bułgarii, a tu Czechy :)
OdpowiedzUsuńAle ten Melnik też ładny :)
W bułgarskim Melniku jeszcze nie byłem, ale fakt - jest bardziej znany :)
Usuń