Taką nazwę nosi sztuczne jezioro znajdujące się w granicach Rybnika, będące formalnie częścią Zalewu Rybnickiego.
Nazwa jest ciekawa i pochodzi od potoku tutaj płynącego. Nie potrafiłem jednak znaleźć jej starszej toponimii.
Okolicę odkryłem przez przypadek podczas zawodów biegowych, które odbywały się przy stawach określanych jako Gzel Mały. Sielskie klimaty ze sporą grupą wędkarzy.
Wędkarze przyglądają mi się podejrzliwie, gdy kręcę się dookoła. Może chcę podpatrzeć ich technikę w tym fascynującym zajęciu, w którym nie wytrzymałbym nawet kwadransa? ;)
Przy poszczególnych fragmentach brzegu różne tablice typu: "Miejsce gospodarza". Facet z tego ujęcia siedział obok "Stanowiska dla osoby niepełnosprawnej". Fizycznie chyba mu nic nie dolegało...
Mając trochę czasu zrobiłem sobie spacerek. Malowniczo, zwłaszcza przejścia pomiędzy poszczególnymi stawami.
Mijam jakieś budynki - jeden przypomina schron.
Za nim kolejne małe zbiorniki. Co rusz widzę też znaki ostrzegające przed zakazem wstępu.
Po drugiej stronie brzegu zapuszczona pogłębiarka.
A w lesie bagienko.
Część wędkarska straszy jakimiś regulaminami (zakaz jazdy na rowerze, zakaz kipowania na trawę - ale już palenia nie, zakaz tam czegoś jeszcze) a obok przebiega "wolna" ścieżka edukacyjna.
Ozdobiono ją tablicami, z których jednak niewiele się dowiemy poza standardami typu "po co człowiekowi las?". Bardziej rozsądne wydały mi się małe paliki z nazwami drzew - dzięki temu mogłem wiedzieć na co patrzę, bo ja na roślinach kompletnie się nie znam ;).
Jeden z kilku kanałów zasilających, ewidentnie też sztuczny.
Ośrodek wędkarski posiada w sobie dyskretny urok epoki... przynajmniej teoretycznie już minionej ;). Dach z plastików (?) jaki pamiętam jeszcze z PRL-owskich basenów, stare huśtawki (koszmar wielu dzisiejszych rodziców), ławeczki...
Początkowo sądziłem, że stawy są znacznie starsze. W tym rejonie (Park Krajobrazowy Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich) hodowano ryby już w średniowieczu. Ale jednak nie tu - mapy wyraźnie wskazują, że na początku XX wieku był tylko las.
Wszystko powstało przy okazji budowy Elektrowni Rybnik, największej na Górnym Śląsku - utworzono wówczas w 1972 roku rozległy Zalew Rybnicki z najdłuższym w Polsce sezonem żeglarskim. Część oddzieloną od reszty zaporą z biegnącą na niej drogą wojewódzką nazwano właśnie Gzel. Jest ona znacznie spokojniejsza niż główny zbiornik. Wtedy też musiano wykopać widoczne tutaj stawy, a następnie zarybiono. Zyskała zatem nie tylko gospodarka, ale też zwykli ludzie.
Idę spojrzeć na Gzel "właściwy" - przez krzaki widać elektrownię.
Chwilę potem na przecince zalew prezentuje się w większej swej okazałości, dodatkowo mam okazję spotkania z łabędziami.
Mimo powszechnego występowania tych ptaków rzadko widziałem ich gniazda. Ostatni raz chyba podczas spływu Biebrzą, ale wtedy łabędź siedział grzecznie na zadzie, a teraz stoi i można zobaczyć jaja. Choć zbliżyłem się do niego na odległość kilku metrów to nie przejawiał żadnego niepokoju, pewno podejrzewał, że nie wskoczę do wody i go nie zaatakuję ;).
Za to drugi ptaszon szybko podpłynął i ustawili się w dwójkę :)
Ogólnie to całkiem fajna okolica na rower czy wędrówkę po lesie. Pomijając oczywiście groźne zakazy wędkarzy :P
A wpis ma zdecydowanie najkrótszy tytuł w historii bloga ;)
A wpis ma zdecydowanie najkrótszy tytuł w historii bloga ;)
Miejsce niezwykle ciekawe, ale że tej pogłębiark złomiarze jeszcze nie opanowali?
OdpowiedzUsuńMoże ktoś ten teren jakoś dozoruje? Tabliczki ochroniarskie były. Albo wędkarze patrolują społecznie ;) W sumie te huśtawki też złomiarze mogli porwać...
UsuńOoo te huśtawki to pamietam z lat 90-tych, toż to moje dzieciństwo :) Myślałem że już nigdzie takich nie ma !
OdpowiedzUsuńNa jakiś większych peryferiach jeszcze się uchowały :)
Usuń