środa, 19 lutego 2020

Mury miejskie Jerozolimy - inne spojrzenie na miasto.

Na pożegnanie z Jerozolimą chciałbym zaprosić do spaceru po jej murach obronnych. To doskonała okazja, aby popatrzeć na miasto z innej perspektywy.

Jerozolimę opasano już w czasach starożytnych. Burzliwe dzieje Palestyny sprawiły, że były one wielokrotnie burzone i wznoszone na nowo przez Żydów, Babilończyków, Rzymian, Bizantyjczyków, Arabów, krzyżowców i Osmanów. Obecne obwarowania powstały po trzech wiekach przerwy, kiedy to Święte Miasto było ich pozbawione - w połowie XVI wieku kazał je odbudować sułtan Sulejman Wspaniały. Przyczynić się do tego miał koszmar, dręczący władcę - śnił mu się straszliwy lew chcący go pożreć. Zwierzę to jest symbolem Jerozolimy, więc, aby je uspokoić, Sulejman na nowo otoczył miasto solidną ochroną. Podobno pomogło i od tego czasu władca spał spokojnie 😏.


Tureckie mury są długie na ponad 4 kilometry, ich średnia wysokość to 12 metrów, a średnia grubość 2,5 metra. Uzupełniają je 34 wieże strażnicze, 9 bram (niektórzy wyróżniają tylko 8) oraz cytadela. Jako podstawy użyto resztek wcześniejszej konstrukcji, co pokazuje ta grafika na jednej z tablic informacyjnych:


Na zielono zaznaczono fragmenty z czasów Saladyna (XII wiek), na niebiesko pochodzące z okresu rzymskiego i bizantyjskiego, ciemniejszy kolor szary to mury Heroda, a pozostałe oznaczają jeszcze późniejsze wieki.

W latach 1948-1967 zachodni odcinek murów stanowił granicę między Jordanią a Izraelem (mury były w rękach arabskich). Po zajęciu Starego Miasta przez Żydów zostały one wyremontowane i udostępnione turystom. Bilet kosztuje 20 szekli i nie są to źle wydane pieniądze.

Kasa i miejsce rozpoczęcia zwiedzania znajduje się przy Bramie Jafy. W tym momencie musimy zdecydować się, czy ruszamy na część północną czy może południową? Wejściówka obowiązuje na obydwie trasy, lecz ponieważ przy bramie przebito w XIX wieku drogę, to nie ma możliwości przejścia górą.


Zaczynamy od północy. Od tego momentu będziemy nieustannie odwracać głowy, aby zobaczyć to, co się dzieje wewnątrz i na zewnątrz murów.



Tłumów na murach nie ma, choć nie jesteśmy sami. Co chwilę musimy schodzić i wchodzić po schodach, co jakiś czas pojawią się tablice z ostrzeżeniami - gdyby ktoś był ślepy, to po ich przeczytaniu na pewno nie uderzy się w głowę 😛.



Zaglądamy na podwórka oraz... na boisko.




IDF Square (plac Sił Obronnych Izraela) czyli miejsce, gdzie styka się Jerozolima Wschodnia i Zachodnia. Na środku budynek starego ratusza.


Znowu zerkam na starówkę: duży gmach Łacińskiego Patriarchatu Jerozolimy. A zaraz obok mały meczet.



Za dachami horyzont zamyka Skopus, jedno ze wzgórz otaczających miasto, bardzo ważne pod względem strategicznym.


Idziemy dalej. Z dołu słychać wrzaski - to dziedziniec arabskiej szkoły.



Jesteśmy nad Bramą Nową - to przez nią pierwszy raz weszliśmy na jerozolimską starówkę.


Francuski klasztor Notre Dame wraz z hotelem to kompleks dla pielgrzymów, wybudowany w 19. stuleciu.


Pasy zieleni oddzielają mury od ruchliwej drogi. Za rondem zlokalizowany jest arabski dworzec autobusowy, z którego można dostać się do Betlejem i innych miast Autonomii Palestyńskiej.





Uwieczniam się z faną...


Z dachów starówki sterczą setki anten satelitarnych, inne służą jako wysypiska śmieci. Zakonnice od Matki Teresy z Kalkuty suszą ubrania, a z poziomu gruntu dochodzi nieustanny gwar, hałasy, nawoływania i wszelkie możliwe dźwięki.










Dotarliśmy do Bramy Damasceńskiej, najważniejszego wejścia na Stare Miasto, przez stulecia używanego przez ważnych gości odwiedzających Jerozolimę. Z zewnątrz wygląda ona imponująco.


Widok z korony także całkiem niezły.


Ciąg handlowy prowadzący od bramy - jeden z bardziej zatłoczonych fragmentów Starego Miasta.


W tym miejscu kończy się dzielnica chrześcijańska, a zaczyna muzułmańska. Jednak idąc dalej przechodzimy nad bocznymi ulicami, gdzie jest znacznie spokojniej: mijamy szkoły i boiska, panowie grają sobie w grę...




Zupełnie inaczej jest na zewnątrz - to też okolice zamieszkałe przez Arabów, do tego mamy dwupasmowe szosy, pasaże handlowe, restauracje i masy ludzi pędzących przed siebie. 






Pogranicznicy wysiadający z radiowozu, pewnie idą na jeden z punktów kontrolnych wewnątrz murów.


Widoczna tu jaskinia leży w pobliżu tzw. grobu w ogrodzie, w którym część ewangelików upatruje miejsca pochówku Jezusa. Naukowcy mają w tej kwestii inne zdanie.


Przy Bramie Heroda pojawia się przeszkoda w postaci... kraty! Dalej iść nie można, choć zarówno mapy jak i przewodniki (również te otrzymane w kasie) informują, że spacer zakończymy dopiero na Bramie Lwów! Bez sensu, okłamują turystów? Kilka dni temu czytałem, że ten zamknięty odcinek otworzono w styczniu 2020 roku, a więc rzeczywiście jesienią był niedostępny. Szkoda tylko, że dowiedzieliśmy się o tym dopiero w trasie...

Musimy się teraz cofnąć aż do Bramy Jafy i rozpocząć wędrówkę południową częścią murów. Są one krótsze niż północny fragment i mniej tu turystów. Wejście znajduje się obok potężnej Cytadeli Dawida.


Twierdzę wzniósł w tym miejscu już król Herod - chroniła ona jego pałac. Nie zburzyli jej nawet Rzymianie w czasie zdobywania Jerozolimy; chcieli pokazać jak silnie ufortyfikowane miasto udało im się zająć. Nie powtórzyli tego krzyżowcy, ówczesna cytadela oparła się ich atakowi w 1099 roku i skapitulowała dopiero po zapewnieniu muzułmańskich obrońców, że będą mieli możliwość bezpiecznie opuścić Jerozolimę.
Dzisiaj patrzymy na dzieło - podobnie jak mury - wybudowane na rozkaz Sulejmana. Od tego czasu służyła głównie jako siedziba garnizonu różnych armii, jako ostatni wykorzystywali ją w ten sposób Jordańczycy aż do 1967 roku. Strzelająca w niebo wieża to minaret meczetu otwartego w XVII wieku.


Teren dawnego tureckiego posterunku policji, teraz służący jako parking izraelskich gliniarzy.


Tutaj mury posiadają wyższe zakończenia, człowiek ma wrażenie chodzenia w korytarzu. Po podziale miasta w 1948 roku Jordańczycy dobudowali kilka rzędów cegieł i używali muru jako pozycji wojskowych na granicy. Dołożyli nawet metalowy dach, ale potem Żydzi go usunęli.


Na zdjęcie załapał się motylek 😛.


A co za murami? Zachodnia Jerozolima, czyli bardziej nowoczesna twarz stolicy.



Nietypowy strzał fotograficzny na Syjon przez dzielnicę ormiańską, a właściwie przez wielką kupę piachu, ziemi i kamieni. To dość spory teren "niczego", co jest dość dziwne, biorąc pod uwagę, że każdy wolny kawałek starówki został zagospodarowany. Nic tu nie budują? A może przeprowadzali jakieś wykopaliska? Według mapy powinien być tu ogród...


Mur skręca w kierunku wschodnim i teraz widać chrześcijański cmentarz dochodzący do bazyliki Zaśnięcia Maryi Panny.


Według innej legendy związanej z umocnieniami, Syjon także miał być wewnątrz murów. Niestety, budowniczy spieprzyli sprawę i skrócili ich przebieg. Wściekły Sulejman nakazał stracić winne osoby i pochować w pobliżu Bramy Jafy. Faktycznie, można tam obejrzeć kilka tureckich nagrobków, ale nie wiadomo kto w nich spoczywa.


Kolejna ciekawostka - niedokończony kościół. Wygląda jak zabawka z klocków.


Prawosławni Grecy suszą pościel.


Mury biegną tu sporo metrów nad ziemią, momentami uruchamia się mój lęk wysokości.



Dzielnica żydowska i synagoga Hurwa.


Zaczynają się widoki na Górę Oliwną oraz południowe i południowo-wschodnie, głównie arabskie dzielnice: Abu-Tor, Silwan oraz Ras Al-Amud (w pierwszym przypadku populacja jest mieszana ze sporym odsetkiem Żydów).


Gdybyśmy stanęli w tym miejscu w XIX wieku to ujrzelibyśmy tylko surowy, palestyński krajobraz. W tym czasie Jerozolima była zamieszkała jedynie wewnątrz murów miejskich. Dziś ten pofałdowany teren zapełniony jest maksymalnie setkami białych budynków. Fajnie to wygląda, choć nie chciałbym tam żyć.




Mur bezpieczeństwa i blokowisko po drugiej stronie. Wydaje się, że w oknach nie ma szyb, choć z takiej odległości ciężko to stuprocentowo stwierdzić.


Przygodę z murami kończymy przy Batei Mahai street, gdzie trasa turystyczna styka się z ogólnie dostępną drogą. Kawałek dalej znajduje się już Brama Gnojna, a za nią Ściana Płaczu. Mury otaczające Wzgórze Świątynne są niedostępne, muzułmanie nie pozwolą, aby ktoś tam sobie chodził jak mu się podoba.


----

Mury można zwiedzać codziennie, z wyjątkiem żydowskich świąt. Godziny otwarcia: sobota - czwartek 7-16, w piątek 7-14. W okresie letnim (zazwyczaj maj-wrzesień) czynne jest dłużej. De facto po wejściu można czekać aż na zachód słońca, ponieważ nikt nas stamtąd nie przegoni. Mury możemy także opuścić wcześniej, wyjścia są co kilkaset metrów.

Spacer po murach wiąże się z wysiłkiem, gdyż regularnie musimy wchodzić i schodzić po schodach mijając kolejne wieże obronne. Z wózkiem dziecięcym przejście będzie kłopotliwe.

Obok wejścia na odcinek północny (przy Bramie Jafy) znajduje się publiczna, bezpłatna toaleta - zazwyczaj oblężona i średnio czysta. Darmowy kibelek działa także w sąsiedztwie Bramy Lwów.

7 komentarzy:

  1. Miasto ukazane z ciekawej perspektywy. Ta mnogość płotków i barierek na dachach! Ogólnie - bardzo fajne ukazanie Jerozolimy Ci wyszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie to jedna z najciekawszych możliwości spoglądania, zwłaszcza w czyjeś podwórka, gdzie normalnie nie jest to możliwe ;)

      Usuń
  2. Fajny spacer po murach, zupełnie inny widok na miasto. Pamiętam jak z tej perspektywy oglądaliśmy Dubrownik niezapomniane przeżycie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super zdjęcia! My za miesiąc się wybieramy! Już się nie mogę doczekać bo to nasza wymarzona wycieczka w te piękne miejsca!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba najciekawsze część z tej wycieczki ;)
    Oczywiście żart, ale rzeczywiście widokowy odcinek relacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod względem widoków to możliwe, że i dla mnie to najciekawsza odsłona Jerozolimy :)

      Usuń