Osijek (węg. Eszék, niem. Esseg) to największe miasto
Slawonii, uznawany jest także za jej nieoficjalną stolicę. Stolicę
leżącą na głębokich peryferiach - płynąca przy
Osijeku Drawa stanowi granicę tej krainy. Co więcej -
północne dzielnice (Podravlje i Tvrđavica) położone za rzeką to już
historyczna Baranja.
Właśnie po baranskiej stronie zostawiamy samochód, na bezpłatnym dużym
parkingu skrytym wśród wysokich drzew. To przypadek, bo początkowo chciałem
zaparkować gdzieś w centrum, jednak moją uwagę zwróciły ruiny zabudowań
fortecznych.
Większość historii miasta związana jest z armią i rzeką. Już Rzymianie
posiadali tutaj swój obóz o nazwie Mursa, strzegący mostu na Drawie,
który wielokrotnie stawiał się napływającym z północy barbarzyńcom. Gdy w
końcu zniszczyli go Awarowie, nastąpiła trwająca kilka wieków przerwa w
źródłach historycznych: miasto, już zasiedlone przez Słowian, pojawia się
ponownie na kartach dziejów w XII wieku. Zdobyte i zburzone przez Turków w
1526 roku stało się ważnym punktem na militarnej mapie Europy: w jego
pobliżu Sulejman Wspaniały kazał wybudować długi na siedem kilometrów
drewniany most, uznawany za jeden z ówczesnych cudów świata. Konstrukcja,
dzięki której Osmanowie mogli łatwo przerzucić w kierunku terenów
chrześcijańskich duże ilości wojska, była solą w oku przeciwników i kilka
razy próbowano go spalić, ale za każdym razem Turcy wznosili go na nowo.
Skutecznie udało się go zlikwidować dopiero pod koniec XVII wieku, kiedy
muzułmanie stracili Osijek na zawsze.
Nowi władcy, ale stare pomysły pozostały: Habsburgowie także
chcieli chronić przeprawę przez Drawę, więc powstała potężna twierdza w
charakterystycznym dla tych czasów stylu Vaubana. Niemal całość obwarowań
znalazła się na południowym brzegu, tam, gdzie dzisiejszy Osijek, a tylko
dwa niewielkie forty po drugiej stronie rzeki, w Baranji. I to właśnie
resztki tych drugich teraz oglądamy.
Cegłówki z sygnaturami użyte jako podstawa chodnika.
Na podstawie jednego z fortów urządzono kaplicę i miejsce pamięci poświęcone
jednostkom chorwackim, które brały udział w obronie Osijeka, trwającej przez
prawie rok od lata 1991 do wiosny 1992 roku. Walki miały głównie formę
ostrzeliwania miasta przez formacje serbskie, choć zdarzyły się również
próby szturmu. Potem, po rozmieszczeniu w tym rejonie sił ONZ, wymiana ognia
mocno się zmniejszyła, ale ostatnie potyczki miały miejsce jeszcze w 1995
roku.
Pierwszym sukcesem Serbów w czasie chorwackiej wojny o niepodległość było
zajęcie na samym jej początku prawie całej Baranji przez oddziały
Jugosłowiańskiej Armii Ludowej (JNA). Prawie, gdyż Chorwatom udało się
utrzymać niewielki przyczółek nad Drawą - właśnie Podravlje i Tvrđavicę.
Serbowie byli jednak tak blisko centrum Osijeka, że mogli bez problemów go
bombardować także od północy, więc chorwackie wojsko przeprowadziło w
grudniu 1991 roku udaną ofensywę i odrzuciło nieprzyjaciela o kilka
kilometrów, aż pod Bilje. W tym czasie JNA opuściła również Kopačevo.
Zastanawia mnie czy fakt, że ta część twierdzy jest w stanie ruiny to efekt
tej wojny, czy raczej rozebrano ją wcześniej i przekształcono w park?
Jedyny zachowany całkowicie budynek o nazwie "Barutana". Podobno służy dziś jako
ośrodek kultury.
Te twierdzowe resztki to tylko przystawka przed głównym daniem, które widać
na drugim brzegu.
Drawę przekraczamy mostem Franjo Tuđmana, jednym z dwóch samochodowych w
mieście. Gdybyśmy się cofnęli o nieco ponad wiek, to dopiero teraz
przecinalibyśmy granicę, przechodząc z Węgier do Chorwacji. Z mostu jest
fajny widoczek na centrum.
Twierdza właściwa coraz bliżej - z tego miejsca wygląda
imponująco.
Moją uwagę przyciąga jednak promenada - obok ścieżek dla pieszych i
rowerzystów jest także osobna dla... biegaczy! Nawierzchnia jak na bieżni
stadionu, genialne rozwiązanie! Aż żałuję, że sportowe buty zostawiłem na
kempingu 😛.
Habsburska twierdza miała postać miasta otoczonego kilkoma liniami
fortyfikacji. W XVIII wieku cały ówczesny Osijek był wewnątrz murów.
Powstało osiem bastionów, cztery bramy, szpital, zbrojownia, sąd i tak
oczywiste obiekty jak magazyny i baraki. Nie szczędzono guldenów na
nowoczesne wynalazki: uruchomiono pierwsze wodociągi i latarnie uliczne na
terenie obecnej Chorwacji. Był to najnowocześniejszy i największy kompleks
obronny na granicy z Turcją. Jak to zazwyczaj bywa
- nigdy nie został militarnie użyty, a po usunięciu Imperium Osmańskiego z
Bałkanów stał się zbędny. Twierdza dusiła miasto i ograniczała jego rozwój,
więc już w XIX wieku zaczęto powoli ją rozbierać, a okres międzywojenny
oznaczał jej likwidację: zburzono sześć z ośmiu bastionów, pozostawiono
tylko jedną bramę i odcinki murów od strony Drawy oraz wschodu. Te można
podziwiać do dzisiaj, zachowano również jednostkę administracyjną o nazwie
Tvrđa.
Jedyne istniejące oryginalne wejście - Brama Wodna (Vodena vrata).
Wieża ciśnień w bastionie Eugeniusza.
Burząc obiekty obronne pozostawiono w spokoju zabudowę wewnątrz dawnych
murów i dziś stanowi ona najlepiej zachowaną barokową starówkę w Chorwacji.
Będąc w Osijeku osiem lat temu przemierzałem ją z pewnym niesmakiem,
ponieważ była strasznie zaniedbana. To niejako oczywiste: po zniesieniu
twierdzy życie miejskie przeniosło się w nowo budowane dzielnice, jednak
takie całkowite porzucenie Starego Miasta było trochę niezrozumiałe... Po
pustych ulicach hulał wiatr, z domów tynki odpadały płatami, człowiek
patrzył na chwiejące się dachówki i dziury w chodnikach, a przy bramach
parkowały rdzewiejące auta - całość wyglądała na osiedle biedoty i ludzi
eksmitowanych z innych miejsc. Teraz całkowicie się to zmieniło, wreszcie
władze zainwestowały tu pieniądze. Nie ma na razie mowy o
zrobieniu z twierdzy nowego Disneylandu w cukierkowych kolorach, a raczej o
doprowadzeniu wszystkiego do porządku. Najlepiej wygląda rynek (Trg Sv. Trojstva) z kompleksowo odnowionymi budynkami komendantury i straży miejskiej. Na
środku stoi pomnik Trójcy Świętej.
Miejsce żołnierzy zajęli uczniowie i studenci, gdyż na Starym Mieście działa
obecnie uniwersytet (rektorat mieści się w dawnej komendanturze) oraz kilka
szkół. Do tego knajpki i hostele.
Boczne ulice nie są tak odnowione jak główny plac, ale cieszą oko.
Zaglądam przez jedno z okien - fajny piec.
Kościół św. Michała. Stanął w miejscu tureckiego meczetu; podobnie jak
niemal wszystkie budynki pochodzi z pierwszej połowy XVIII wieku. To jedna z
dwóch świątyń w twierdzy.
Na ścianach cała masa śladów po ostatniej wojnie.
Szacuje się, że w ciągu działań zbrojnych Serbowie wystrzelili na miasto
około sześciu tysięcy pocisków artyleryjskich. Różna była intensywność
ostrzału, ale zdarzało się, że spadał średnio jeden na minutę. Zginęło ponad
800 osób, w tym prawie 400 cywilów. Zdecydowana większość mieszkańców
uciekła, bojąc się pogromów po ewentualnym zdobyciu; szacuje się, że w
szczytowym momencie walk pozostawało w Osijeku jedynie 1/10 ludności. Straty
materialne w zabudowie przekroczyły miliard dolarów.
Żadna wojna nie jest jednak czarno-biała: po jej zakończeniu władze
chorwackie postawiły przed sądem własnych żołnierzy, w tym dowódcę obrony.
Oskarżono ich o porywanie, torturowanie i zabijanie cywilów-Serbów z Osijeka
(ci przed wojną stanowili w nim 20%). Zapadły wyroki skazujące. Zdarzało się
także, że chorwacka armia przeprowadzając wypady przeciwko nieprzyjacielowi
mordowała nie-chorwackich cywilów w zajmowanych wioskach. Wytoczono również
procesy dowódcom wojsk oblężniczych, ale zaocznie, gdyż bezpiecznie żyją
oni w Serbii.
Trudna i bolesna jest historia tych ziem i to wcale nie tak odległa. Na
szczęście spacerując tutaj latem, w słońcu, rzadko już się myśli o tamtych
wydarzeniach. Wszystko się zmienia, a sama Tvrđa stała się atrakcją
turystyczną, wpisano ją na rezerwową listę dziedzictwa UNESCO, więc możliwe,
że w przyszłości zaroi się ona od chętnych do jej zobaczenia. Jak na razie
tłumów tu nie ma.
Ten skromny kawałek muru to pozostałości wcześniejszej twierdzy tureckiej.
Starówka w twierdzy to najważniejszy z mojego punktu widzenia punkt na
turystycznej mapie Osijeka, ale nie jedyny. Przechodzimy przez zielone parki
założone w miejscu dawnych fortów i następnie podążamy szeroką
aleją Europejską (Europska avenija). W ubiegłym wieku kilkukrotnie
zmieniano jej nazwę, co jest doskonałym odbiciem historii: początkowo była
to Chavrakova ulica (przy czym nie wiem kim lub czym był Chavrakov
😛). Po I wojnie światowej patronem został król Serbów, Chorwatów i
Słoweńców Aleksander (Aleksandrova ulica). W czasie kolejnego
konfliktu przemianowano ją na Ulica Ante Starčevića (ów chorwacki
polityk z 19. stulecia podobał się ustaszom). Krótko, bo w latach 1946-1948,
nosiła zaszczytne miano Bulevaru generalissimusa Staljina, a potem
przez kilkadziesiąt lat istniała jako
Bulevar Jugoslavenske narodne armije. Jako agresor w ostatnim
konflikcie JNA musiała zniknąć, więc od 1993 nazwa jest europejska i do
czegoś zobowiązuje, bo wiele stojących tu budynków zostało wyremontowanych z
europejskich pieniędzy. Ponieważ to najbardziej reprezentacyjna ulica
miasta, więc pod koniec XIX wieku wieku wybudowano tu wiele okazałych
gmachów oraz eleganckich willi, przeważnie w stylu secesyjnym. Na pierwszym
zdjęciu widzimy sąd miejski (z 1898 roku), na kolejnym zabudowę
mieszkalną.
Kontynuacją alei jest Kapucinska ulica, na której pojawiają
się młodsze wkładki architektoniczne.
Zaglądam na momencik do kościoła św. Jakuba przy klasztorze kapucynów.
Sercem nowego miasta rozciągającego się poza twierdzą oraz dzielnicy
Gornji grad jest trójkątny plac Trg Ante Starčevića (widać nie
tylko ustasze go lubią).
Moim zdaniem to dość bezbarwna, betonowa-kamienna pustynia, po której
przechodnie przemykają chybcikiem. Gdy kręcę się po placu to dwukrotnie
zaczepiają mnie jakieś Cyganki i próbują coś sprzedać, z kolei inna babka z
uporem zagaduje po węgiersku; najwyraźniej doszła do wniosku, że tylko turysta
z Węgier może być zainteresowany wizytą w Osijeku.
Mocno poorana kulami kamienica z reklamą miejscowego browaru.
Na rozgrzanych płytach zasadzono dwa pomniki. Pierwszy przedstawia siedzących
ludzi bez twarzy, nasuwających mi skojarzenia z ofiarami obozów
koncentracyjnych. Chyba z założenia miała to być ławka, ale nawierzchnia
jest tak gorąca, że prawie się poparzyłem. Na drugim wspominany już Ante
Starčević. Facet niewątpliwie był patriotą, głosił hasło niepodległej
Chorwacji wolnej od władzy Wiednia i Budapesztu, ale niektóre jego opinie dość
mocno śmierdziały skrajnym nacjonalizmem - np. nie uznawał odrębności
Boszniaków ani nawet Serbów, twierdząc, że wszyscy są Chorwatami. Nie stronił
też od antysemityzmu, co akurat nie było wówczas rzadkie. Twierdził również, że
niższe rasy nie powinny mieć żadnych praw w życiu publicznym. Kilkadziesiąt
lat po śmierci niektóre z prezentowanych poglądów posłużyły jako podbudowę
ruchu ustaszy, więc widniejący na pomniku podpis "Ojciec Ojczyzny" może brzmieć
podejrzanie wieloznacznie. Wielu Chorwatów czci go do dziś jako jednego z największych
bohaterów w historii.
Na rogu placu strzela w niebo najwyższy budynek Osijeka (i w całym kraju poza
Zagrzebiem), czyli konkatedra św. Piotra i Pawła. Typowy kościół
neogotyckiego stylu jakich wiele w Europie, wysoki na 94 metry. Mimo tych
rozmiarów jest dopiero drugim pod względem ważności w archidiecezji, gdyż
główna świątynia to
katedra w Đakovie, pochodząca z tego samego okresu.
Wnętrza są ładne dla oka, ale wtórne, widziało się takie wielokrotnie. Do tego
mam wrażenie, że spora część zdobień została wykonana niedawno i rzeczywiście
może tak być, gdyż w czasie oblężenia kościół został poszkodowany i konieczne
były naprawy oraz rekonstrukcje.
Zadbano o wiernych - grzejniki przy klęcznikach zapewnią ciepło nawet w
najzimniejsze dni 😏.
Z rynku Górnego Miasta wracamy nad rzekę. Mijamy "port zimowy", czyli przystań
łódek od burżujów.
Przedstawiciel nowatorskiej myśli architektonicznej z drugiej połowy XX wieku.
Co autor miał na myśli patrząc na deskę kreślarską? Może wzorował się na
dokach?
Kładka dla pieszych nad Drawą. Oryginał zawisnął w 1981 roku i nosił imię
Mostu Młodzieży, lecz podobnie jak wszystkie inne przeprawy w Osijeku
nie przetrwał wojny o niepodległość. Ponieważ młodość zaczęła się potem źle
kojarzyć, więc odbudowana wersja już tak się nie nazywa.
Secesyjna altana w nadrzecznym parku.
Znowu pojawiła się droga dla biegaczy. Nogi aż same się rwały do przodu!
Spojrzenie z kładki w kierunku centrum. Wieżowiec to hotel "Osijek".
Jesteśmy z powrotem w Baranji. Wzdłuż Drawy ciągnie się asfaltowy deptak,
który powstał zapewne jeszcze w Jugosławii. A na jego końcu znajduje się plaża
oraz kompleks basenów "Copacabana".
Nie byłem jeszcze w Brazylii, więc nie wiem jak wygląda tamtejsza Copacabana,
ale jak polecę, to sprawdzę i porównam, czy podobna do chorwackiej 😏, którą
obserwuję zza płotu, ponieważ jest nieczynna. Nie wiem czy to efekt
koronawirusa (wyglądała na dość zaniedbaną), ale jeśli tak, to oprócz maseczek
w sklepach byłby to jego jedyny objaw w Osijeku.
Plaża to kawałek piachu przy Drawie oraz wybetonowane wielkie schody, na
których smażą się ludzie. Do tego jakiś skromny bar i łomot z głośników.
Klimat jak dla mnie średni, prawie brak cienia. Woda w rzece nie przekonywała
przejrzystością i czystością, ale nie mogłem się powstrzymać i przynajmniej
zmoczyłem nogi. Uff, ale ulga!
Zwiedzanie na piechotę zakończone. Podjeżdżam jednak w jeszcze jedno miejsce:
skrzyżowanie ulicy Vukovarskiej i Kneza Trpimira. W cieniu drzew przyciąga
wzrok niezwykła kompozycja!
Żeby ją zrozumieć musimy cofnąć się w czasie o prawie 30 lat, do 27 czerwca
1991 roku. Były to ostatnie tygodnie względnego spokoju w Osijeku: jeszcze nie
trwały walki, ale napięcie między Chorwatami a Serbami było bardzo wyczuwalne,
zwłaszcza, że w mieście stacjonowało sporo oddziałów Jugosłowiańskiej Armii
Ludowej. Tego dnia JNA najechała Słowenię, a tutaj postanowiła urządzić pokaz
siły i wysłała na ulice ciężki sprzęt bojowy. Reakcją mieszkańców były rzucane
na czołgi i transportery kamienie oraz różne przedmioty, zdarzały się
też próby blokad. I właśnie na środku tego skrzyżowania niejaki Branko Breškić
stanął swoim malutkim samochodem - Zastavą 750, zwaną popularnie Fićo.
Jugosłowiański T-55, dodatkowo wyposażony w spychacz, staranował wóz i wbił go
w autobus. Z Zastavy pozostała kupa żelastwa i... radio. Całe wydarzenie
zarejestrowały kamery:
W dwudziestolecie tego wydarzenia postanowiono upamiętnić je pomnikiem, gdzie
role się odwróciły i tym razem Zastava taranuje czołg (Fićo gazi tenka!). Zadedykowano go wszystkim obrońcom Osijeka i ofiarom wojny. Szkoda, że
właściciel oryginalnego pojazdu tego nie doczekał. Ciekawe co nim kierowało?
Impuls czy rzeczywiście wierzył, że JNA zatrzyma się przed jego samochodem?
Czołg nadjechał z tej strony, dokładnie tak samo jak ja.
Na sam koniec coś dla kibiców sportowych: przystanąłem na chwilę obok dwóch
obiektów Gradski vrt ulokowanych na obrzeżach miasta. Po lewej stronie
stadion służący klubom NK Osijek i Fortuna VNO Osijek. Pierwszy mecz rozegrano
na nim w 1957 roku, ale oficjalnie otwarto dopiero w... 1980 😛. Wiekowa i
archaiczna konstrukcja, są plany aby zastąpić ją nową. Raz grała na nim
reprezentacja Polski i dostała baty 1-4. Po prawej hala sportowa
wykorzystywana w kilkunastu dyscyplinach, a także do targów. Metalowy zawijas
skojarzył mi się ze znakiem Audi, ale marka ta nie jest jej sponsorem 😏.
Twierdza w pierwszej chwili wydała mi się bardzo podobna do rumuńskiej Alba Julia. Jednak zdjęcia z bliższej odległości już mi tak nie pasują. Ładnie odnowiono centrum Starego Miasta, chociaż i tutaj znajdziemy ślady niedawnej wojny. Są jak przestroga, jak nie wiele trzeba, by wrócił koszmar wojny. Pozdrawiam.
Ta przestroga niestety nie działa. W wielu krajach hydra nacjonalizmu z powrotem podniosła łeb, nawet w Polsce część społeczeństwa gdyby mogło, to by wymordowało sąsiadów, bo mają inne poglądy, orientację, wyznanie (albo jego brak). A i na samych Bałkanach gdzieś to nadal podskórnie pulsuje.
Twierdza w oryginale rzeczywiście przypominała tę z Siedmiogrodu, ale Alba Iulia przetrwała niemal w całości, a tu tylko fragmenty. Pozdrowienia :)
Aż zajrzałąm na swój mocno przeterminowany (bo z 2015r.) wpis o Osijeku - faktycznie, widać zmiany in plus. Tej ścieżki dla biegaczy na pewno nie było ;-)
Może się okazać, że Osijek w przyszłym roku będzie jednym z bardziej... egzotycznych kierunków, biorąc pod uwagę prognozy. Ale ten rzeczywiście się zmienia, po kilku latach prawie go nie poznałem.
Twierdza w pierwszej chwili wydała mi się bardzo podobna do rumuńskiej Alba Julia. Jednak zdjęcia z bliższej odległości już mi tak nie pasują. Ładnie odnowiono centrum Starego Miasta, chociaż i tutaj znajdziemy ślady niedawnej wojny. Są jak przestroga, jak nie wiele trzeba, by wrócił koszmar wojny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ta przestroga niestety nie działa. W wielu krajach hydra nacjonalizmu z powrotem podniosła łeb, nawet w Polsce część społeczeństwa gdyby mogło, to by wymordowało sąsiadów, bo mają inne poglądy, orientację, wyznanie (albo jego brak). A i na samych Bałkanach gdzieś to nadal podskórnie pulsuje.
UsuńTwierdza w oryginale rzeczywiście przypominała tę z Siedmiogrodu, ale Alba Iulia przetrwała niemal w całości, a tu tylko fragmenty. Pozdrowienia :)
Pudelek, powinieneś być autorem przewodników!
OdpowiedzUsuńBez przesady, kto by czytał tyle tekstu? ;)
UsuńAż zajrzałąm na swój mocno przeterminowany (bo z 2015r.) wpis o Osijeku - faktycznie, widać zmiany in plus. Tej ścieżki dla biegaczy na pewno nie było ;-)
OdpowiedzUsuńTa ścieżka to chyba świeżynka, może z tego roku. Coś tam kopali pod twierdzą, być może kolejny jej odcinek.
UsuńWyśmienity wpis, aż chce się tam drugi raz pojechać - obejrzeć zmiany i dooglądać, czego się nie widziało. (ups!, cicho, żeby Erynia nie usłyszała!)
OdpowiedzUsuńMoże się okazać, że Osijek w przyszłym roku będzie jednym z bardziej... egzotycznych kierunków, biorąc pod uwagę prognozy. Ale ten rzeczywiście się zmienia, po kilku latach prawie go nie poznałem.
UsuńPiękne miasto, tylko jakoś nie po drodze. Trzeba by zaplanować jakiś pobyt w Barinji w agroturystyce i pozwiedzać zarówno Chorwacje jak i Węgry :)
OdpowiedzUsuńA i do Serbii rzut beretem ;)
Usuń