Brno (Brünn), jak na swoją wielkość przystało, organizuje drugi największy w kraju jarmark bożonarodzeniowy. Zaczął się on, jak w poprzednich latach, już z końcem listopada, a skończy w wigilię Wigilii.
Jarmark odbywa się aż w czterech miejscach, którymi są cztery strategiczne place miejskie. Przez miesiąc życie towarzyskie stolicy Moraw toczy się właśnie na nich.
* Na náměstí Svobody, czyli rynku, zapalane są adwentowe świecie przy rozświetlonej choince. Odwiedzających kusi kilkadziesiąt stoisk (w tym 24 z jedzeniem) przedzielonych szynami linii tramwajowej, na której w czasie adwentowych weekendów zawieszony zostaje normalny ruch.
Ustawiono tu największą scenę, choć mieliśmy pecha i ciągle zdarzało nam się spóźnić na ciekawsze koncerty. Svoboďák był głównym miejscem konsumpcji jedzenia podczas naszych odwiedzin.
Pełną rozpiskę koncertów i innych wydarzeń można sprawdzić w darmowych katalogach.
* Zelný trh to dawny rynek górny (plac Wolności był rynkiem dolnym), oddalony od poprzednika o kilkaset metrów. Na nim spędzaliśmy najwięcej czasu i panowała najfajniejsza atmosfera. Także wina i poncze smakowały tu najlepiej 😏.
Zelňák kusi aż 121 budkami, w których można wydawać pieniądze. Oprócz nich dla dzieciaków przygotowano dwie karuzele w stylu retro (które obsługiwał facet w znoszonym futrze - też retro - i z nieodłączną fajką w gębie).
Na scenie, nieco mniejszej niż u Svobody, występowały różne regionalne zespoły. Niektóre radziły sobie znakomicie, rozgrzewając ludzi folkowo-dżezowo-rockowymi kawałkami i popularnymi przebojami (Mám rád svařené víno červené pasowało idealnie 😛). Inne nie do końca pasowały do klimatu - np. smęcenie rodem z francuskiej kawiarni raczej odstraszało przechodniów...
U Czechów i Morawian prezenty, podobnie jak na Górnym Śląsku, przynosi Dzieciątko (Ježíšek), a nie żaden Mikołaj czy Gwiazdor 😏. W specjalnej budce można było napisać do Niego prośbę.
Muzycznych amatorów wyczekiwała maszyna do wydawania dźwięków 😛.
* Dominikánské náměstí leży mniej więcej pomiędzy dwoma poprzednimi placami, ale atmosfera na nim zupełnie inna. Stoisk znacznie mniej (4 z rzemiosłem, 8 z jedzeniem i piciem). Dominuje jedzenie, które serwują restauracje. Sporo klimatu hipsterki, weganizmu i cudowania. Nie zatrzymywaliśmy się tam na dłużej. Atrakcję stanowiła drewniana szopka oraz figury zwierzątek oblegane przez dzieci.
* Ostatni plac jarmarkowy to Moravské náměstí, już za granicą ścisłej starówki, ale nadal w odległości kilku minut piechotą od głównego rynku. To najdziwniejsza część imprezy: wokół jedynego baru rozstawiono kilka wielkich namiotów, w których odbywają się występy oraz wystawy. To rozrywka ciut ambitniejsza niż na pozostałej trójce, ale osobiście niezbyt mi się tam podobało, bo atmosfery adwentowej nie czułem ani za grosz. A po godzinie 20-tej zaczyna się impreza z DJ-em...
Ogólnie to najbardziej polecam Zelný trh, trochę mniej náměstí Svobody, natomiast pozostałe dwa tylko dla pasjonatów. Patrząc na ilość odwiedzających to nie byłem osamotniony w takiej klasyfikacji: najwięcej ludzi kręciło się właśnie na Zelňáku: w sobotni wieczór zdarzały się kolejki kilkunasto(lub więcej) osobowe do wybranych sprzedawców. Dlaczego akurat do tych? Nie wiadomo. My nie staliśmy zazwyczaj dłużej niż kilka minut. W ciągu dnia, przed zmrokiem (zarówno w weekend jak i w tygodniu) praktycznie do wszystkich budek podchodziło się "z marszu"...
W porównaniu z Ołomuńcem (o Pradze nie wspominając) w Brnie nie czułem się zadeptywany przez tłum. Liczba kramów wydawała się dobrze dopasowana do frekwencji. Najbardziej oblegane były stoiska z jedzeniem, ale nie stanowiło problemu znalezienie innego, mniej popularnego.
-----
Garść informacji praktycznych i mniej praktycznych:
* Napoje nalewane są do zdobionych naczyń zwrotnych, znanych z krajów zachodniej Europy. Podobno Brno jako pierwsze wprowadziło w tym roku w Republice Czeskiej takie rozwiązanie.
Kubek z wzmocnionego plastiku (na zdjęciu powyżej) to koszt 50 koron, ceramiczny garnuszek 70 koron. Można je wypożyczyć lub oddać na każdym stoisku. Jeśli chcemy dostać nowy kubek to czasem trzeba się upomnieć, aby sprzedawcy nie napełniali używanego, brudnego.
Przygotowano 250 tysięcy kubków i garnuszków.
* W przeciwieństwie do Ołomuńca w Brnie ustawiono darmowe toalety w formie toi-tojów. Problemem może być ich liczba: na Zelňáku znajdowało się ich 5-6, na głównym rynku tylko 2, zaś na Dominikánskim náměstí jeden... Alternatywą jest płatna toaleta (2 korony pisuar, 6 koron kabina) w budynku domu towarowego przy Zelným trhu.
* Kosze na śmieci podzielono na dwie części: odpady plastikowe oraz całą resztę.
* Brno generalnie wolne jest od jednodniowych i weekendowych wycieczek autokarowych z Polski, które w Pradze i Ołomuńcu potrafią potęgować tłok. Także turystów z innych krajów kręciło się na jarmarku niewielu, a jeśli już, to dominowali Azjaci. Widoczni byli zwłaszcza w ciągu dnia, gdy Morawianie jeszcze zajmowali się swoimi sprawami.
* Przez weekend oraz od popołudnia w dni powszednie zawieszona jest komunikacja tramwajowa na starówce. Zamiast niej jeździ specjalny świąteczny tramwaj T3 oświetlony tysiącami lampek. Pojazd robi pętlę w centrum, obowiązuje standardowa taryfa przewozowa.
* Specjalne bilety (250 i 150 koron) należy natomiast kupić do adwentowego busika, który w każdą jarmarczną sobotę odwiedza najważniejsze zabytki w mieście.
* Niespokojne czasy wymagają specjalnych działań. Co prawda za ciapatych służą głównie miejscowi Cyganie, których ciężko podejrzewać o plan rozjeżdżania tłumów ciężarówkami, ale władze dmuchają na zimne i w niektórych miejscach ustawiono barierki ochronne. Trzeba też się przyzwyczaić do przechadzających się między ludźmi barczystych policjantów uzbrojonych w pistolety maszynowe.
* Choinka na rynku ma 18 metrów wysokości.
* Drzewko na Moravskim náměstí jest wysokie na 7 metrów i w składa się z 301 drewnianych fragmentów uli. Pięciu rzemieślników układało je przez 3 dni.
* Największy strom znajduje się na Zelňáku - 19 metrowy, liczący ponad 60 lat. Do niedawna stał w ogrodzie prywatnego domu, ale istniała obawa, że może zostać powalony przez wiatr, więc go ścięto i podarowano na jarmark.
* Brakowało trochę miejsc, gdzie można się schronić przed złą pogodą. W czasie opadów trzeba wyciągnąć parasol, opuścić jarmark albo... zacisnąć zęby i przetrwać 😉.
* Najlepszy punkt widokowy na oświetlone światełkami kramy to wieża starego ratusza. Wstęp kosztuje 70 koron. Standardowo wieża czynna jest do godziny 18-tej, w piątki i soboty przedłużono otwarcie aż do 22-giej. To właśnie zdjęcie z tego miejsca umieściłem na samym początku artykułu. Za darmo można wejść na dach domu handlowego (Pastificio), skąd również Zelný trh prezentuje się bardzo ładnie.
* Większość kramów działa od godziny 10-tej do 22-giej.
* Oficjalna strona jarmarku pod tym linkiem.
----
Przykładowe ceny z 2017 roku:
* svařák - od 30 koron za 0,2 litra,
* poncz - od 40 koron. Rzadko zdarzały się tańsze, ale niedobre. Poncze z wkładkami i dodatkami innych alkoholi mogły kosztować nawet 50-60 koron,
* grog - 30 koron (nie polecam!),
* miody - 50 koron,
* inne napoje alkoholowe (na bazie beherovki, abstyntu, brandy itp.) - 50-60 koron,
* piwo (zimne!) - 35 koron za pół litra,
* gorące napoje bezalkoholowe - od 25 koron. Polecam zwłaszcza imbir z miodem - rozgrzewał lepiej niż wino 😊,
* bramborák - od 18 koron za 100 gram. Zazwyczaj kosztował w przedziale 70-100 koron,
* farmářské brambory (duszone kartofelki z dodatkami) - 30-35 koron za 100 gram,
* haluszki z kapustą i skwarkami - 30-35 koron za 100 gram,
* "staroczeska" kiełbasa z chlebem i musztardą - 55 koron,
* różne rodzaje marynowanych serów w słoikach - od 150 koron, zazwyczaj 250-260,
* trdelnik - 50-60 koron,
* frgal - 80 koron.
Na Dominikánskim náměstí jedzenie przygotowywane przez restauracje było znacznie droższe, ale i bardziej zróżnicowane.
Chętni do kupienia pamiątek także nie byli zawiedzeni: ozdoby drewniane, papierowe, szklane, metalowe, świeczki, mydełka i torebki zapachowe, koraliki, chusty i szale oraz wiele innych rzeczy, o których pewnie za rok nikt nie będzie pamiętał 😏.
Ogólnie to ceny były na podobnym poziomie co rok wcześniej w Ołomuńcu, natomiast niższe niż np. w tym roku we Wrocławiu. Ale Polska to bogaty kraj, więc obywateli stać na płacenie więcej 😛.
W ramach jednozdaniowego podsumowania: Brno to doskonały wybór, jeśli chcemy odwiedzić duży czeski jarmark, ale niekoniecznie marzy nam się przebijanie przez tłumy ludzi. Z moich dotychczasowych imprez tego typu na pewno Brno będzie w ścisłej czołówce.
-----
Możesz przeczytać także o jarmarkach, które odwiedziłem w poprzednich latach: w Jihlavie, Hradcu Kralove i Ołomuńcu.
Ustawiono tu największą scenę, choć mieliśmy pecha i ciągle zdarzało nam się spóźnić na ciekawsze koncerty. Svoboďák był głównym miejscem konsumpcji jedzenia podczas naszych odwiedzin.
Pełną rozpiskę koncertów i innych wydarzeń można sprawdzić w darmowych katalogach.
* Zelný trh to dawny rynek górny (plac Wolności był rynkiem dolnym), oddalony od poprzednika o kilkaset metrów. Na nim spędzaliśmy najwięcej czasu i panowała najfajniejsza atmosfera. Także wina i poncze smakowały tu najlepiej 😏.
Zelňák kusi aż 121 budkami, w których można wydawać pieniądze. Oprócz nich dla dzieciaków przygotowano dwie karuzele w stylu retro (które obsługiwał facet w znoszonym futrze - też retro - i z nieodłączną fajką w gębie).
Na scenie, nieco mniejszej niż u Svobody, występowały różne regionalne zespoły. Niektóre radziły sobie znakomicie, rozgrzewając ludzi folkowo-dżezowo-rockowymi kawałkami i popularnymi przebojami (Mám rád svařené víno červené pasowało idealnie 😛). Inne nie do końca pasowały do klimatu - np. smęcenie rodem z francuskiej kawiarni raczej odstraszało przechodniów...
U Czechów i Morawian prezenty, podobnie jak na Górnym Śląsku, przynosi Dzieciątko (Ježíšek), a nie żaden Mikołaj czy Gwiazdor 😏. W specjalnej budce można było napisać do Niego prośbę.
Muzycznych amatorów wyczekiwała maszyna do wydawania dźwięków 😛.
* Dominikánské náměstí leży mniej więcej pomiędzy dwoma poprzednimi placami, ale atmosfera na nim zupełnie inna. Stoisk znacznie mniej (4 z rzemiosłem, 8 z jedzeniem i piciem). Dominuje jedzenie, które serwują restauracje. Sporo klimatu hipsterki, weganizmu i cudowania. Nie zatrzymywaliśmy się tam na dłużej. Atrakcję stanowiła drewniana szopka oraz figury zwierzątek oblegane przez dzieci.
* Ostatni plac jarmarkowy to Moravské náměstí, już za granicą ścisłej starówki, ale nadal w odległości kilku minut piechotą od głównego rynku. To najdziwniejsza część imprezy: wokół jedynego baru rozstawiono kilka wielkich namiotów, w których odbywają się występy oraz wystawy. To rozrywka ciut ambitniejsza niż na pozostałej trójce, ale osobiście niezbyt mi się tam podobało, bo atmosfery adwentowej nie czułem ani za grosz. A po godzinie 20-tej zaczyna się impreza z DJ-em...
Ogólnie to najbardziej polecam Zelný trh, trochę mniej náměstí Svobody, natomiast pozostałe dwa tylko dla pasjonatów. Patrząc na ilość odwiedzających to nie byłem osamotniony w takiej klasyfikacji: najwięcej ludzi kręciło się właśnie na Zelňáku: w sobotni wieczór zdarzały się kolejki kilkunasto(lub więcej) osobowe do wybranych sprzedawców. Dlaczego akurat do tych? Nie wiadomo. My nie staliśmy zazwyczaj dłużej niż kilka minut. W ciągu dnia, przed zmrokiem (zarówno w weekend jak i w tygodniu) praktycznie do wszystkich budek podchodziło się "z marszu"...
W porównaniu z Ołomuńcem (o Pradze nie wspominając) w Brnie nie czułem się zadeptywany przez tłum. Liczba kramów wydawała się dobrze dopasowana do frekwencji. Najbardziej oblegane były stoiska z jedzeniem, ale nie stanowiło problemu znalezienie innego, mniej popularnego.
-----
Garść informacji praktycznych i mniej praktycznych:
* Napoje nalewane są do zdobionych naczyń zwrotnych, znanych z krajów zachodniej Europy. Podobno Brno jako pierwsze wprowadziło w tym roku w Republice Czeskiej takie rozwiązanie.
Kubek z wzmocnionego plastiku (na zdjęciu powyżej) to koszt 50 koron, ceramiczny garnuszek 70 koron. Można je wypożyczyć lub oddać na każdym stoisku. Jeśli chcemy dostać nowy kubek to czasem trzeba się upomnieć, aby sprzedawcy nie napełniali używanego, brudnego.
Przygotowano 250 tysięcy kubków i garnuszków.
* W przeciwieństwie do Ołomuńca w Brnie ustawiono darmowe toalety w formie toi-tojów. Problemem może być ich liczba: na Zelňáku znajdowało się ich 5-6, na głównym rynku tylko 2, zaś na Dominikánskim náměstí jeden... Alternatywą jest płatna toaleta (2 korony pisuar, 6 koron kabina) w budynku domu towarowego przy Zelným trhu.
* Kosze na śmieci podzielono na dwie części: odpady plastikowe oraz całą resztę.
* Brno generalnie wolne jest od jednodniowych i weekendowych wycieczek autokarowych z Polski, które w Pradze i Ołomuńcu potrafią potęgować tłok. Także turystów z innych krajów kręciło się na jarmarku niewielu, a jeśli już, to dominowali Azjaci. Widoczni byli zwłaszcza w ciągu dnia, gdy Morawianie jeszcze zajmowali się swoimi sprawami.
* Przez weekend oraz od popołudnia w dni powszednie zawieszona jest komunikacja tramwajowa na starówce. Zamiast niej jeździ specjalny świąteczny tramwaj T3 oświetlony tysiącami lampek. Pojazd robi pętlę w centrum, obowiązuje standardowa taryfa przewozowa.
* Specjalne bilety (250 i 150 koron) należy natomiast kupić do adwentowego busika, który w każdą jarmarczną sobotę odwiedza najważniejsze zabytki w mieście.
* Niespokojne czasy wymagają specjalnych działań. Co prawda za ciapatych służą głównie miejscowi Cyganie, których ciężko podejrzewać o plan rozjeżdżania tłumów ciężarówkami, ale władze dmuchają na zimne i w niektórych miejscach ustawiono barierki ochronne. Trzeba też się przyzwyczaić do przechadzających się między ludźmi barczystych policjantów uzbrojonych w pistolety maszynowe.
* Choinka na rynku ma 18 metrów wysokości.
* Drzewko na Moravskim náměstí jest wysokie na 7 metrów i w składa się z 301 drewnianych fragmentów uli. Pięciu rzemieślników układało je przez 3 dni.
* Największy strom znajduje się na Zelňáku - 19 metrowy, liczący ponad 60 lat. Do niedawna stał w ogrodzie prywatnego domu, ale istniała obawa, że może zostać powalony przez wiatr, więc go ścięto i podarowano na jarmark.
* Brakowało trochę miejsc, gdzie można się schronić przed złą pogodą. W czasie opadów trzeba wyciągnąć parasol, opuścić jarmark albo... zacisnąć zęby i przetrwać 😉.
* Najlepszy punkt widokowy na oświetlone światełkami kramy to wieża starego ratusza. Wstęp kosztuje 70 koron. Standardowo wieża czynna jest do godziny 18-tej, w piątki i soboty przedłużono otwarcie aż do 22-giej. To właśnie zdjęcie z tego miejsca umieściłem na samym początku artykułu. Za darmo można wejść na dach domu handlowego (Pastificio), skąd również Zelný trh prezentuje się bardzo ładnie.
* Większość kramów działa od godziny 10-tej do 22-giej.
* Oficjalna strona jarmarku pod tym linkiem.
----
Przykładowe ceny z 2017 roku:
* svařák - od 30 koron za 0,2 litra,
* poncz - od 40 koron. Rzadko zdarzały się tańsze, ale niedobre. Poncze z wkładkami i dodatkami innych alkoholi mogły kosztować nawet 50-60 koron,
* grog - 30 koron (nie polecam!),
* miody - 50 koron,
* inne napoje alkoholowe (na bazie beherovki, abstyntu, brandy itp.) - 50-60 koron,
* piwo (zimne!) - 35 koron za pół litra,
* gorące napoje bezalkoholowe - od 25 koron. Polecam zwłaszcza imbir z miodem - rozgrzewał lepiej niż wino 😊,
* bramborák - od 18 koron za 100 gram. Zazwyczaj kosztował w przedziale 70-100 koron,
* farmářské brambory (duszone kartofelki z dodatkami) - 30-35 koron za 100 gram,
* haluszki z kapustą i skwarkami - 30-35 koron za 100 gram,
* "staroczeska" kiełbasa z chlebem i musztardą - 55 koron,
* różne rodzaje marynowanych serów w słoikach - od 150 koron, zazwyczaj 250-260,
* trdelnik - 50-60 koron,
* frgal - 80 koron.
Bramborák - tłusty i zapychający. |
Chętni do kupienia pamiątek także nie byli zawiedzeni: ozdoby drewniane, papierowe, szklane, metalowe, świeczki, mydełka i torebki zapachowe, koraliki, chusty i szale oraz wiele innych rzeczy, o których pewnie za rok nikt nie będzie pamiętał 😏.
Ogólnie to ceny były na podobnym poziomie co rok wcześniej w Ołomuńcu, natomiast niższe niż np. w tym roku we Wrocławiu. Ale Polska to bogaty kraj, więc obywateli stać na płacenie więcej 😛.
W ramach jednozdaniowego podsumowania: Brno to doskonały wybór, jeśli chcemy odwiedzić duży czeski jarmark, ale niekoniecznie marzy nam się przebijanie przez tłumy ludzi. Z moich dotychczasowych imprez tego typu na pewno Brno będzie w ścisłej czołówce.
-----
Możesz przeczytać także o jarmarkach, które odwiedziłem w poprzednich latach: w Jihlavie, Hradcu Kralove i Ołomuńcu.
Garść przydatnych informacji ! Ja co prawda mam inne plany związane z jarmarkami świątecznymi na ten rok, ale może i kiedyś zawitam do Brna ;)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że dla Ciebie byłoby za blisko :P
UsuńPowiem Ci, że Brno mnie bardzo zachwyciło. Piękna starówka, dużo kościołów, w których o dziwo w niedzielę trudno było znaleźć wolne miejsce, ładne okolice. Szkoda tylko, że nocleg mieliśmy na peryferiach, bo też chciałbym zobaczyć miasto wieczorną porą. Fajne nocne zdjęcia no i już ten nastrój świąteczny wokół.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kościoły mnie zdziwiły: o ile w niektórych było kilka osób na krzyż, to w centrum faktycznie zdarzały się w niedzielę pełne. Zupełnie jak nie w Czechach. Wiedziałem, że na Morawach jest większy procent "praktykujących", ale jednak nie aż taki... może do zasługa Adwentu?
UsuńByłem i powiem, że to miasto troszkę o dwóch skrajnościach. Peryferia ochydne, ale centrum i starówka przeurocza, jak wiele innych czeskich miast. Jednak wieczorem go nie oglądałem :(
OdpowiedzUsuńTwoje foty urocze :)
Pozdrawiam
Czy ten bramborak jest osiągalny tylko w porze świątecznej? Wygląda więcej niż smakowicie...
OdpowiedzUsuńDobre pytanie! To nie jest jakaś specjalna potrawa świąteczna, ale jadłem ją tylko w grudniu. Myślę, że w czasie jakiś innych imprez regionalnych u Czechów także będą ją sprzedawać :)
UsuńSolidny wpis! Ja do Brną dopiero 20 stycznia, także jarmark mnie ominie :(
OdpowiedzUsuńMyślę, że trochę się na jarmarkach za granicą i tak wybawiłeś, zwłaszcza tej Holandii zazdroszczę ;)
Usuń