Najbardziej wschodnia część Rychlebów (Gór Złotych) to górski
cypel otoczony dolinami, zamykający się w przybliżeniu w trójkącie Jeseník -
Velké Kunětice - Žulová. Tym razem postanowiłem zaliczyć szlaki na odcinku
Česká Ves - Lázně Jeseník, równolegle do linii kolejowej. Teoretycznie krótka
to trasa, w praktyce ścieżki sporo kręcą, kluczą i w ogóle bywa tam ciekawie.
Wyjazd ten podchodzi pod kategorię "miało go nie być". Prognozy pogody od
początku 2022 roku nie zachwycały i rzadko przekazywały jakieś dobre
informacje. Tak też było w tym przypadku i dopiero siedząc wieczorem przed
komputerem zobaczyłem, że kolejnego dnia pojawia się okno pogodowe. Szybka
decyzja i w czwartek rano pędzimy w kierunku granicy. Na niebie rzeczywiście
sporo niebieskich plam, ale w rejonach górskich kłębią się chmury... No to jak
będzie?
Česká Ves (Böhmischdorf) wita nieśmiałym słońcem. Robimy szybkie zakupy
i ruszamy na szlak.
Uzdrowisko Lázně Jeseník zdaje się być na wyciągnięcie ręki. Pewnie gdybyśmy
poszli drogą, to bylibyśmy tam raz-dwa.
Śniegu jeszcze nie ma zbyt dużo, lecz wiejski cmentarz jest ładnie oblepiony
bielą. Niemal wszystkie nagrobki są powojenne, niemieckich znaleźliśmy jedynie
kilka.
Kwatera cygańska. Oni nawet po śmierci chcą żyć osobno.
Oprócz miejscowych na cmentarzu odbyły się co najmniej dwa pochówki "obcych".
Oba to efekt II wojny światowej, kiedy to w pobliżu działy obozy robocze dla
jeńców. W 1943 roku pochowano tu Ukraińca Iwana Konarewa, który zmarł w wyniku
wypadku podczas pracy w fabryce łańcuchów. Rok później w czasie alianckiego
bombardowania zginął Francuz Raymond Leopold Bary. W momencie śmierci był już
normalnym pracownikiem, gdyż został wcześniej zwolniony z obozu. Francuza w
latach 50. ekshumowano i przeniesiono do ojczyzny, Ukrainiec nadal tu
spoczywa. Zastanawiam się, czy widoczne na grobie hasło "wyście za nas
polegli, abyśmy żyli" jest sensowne, bo w końcu mamy do czynienia z
wypadkiem.
Mijamy linię kolejową - pierwszy pociąg relacji Ziegenhals - Freiwaldau
przejechał w lutym 1888 roku.
Za torami znajduje się wielkie pastwisko i owce.
Zaczyna się podchodzenie aleją poprowadzoną pomiędzy jednym pastwiskiem a
drugim. Co jakiś czas z ziemi sterczą kijki - prowizoryczna Droga Krzyżowa.
Mamy stąd widoki w obie strony, w tym na Pradziad.
W lesie trafimy na pierwsze dzisiejszego dnia obudowane źródełko - okolice
Jeseníka z nich słyną. Niemal wszystkie powstały w XIX wieku,
Heckelův pramen jednak jest młodziutki, gdyż obecną formę przybrał w roku
drugiego zwycięstwa PiS-u w wyborach parlamentarnych.
Na tablicach ścieżki dydaktycznej wyjaśniono m.in. historię najbliższej
wioski. Dziwiłem się, czemu Česká Ves nosi taką właśnie nazwę, skoro prawie nie
mieszkali w niej Czesi? Otrzymała ją jednak już w XV wieku, prawdopodobnie z
powodu osiedlonych w niej górników, którzy przybyli z Czech "właściwych".
Na zakręcie stoi drewniana kapliczka - świeża rekonstrukcja w miejscu
wcześniejszego obiektu.
Pierwszy punkt widokowy - Tisová skalka. Kiedyś nazywała się
Heckel-Felsen (Heckelove skály), od nazwiska właściciela pobliskiego
gospodarstwa.
Mamy z niej widok na Góry Opawskie, w tym Biskupią Kopę, a także na
ściany sąsiednich gór.
Kawałek dalej zaliczamy szczyt Krajník (Schotzenberg, 659 metrów
n.p.m.). Tu także są skałki, ale panoramy zasłaniają rosnące drzewa.
Dopiero ciut niżej znowu coś widać, w tym całe centrum Jeseníka.
Dziwne ślady - jakby zająca z wielkimi jajami 😮.
Johann Peter Quelle. Źródełka zostały po 1945 roku odpowiednio
zczechizowane, oryginalne niemieckie napisy zachowały się na uboczach, jak w
tym przypadku. Johann Peter był zapewne jednym z właścicieli gruntów, gdyż w
tej części Rychlebów większość lasów stanowiła własność prywatną.
Śniegu tu znacznie więcej, niż w dolinie. To zadziwiające, że kilometr niżej
zostały jedynie resztki białego, a tu zima w pełni, choć przecież nie jesteśmy
na dużej wysokości! Mało ludzi musiało korzystać ostatnio ze szlaków, bo
niektóre odcinki są zupełnie nieprzetarte. Powoduje to pewne problemy, gdyż
dość często wpadamy w pułapki zastawione przez drwali, którzy oczywiście
rzucali zwalone drzewa i odcięte gałęzie byle gdzie, czasem złośliwie
akurat na ścieżki.
Mimo zapowiadanego okna pogodowego przez długi szmat czasu niebo przykrywały
chmury. Dopiero jak zaczęliśmy obrażać papieża, to pojawiło się słońce i
postanowiło już się nie chować.
W pewnym momencie z boku wyrasta wielka kupa ścianek - Heckelovy skály,
które otrzymały nazwę po opisywanej przed chwilą Tisovej skalce.
Na jednym z nagromadzeń głazów zabezpieczono barierką kolejny, najlepszy
dzisiejszego dnia punkt widokowy.
Szeroka panorama na najważniejsze szczyty Wysokiego Jesionika -
Pradziad, Červená hora, Keprník, Šerák. Jeśli chodzi o ten ostatni, to można
dostrzec Chatę Jiřího.
Zabudowa uzdrowiska.
Robimy krótką przerwę na zadaszonej ławce i wypijamy z Bastkiem po piwku.
Ładnie tu, słońce przygrzewa, ale zerwał się zimny wiatr, więc wkrótce idziemy
dalej.
Skałek nam dziś nie brakuje - niewidokowe Antonínovy skály.
Wspominałem już o licznych źródełkach - w XIX wieku masowo były
obudowywane mniej lub bardziej wymyślnymi konstrukcjami. Stawiały je
pojedyncze osoby, a także całe narody. Często były formą podziękowania za
leczenie w uzdrowisku, które przyciągało kuracjuszy z całej Europy. W lasach,
na polach i przy ścieżkach znajdziemy ich kilkadziesiąt albo i więcej. Jest to
niewątpliwie duża atrakcja turystyczna, choć - moim zdaniem - nie do końca
wykorzystywana do promocji. Ja bym się nawet zastanawiał nad zgłoszeniem jej
do listy UNESCO - biorąc pod uwagę jakie się tam czasami obiekty znajdują, to
okolica Jeseníka nie byłaby bez szans... Każde źródło miało swoją nazwę,
większość zmieniono po wypędzeniu Niemców. W oryginale przetrwały te oddalone
od głównych tras oraz te, które nie kojarzyły się z Niemcami.
Do tej pory mijaliśmy dwa źródła, mocno od siebie oddalone. Teraz będziemy
wpadać na nie co chwilę. Najpierw poniżej szlaku mamy sąsiadujące ze sobą
Smrkový i Vilémův pramen. To jedne ze starszych obiektów tego
typu, powstały jako Sibenfichten Quelle. Następnie ten pierwszy stał
się Fichten Quelle, a drugi Princ Wilhelm Quelle, a patronem
został książę Wilhelm, tylko nie do końca wiem który 😏. Za komuny ochrzczono
je jako pramen Partyzánů, a za demokracji wróciły stare nazwy, ale już
po czesku.
Chwilowa przerwa w zadrzewieniu.
Nasza trasa staje się coraz bardziej pokręcona, gdyż staramy się zaliczyć jak
najwięcej źródełek i innych punktów. Pomagają nam ścieżki tematyczne
wymazane rozmaitymi kolorami.
Lekko radioaktywny Jitřní pramen, kiedyś Böhmische Quelle.
Jego początki to 1842 rok, dawniej - podobnie jak przy wielu innych źródłach -
towarzyszyły mu drewniane altany i inna mała architektura. Bardzo smaczna
woda.
Grób Franza Nadlera, oficera austriackiej armii, który w 1858 roku popełnił tu
samobójstwo. Powodem targnięcia się na życie miało być załamanie po nieudanym
leczeniu, lecz pojawia się też wersja, że chciał poślubić własną pasierbicę,
lecz nie dostał na to zgody. Nie pozwolono pochować go na cmentarzu, więc został
mu las. Krzyż nie jest oryginalny - jeden zaginął, a drugi ukradziono.
Skromne Hydropatické skály, na których kiedyś znajdował się wyryty
napis z podziękowaniem dla Vincenza Priessnitza, założyciela uzdrowiska. A
blisko nich samotny domek z budynkiem gospodarczym.
Nie będę kłamał - jest pięknie!
Kolejny grób samobójcy i znowu austriackiego oficera. Friedrich Edelmann von
Enhuber nie wytrzymał psychicznie kuracji i skończył ze sobą. Początkowo
pochowano go na zwykłym cmentarzu, ale potem przeniesiono tutaj - była to reakcja na protesty mieszkańców, którym nie spodobało się, że wysoko postawiony
samobójca może spocząć w poświęconej ziemi, a pospólstwo nie. Kolumna to
kopia, a kiedyś grób otaczał jeszcze żeliwny płotek.
Nassauský kámen - część tzw. "ścieżki nassauskiej" (Nassauweg),
założonej przez Adolfa, księcia Nassau i późniejszego wielkiego księcia
Luksemburga, jako podziękowanie za leczenie. Tablicę z napisem niemieckim
usunięto, obecnie posiada wersję czeską.
Polský pramen (Polskie źródło) z 1869 roku z dostawioną górną częścią,
o kilka lat młodszą. Jedne z nielicznych posiadające motyw religijny. Władzom
czechosłowackim niezbyt się to podobało, gdyż na kilkadziesiąt lat przenieśli
pomnik niżej. W tle ciągnie się kamienna ściana starszego
Ferdinands Quellen, dzisiejszego Ferdinandův pramena, a
przejściowo Janáčkův pramena. Po źródle cesarza Ferdynanda pozostała tylko
ona.
Mariin pramen (Maria Quelle). Widać wyraźnie ślad po skutym niemieckim
napisie, twarz Maryi została zrekonstruowana. Choć są także opinie, że to
wcale nie obraz Matki Boskiej, tylko zupełnie świeckiej Marii z 19.
stulecia.
Drahuščin pramen to jedyne źródło z czasów, gdy Lázně Jeseník były
czechosłowackim uzdrowiskiem państwowym. Prosta, niezbyt ciekawa forma z 1961
roku.
Zaniedbany Josefův pramen (Josephs Quelle).
Powoli zbliżamy się do zabudowań, spotykamy pierwszych spacerowiczów i
turystów z kijkami.
Widoki z polan nad uzdrowiskiem - na Pradziad, Zlatý Chlum oraz sanatorium
Priessnitz.
Różne przedziwne kamienne konstrukcje na największej polanie - ta się nazywa
Vzepětí, czyli co, podnoszenie się??
Poruszamy się w kierunku miejsc odwiedzonych podczas ostatniej wizyty
jesiennej. Z naprzeciwka zbliża się do nas rozradowany dziadek i coś zaczyna mówić. Mamrocze tak niewyraźnie, że nie zrozumiałem ani słowa, ale odpowiedziałem kulturalnie: "Zobaczymy". Dziadek uśmiechnął się jeszcze bardziej i dodał kilka tajemniczych zdań na odchodne 😏.
Infrastruktura uzdrowiskowa do samodzielnych ćwiczeń schowała się
pod śniegiem, lecz i tak ktoś próbował do niej zajrzeć.
Žofiin pramen (Zsófia-Forrás), nietypowe źródło, bo z napisem po
węgiersku. Wybudowano je w 1846 roku przy okazji zaręczyn Sofii, córki
Priessnitza, z madziarskim baronem Ujházy. W epoce słusznie minionej
przejściowo nazywało się Revoluční.
Dochodzimy do położonego w obniżeniu
źródełka Bezruča (Bezručův pramen, Preussen Quelle). Czesko-śląski
poeta jest chyba patronem największej ilości obiektów, które w Sudetach kiedyś
nazywały się inaczej. Ale mniejsza z tym - w pobliskiej wiacie spaliśmy w październiku, pod czujnym okiem kamery. Kurde, to już prawie cztery miesiące
minęły od tego czasu!
Widok na Zlatý Chlum stąd się nie zmienił, choć wtedy rano świeciło słońce, a teraz
na chwilę ono zaszło.
W cieniu zrobiło się chłodno, więc bez dłuższego postoju idziemy dalej,
zaliczając m.in. pomost nad niewielkim bagienkiem.
Po kilkuset metrach znajdują się aż trzy źródła obok siebie -
Adéla, Flóra i Adolf (Adelheid, Flora, Adolf Quelle). Zawsze były
skromne, niedawno je odnowiono. Za nimi znajduje się wiata, którą braliśmy w
2021 roku pod uwagę jako potencjalny nocleg, ale przeszkadzał nam hałas...
prysznica. Tak, prawdziwego prysznica, z którego nieustannie leci za ścianą. Jeśli
ktoś ma ochotę na lodowate orzeźwienie, to nawet nie musi brać własnej szczoty
😏. Dodam, że ów budynek (Sprcha Svornosti, Concordia Douche) to jedyne
częściowo zachowane urządzenie tego typu z początku działalności uzdrowiska,
czyli z lat 30. XIX wieku.
Początkowo planowałem, że z tego miejsca wrócimy się do Lázni i zejdziemy do centrum
Jeseníka, a stamtąd autobusem wrócimy pod samochód. Zmieniliśmy jednak zdanie
i uznaliśmy, że pójdziemy bezpośrednio do Českiej Vsi. Najpierw musimy minąć
ciężarówkę ładującą na przyczepę potężne bale...
Następnie zielonym szlakiem złazimy do
doliny, szybko i bez zbędnych historii. Na dole śniegu jest zdecydowanie mniej,
w dodatku kilka godzin słońca zrobiło swoje i przebija się trawa.
Kawałek idziemy główną drogą, po czym przekraczamy rzekę Bělá (Biała
Głuchołaska, Ziegenhalser Biele) i nieśpiesznie maszerujemy osiedlami domków
jednorodzinnych. Możemy podziwiać zarówno Góry Opawskie, jak i Rychlebskie (Bělá jest granicą pomiędzy tymi dwoma pasmami).
Okno pogodowe rzeczywiście okazało się oknem - punktualnie, zgodnie z prognozą
pogody, po godzinie piętnastej nadciągnęły z zachodu chmury i zakryły słońce.
Na koniec kręcimy się jeszcze wokół kościoła w Českiej Vsi - świątynia
św. Józefa to potężna bryła wzniesiona w 1928 roku. Sudeccy Niemcy byli
religijni, czego nie można napisać o współczesnych Czechach, więc msze
odbywają się rzadko, większość parafii nie ma swoich proboszczów, a spora
część kapłanów w okolicy pochodzi z Polski. Ciekawostką jest fragment mostu,
położony na trawniku...
Przy kościele ustawiono trzy pomniki. Najstarszy to figura maryjna z
niemieckim napisem. Środkowy - pozostałość Pomnika Poległych z I wojny, choć
rysy są dość socrealistyczne; bez napisów. Najmłodszy w formie czarnej bryły
to ponoć Pomnik Poległych z II wojny, ale z tym napisem wygląda dziwnie -
czyżby obecni czescy mieszkańcy dziękowali i okazywali miłość poległym dawnym
niemieckim mieszkańcom, ginącym w mundurach Wehrmachtu?
Wieczorem zaczęło podać i nie przestawało przez całą noc. Można zatem napisać,
że z pogodą wstrzeliliśmy się idealnie i poczuliśmy trochę prawdziwej,
śnieżnej zimy.
----
Kopalnią wiedzy o źródłach, pomnikach i innych pamiątkach wokół Jeseníka
jest strona Jesenické prameny.
Fajna wycieczka. Pogratulować okna pogodowego. ;) No i wiem już, gdzie znajduje się pewien punkt widokowy (ten z barierkami na skałkach). Widziałem go parę razy na oddzielnych fotografiach, ale za cholerę nie mogłem znaleźć info gdzie to. A widoczki stamtąd...przednie. :)
OdpowiedzUsuńJa go znalazłem troszkę przypadkowo, ale niewątpliwie to jeden z lepszych na Jesenik :)
UsuńPrzyjemnie sobie pooglądać takie widoki, nie wychodząc z domu na zimno ;) Ale trasa kusząca na cieplejszy czas... Nawet nie wiedziałam, że tam wkoło takie atrakcje, w Czeskiej Wsi byłam tylko w muzeum lokalnego klubu motocyklowego (zresztą dawno temu).
OdpowiedzUsuńPodobne źródełko znalazłam też w pobliskiej Brannej/Brannie (nigdy nie wiem), tam jest Mariansky Pramen: https://www.byledoprzodu.pl/wp-content/uploads/2021/06/DSC_9923.jpg
Koło muzeum przechodziłem wracając do auta. Zresztą często koło niego przejeżdżam i może w końcu się skuszę na niego :) A z tego źródełka w Brannej piłem kiedyś wodę :D
Usuń