Wiosną 2021 roku zrobiliśmy kilkunastokilometrowy rajd po obiektach
Twierdzy Nysa (Festung Neisse), wiosną kolejnego roku przyszła pora na
kontynuację i zobaczenie większości miejsc, które nam jeszcze z tematu
fortyfikacji zostały. I nie tylko, bo zajrzymy również w okolice mniej twierdzowe.
O historii twierdzy pisałem w tamtym wątku, więc teraz mogę przejść od razu do
zwiedzania 😊.
W słoneczne niedzielne przedpołudnie wysiedliśmy w
Nowej Wsi (Nieder Neuland), dawniej rzeczywiście samodzielnej wiosce, a
włączonej do Nysy dość późno, bo w 1910 roku. Przy ulicy Nowowiejskiej
(Niederneulanderstrasse) znajduje się Fort III. Wybudowano go w 1866
jako dzieło prowizoryczne, mające ochraniać linię kolejową. W późniejszych
dekadach został rozbudowany i wzmocniony, ale jego rola się nie zmieniła.
Otoczony był fosą, która obecnie służy jako płynne wysypisko śmieci, natomiast
sam fort jest z zewnątrz tak zarośnięty, że można zapomnieć o sensownych
zdjęciach.
W okresie międzywojennym fort stał się magazynem wojskowym. Dziś chyba jest
własnością prywatną, ale ciężko to stwierdzić... Brama wejściowa jest uchylona
i nie ma od strony drogi żadnego napisu, za to widnieje taki od strony samego
fortu: wynika z niego, że okoliczny las, a może i teren dalej jest
prywatny... I co ma zrobić człowiek, który już wszedł do fortu? Zostać w nim
na zawsze, bo wyjście jest zabronione? 😛
Wnętrze fortu jest lesiste, budynki wysmarowane sprayem, ślady po ogniskach i
regularnych pożarach - jeden budynek ma częściowo spalony dach. Znaleźliśmy też
czarną damską bieliznę wiszącą na drzwiach, więc to konar musiał zapłonąć.
Podjeżdżamy kawałek samochodem do dzielnicy Karłów (Carlau), gdzie
zostawiamy wóz. Za rzędami garaży ciągną się
Obwałowania Kolejowe (Bahnhofsbefestigung) z 1875 roku. Nazwa
wyczerpująco wskazuje, w jakim celu powstały.
Kolej dotarła do Nysy już w 1848 roku, ale przez pierwsze trzy dekady dworzec
znajdował się daleko poza centrum i obwarowaniami, w pobliżu późniejszego
Fortu I. Dopiero w latach 70. tory weszły w miasto i powstała stacja we
współczesnej lokalizacji (i właśnie w celu jej ochrony wzniesiono Obwałowania
Kolejowe). Budynek został zniszczony w marcu 1945 roku w wyniku radzieckiego
ostrzału, następnie resztę rozszabrowano, a piętnaście lat później postawiono
nowy, o innej bryle.
I taka mała dygresja: niedawno całkowicie wyremontowano linię Opole - Nysa.
Ciągnęło się to strasznie długo, chyba dłużej, niż jej budowa! Włożono
miliony, poprawiono wszystkie przystanki (po co? - chciałoby się zapytać. - Po
co wyrzucać kasę na nową kostkę i tablice??), faktycznie skrócił się czas
przejazdu, tylko co z tego, jeśli ilość połączeń nie zwiększyła się nawet o
jedno? Ta linia ma duży potencjał, co widać czasem po zatłoczonych składach,
ale godziny odjazdów i przyjazdów są chyba dobierane głównie pod kolejarzy...
Ale panowie politycy i menadżerowie z PR mogą się chwalić.
Naprzeciwko budynku dworcowego rdzewieje wrak parowozu Ty2. Maszyna niszczeje
tu od dawna, swojego czasu wpisano ją na listę zabytków, potem miała się
znaleźć w skansenie w Jaworzynie Śląskiej, gmina nawet chciała zapłacić za
transport - są o tym materiały filmowe i
prasowe. Już, już, ratunek wydawał się blisko... Minęły lata i wszystko zostało po
staremu. Powtórzę to, co często piszę: a to Polska właśnie. Dodam, że kiedyś
obok stał drugi wrak (też zabytek) i skończył jako żyletki.
Z dawnej lokomotywowni również zostało niewiele. Regis, nasz przewodnik, jak
zwykle profesjonalnie się przygotował i mogliśmy na bieżąco porównywać
historyczne zdjęcia z rzeczywistością.
Detal na szynie.
Wracamy na ulice. Przy Władysława Jagiełły (w przeszłości Karlauer Weg oraz
Marchlewskiego) wystaje z lasu ceglana konstrukcja - to zapewne część
Obwałowań Kolejowych.
Przed nami Nysa Kłodzka (Glatzer Neisse). Kiedyś można było ją
przekroczyć m.in. po Moście Groszowym (Pfennigbrücke) - został on
prawdopodobnie zniszczony w czasie wojny. Pozostał po nim filar na lewym
brzegu, ten na prawym zlikwidowano podczas remontu nabrzeża (dziwnym trafem
"remonty" często wiążą się z jakimś niszczeniem).
Po przejściu na drugą stronę kolejna konfrontacja przeszłości z dniem
dzisiejszym: na kartce stare zdjęcia Domu Strzeleckiego (Schützenhaus),
jedyna pamiątka, bo w terenie nic na to nie wskazuje.
Przemierzamy Podzamcze (Gräferei). Nazwa zastanawiająca, bo o ile
mi wiadomo, to nigdy żaden zamek tam nie istniał. Szybko opuszczamy teren
osiedli i wchodzimy na ścieżkę biegnącą wzdłuż torów.
Gdzieś tutaj wzniesiono pierwszy dworzec kolejowy. Zadziwiające, ale nie
pozostał po nim najmniejszy ślad, kompletnie nic. Być może był on niewielki i
drewniany, określany zresztą jako "buda dozorcy". Nakazy wojskowe w sprawie
lokalizacji sprawiły, że pasażerowie musieli brać dorożki, aby dostać się z
pociągu do miasta i odwrotnie.
Znaleźliśmy fragment płaskiego terenu, który mógł mieścić ów budynek, ale to
tylko luźne przypuszczenia...
Obrazy jak ze starego wygaszacza ekranu.
Naszym najbliższym celem jest Hexenberg czyli Góra Czarownic,
gdzie miały odbywać się sabaty. Zdaje się, że to najwyższy punkt Nysy,
przynajmniej ten będący dziełem natury. Trzeba przyznać, że nie charakteryzuje
się niczym szczególnym, poza możliwością otwarcia piwa 😏.
Widok na miasto również nie jest zbyt porywający, ale w tle przebijają
Jesioniki z Biskupią Kopą.
Przekraczamy tory udając się na zachód. Spod trawy i mchu wystają jakieś cegły
i schodki, być może jakiś posterunek kolejowy.
Wchodzimy na łąkę. Najwyraźniej bardzo cenną, bo objętą stałym monitoringiem i
otablicowaną.
W lasku otaczającym następny fort przygotowano (amatorsko?) miejsce na
ognisko. Rozpalamy ogień, wyciągamy kiełbaski i piwko. Początek maja był
bardzo ciepły, więc można było nawet latać z gołą klatą 😏.
Za drzewami wyrastają ściany Fortu II. Jego geneza i data budowy
jest taka sama jak Fortu III i Fortu I, do którego pójdziemy za chwilę. Od
"trójki" różni się tym, że posiada fosę suchą, a nie wypełnioną wodą. Dziś
gospodarzy nim pewna fundacja, co jednak niczego nie zmienia, gdyż brama jest
zamknięta, choć ze środka dochodzą głosy i muzyka. Zapewne ładny pogodowo
majowy weekend to niewłaściwy moment na udostępnianie fortu... Na
pocieszenie zostaje nam reklama izby tortur, w końcu to bardzo tematycznie
powiązane z zagadnieniami fortecznymi.
Zaglądamy przez kratę. Przynajmniej tyle.
Regis stwierdził, że te cegły wsadzono tu współcześnie albo napisy wykuto
niedawno ku uciesze turystów.
Bardzo blisko, bo po drugiej stronie osiedla, torów bronił Fort I.
Ponoć nadal należy do wojska, o czym informuje pordzewiała tablica, chwiejąca
się brama i busz w tle. Nie umiem oprzeć się wrażeniu, że ten obrazek jest
znacznie bliższy prawdziwemu stanu posiadania polskich sił zbrojnych, niż to,
co wciskają nam w telewizji.
Okrążamy fort suchą fosą. Przy okazji Bastek próbuje zajrzeć do okna,
znajdujemy także kamień z datą ukończenia budowy.
Z północnych obrzeży wracamy do centrum miasta zaglądając z góry na odnowione
Obwałowania Wysokie (przeszliśmy je w całości rok wcześniej).
Na terenie dawnych koszar, a później Fabryki Samochodów Dostawczych, nadal
stoi jeden z nielicznych ocalałych niemieckich pomników wojennych. Poświęcony
on miał być "pionierom poległym w Afryce Południowo-Zachodniej", lecz wiadomo
o nim niewiele. Był on bardzo podobny do pomnika zlokalizowanego na
zarośniętym poligonie, może nawet identyczny, bo o tej samej tematyce. Do tego
ciężko było się dostać, lecz w końcu się udało. Oczywiście nie ma mowy o
zachowaniu oryginalnych napisów lub płaskorzeźb, widzimy tylko obelisk.
Ceglany gmach koszar
23 Pułk Piechoty im. von Winterfeldta (2
Górnośląskiego)/Infanterie-Regiment von Winterfeld (2. Oberschlesisches) Nr.
23
mieszczą dzisiaj m.in. bibliotekę i przedszkole.
Ponownie przechodzimy na prawy brzeg Nysy Kłodzkiej, gdzie znajduje się
większość nyskiej tkanki miejskiej, starówka i reszta interesujących nas
obwarowań. Reduta Kardynalska (Kardinals Redoute) to dzieło starsze od
opisywanych poprzedników, gdyż pochodzi z czasów Fryderyka Wielkiego.
Wzniesiono ją w połowie XVIII wieku razem z bliźniaczą Redutą Kapucyńską na
lewym brzegu, którą oglądaliśmy jako pierwszy obiekt w czasie ubiegłorocznego
zwiedzania. Kwadratowa budowla, niegdyś otoczona fosą, jest zazwyczaj niedostępna
i także tym razem zastaliśmy zamknięte drzwi.
W bramie zachował się monogram królewski oraz dwie metalowe tablice
upamiętniające wielką powódź z 1829 roku, najgorszą w historii Nysy.
Nysa, jak i cała twierdza, ściśle związana była z ciekami wodnymi, a od czasów
zajęcia miasta przez Prusaków powstało kilkadziesiąt obiektów
hydrotechnicznych. Ich celem militarnym było uniemożliwienie nieprzyjacielowi
zalania miasta i obwarowań lub odwrotnie: ułatwienie sobie zdobycia
poszczególnych punktów poprzez ich podtopienie. Cele cywilne to praca młynów
oraz zakładów korzystających z siły wodnej. Opis tych obiektów oraz dokładną
mapę znajdziecie na
Forum Historii Nysy
(i to kolejny przykład, jak bardzo wygodne i przydatne były fora w
przeciwieństwie do chaotycznych mediów społecznościowych).
Jedną z takich konstrukcji był drewniany jaz (śluza nr 1) na Nysie
Kłodzkiej. Wykonano go prawdopodobnie około 1745 roku, natomiast w 1828
przeszedł konserwację. Do dziś pozostały po nim dwa pylony, które w czasie
niedawnego remontu oddalono kilka metrów od rzeki.
Pamiętam, że jeszcze w pierwszej dekadzie tego stulecia na jednym z pylonów
trzymały się cyfry (bo litery, rzecz jasna, ściągnięto) - 1 oraz 1828. Obecnie
nie ma nawet nich, ciekawe czy same odpadły, ktoś je ukradł czy to znowu
zasługa poprawiania historii w ramach prac remontowych?
Skoro jesteśmy w temacie wody, to pora na
Fort Wodny (Fort nad Bielawką, Fort Blockhauzschanze, Fort Blockhaus).
W pierwotnej wersji zdążyli go jeszcze wybudować Austriacy w 1741 roku, a więc
tuż przed zajęciem Nysy przez wojska pruskie. Prusacy go wzmocnili i
zmodernizowali, co nie przeszkodziło Wirtemberczykom - sojusznikom Napoleona -
w zdobyciu w 1807 roku. Potem doczekał się kolejnej przebudowy, ale
ostatecznie i tak skończył jako skład amunicji. Dziś, gruntownie odnowiony,
służy jako miejsce spędzania wolnego czasu, działa w nim lokal z drogimi
sikaczami.
Po raz pierwszy odwiedziłem go ze dwadzieścia lat temu w czasie jednej z
początkowych inscenizacji pod nazwą Bitwa o Nysę - wówczas odbywały się
one właśnie tutaj. Rekonstrukcja bitwy była przeprowadzona tak profesjonalnie,
że z jednej strony atakowały wojska polskie (w ramach armii napoleońskiej), a
z drugiej broniły się wojska austriackie. Przypomnę, że chodzi o 1807 rok,
kiedy to armia Napoleona zdobyła Neisse, będącą twierdzą pruską, a nie
austriacką! Dodatkowo nie ma chyba dowodów na to, że w ramach napoleońskiego
Korpusu Wirtemberskiego służyły jednostki polskie; walczyli tam głównie
Wirtemberczycy, można więc uznać, że była to niemal bitwa niemiecko -
niemiecka. Czego się jednak nie robi dla polskiego patriotyzmu?
Wirtemberczyków wymieniono na Polaków z Księstwa Warszawskiego (które w
momencie oblężenia twierdzy jeszcze nie istniało 😛), a Prusaków zamieniono w
Austriaków (wówczas... wspierających Napoleona), argumentując, że z przyczyn
ideowych... nikt w Polsce nie nie odtwarza armii pruskiej 😛. Takiej ilości
żenady, bzdur i zwykłych kłamstw podczas jednego wydarzenia to nie spotkałem
chyba nigdy przedtem ani potem 😏. Ponoć w kolejnych odsłonach imprezy
poprawiono się pod względem wiarygodności historycznej, ale w moim przypadku
niesmak pozostał i na "bitwie o Nysę" nie pojawiłem się już nigdy!
Między Fortem Wodnym a centrum zieleni się największe zgromadzenie zieleni
miejskiej w Nysie, czyli Park Miejski (Stadtpark). Założony został, jak
wiele takich założeń, w XIX wieku w miejscu podmokłych nadrzecznych łąk,
a po stopniowej rozbiórce niektórych fortyfikacji uzyskał kształt ogrodu
angielskiego. Nas nie interesuje jednak przyroda, ale ponownie ślady po
wojskowej przeszłości, czyli wystające tu i ówdzie cegły oraz rowy.
Przez park wolno toczyła się niewielka rzeczka Białka (Biele), którą
uregulowano do postaci kanału. Przerzucono nad nią kilka mostów, niektóre być
może są dawnymi śluzami, gdyż trzeba pamiętać, iż ta część parku była kiedyś
fosą zewnętrzną (Vorgraben), umieszczoną przed pasmem starszych obwarowań
miejskich.
Na jednym z mostów (określonym jako śluza numer 6a) stoi tajemniczy portal,
który w ogóle tu nie pasuje. Tajemniczość znika, gdy ponownie sięgniemy do
Forum Historii Nysy: pochodzi on z kamienicy stojącej niegdyś na rynku, którą na
początku 20. stulecia przebudowano. Portal przeniesiono do parku, aby cieszył
oczy mieszkańców i w ten sposób stał się jedyną pamiątką po domu zniszczonym, jak większość zabudowy, w 1945 roku.
Sąsiedni Staw Łabędzi (Pulvermühlen Teich) powstał w wyniku przekształcenia
fosy, a niemiecka nazwa nawiązuje do "młyna prochowego" i działającej tu
niegdyś fabryki prochu, a więc wszystko to związane jest z historią twierdzy.
W parku w swe podwoje zapraszała niegdyś restauracja, lecz to pieśń dawno
skończonej epoki.
Kolejny odcinek Kanału Bielawskiego, prawdopodobnie w miejscu pierwotnej fosy
okołobastionowej, okalającej wewnętrzny pas murów i starówkę. Zdjęcie zrobiłem
z - jak wnioskuję na podstawie analizy mapy - z okolicy nieistniejącej już
śluzy numer 9.
Jak skomplikowany był system wodny i jego powiązania z systemem obronnym doskonale
pokazuje poniższa mapa, którą pozwoliłem sobie załączyć ze wspomnianego
Forum Historii Nysy. Przedstawia ona sytuację z połowy XIX wieku.
W ten sposób odwiedziliśmy prawie wszystkie zachowane obiekty Festung Neisse.
Prawie, gdyż został położony na Starym Mieście
Bastion świętej Jadwigi (Bastei der Hl. Hedwig), relikt fortyfikacji
habsburskich z 17. stulecia. Do tego dwie średniowieczne
baszty, a więc obiekty obronne z jeszcze dalszych czasów, ale to wszystko
bardziej nadaje się do obejrzenia podczas spaceru po starówce (a właściwie
po tym, co z niej zostało). Natomiast jeśli chodzi o infrastrukturę twierdzy
prusko-niemieckiej ulokowanej wokół miasta, to w czasie tych dwóch
wycieczek zaliczyliśmy wszystko, co było planowane - nie napiszę, że pełen
komplet, bo pewnie zawsze znajdzie się coś, co przeoczyliśmy 😏.
Zrobiliśmy dziś ponad szesnaście kilometrów, czyli podobną długość jak w 2021 roku.
Zasłużyliśmy na coś smacznego w pobliżu rynku, po czym na zakończenie
dnia, już w czasie zmierzchu, zmierzając w stronę auta zaglądamy jeszcze w
kilka miejsc mniej związanych z twierdzą. Jednym z nich jest dawna
rzeźnia miejska (Städtischer Schlachthof) z końca XIX wieku.
Opuszczona, częściowo spalona, wpisana do ewidencji zabytków.
I jeszcze spojrzenie na zachodnią stronę okolic dworcowych, gdzie zobaczymy
drugą obrotnicę oraz resztki lokomotywy.
----
Jeśli chodzi o Twierdzę Nysa, to korzystałem z dwóch głównych źródeł
informacji:
* http://www.twierdzanysa.com/ -
strona poświęcona tylko jej, nieco archaiczna i od dawna nieaktualizowana, ale
historia obiektów przecież się nie zmienia,
*
Forum Historii Nysy
- kopalnia wiedzy o całym mieście. Naprawdę wielki żal, że tak rzeczowe strony
są zastępowane przez fejsbukowy chłam i bajzel.
Zachowane do dzisiaj obiekty forteczne można zobaczyć na
mapie dostępnej na fotopolsce.pl.
Świetna relacja i kontynuacja wcześniej rozpoczętego tematu. Coraz bardziej napalam się na te forty ;) W sumie to niecały miesiąc temu przejeżdżałem całkiem blisko Nysy, kiedy kierowaliśmy się na wypad w Góry Opawskie (wreszcie! :)) Tym razem nie zboczyliśmy w tamtą stronę, ale żywię nadzieję, że przy kolejnej sprzyjającej okazji pojawimy się w mieście i oczywiście zwiedzimy wybrane fortyfikacje.
OdpowiedzUsuńDzięki za ciekawe stronki. Jest co poczytać. :)
Cieszę się, że może się ten tekst komuś przydam, choć zdaję sobie sprawę, że jest pisany dość chaotycznie ;) Może będziecie mieli trochę więcej szczęścia przy niektórych fortach, które my zastaliśmy zamknięte, ale poza sezonem to też problematyczne...
Usuń