Powiat mikołowski,
położony we wschodniej części Górnego Śląska, to młoda jednostka
administracyjna, powstała dopiero podczas ostatniej reformy w 1999 roku.
Historycznie większość jego terenu to dawne Księstwo Pszczyńskie (Fürstentum Pleß),
poza niewielkim skrawkiem - przysiółkami Bujaków oraz Paniowy. Te dwie
miejscowości w przeszłości należały do powiatu zabrzańskiego (Kreis
Hindenburg), po podziale Górnego Śląska włączono je na krótko do powiatu
rudzkiego, a w 1922 do rybnickiego (Bujaków) i przedwojennego
pszczyńskiego (Paniowy).
Po II wojnie światowej trwały kolejne przetasowania granic
administracyjnych - powstał powiat tyski, w którym znalazł się prawie
cały dzisiejszy powiat mikołowski (znowu bez Bujakowa, potem
Ornontowic). Potem powiaty zlikwidowano i dopiero w 1999 powstał
współczesny twór - ciekawe na jak długo?
Powiat łączy dwie cechy terenów Górnego Śląska
- uprzemysłowienie (huta, kopalnie, elektrownia i inne duże zakłady)
oraz sporo terenów zielonych, przetykanych mniej lub bardziej
wartościowymi zabytkami (nie tylko techniki).
Korzystając ze słonecznej i zbyt ciepłej pogody porwałem rodzicom z
piwnicy koło i ruszyłem na krótki objazd z aparatem. Na początek poszła Sośnia Góra - wzniesienie o wysokości 329 m n.p.m.
Formalnie leży ona terenie przysiółka Mokre (Mokrau),
ale bliżej jej do Bujakowa, więc było mi po drodze. Do końca lat 90. XX
wieku stacjonowało tam wojsko, a konkretnie 73 dywizjon rakietowy,
dysponujący ponoć zestawami S-75 i S-125. Pamiętam zawsze dreszcz
emocji, kiedy przejeżdżało się obok, widząc drut kolczasty, żołnierzy i
stojące w środku wozy. Następnie jednostkę przeniesiono bodajże do
Bytomia i rozformowano, zaczęto się też głowić co zrobić z terenem.
Przez kilka lat służył m.in. do paintballu, w końcu w ubiegłej dekadzie
rozpoczęto tam tworzenie Śląskiego Ogrodu Botanicznego (oficjalnie Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej Śląskiego Ogrodu Botanicznego, który ma kilka lokalizacji).
Teren ma 21 hektarów, ponad 2 kilometry ścieżek i 12 kolekcji roślin...
Zachowano kilka wojskowych obiektów - dawny bunkier-magazyn rakiet oraz
dawne główne stanowisko dowodzenia. W wyniku adaptacji powstały sale
konferencyjne i bank nasion, a nad stanowiskiem wzniesiono 12-metrową
wieżę widokową.
Z góry jest ładny widok na sporą część Górnego Śląska - doskonale stąd
widać stopień uprzemysłowienia: co najmniej kilka kopalń, hołdy, wieże
elektrowni Łaziska (dziś pod światło), ale też sporo lasów.
Nie brakuje tutaj kiczu i atrakcji dla gawiedzi, latem miejsce jest
popularne, ale sądzę, że warte odwiedzenia, tym bardziej, że wstęp jest
za darmo :).
Wracam na koło i wjeżdżam do Bujakowa (niem. Bujakow).
To stara (początki w XIV wieku), rolnicza miejscowość, która miała
najmniejsze związki z Ziemią Pszczyńską (o czym wspominałem wyżej). Od
1994 lub 1995 jest częścią miasta Mikołów, choć oczywiście
architektonicznie miasta nie przypomina w żaden sposób.
Na dzień dobry mijam kolejny przykład kultu jednostki, zwany "pomnikiem
papieskim" oraz reklamę najsłynniejszej bujakowskiej firmy...
Kawałek dalej zabudowania gospodarcze, podejrzewam, że używane przez ową firmę do tej pory.
Nie brak w Bujakowie starych, górnośląskich domów, z oryginalną cegłą na
wierzchu, jeszcze nie ocieplonych. Niestety, rzadko gdzie zdarzają się
tradycyjne małe okna z zaokrąglonym wierzchem...
W centrum wznosi się zabytkowy kościół św. Mikołaja.
Jego początki sięgają 1500 roku (stanął w miejscu starszej świątyni,
uszkodzonej przez husytów), kiedy to budowę sfinansowała miejscowa
szlachta, ród Bujakowskich.
Potem kilkukrotnie go rozbudowywano, ostatni raz w latach 1923/24, kiedy
dodano wieżę. W środku nawet ładnie, obraz Matki Boskiej Opiekunki
Środowiska Naturalnego i... plastikowa figura siedzącego Jana Pawła! Już ciężko stwierdzić, czy śmiać się, czy płakać...
Dookoła kościoła strzelają w górę pomniki przyrody - dorodne lipy. Jest
też kilka pomników będących dziełem rąk ludzkich - współczesnych, ale
też starszych. Ciekawostką jest symboliczny nagrobek Karla Godulli.
Godulla był w swoim czasie właścicielem Bujakowa. Pochowany został we
Wrocławiu, natomiast ten nagrobek wzniesiono prawdopodobnie gdzieś na
początku XX - być może fundatorką była Johanna Gryzik-Schaffgotsch, jego
jedyna spadkobierczyni. Od strony zakrystii znalazł się niemiecki napis
o treści: Jeśli zbrodnicza ręka zniszczy pomnik we Wrocławiu, to jego
wierna kopia jest tu postawiona.
Faktycznie, oryginalny grób się nie zachował, podobnie jak cmentarz, na
którym spoczął. Sam Godulla został stulecie temu przeniesiony do
kościoła w Szombierkach, z którymi był bardziej związany niż z Breslau, i
do dnia dzisiejszego tam spoczywa; a my możemy dzięki tej kopii
wyobrazić sobie pierwotny grób ;).
Obok w ścianę wmurowano kilka nagrobków dawnych farorzy.
Za murem kolejna atrakcja przyrodnicza - Parafialny Ogród Botaniczny, założony w 1976 roku. Nie wiedzieć tylko czemu czynny jedynie w weekendy.
Zielono tutaj, ptaszki śpiewają... ale nagromadzenie luźno związanych ze
sobą pomniczków, uli, kamieni i współczesnych dybów tworzy dość
nienaturalną mieszankę. Do tego drewniany domek, zupełnie tutaj
niepasujący.
Ciekawostką jest fakt, że Matka Boska Bujakowska jest patronką ochrony
środowiska, bo kościołowi katolickiemu raczej z ekologami niezbyt po
drodze. Ale, jak można się okazać, on też miał swoich "ekologów"... :D.
W ogrodzie stoi też krzyż pokutny. Długo go szukałem, już miałem odjeżdżać, ale w
końcu jest - niepozorny, wciśnięty obok sali katechetycznej.
Krzyż jest z 1691 roku, wyjątkowy, bo z napisem po polsku:
DNIA.ZM.PA.TA.SKA. Ma upamiętniać śmierć niejakiej Katarzyny
Kisieleńskiej, zakonnicy lub kandydatki na nią, zamordowanej w tym
miejscu.
W sąsiedztwie kościoła stoi fara z 1820 roku...
oraz cmentarz, założony w 1867, o czym informuje ten kamień w murze.
Powoli wracam do siebie, jadąc boczną drogą w kierunku południowym.
Mijam boisko LKS 45 Bujaków (B-klasa), a nawet jakąś furmankę.
Przy przejeździe kolejowym na linii Katowice-Rybnik odbijam w Las Bujakowski.
Ten spory kawałek zieleni to pozostałość Puszczy Śląskiej i nadal sporo
w niej zwierzyny. Co jakiś czas można zobaczyć ślady wydobywania węgla z
płytkich pokładów w XIX wieku i okresie międzywojennym - są niewielkie
hołdy, na których składowano wybraną ziemię oraz pozarastane wyrobiska.
I to by było na tyle z pierwszego odcinka - niby w okolicy nic
specjalnego, ale zawsze coś nowego lub interesującego się znajdzie :).
Czytając Pański wpis odniosłem wrażenie, że ma Pan jakieś uprzedzenia co do tego miejsca. Typowa postawa Polaka wszędzie doszukuje się Pan wad pomijając zalety, których temu miejscu nie brakuje, ale oczywiście szanuję wolność wyrażania opinii. Zapraszam wiosną, ponieważ jest tu pięknie :)
OdpowiedzUsuńp.s. Gratuluję precyzji z jaką ocenił Pan materiał, z którego wykonany jest papież :)
nie wiem skąd wrażenie uprzedzenia - ja bardzo lubię Bujaków. Ale np. nie znoszę wszelkiego rodzaju kiczu i sztuczności, on zawsze mnie wali po oczach. I ogród botaniczny przy kościele tak wygląda, o figurze papieża nie wspomnę. Więcej krytyki nie odnajduję w tekscie - ja rozumiem, że należy wielbić swoją miejscowość, ale bez przesady aby być tak bezkrytycznym.
UsuńZa zaproszenie dziękuję, z racji miejsca zamieszkania bywam tam wielokrotnie w różnych porach roku i chciałem tylko nadmienić, że owa relacja jest właśnie z wiosny :D
Dlaczego anonim? Każdy ma prawo do obiektywnej i w pełni świadomej oceny..
UsuńPozdrawiam
klimat wczesnej wiosny na prowincji ;) bije ze zdjęć, rzetelny opis zaciekawia. katoliccy ekolodzy, no proszę.. ;)
OdpowiedzUsuńdobra relacja, mam koleżankę z Mikołowa, aż nabrałam chęci na odwiedzenie jej okolic :)
obecnie otwarto kolejną, nową część Śląskiego Ogrodu Botanicznego, więc jest tam jeszcze więcej do oglądania - ale to w Mokrym, nie Bujakowie :)
UsuńDzięki za dokładny opis. Ale miłość do Kościoła Katolickiego - aż bije po oczach. Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać...
OdpowiedzUsuńLepiej się śmiać, śmiech to zdrowie!
Usuń