niedziela, 16 lutego 2025

Poszukiwanie zimy w Rychlebach: Lázně Jeseník - Lipová-lázně.

Pierwszy wyjazd górski w 2025 roku zaczął się optymistycznie: przed Prudnikiem mamy słoneczko, mgiełki i zimową aurę. Aż chce się wyjść z auta i robić zdjęcia!



Niestety, wkrótce potem wszystko zakrywają chmury. W Jeseníku słońca całkowicie brak, ale za to śniegu więcej, więc coś za coś. Przed wyprawą uderzam do knajpki na powitalną IPĘ, czyli dokładnie tak samo jak w ostatni wypad 2024 roku, tylko tym razem nie sam, a z Bastkiem.


Zakładamy plecaki. Przechodzimy przez rynek i przez linię kolejową w kierunku Głuchołaz (funkcjonowała komunikacja zastępcza). To było miesiąc temu; kilka dni po naszej wizycie śnieg stopniał i wrócił na jesenickie ulice dopiero teraz.



piątek, 7 lutego 2025

Zábřeh, Svitavy i Lanškroun, czyli z wizytą w Hřebečsku.

Zanim nastał czas monoetnicznych państw w Europie Środkowej, mapa narodowościowa potrafiła wyglądać jak dziecięca kolorowanka: kleksy, kreski i poszarpane brzegi. Cechą charakterystyczną były tak zwane wyspy językowe. Na ziemiach czeskich istniało aż osiem wysp językowych, zamieszkanych przez ludność niemiecką. Największą z nich było Hřebečsko, położone na północnym odcinku granicy czesko-morawskiej. W tym przypadku określenie "wyspa" może być nieco mylące. Zazwyczaj takie wyspy językowe były mocno oddalone od macierzystych krain, natomiast tutaj od niemieckojęzycznych terenów Sudetów oddzielał szeroki na jedynie kilka kilometrów pas wiosek, w których mówiło się po czesku. Realnie była to zatem część zwartego obszaru niemieckiego, przeciętego czeską wkładką. Pozostaniemy jednak przy oficjalnej terminologii.
Czesi nazywali wyspę Hřebečsko od niewysokiego pasma Hřebečovský hřbet albo po prostu svitavský jazykový ostrov. Dla Niemców był to Schönhengstgau lub Schönhengster land, także od nazwy tych samych gór, które po niemiecku zwały się Schönhengster Rücken. Nigdy nie tworzył on samodzielnej jednostki administracyjnej, przynależał do różnych okręgów sądowych, a potem powiatów. Łączyła go wspólna kultura oraz pochodzenie od kolonistów przybyłych z zachodniej i południowej Rzeszy (głównie Bawaria i Nadrenia) po najazdach tatarskich. Składało się na niego sześć miast oraz ponad sto czterdzieści wiosek, w sumie tysiąc dwieście kilometrów kwadratowych. Przed II wojną światową żyło tam około sto dwadzieścia tysięcy osób, ponad osiemdziesiąt procent mówiło po niemiecku (na początku wieku ten procent był wyższy). Tylko w trzynastu wioskach przeważali Czesi. Ostatnio podczas dwóch wyjazdów odwiedziliśmy połowę miast Hřebečska, więc zebrało się trochę materiału zdjęciowego i tekstowego 😏.

W listopadzie na pierwszy rzut poszedł Zábřeh (Hohenstadt), który leżał na wschodnim skraju wyspy, na Morawach. Był on najmniej niemieckim miastem regionu, ostatnie austro-węgierski spisy podawały siedemdziesiąt procent użytkowników tego języka wśród mieszkańców. Był też rzadkim przypadkiem, że, w wyniku napływu nowych rzesz ludności w okresie Czechosłowacji, język czeski wysunął się na prowadzenie. Zapoznanie się z miastem rozpoczynamy od spojrzenia na niego z niewysokiej platformy widokowej w dzielnicy Rudolfov (Rudolphstal). Pod nami rozciąga się niewielkie centrum z dominującym nad resztą kościołem św. Bartłomieja, po bokach zaś przycupnęły bloki i stawy.


Dookoła wszędzie góry. Nad Jesionikami kłębi się i chmurzy.