We wrześniu odbyły się jubileuszowe, 25-te
Dni NATO i Czeskich Sił Powietrznych (Dny NATO & Dny Vzdušných sil AČR) na lotnisku pod Ostrawą. To były moje trzecie odwiedziny tej imprezy i,
podobnie jak w 2021 i w 2023 roku, wybraliśmy się w niedzielę (trwają dwa dni, od soboty). Ilość sprzętu
do oglądania na ziemi pokaźna, ale chyba mniej niż w poprzednie edycje. W
ogóle zabrakło Amerykanów (a już na pewno w niedzielę), którzy zawsze
pokazywali się z chęcią, ale możliwe, że polityka wojskowa Trumpa wobec Europy
dotyczy także pokazów. Na szczęście w ich miejsce nie zaproszono Rosjan, lecz
może się to zmienić w przyszłości. Polska wróciła do swojej stałej formy,
czyli wielkiego NIC: biało-czerwonych reprezentowała grupa AGAT, samochód
Służby Celno-Skarbowej i... PCK. Jak zwykle licznie pojawili się Niemcy,
tradycyjnie witani radośnie przez miejscową ludność. Równie tradycyjnie
zaprezentowali się Słowacy, utwierdzając wszystkich w przekonaniu, że nie mają
czym się chwalić. Węgrzy w ogóle nie przyjechali, ale w przypadku tych dwóch
ostatnich państw wojsko jest właściwie niepotrzebne, bo i tak nikt ich nie
zaatakuje. Tegorocznym partnerem głównym byli Włosi i wywiązali się z
tego zadania dość przyzwoicie. Ogólnie liczba wystawiających się państw była
niższa niż w ostatnich edycjach.
Tak można by w skrócie podsumować całe wydarzenie, teraz czas na szczegóły 😏.
Do lotniska w Mošnovie, tak jak
dwa lata temu, przyjechaliśmy pociągiem z dworca Ostrava-Svinov. Skład miał jakąś usterkę,
więc załapaliśmy się na wcześniejsze połączenie, w którym spotkaliśmy...
mojego brata 😛. Hanys z hanysem zawsze na siebie wpadnie, nawet przy
tysiącach ludzi 😏. Spod przystanku przy lotnisku do bram jest jeszcze dwa
kilometry spaceru - podążamy za tłumem wśród licznych radiowozów, przy okazji
kupując na przydrożnym stoisku czerwony burčák. O dziwo, nie spotykamy
żadnych pikiet miłośników Jezusa, światowego pokoju albo ruskiego miru,
możliwe, że tym razem nie dostali przepustek.
Na końcówce drogi obserwujemy pierwszy (dla nas) pokaz lotniczy: chorwacka
formacja Wings of Storm na samolotach Pilatus PC-9. Wkrótce
potem lądują na płycie lotniska, obserwowane przez licznych widzów zza płotu.
To dobra miejscówka dla fotografów.
Chorwaci wrócili na imprezę po siedmiu latach.