W tym odcinku przespacerujemy ulicą Gliwicką po zachodnim Załężu. To podział subiektywny, mój własny, jednak za każdym razem czułem, że ta część dzielnicy położonej za skrzyżowaniem z ulicą Bocheńskiego jest trochę inna...
Znajduje się dalej od centrum i rzadko występują tutaj reprezentacyjne kamienice - przy głównej szosie dominują budynki robotnicze, w tym familoki, a pod koniec również zwykłe bloki.
Zabudowa nie jest też tak zwarta jak wcześniej, zwłaszcza na północnej stronie.
Jednym z pierwszych budynków jest ten mieszczący Dom Aniołów Stróżów, kilka lat temu pokryty rysunkami. Znaczenia większości z nich można się tylko domyślać.
Naprzeciwko niego kilka budynków pasujących bardziej do wsi, niż miasta - zarówno gabarytami, jak i wyglądem.
Kawałek dalej ukryte za drzewami dwa standardowe familoki wybudowane w 1901 roku.
Zdecydowanie bardziej okazała jest strona południowa - tak właściwie będzie przez cały czas. Niektóre kamienice częściowo odremontowano.
W bliskim sąsiedztwie stoją dwa budynki szkolne - na prawo (północ) mniejszy, na lewo (południe) znacznie większy. Obydwa nie pełnią już swej funkcji, choć na mniejszym nadal wisi godło państwowe.
Na tym odcinku każdy dom jest inny i prezentuje odmienny styl. W niskim działała kiedyś knajpa, ostatnio wydawała się zamknięta. Jakaś zaraza?
Również i w tej część Załęża Gliwicka kręci w różne strony... Człowiek nigdy nie wie, co zobaczy za winklem
Nie pierwszy i nie ostatni przykład "karłowatej" dobudówki do większego domu.
Pod numerem 205 znajduje się jeden z najciekawszych, według mnie, obiektów przy ulicy - długa, narożna kamienica z wykuszami. Kompozycje psuje tylko reklama dyskontu .
Wybudowana miała zostać w 1921 roku, a więc w ostatnim okresie kiedy Załęże nazywało się jeszcze Zalenze.
Wykusze występują także w innych budynkach, często z bliska sprawiają wrażenie małej baszty.
Panorama z blokami w tle.
Najbardziej niespodziewany widok to chałupa... oblepiona oczojebną tapetą!
Do niedawna był ona obrośnięta bluszczem i odpadał z niej tynk. Nowe wdzianko powstało podczas Street Art Festival i niewątpliwie przyciąga wzrok, choć patrząc z punktu widzenia szacunku dla zabytków to prawie zbrodnia . Dom był jednak przeznaczony do wyburzenia i pewno taki los go czeka, gdy tapeta w końcu zejdzie, gdyż odkleja się ona coraz bardziej.
Słup ogłoszeniowy z pewnością też ma swoje lata.
Widzę drugą kamienicę, bliźniaczą do tej wcześniejszej narożnej z wykuszami - została jednak pomalowana, a najwyższe piętro ma odmienny kształt, więc nie zawsze można rozpoznać, że to ten sam projekt.
Tu i ówdzie zaglądam do podwórek - na jednym z nich zdjęcie kowboja siedzącego w siodle! Winnetou i Apanaczi?
Inne kryje przejście do dalszych osiedli...
Na tym jest możliwość zaobserwowania stroju narodowego gospodyń domowych, a mianowicie fartuchu kuchennego. Doskonały zarówno do garów jak i na wypad w miasto.
Ostatni ceglany budynek po północnej stronie mieścił w przeszłości piekarnię i kotłownię, współcześnie działa tam Mini Restorant Ararat. Ormiańska święta góra musi być bardzo popularna w tych stronach .
Spojrzenie w tył - na prawo familoki kopalni Kleofas, o których jeszcze napiszę, bo osiedle ciągnie się w bok.
W tym miejscu aż do okresu międzywojennego kończyło się Załęże. Być może z tego powodu postawiono krzyż.
Dalej jedyną stuletnią konstrukcją jest okazała siedziba Śląsko-Dąbrowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Wzniesiono ją w 1907 roku jako schronisko dla pracowników wspomnianej kopalni Kleofas. Ciekawe co wówczas kryło się pod pojęciem "schroniska"?
To właśnie bliskość zakładów przemysłowych, a konkretnie kopalń - po jednej stronie Kleofas (Cleophas), po drugiej położona nieco dalej Eminencja (Eminenz, za PRL-u Gottwald) sprawiła, że tak dużo w tej okolicy budynków nie dla mieszczan, ale dla pracowników.
Krajobraz się zmienia... na prawo ogródki działkowe oraz lasek. Na lewo - osiedle z wielkiej płyty, następnie Park Załęski - dawny ogród jordanowski, powstały w 1938 roku. A w nim mały kompleks sportowy, dwa baseny oraz modernistyczne przedszkole (kiedyś harcówka) i Młodzieżowy Dom Kultury. Te dwa budynki z lat 30. mają reprezentować elementy "stylu okrętowego". Mimo bliskości wielkich bloków - w ciągu dnia pusto tu i cicho.
Tuż przy granicy z Chorzowem jest jeszcze jedno osiedle, ale ponieważ większość domów nie posiada adresu z ulicą Gliwicką, to wspomnę o nim przy innej okazji .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz