Ostatni odcinek z długiego weekendu czerwcowego - tym razem jednak nie Morawy, lecz wschodnie Czechy (w rozumieniu krainy historycznej).
Początkowo planowałem odwiedzić sanktuarium w mieście Žďár nad Sázavou, które oglądaliśmy w grudniu i było zamknięte. Ostatecznie jednak zmieniłem plan, na bardziej odpowiadający trasie powrotu do domu i w sumie nie wyszło na tym się źle
Najpierw zajrzeliśmy do zamku Svojanov (Fürstenstein), górującego nad miasteczkiem Svojanov (co ciekawe - niemiecka nazwa miejscowości to po prostu Swojanow).
Zamek powstał w XIII wieku i strzegł szlaku handlowego.
Kilkukrotnie niszczony (m.in. przez Szwedów w czasie wojny trzydziestoletniej) i spalony, ma dziś mieszaną formę gotycko-renesansowo-klasycystyczną.
Odtworzono tutaj gotyckie ogrody, jedne z kilku w Europie Środkowej.
Z zamkowej wieży, do której prowadzą schody o karkołomnej perspektywie, widoki mocno ograniczone z powodu wysokości muru. Widać głównie lasy i samo miasteczko.
Planowaliśmy coś tutaj przekąsić (restauracja jest na terenie, gdzie obowiązuje już bilet), ale obsługa nie zaszczyciła klientów swoją obecnością, więc też ich olaliśmy i stwierdziliśmy, że zjemy coś po drodze...
Łatwo powiedzieć - w małych miejscowościach wszystko pozamykane (jest niedzielne wczesne popołudnie), w ciut większych, jak np. miasto Bystré (Bistrau), też pusto, poza niezbyt zachęcającą restauracją hotelową.
Jedziemy więc dalej, mijamy czeskie Carcassonne czyli Poličkę i dojeżdżamy aż do Litomyšla (Leitomischl). Tu też już kiedyś byliśmy, lecz bez dokładnego zwiedzania pięknego pałacu, wpisanego na listę UNESCO.
Jego bryła przywodzi na myśl Włochy i trudno się dziwić, bo jego przebudową z zamku na renesansową rezydencję kierował Italianiec. Ściany pokrywa sgraffito - około 8 tysięcy wzorów, z których każdy jest inny.
W XVIII wieku pałac przeszedł kolejną przebudowę barokowo-klasycystyczną i sgraffito pokryto wtedy tynkiem, który zaczęto skuwać dopiero w okresie międzywojennym.
Główną atrakcją wnętrza jest oryginalny barokowy teatr z okresu ostatniej przebudowy - jeden z kilku takich w Europie.
Tutaj swój pierwszy występ przed większą publicznością dał Bedřich Smetana - jego miejscem urodzenia był stojący naprzeciwko pałacu browar, w którym pracował ojciec Smetany.
Pokoje na piętrze to już standard - przełom XVIII i XIX wieku.
Od połowy 19. stulecia do 1945 pałac był własnością rodu Thurn-Taxis, nie mieszkali oni jednak tutaj - pałac stał pusty, a meble przechowywano w sąsiednich obiektach gospodarczych. Ciekawe zatem po co go kupowali, skoro będąc przykryty tynkiem nawet nie prezentował się tak okazale jak dziś?
Z krużganka na drugim piętrze można podziwiać wewnętrzne sgraffito - potężną scenę batalistyczną (fakt, że w większości przykrytą rusztowaniami zbliżającego się festiwalu Smetanovego).
W pobliżu wieże kościoła i ładne ogrody, pełne uzależnionych od swoich smartfonów
To był ostatni etap zwiedzania podczas długiego weekendu - pozostało tylko wrócić do domu, obserwując zachód słońca gdzieś w Jesenikach
Znów bardzo fajne lokacje. Svojanov pięknie położony i estetycznie zagospodarowany, a pałac w Litomyślu zapiera dech barokowo- klasycystyczną ornamentyką. No i to sgraffito robi robotę. Aż miło popatrzeć ;)
OdpowiedzUsuń