czwartek, 5 sierpnia 2021

Toruń - Zespół Staromiejski.

Toruń (Thorn, Thorunia) kusił mnie już od dawna. Miasto piernika, Kopernika i ojca Tadeusza wydawało się na tyle interesujące, że chciałem je odwiedzić. Rok temu byłem stosunkowo niedaleko od niego, bo w Wielkopolsce, ale nie dotarłem. Udało się podczas tegorocznej czerwcówki.

Toruń faktycznie okazał się wart spędzenia w nim weekendu i spełnił pokładane nadzieje. Nie dziwię się, iż Zespół Staromiejski wpisano na listę dziedzictwa UNESCO. Ilość zabytków i ciekawych miejsc jest w nim na tyle duża, że postanowiłem swój tekst podzielić na dwie części; w tej zajmę się jedynie terenem położonym wewnątrz murów obronnych (częściowo istniejących do dzisiaj) chroniących dwie, pierwotnie samodzielne osady - Stare i Nowe Miasto.

Spacer po Toruniu najlepiej zacząć od ruin zamku krzyżackiego. To właśnie rycerze z czarnymi krzyżami na płaszczach założyli miasto nad Wisłą. Co prawda wcześniej w tych okolicach istniał jakiś gród słowiański, ale nie przetrwał, natomiast krzyżacka miejscowość owszem. Początkowo ulokowano ją bardziej na południe, ale po kilku latach przeniesiono, podobno z powodu częstych powodzi. W 1236 roku rozpoczęła się historia Starego Miasta, niecałe trzydzieści lat później Nowego Miasta, które od XV wieku zrosły się w jeden organizm. Krzyżacy traktowali Toruń jako punkt wypadowy na Prusów oraz startowy do tworzenia własnego państwa, potrzebna była im więc solidna warownia. Składała się ona z zamku głównego (posiadającego stołp - wieżę "ostatecznej obrony"), międzymurza i przedzamcza.
 

Zamek, najstarszy i pierwszy na ziemi chełmińskiej, dotrwał do 1454 roku. Wybuchło wówczas powstanie antykrzyżackie, zorganizowane przez Związek Pruski reprezentujący interesy szlachty i miast państwa krzyżackiego. Wbrew popularnej opinii bunt przeciwko zakonnikom nie miał podłoża narodowościowego, a gospodarcze i polityczne - przeważnie niemieckojęzyczni mieszkańcy Prus chcieli przywilejów podobnych do tych, które nadano w innych krajach, a także nieskrępowanej wolności handlu. Choć przez długi czas proponowali oni współpracę wielkim mistrzom, oferując pomoc we wzmocnieniu ich władzy oraz w konflikcie z Rzeczpospolitą, to po kolejnych przegranych wojnach zakon zaczął zachowywać się jak słoń w składzie porcelany i wysuniętą ku niemu rękę odtrącił, a nawet próbował odciąć. Dla Związku Pruskiego wyjście było tylko jedno - wypowiedzenie posłuszeństwa wielkiemu mistrzowi i przyjęcie protekcji od obcego monarchy. Choć pojawiały się różne opcje, wybrano pomysł zwrócenia się do króla polskiego. Powstanie zaczęło się w Toruniu, bo właśnie Thorn był siedzibą Tajnej Rady Związku i to miasto odgrywało w nim jedną z przewodnich ról. Siódmego lutego mieszczanie rozpoczęli szturm zamku, nieudany, ale już kolejnego dnia krzyżacki dowódca poddał twierdzę. Wkrótce potem zamek zniszczono - Torunianie nie chcieli u siebie żadnego garnizonu wojskowego, ani krzyżackiego, ani polskiego. Pozostało niewiele: dolne partie murów i wieży, fosa, a w całości zachowało się gdanisko z prowadzącym do niego gankiem. Przez wieki ruiny zamku służyły jako śmietnisko, uporządkowano je w latach 60. ubiegłego wieku.



Największe pomieszczenie zamku - kapitularz, wokół którego znajdowały się krużganki. Z kolei komnaty obok gdaniska, wyposażone w system grzewczy, należały prawdopodobnie do komtura.




Gdanisko, zwane też danskerem, pełniło podwójną rolę - wieża wysunięta za linię murów stanowiła stanowisko obronne, ale przede wszystkim służyło jako latryna. Nieczystości spadały wówczas do fosy. W takiej formie były one obecne niemal wyłącznie w zamkach krzyżackich.


W środku wieży zorganizowano wystawę typową dla wszelkich zamków jak Europa długa i szeroka, a mianowicie "izbę tortur". Oczywiście nie ma tam żadnego oryginału, wszystko to kopie i wielu przypadkach nie do końca pewne jest ich przeznaczenie. Trafiamy tam na dziadka-przewodnika, który oprowadza jakąś kilkuosobową grupę. W co drugie zdanie wtrąca on hasło "czaisz bazę?", co w ustach siedemdziesięciolatka mówiącego do nastolatka brzmiało tak idiotycznie, że potem przez cały weekend obijało mi się w głowie 😏. Nieustannie zachęca on również męża, aby fotografował żonę przy co bardziej wymyślnych eksponatach. Ewidentnie miał grzeszne myśli 😛.


W podziemiach zamku znajdziemy kolejne dwie niewielkie wystawy - jedna to kiczowate "więzienie", druga pokazuje życie codziennie w czasach panowania krzyżackiego. Ogólnie to wstęp do ruin kosztował 10 złotych od osoby i można uznać, że nie były to pieniądze wyrzucone w piach.


W otoczeniu ruin można znaleźć inne pozostałości po kompleksie zamkowym. Jest dawna fosa, zakończona Basztą Wartownia...


...wschodni mur otaczający przedzamcze z Basztą Młyńską, w średniowieczu głównym wejściem na zamek. W miejscu boiska kiedyś znajdował się staw.


Jeżeli chodzi o mury chroniące Stare i Nowe Miasto to najlepiej są one widoczne od strony Wisły, zatem pokażę je w następnym odcinku

Zajmijmy się zatem Starym Miastem. Jego sercem jest kwadratowy Rynek Staromiejski (Altstädter Markt). To tu spotkamy najwięcej ludzi, zarówno miejscowych, jak i turystów. Nie da się ukryć, iż Toruń cieszy się sporą popularnością wśród odwiedzających, którzy przecież muszą zahaczyć o rynek. W związku z tym w ciągu dnia trudno zrobić zdjęcia bez tłumów przechodniów, klaunów, widzów, żulików i różnych naciągaczy. A jest co fotografować! 
Najważniejszy obiekt to bez wątpienia gotycki monumentalny ratusz, jeden z najwspanialszych średniowiecznych budynków władz miejskich w Europie! Patrząc na niego można mieć wątpliwości, czy na pewno jesteśmy jeszcze w Polsce, czy jednak gdzieś nad Renem albo Morzem Północnym...



Na wewnętrznym dziedzińcu akurat trwa akcja weekendowego szczepienia, więc tylko nim przemykamy, olewając także ratuszowe muzeum i drogą wieżę widokową.


Inny ważny budynek to "Dwór Artusa" ("Artushof"), wybudowany pod koniec XIX wieku w miejscu wcześniejszego. Ciężko go złapać na jednym ujęciu, na zdjęciu poniżej widać go częściowo za drzewem.

Obok ratusza stoi najsłynniejszy pomnik miasta - nie może on przedstawiać nikogo innego, niż Mikołaja Kopernika. Sławny astronom urodził się w Toruniu w 1473 roku i mieszkał w nim niecałe dwadzieścia lat, dopóki nie udał się na studia do Krakowa. Pomysł wystawienia mu pomnika pojawiał się już w czasach rządów polskich, powrócili do niego Prusacy w XIX wieku, powstało wówczas nawet specjalnie towarzystwo Copernicus-Verein. Rzeźbę wykonał berliński twórca Christian Friedrich Tieck, a odsłonięto go w 1853.


Autograf Tiecka zachował się z boku postumentu, natomiast po bliższym przyjrzeniu się twarzy astronoma ujrzymy, iż posiada on wąsy. Według wikipedii odkryto je dopiero niedawno, w co nie chce mi się wierzyć, skoro mnie udało się to zrobić przypadkowo przy dokręceniu obiektywu 😏.



Zdjęcie z poniedziałkowego poranka, kiedyś rynek jeszcze prawie śpi. Prawie, gdyż pod pomnikiem siedzą już dwaj dżentelmeni dysponujący nadmiarem wolnego czasu.


Przeciwwagą dla Kopernika jest... osioł. Pomalowane na złoto zwierzę symbolizuje dawną karę cielesną, polegającą na sadzaniu delikwenta na figurze osła i obciążaniu mu nóg ciężarami.

Jakie jeszcze ciekawe zabytki zobaczymy na Starym Mieście? Rzecz jasna nie wymienię wszystkich, ale kilka świeckich obiektów mogę zaprezentować:
* domniemany dom rodzinny Mikołaja Kopernika przy ulicy... Kopernika (Copernicusstrasse,  pierwotnie świętej Anny). Są to dwie kamienice datowane na XIV wiek, choć tak naprawdę nie mamy pewności, czy rzeczywiście astronom się tam urodził. Z racji wąskiej ulicy zdjęcie robiłem z najbliższego skrzyżowania, kopernikowskie domy wyróżniają się wysokimi fasadami.
 

* Dom Eskenów - renesansowa rezydencja mieszczańska, którą rodzina Esken przebudowała z gotyckiej kamienicy. W 19. stuleciu przekształcono ją w spichlerz. Dziś siedziba Muzeum Okręgowego, które chcieliśmy odwiedzić, ale zastaliśmy zamknięte drzwi ("nic nowego, działają jak im się podoba" - usłyszeliśmy w innej jednostce muzealnej).


* zabytkowe spichrze, świadectwo zamożności i handlowej roli miasta. Kiedyś Toruń miał ich ponad setkę, dziś około trzydziestu. Wiele przebudowano, niektóre pełniły jednocześnie funkcję mieszkalną. Jednym z najbardziej charakterystycznych jest spichlerz na rogu ulic Rabiańskiej (Rabiansgasse) i Piekary (Bäckergasse), w tej formie z XVIII wieku.


* "Wozownia" - dziś galeria sztuki, kiedyś obiekt należący do pruskiej twierdzy, rozbudowanej w XIX wieku. Trzymano w niej lawety oraz armaty.


* "Łuk Cezara" - barokowa bogato zdobiona kamienica, pod którą sto lat temu przebito drogę. Nazwa bynajmniej nie pochodzi od Juliusza, a od Karla Cäsara, architekta "przebicia".


Przejdźmy do młodszego Nowego Miasta, także posiadającego swój rynek (Neustädtischer Markt). Główny plac tej dzielnicy jest niewiele mniejszy od staromiejskiego, za to zdecydowanie spokojniejszy. Nie przetrwał do naszych czasów nowomiejski ratusz, rozebrany dwieście lat temu i dziś na jego miejscu stoi kościół świętego Ducha. Początkowo zbór, w okresie międzywojennym okresowo cerkiew prawosławna, a współcześnie siedziba fundacji "Tumult".

Czyżby nazwa nawiązywała do "tumultu toruńskiego" - krwawych wydarzeń z 1724 roku? Po zamieszkach między ewangelikami i katolikami skazano wówczas na śmierć 11 protestantów, w tym dwóch burmistrzów Torunia. Wyroki wykonano, a wydarzenie to odbiło się echem w całej Europie jako przykład nietolerancji religijnej w Rzeczpospolitej (faktycznie w czasach saskich zgodne współistnienie i równouprawnienie wyznawców różnych religii w Polsce i na Litwie było jedynie wspomnieniem, ale u sąsiadów sprawy miały się z tym znacznie gorzej).

Na rynku nowomiejskim zdecydowanie lepiej robi się zdjęcia 😏.



"Gospoda Pod Modrym Fartuchem" w zachodniej pierzei, jedna z najstarszych w Polsce, wybudowana w 1489 roku, o barokowej fasadzie. Według tradycji gościła królów Kazimierza Jagiellończyka i Jana Olbrachta, cesarza Napoleona, a na pewno gościła nas 😏.


Cała starówka to dziesiątki ulic pełnych zabytkowych budynków. Niektóre zatłoczone, inne puste. Często zawalone są samochodami, co nieco psuje odczucia estetyczne.







Toruń ma także swojego smoka 😏. Ceramiczna figura spoczywa przy Strudze Toruńskiej i nawiązuje do wydarzenia z 1746 roku, kiedy to mistrz ciesielski i żona żołnierza zaświadczyli w kancelarii miejskiej, iż niezależnie od siebie widzieli takowe zwierzę. Miało ponad dwa metry, potrafiło latać i pływać.


Czasem na ścianach kamienic ujrzymy stare napisy: po polsku, polsku i niemiecku albo tylko po niemiecku. Tych ostatnich jest najwięcej. W historii Torunia najwięcej wspomina się o czasach, gdy był częścią Rzeczpospolitej Obojga Narodów oraz Polski międzywojennej. Rzadziej przypomina się, iż właściwie przez cały okres swego istnienia miasto było centrum ewangelicyzmu, a zamieszkiwała go w znakomitej większości ludność niemieckojęzyczna, co zresztą doskonale widać w architekturze. W Królestwie Polskim Toruń posiadał silną, autonomiczną pozycję, podobnie jak kilka innych miast w Prusach. W okresie włączenia do monarchii Hohenzollernów ją stracił, ale za to intensywnie się rozwijał. Patrząc na stosunki demograficzne w ogóle nie powinien wrócić do Polski w 1920 roku, gdyż 2/3 mieszkańców było Niemcami. Potem ich ilość spadła dziesięciokrotnie (z trzydziestu tysięcy do trzech) i dopiero Polska Ludowa zafundowała miasto jednolite etnicznie i religijnie.

Z jakiego produktu Toruń jest najbardziej znany? Oczywiście z pierników. Wypieka się je od XIV wieku. W Toruniu są dzisiaj dwa muzea poświęcone piernikowi, a co kilkadziesiąt metrów trafimy na sklep je oferujący. Ja jednak zrezygnowałem z ich kupna: dokładnie takie same dostanę w swojej miejscowości i to taniej, natomiast te bardziej wymyślne miały absurdalnie wysokie ceny i spotykałem identyczne w wielu miastach Europy. Wolałem wydać pieniądze na miejscowe piwo, też piernikowe 😏.


Było o czymś dla ciała, to teraz pora na coś dla ducha, a mianowicie kościoły. Na starówce są trzy ważne świątynie gotyckie. Najładniejszy jest, według mnie, kościół świętego Jakuba z charakterystyczną "podwójną" wieżą, położony przy rynku nowomiejskiego.



Kiedyś opiekowały się nim cysterki i benedyktynki, następnie przez sto lat należał do ewangelików. To w jego sąsiedztwie rozpoczęły się wypadki, dające początek tumultowi toruńskiemu.

Wnętrza również mnie zachwyciły, zarówno nawa główna jak i bezcenne średniowieczne malowidła.




Na pierwszym zdjęciu wyobrażenie piekła, na drugim... diabła. Tego drugiego ponoć namalowali na suficie ewangelicy - tak twierdził pan, z którym umówiliśmy się na zwiedzanie. Ale to nieprawda - właśnie oni diabła zatynkowali. Diabeł to Tutivillius - obserwował z góry wiernych i zbierał ich grzechy popełnione w czasie nabożeństwa: rozmowy, śmiechy, nieuważne modlitwy...
 


Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wznosi się w pobliżu rynku staromiejskiego. Jest tak ogromny, że z poziomu ulicy właściwie nie ma możliwości zrobienia mu w całości zdjęcia.


Świątynia jest nieco starsza od świętego Jakuba. Początkowo należał do franciszkanów, potem do ewangelików. Po tumulcie toruńskim odebrano go im i zwrócono wiernym spod znaku papieża.
Wnętrza są ciemne, ale i tu można wypatrzeć różne ciekawostki.



Najważniejszą rolę pełni kościół świętych Jana Chrzciciela i Ewangelisty, katedra diecezji toruńskiej. W czasie reformacji przejęli go protestanci, lecz tylko na kilkadziesiąt lat. Wynika z tego, że miasto w większości ewangelickie przez kilka wieków nie miało ani jednej wielkiej świątyni tego wyznania w obrębie murów miejskich. Cechą charakterystyczną tego kościoła jest zegar z jedną wskazówką.


Wnętrza również zasługują na obejrzenie.





Malowidła na sklepieniu pochodzą z 1473 roku i mają symbolizować niebo. Gotycka polichromia jest starsza, bo z końca XIV wieku.


Tu też jakiś potworek. A może nie? Może to Chrystus Bolesny w koronie cierniowej? Może wspomnienie Czarnej Śmierci? Albo dzieło niedokończone? Badacze nie są pewni, to najbardziej tajemnicze malowidło kościoła.


Chrzcielnica, przy której ochrzczono Kopernika.


Atrakcją jest możliwość wejścia na wieżę - widoki są ponoć lepsze niż z ratuszowej, a cena niższa. Na kartce wiszącej na drzwiach napisano, iż wieża otwarta jest od poniedziałku do soboty. Przyszedłem zatem w poniedziałek rano. Drzwi zamknięte na głucho, a jeden starszy facet podchodzi i mówi:
- Dziś nieczynne, może otworzą jutro.
- Ale tu przecież pisze, że wieża powinna być dziś otwarta.
- Nie. Otwarta była wczoraj, w poniedziałki jest zamknięta - odpowiada facet. No tak, logiczne. Kartka chyba celowo wprowadza w błąd, aby zniechęcić natrętnych turystów. - Pan przyjdzie jutro.
- Jutro mnie nie ma, jadę dziś do domu! - odpowiadam z wyraźną złością i fotografuję kartkę jako dowód. Facet to zobaczył, pomyślał chwilę i pyta:
- A daleko pan ma do domu?
- Kilkaset kilometrów, na Śląsk.
- To pan poczeka, zaraz przyniosę klucze.
Ostatecznie umówiłem się z nim za godzinę i mieliśmy indywidualne zwiedzanie 😏. Ale bajzel tam mają.

Z wieży roztacza się ładny widok na starówkę, Wisłę i okolice.




Z wysokości można wreszcie ogarnąć wzrokiem sylwetkę kościoła WNP. Z lewej barokowy kościół Ducha Świętego, wybudowany w 18. stuleciu przez protestantów i do 1945 roku ich główna świątynia toruńska.


Wieża od świętego Jakuba, dawnego kościoła na rynku nowomiejskim, a z tyłu neogotycki kościół świętej Katarzyny, pierwotnie ewangelicki. Od początku jest świątynią garnizonową, najpierw armii niemieckiej, a potem polskiej.


Zamek krzyżacki i most kolejowy. Powstał on w związku z uruchomieniem połączenia z Wielkopolski do Prus Wschodnich.


Most drogowy, znacznie młodszy, bo z 1934 roku, w czasie wojny dwukrotnie wysadzany. Po drugiej stronie już Kujawy, gdyż Toruń leży na styku dwóch krain historycznych. Południowe dzielnice wraz z dworcem kolejowym to właśnie Kujawy, natomiast północne oraz centrum to ziemia chełmińska, czasem uznawana za część Pomorza.

Piaskowa wyspa na Wiśle.
 

 Wieża ratuszowa z domkiem na szczycie.


Dzwon Tuba Dei, piąty największy w Polsce - po dwóch licheńskich, jednym gdańskim i Zygmunta. Określany również jako "największy dzwon średniowieczny w Europie Środkowej", lecz odlano go w 1500 roku, a więc przymiotnik ten jest mocno naciągany. Na pewno to drugi największy dzwon historyczny w kraju.


W przeszłości Toruń miał czwarty gotycki kościół w obrębie murów - nosił on wezwanie świętego Mikołaja. Należał do dominikanów, sprowadzonych jeszcze przez Krzyżaków. Zakon skasowali Prusacy, a w 1834 roku kościół wyburzono. Powodem takiej decyzji było m.in. położenie świątyni zbyt blisko nowych obiektów twierdzy Toruń. W czasie prac archeologicznych odsłonięto albo zrekonstruowano przyziemia budynku.

 
Na sam koniec trochę zdjęć z poziomu ulicy z pory wieczorowej i nocnej.









8 komentarzy:

  1. Przeczytałem i obejrzałem z zainteresowaniem. Poczułem się jakby zawodowy przewodnik oprowadzał mnie po mieście. Co prawda byliśmy w Toruniu dwa razy, ale w drodze powrotnej znad morza, czyli jakieś 2 - 3 godzinki. Jak kiedyś wybiorę się na dłużej to wykorzystam wszelkie możliwe wskazówki z tego posta. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłem i zwiedzałem, ale chyb świadomości nabyłem więcej po przeczytanie Twojego postu. Jestem pod wrzeniem umiejętności Twojego pisania. Też bym tak chciał ;)
    Dzięki i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobnie jak przedmówcy, wstąpiłam do Torunia na kilka godzin, a tu wypadałoby spędzić przynajmniej cały dzień. Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za miłe słowa piszącym wyżej ;). Oczywiście Toruń jak najbardziej da się obskoczyć w kilka godzin, a może i nawet szybciej (starówkę), ale w przypadku na tyle ciekawego miasta warto jednak poświęcić mu trochę więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna relacja. Lubię Toruń. Kiedyś bywałem tam stosunkowo często (mam tam rodzinę), natomiast od mojej ostatniej wizyty (latem 2008r,), wiem że zmieniło się dużo. I raczej na plus. Fajny jest też zamek Dybów oraz forty twierdzy. Mi kiedyś udało się pobuszować po IV i VI. Ten pierwszy, jest już dzisiaj jak widziałem MOCNO skomercjalizowany. Gdy ja tam łaziłem, dominowały pokrzywy i inne agresywne zarośla. ;)

    P.S. Całkiem ładne te widoki z wieży kościoła św. Janów. Ja miałem tylko okazję wejść na ratuszową. Ale pamiętam, że mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O fortach będzie nieco w następnym wpisie. Nieco, bo to mógłby być temat na kilka odcinków ;) A w forcie IV to chyba muzeum otworzyli, a nawet schronisko młodzieżowe.

      Usuń
  6. Również dołączam do komentujących wyżej - świetna relacja i bardzo fajnie szczegółowo ujęte opisy wszystkich miejsc. Ja również zwiedziłam Toruń "po łebkach" i to jeszcze w dniu , kiedy odbywał się Bella Sky Festival, więc ludzi był ogrom. Nigdy już raczej tego nie powtórzę, ale za to gdy zaplanuję ponowne odwiedzenie Torunia, wrócę do tego wpisu. Dobra robota!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie :) Mam nadzieję, że rzeczywiście komuś się te wypociny na coś kiedyś przydadzą :)

      Usuń