Drugi dzień Wędrownego Przeglądu Piosenki "Polana" jest od samego początku słoneczny oraz upalny. Tak jak zapowiadali w prognozach - tym razem im się sprawdziło. Ludzie szybko wyszli z namiotów.
Zanim ruszyliśmy na kolejną wędrówkę po Rudawach i tak minęło trochę czasu - tym razem w kolejce pod prysznic. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło - kiedyś ludzie integrowali się stojąc za chlebem, a teraz za coraz chłodniejszą wodą 😏.
Dziś podążamy w innym kierunku niż wczoraj; zaczynamy od przecięcia przełęczy Karpnickiej, oddzielającej Góry Sokole od "właściwych" Rudaw Janowickich. Na parkingu sporo aut. Trochę ludzi też spotykamy na szlaku, ale większość wygląda na spacerowiczów.
W zielsku stary drogowskaz z pozacieranymi napisami.
Na Rozdrożu pod Jańską Górą (Henningsberg) wybieramy szlak niebieski, który stanowi część długodystansowego europejskiego E3. Wkraczamy w rejon skałkowy, choć właściwie całe pasmo takie jest i przyciąga wspinaczy.
Kolejny drogowskaz. Na górze chyba pisze Fischbach.
Dochodzimy do Starościńskich Skał. Niemcy, na cześć żony księcia Wilhelma Hohenzollerna, nazwali je Mariannenfels i umieścili na nich miedziany napis, którego resztki widać do dziś. Na górze ustawiono także żeliwną figurę lwa, odlaną w Gliwicach, którą ktoś zrzucił w latach 70. minionego wieku.
Pewnie dlatego najwyższy punkt określany jest jako Lwia Góra (Löwenberg).
Wykute schody i taras widokowy pochodzą jeszcze z okresu Hohenzollernów. Panorama jest łatwa do przewidzenia: Karkonosze...
...oraz dwa rudawskie cycki: Krzyżna Góra (Kreuzberg) i Sokolik (Fortsberg).
Skały przyciągają spragnionych widoków. Rozmawiamy z grupą chłopaków, którzy z namiotem wędrują przed siebie: o imprezie pod Szwajcarką nawet nie wiedzieli i teraz zastanawiają się, czy tam nie przenocować. Na drugi dzień okazało się, iż tak zrobili 😊.
Inna ciekawa skała: Starościańska Igła (Bürgermeisterin-Nadel).
Za skałami frekwencja na szlaku spada. Ale to nie koniec formacji stworzonych przez naturę!
Skała Piec (Backofenstein) była do 1945 roku pomnikiem przyrody. Według legendy w czasie wojny trzydziestoletniej chronili się tu mieszkańcy okolicznych wsi. Pod koniec XIX wieku miała otrzymać nazwę Friedrich-Wilhelm-Stein; książę, który był właścicielem pałacu w Karpnikach i mężem Marianny, bardzo się przyczynił do rozwoju turystyki w tych rejonach. Taką informację o nazwie podano na tablicy obok skały oraz na niemieckiej Wikipedii, natomiast na niemieckich mapach z epoki królewskim patronem uhonorowana została Fajka. Możliwe zatem, że ktoś się tu pomylił.
Przy punkcie widokowym wyryta data "1845". Ale panorama, no cóż, nie powala, chyba, że ktoś chce obejrzeć lasy przed wycinką.
Naprzeciwko Pieca wznosi się Skalny Most (Felsbrücke). Podobno jest łatwo dostępny od drugiej strony, ale nie sprawdzaliśmy.
Przy Głaziskach Janowickich zmieniamy kolor szlaku na czarny. Znowu pojawiają się większe grupki ludzi.
Po kwadransie docieramy do głównej atrakcji zabytkowej tej części Rudaw, a mianowicie zamku Bolczów (Bolzenschloss, Bolkoschloss).
Wzniesiono go na naturalnych podkładach skalnych w XIV wieku. Być może inicjatorem był ów Bolko, traktowany jako ostatni niezależny śląski Piast. Zamek wielokrotnie zmieniał właścicieli, kilkukrotnie go niszczono - kropkę nad "i" postawili w 1645 roku Szwedzi, którzy po zdobyciu warowni podłożyli ogień w czasie wycofywania się.
Od tego momentu jest dobrze zakonserwowaną i malowniczą ruiną. Na szczęście nie jest dziełem Kazimierza Wielkiego, więc nie grozi mu rządowa odbudowa 😛.
W XIX wieku uruchomiono w ruinach gospodę, po II wojnie światowej działało przez jakiś czas schronisko turystyczne. Przespać się w takim to byłoby coś!
Ponieważ gościłem już tutaj rok temu, więc ograniczam się do kilku zdjęć na dziedzińcu, w przeciwieństwie do Neski, która z zapałem uwiecznia wszystko co się da 😛.
Wśród odwiedzających dominują rodzice z dziećmi. Dorośli wyglądają na zadowolonych, dzieci niekoniecznie - może mają kłopoty z zasięgiem? Jedna z dziewczynek przejawia niezwykłą chęć do robienia zdjęć lustrzanką - niezwykłą w czasach wszechobecnych smartfonów z aparatami. Wykorzystujemy jej ojca do uchwycenia naszych gęb na tle bramy wejściowej 😊.
Teraz pozostaje nam już tylko zejście do Janowic Wielkich (Jannowitz). Tą miejscowość także spenetrowaliśmy dość dokładnie w 2016 roku, bowiem wówczas "Polana" odbywała się na łące nad wsią.
Zachowało się tutaj nieco domów w stylu sudeckim, choć zdeformowanych remontami.
Dzisiejsza wielka kamienica to dawny hotel "Zum goldenen Aussicht". Spod tynku wyłazi spora część napisu.
Po zakupach rozdzielamy się - Inez idzie na pizzę, ja do znanego mi lokalu w pobliżu dworca. Podczas energicznego marszu mijam kilka innych obiektów, gdzie przedwojenne litery usiłują wydostać się na wolność.
Na rozstaju dróg stoi tym razem nie Chrystus, ale drewniany drogowskaz. Bardzo nietypowy, ale podobno kiedyś istniało takich więcej w okolicy. Pierwotnie był również trzeci kierunek w stronę zamku Bolczów, a jeszcze niedawno całość pokrywała farba. Czy obecna wersja jest sprzed 1945 roku (pomijając, rzecz jasna, napisy) i została odnowiona czy to już tylko kopia? Porównując ze zdjęciami sprzed lat chyba ta druga wersja...
Drogowskaz wykonano w Jeleniej Górze w Zespole Szkół Rzemiosł Artystycznych (Holzschnitzschule).
A wśród ogłoszeń plakaty Polany 😊.
Zaglądam do baru. Połączenie spelunki z jadłodajnią; karmią nawet dość smacznie i w dobrych cenach, a na kranie czeskie piwo. Marzył mi się placek po węgiersku, ale było tylu chętnych, że zadowoliłem się gołąbkami. Ledwo zjadłem a w drzwiach staje Neska, która bardzo szybko uwinęła się ze swoją pizzą!
Właściciel przybytku jest sympatyczny, ale zwichrowany w prawą stronę. Na barze leży nieaktualny numer "Polityki" z tytułem: "Czy jesteś antysemitą? Zrób sobie test". Czekając na piwo z nudów zaglądam do gazety, co natychmiast wzbudza zainteresowanie jegomościa.
- Oo, robi pan sobie test?
Nie muszę, wiem co mi wyjdzie 😏. Ale facet nie odpuszcza; do stolika przynosi nam skserowaną kartkę autorstwa jakiegoś Ruchu Ratowania Narodu Polskiego. Na pierwszej stronie, pełnej strasznych błędów wszelkiego rodzaju, Ruch informuje o zagrożeniach jakie na obywateli RP czekają. Nie pamiętam już wielu szczegółów, ale na pewno była informacja, że CODZIENNIE nad Wisłą osiedlają się żydowscy koloniści przy milczeniu a nawet współdziałaniu polskich służb.
Z drugiej strony jest pełna lista posłów do Sejmu. Nieaktualna, bo dotyczy kadencji od 1997 do 2001 roku, kiedy to rządziła koalicja Akcji Wyborczej "Solidarność" i Unii Wolności. Z listy tej wynika, że na 460 posłów żydowskie pochodzenie miało... no, zgadnijcie ile?? 😃
Jedynie 450 😝. Wśród pozostałych było trzech Niemców (w tym Buzek; wiadomo, ewangelik to musowo Szkop!), paru Ukraińców (np. Józef Zych, bo ze wschodnich rubieży), a honoru polskości broniło kilku przedstawicieli PSL-u. Nawet Macierewicz jest Żydem!
Dla zainteresowanych podrzucam tą ważną informację.
Naszła mnie taka dygresja, że po dwudziestu latach od momentu wydrukowania ulotki, to 1) o Żydów chyba będziemy się wkrótce potykać, tak będzie ich dużo z powodu tej kolonizacji, 2) ciekawe jaki skład narodowościowy ma obecny Sejm?
Posileni wychodzimy na słoneczne ulice Janowic. Najbardziej podoba mi się piękna brukowana aleja wysadzana jarząbem szwedzkim, występującym w stanie dzikim głównie nad Bałtykiem.
Aby wrócić na festiwal musimy przejść asfaltem ponad pięć kilometrów. Niby niedużo, ale... lenistwo się włącza. Liczymy na łut szczęścia i machamy łapkami. Po kilku minutach staje wypasiony samochód. Kierowca, miejscowy, po czterdziestu latach wrócił z Niemiec do Janowic. Jedzie w naszym kierunku, więc po chwili jesteśmy już z powrotem na przełęczy Karpnickiej 😊.
Pod sceną na razie sielanka. Ludzie kręcą się to tu i tam, wolno pali się także ognisko. Dosiadamy się do stolika ku znajomym twarzom; to wielki plus kameralnych imprez, że poznane towarzystwo często się potem spotyka.
Nie spoczęliśmy jednak na laurach i postanowiliśmy zaliczyć drugi zachód słońca na tym wyjeździe (tzn. ja zaliczam drugi po wczorajszej Krzyżnej Górze 😊). Najpierw jednak zahaczamy jeszcze o Husyckie Skały (Kutschenstein). One również mają swoją legendę: w 1434 roku husyci uciekający z pobliskiego zamku Sokolec spadli tu na koniach w przepaść.
W 1813 roku otrzymały nową nazwę - Blücherstein. Feldmarszałek Blücher był jednym z najważniejszych ojców zwycięstwa nad Napoleonem w Bitwie Narodów pod Lipskiem. Na skale umieszczono orła zrywającego się do lotu oraz napis i datę. Nadal widać jakieś ślady, ale raczej mocowania, natomiast napis chyba skuto. Pytanie co znajdowało się z drugiej strony, bo tam również są dziury i wgłębienia?
Widoki stąd są ograniczone przez drzewa, przestrzeń będziemy mieli za chwilę, gdy wejdziemy na Sokolik (Forstberg).
Postanawiam być cwaniakiem i wdrapuję się skrótem, lecz wychodzę przy zupełnie innych skałach, gdzie działa grupa wspinaczy. Muszę się cofnąć do właściwej formacji, drugiej najwyższej w Górach Sokolich (623 metry n.p.m.). Końcówka to... deptanie po schodach.
Na szczycie wygodna platforma, zapewne też jeszcze z 19. stulecia. Jest co podziwiać dookoła!
Krzyżna Góra wydaje się tutaj mniejsza od Sokolika, mimo iż w rzeczywistości jest wyższa. Z lewej strony unosi się dym z ogniska spod schroniska. Muzykę słychać znakomicie, jeszcze lepiej niż wczoraj wieczorem.
Karkonosze w prawie pełnej krasie, bo jednak ciut przysłonięte. Za to bez chmur nad nimi.
Zadowoleni zdobywcy 😏.
Przychodzi jeszcze jakaś francuska rodzina i zachód się zaczyna...
Było pięknie. Pora wracać do dźwięków gitar. Byle tylko nie spaść przy zejściu.
Koncerty skończyły się grubo po północy.
Następnie jeszcze ognisko, więc do namiotu wróciłem, gdy zaczynał wstawać kolejny dzień...
W niedzielę w ogóle człowiekowi nie chciało się opuszczać tych okolic. Udzieliło się to chyba wszystkim, bo sporo osób siedziało jeszcze całe godziny wokół schroniska, grało i śpiewało.
Na pociąg schodzimy do Trzcińska...
-------
Wędrowny Przegląd Piosenki "Polana" jest doskonałym przykładem, że można zorganizować darmową imprezę, bez nadęcia, bez pompy, otwartą dla wszystkich. Bez płotów i bram, bez zakazów wejścia. Taką, gdzie widz podejdzie pod samą scenę i nie zabije wykonawcy, gdzie z piwem lub innym alkoholem każdy robi co chce i jak chce, nikomu nie wadząc, a krew się nie leje. Zapewne wynika to ze specyfiki obecnej tu muzyki - przypadkowych osób raczej tutaj niewiele. Ale była nawet grupa dresików z okolicy, którzy przy ognisku błagali (na kolanach!) o... zagranie "Whisky" Dżemu 😝.
A już za rok kolejna "Polana" na polanie nad Janowicami!
Wykute schody i taras widokowy pochodzą jeszcze z okresu Hohenzollernów. Panorama jest łatwa do przewidzenia: Karkonosze...
...oraz dwa rudawskie cycki: Krzyżna Góra (Kreuzberg) i Sokolik (Fortsberg).
Skały przyciągają spragnionych widoków. Rozmawiamy z grupą chłopaków, którzy z namiotem wędrują przed siebie: o imprezie pod Szwajcarką nawet nie wiedzieli i teraz zastanawiają się, czy tam nie przenocować. Na drugi dzień okazało się, iż tak zrobili 😊.
Inna ciekawa skała: Starościańska Igła (Bürgermeisterin-Nadel).
Za skałami frekwencja na szlaku spada. Ale to nie koniec formacji stworzonych przez naturę!
Skała Piec (Backofenstein) była do 1945 roku pomnikiem przyrody. Według legendy w czasie wojny trzydziestoletniej chronili się tu mieszkańcy okolicznych wsi. Pod koniec XIX wieku miała otrzymać nazwę Friedrich-Wilhelm-Stein; książę, który był właścicielem pałacu w Karpnikach i mężem Marianny, bardzo się przyczynił do rozwoju turystyki w tych rejonach. Taką informację o nazwie podano na tablicy obok skały oraz na niemieckiej Wikipedii, natomiast na niemieckich mapach z epoki królewskim patronem uhonorowana została Fajka. Możliwe zatem, że ktoś się tu pomylił.
Przy punkcie widokowym wyryta data "1845". Ale panorama, no cóż, nie powala, chyba, że ktoś chce obejrzeć lasy przed wycinką.
Naprzeciwko Pieca wznosi się Skalny Most (Felsbrücke). Podobno jest łatwo dostępny od drugiej strony, ale nie sprawdzaliśmy.
Przy Głaziskach Janowickich zmieniamy kolor szlaku na czarny. Znowu pojawiają się większe grupki ludzi.
Po kwadransie docieramy do głównej atrakcji zabytkowej tej części Rudaw, a mianowicie zamku Bolczów (Bolzenschloss, Bolkoschloss).
Wzniesiono go na naturalnych podkładach skalnych w XIV wieku. Być może inicjatorem był ów Bolko, traktowany jako ostatni niezależny śląski Piast. Zamek wielokrotnie zmieniał właścicieli, kilkukrotnie go niszczono - kropkę nad "i" postawili w 1645 roku Szwedzi, którzy po zdobyciu warowni podłożyli ogień w czasie wycofywania się.
Od tego momentu jest dobrze zakonserwowaną i malowniczą ruiną. Na szczęście nie jest dziełem Kazimierza Wielkiego, więc nie grozi mu rządowa odbudowa 😛.
W XIX wieku uruchomiono w ruinach gospodę, po II wojnie światowej działało przez jakiś czas schronisko turystyczne. Przespać się w takim to byłoby coś!
Ponieważ gościłem już tutaj rok temu, więc ograniczam się do kilku zdjęć na dziedzińcu, w przeciwieństwie do Neski, która z zapałem uwiecznia wszystko co się da 😛.
Wśród odwiedzających dominują rodzice z dziećmi. Dorośli wyglądają na zadowolonych, dzieci niekoniecznie - może mają kłopoty z zasięgiem? Jedna z dziewczynek przejawia niezwykłą chęć do robienia zdjęć lustrzanką - niezwykłą w czasach wszechobecnych smartfonów z aparatami. Wykorzystujemy jej ojca do uchwycenia naszych gęb na tle bramy wejściowej 😊.
Teraz pozostaje nam już tylko zejście do Janowic Wielkich (Jannowitz). Tą miejscowość także spenetrowaliśmy dość dokładnie w 2016 roku, bowiem wówczas "Polana" odbywała się na łące nad wsią.
Zachowało się tutaj nieco domów w stylu sudeckim, choć zdeformowanych remontami.
Dzisiejsza wielka kamienica to dawny hotel "Zum goldenen Aussicht". Spod tynku wyłazi spora część napisu.
Po zakupach rozdzielamy się - Inez idzie na pizzę, ja do znanego mi lokalu w pobliżu dworca. Podczas energicznego marszu mijam kilka innych obiektów, gdzie przedwojenne litery usiłują wydostać się na wolność.
Na rozstaju dróg stoi tym razem nie Chrystus, ale drewniany drogowskaz. Bardzo nietypowy, ale podobno kiedyś istniało takich więcej w okolicy. Pierwotnie był również trzeci kierunek w stronę zamku Bolczów, a jeszcze niedawno całość pokrywała farba. Czy obecna wersja jest sprzed 1945 roku (pomijając, rzecz jasna, napisy) i została odnowiona czy to już tylko kopia? Porównując ze zdjęciami sprzed lat chyba ta druga wersja...
Drogowskaz wykonano w Jeleniej Górze w Zespole Szkół Rzemiosł Artystycznych (Holzschnitzschule).
A wśród ogłoszeń plakaty Polany 😊.
Zaglądam do baru. Połączenie spelunki z jadłodajnią; karmią nawet dość smacznie i w dobrych cenach, a na kranie czeskie piwo. Marzył mi się placek po węgiersku, ale było tylu chętnych, że zadowoliłem się gołąbkami. Ledwo zjadłem a w drzwiach staje Neska, która bardzo szybko uwinęła się ze swoją pizzą!
Właściciel przybytku jest sympatyczny, ale zwichrowany w prawą stronę. Na barze leży nieaktualny numer "Polityki" z tytułem: "Czy jesteś antysemitą? Zrób sobie test". Czekając na piwo z nudów zaglądam do gazety, co natychmiast wzbudza zainteresowanie jegomościa.
- Oo, robi pan sobie test?
Nie muszę, wiem co mi wyjdzie 😏. Ale facet nie odpuszcza; do stolika przynosi nam skserowaną kartkę autorstwa jakiegoś Ruchu Ratowania Narodu Polskiego. Na pierwszej stronie, pełnej strasznych błędów wszelkiego rodzaju, Ruch informuje o zagrożeniach jakie na obywateli RP czekają. Nie pamiętam już wielu szczegółów, ale na pewno była informacja, że CODZIENNIE nad Wisłą osiedlają się żydowscy koloniści przy milczeniu a nawet współdziałaniu polskich służb.
Z drugiej strony jest pełna lista posłów do Sejmu. Nieaktualna, bo dotyczy kadencji od 1997 do 2001 roku, kiedy to rządziła koalicja Akcji Wyborczej "Solidarność" i Unii Wolności. Z listy tej wynika, że na 460 posłów żydowskie pochodzenie miało... no, zgadnijcie ile?? 😃
Jedynie 450 😝. Wśród pozostałych było trzech Niemców (w tym Buzek; wiadomo, ewangelik to musowo Szkop!), paru Ukraińców (np. Józef Zych, bo ze wschodnich rubieży), a honoru polskości broniło kilku przedstawicieli PSL-u. Nawet Macierewicz jest Żydem!
Dla zainteresowanych podrzucam tą ważną informację.
Naszła mnie taka dygresja, że po dwudziestu latach od momentu wydrukowania ulotki, to 1) o Żydów chyba będziemy się wkrótce potykać, tak będzie ich dużo z powodu tej kolonizacji, 2) ciekawe jaki skład narodowościowy ma obecny Sejm?
Posileni wychodzimy na słoneczne ulice Janowic. Najbardziej podoba mi się piękna brukowana aleja wysadzana jarząbem szwedzkim, występującym w stanie dzikim głównie nad Bałtykiem.
Aby wrócić na festiwal musimy przejść asfaltem ponad pięć kilometrów. Niby niedużo, ale... lenistwo się włącza. Liczymy na łut szczęścia i machamy łapkami. Po kilku minutach staje wypasiony samochód. Kierowca, miejscowy, po czterdziestu latach wrócił z Niemiec do Janowic. Jedzie w naszym kierunku, więc po chwili jesteśmy już z powrotem na przełęczy Karpnickiej 😊.
Pod sceną na razie sielanka. Ludzie kręcą się to tu i tam, wolno pali się także ognisko. Dosiadamy się do stolika ku znajomym twarzom; to wielki plus kameralnych imprez, że poznane towarzystwo często się potem spotyka.
Nie spoczęliśmy jednak na laurach i postanowiliśmy zaliczyć drugi zachód słońca na tym wyjeździe (tzn. ja zaliczam drugi po wczorajszej Krzyżnej Górze 😊). Najpierw jednak zahaczamy jeszcze o Husyckie Skały (Kutschenstein). One również mają swoją legendę: w 1434 roku husyci uciekający z pobliskiego zamku Sokolec spadli tu na koniach w przepaść.
W 1813 roku otrzymały nową nazwę - Blücherstein. Feldmarszałek Blücher był jednym z najważniejszych ojców zwycięstwa nad Napoleonem w Bitwie Narodów pod Lipskiem. Na skale umieszczono orła zrywającego się do lotu oraz napis i datę. Nadal widać jakieś ślady, ale raczej mocowania, natomiast napis chyba skuto. Pytanie co znajdowało się z drugiej strony, bo tam również są dziury i wgłębienia?
Widoki stąd są ograniczone przez drzewa, przestrzeń będziemy mieli za chwilę, gdy wejdziemy na Sokolik (Forstberg).
Postanawiam być cwaniakiem i wdrapuję się skrótem, lecz wychodzę przy zupełnie innych skałach, gdzie działa grupa wspinaczy. Muszę się cofnąć do właściwej formacji, drugiej najwyższej w Górach Sokolich (623 metry n.p.m.). Końcówka to... deptanie po schodach.
Na szczycie wygodna platforma, zapewne też jeszcze z 19. stulecia. Jest co podziwiać dookoła!
Krzyżna Góra wydaje się tutaj mniejsza od Sokolika, mimo iż w rzeczywistości jest wyższa. Z lewej strony unosi się dym z ogniska spod schroniska. Muzykę słychać znakomicie, jeszcze lepiej niż wczoraj wieczorem.
Karkonosze w prawie pełnej krasie, bo jednak ciut przysłonięte. Za to bez chmur nad nimi.
Zadowoleni zdobywcy 😏.
Przychodzi jeszcze jakaś francuska rodzina i zachód się zaczyna...
Było pięknie. Pora wracać do dźwięków gitar. Byle tylko nie spaść przy zejściu.
Koncerty skończyły się grubo po północy.
Następnie jeszcze ognisko, więc do namiotu wróciłem, gdy zaczynał wstawać kolejny dzień...
W niedzielę w ogóle człowiekowi nie chciało się opuszczać tych okolic. Udzieliło się to chyba wszystkim, bo sporo osób siedziało jeszcze całe godziny wokół schroniska, grało i śpiewało.
Na pociąg schodzimy do Trzcińska...
-------
Wędrowny Przegląd Piosenki "Polana" jest doskonałym przykładem, że można zorganizować darmową imprezę, bez nadęcia, bez pompy, otwartą dla wszystkich. Bez płotów i bram, bez zakazów wejścia. Taką, gdzie widz podejdzie pod samą scenę i nie zabije wykonawcy, gdzie z piwem lub innym alkoholem każdy robi co chce i jak chce, nikomu nie wadząc, a krew się nie leje. Zapewne wynika to ze specyfiki obecnej tu muzyki - przypadkowych osób raczej tutaj niewiele. Ale była nawet grupa dresików z okolicy, którzy przy ognisku błagali (na kolanach!) o... zagranie "Whisky" Dżemu 😝.
A już za rok kolejna "Polana" na polanie nad Janowicami!
Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku sam-wiesz-który minister nie uzna "Polany" za imprezę wysokiego ryzyka. Toż każde zgromadzenie, którego ksiądz nie "pokropi" jest niebezpieczne dla otoczenia. Z innej beczki, dzięki za przypomnienie "Końca Świata" ;-)
OdpowiedzUsuńW tekstach piosenek bywa dużo motywów religijnych, może to wystarczy ;)
UsuńZrobiliście klasyczny dystans jak widzę, odwiedzając najbardziej znane formacje. Jeśli jeszcze kiedyś tam zajrzycie, to polecam podejść pod Pieklisko- nieczynny kamieniołom na zboczach Lwiej Góry. To bardzo klimatyczne i odludne miejsce. Zresztą takich starych kamieniołomów w okolicy jest więcej. Fajne i mało uczęszczane są też Strużnickie Skały, do których dotrzeć można stosunkowo łatwo. Rudawy pod względem atrakcyjności wszelkich grup skalnych są znamienne na mapie całych Sudetów (i nie tylko), jednak wiele z nich ulokowana jest poza jakimikolwiek szlakami i ścieżkami. Pomocne mogą być zatem różnego rodzaju przewodniki dla wspinaczy, dzięki którym bez problemu odnajdziemy różnego rodzaju ciekawe skały (np.grupę Wilczej Turni)
OdpowiedzUsuńP.S. Na zamku Bolczów nocowałem kiedyś. Bardzo fajny klimacik ;)
Liczę, że za rok uda się wrócić i wtedy informacje o nowych miejscach na pewno się przydadzą :) Będąc pierwszy raz w Rudawach w ubiegłym roku byłem zaskoczony, że jest tam tak dużo formacji skalnych, jest w czym wybierać :)
UsuńKolejny piękny zachód słońca. Miejsce na jego oglądanie wybrałeś znakomite. Rudawy to wspaniałe góry, pełne ciekawych ostańców o tajemniczych kształtach. Miło było sobie te góry przypomnieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To chyba największy plus schroniska Szwajcarka, że nocując w nim (lub pod nim) mamy niemal na wyciągnięcie ręki dwa doskonałe punkty widokowo-zachodowe :) Ciekawe, jak wyglądałby tam wschód?
UsuńPozdrawiam!
Powinieneś mocno popracować nad zdjęciami. Ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Większość z nich jest mocno niedoświetlona, nie widać szczegółów, czyli nie nadają się do oglądania.
OdpowiedzUsuńOsobna sprawa, to błędy w tekście i koszmarna stylistyka.
1. Nie ma jednak tego złego coby na dobre nie wyszło - kiedyś ludzie integrowali się stojąc za chlebem, a teraz za coraz chłodną wodą.
Nie coby, a co by.
A teraz za coraz chłodną wodą - chyba” coraz chłodniejszą wodą?
2. Być może inicjatorem był ów Bolko, traktowany jako ostatni niezależny śląski Piast. Wielokrotnie zmieniał właścicieli, kilkukrotnie go niszczono - kropkę nad "i" postawili w 1645 roku Szwedzi, którzy po zdobyciu warowni podłożyli ogień w czasie wycofywania się.
Z tego fragmentu wyraźnie wynika, że to Bolko zmieniał właścicieli i go niszczono. Proponuję, byś przejrzał sobie książkę do gramatyki z IV klasy szkoły podstawowej. Znajdziesz w niej informacje o prawidłowej składni. Przyda się, bo takich błędów w tekście jest cała masa.
3. Naszła mnie taka dygresja, że po dwudziestu latach od momentu wydrukowania ulotki...
To ciekawe, bo dygresja to odejście od głównego tematu narracji lub wypowiedzi. Najść może myśl, refleksja itp..
4. aleja wysadzana jarzębem szwedzkim
Skoro to jest Jarząb Szwedzki (a nie jarzęb), to wysadzana jarząbem.
Dziękuję za cenne uwagi. Natomiast jeśli chodzi o zdjęcia to proponuję zmienić sobie monitor albo jego ustawienia, bo ostatnia rzecz jaką można o nich napisać to fakt, że są niedoświetlone.
Usuń