Zanim nastał czas monoetnicznych państw w Europie Środkowej, mapa
narodowościowa potrafiła wyglądać jak dziecięca kolorowanka: kleksy, kreski i
poszarpane brzegi. Cechą charakterystyczną były tak zwane wyspy językowe. Na
ziemiach czeskich istniało aż osiem wysp językowych, zamieszkanych przez
ludność niemiecką. Największą z nich było Hřebečsko, położone na
północnym odcinku granicy czesko-morawskiej. W tym przypadku określenie
"wyspa" może być nieco mylące. Zazwyczaj takie wyspy językowe były mocno
oddalone od macierzystych krain, natomiast tutaj od niemieckojęzycznych
terenów Sudetów oddzielał szeroki na jedynie kilka kilometrów pas wiosek, w
których mówiło się po czesku. Realnie była to zatem część zwartego obszaru
niemieckiego, przeciętego czeską wkładką. Pozostaniemy jednak przy oficjalnej
terminologii.
Czesi nazywali wyspę Hřebečsko od niewysokiego pasma Hřebečovský
hřbet albo po prostu svitavský jazykový ostrov. Dla Niemców był
to Schönhengstgau lub Schönhengster land, także od
nazwy tych samych gór, które po niemiecku zwały się Schönhengster Rücken.
Nigdy nie tworzył on samodzielnej jednostki administracyjnej, przynależał do
różnych okręgów sądowych, a potem powiatów. Łączyła go wspólna kultura oraz
pochodzenie od kolonistów przybyłych z zachodniej i południowej Rzeszy
(głównie Bawaria i Nadrenia) po najazdach tatarskich. Składało się na niego
sześć miast oraz ponad sto czterdzieści wiosek, w sumie tysiąc dwieście
kilometrów kwadratowych. Przed II wojną światową żyło tam około sto
dwadzieścia tysięcy osób, ponad osiemdziesiąt procent mówiło po niemiecku (na
początku wieku ten procent był wyższy). Tylko w trzynastu wioskach przeważali
Czesi. Ostatnio podczas dwóch wyjazdów odwiedziliśmy połowę
miast Hřebečska, więc zebrało się trochę materiału zdjęciowego i
tekstowego 😏.
W listopadzie na pierwszy rzut poszedł Zábřeh (Hohenstadt), który
leżał na wschodnim skraju wyspy, na Morawach. Był on najmniej niemieckim
miastem regionu, ostatnie austro-węgierski spisy podawały siedemdziesiąt
procent użytkowników tego języka wśród mieszkańców. Był też rzadkim
przypadkiem, że, w wyniku napływu nowych rzesz ludności w okresie
Czechosłowacji, język czeski wysunął się na prowadzenie. Zapoznanie się z
miastem rozpoczynamy od spojrzenia na niego z niewysokiej platformy widokowej
w dzielnicy Rudolfov (Rudolphstal). Pod nami rozciąga się niewielkie centrum z
dominującym nad resztą kościołem św. Bartłomieja, po bokach zaś przycupnęły
bloki i stawy.
Dookoła wszędzie góry. Nad Jesionikami kłębi się i chmurzy.