sobota, 26 lipca 2014

Południowe Morawy i Dolna Austria - cz. IV (Lednice i okolice)


Powrót do kompleksu Lednice-Valtice, wpisanego na listę UNESCO ;) 

Kolejność zwiedzania miała być nieco inna, ale ponieważ nie umiałem znaleźć normalnego parkingu, więc zajechałem na początek wąską drogą w odludne, nieco wodniste miejsce... do "prawdziwych" średniowiecznych ruin - Janův hradu (Hansenburg)

 

Powstały one oczywiście na początku XIX wieku, kiedy była moda na takie różne, romantyczne, "stare miejsca" i służyły jako pałacyk myśliwski, w związku z czym dzisiaj można oglądać w środku wystawy o tej tematyce, czyli nie dla mnie... 

Miejsce tylko pozornie jest odludne - w rzeczywistości z drugiej strony "zamku" kręci się sporo ludzi - przyszli tędy piechotą z Lednic, albo przypłynęli stateczkiem po Dyji, krążącej wokół hradu. 
 

Wracamy do centrum Lednic (Eisgrub), gdzie znajduje się główna atrakcja całego kompleksu - letni pałac Liechtensteinów (widoczny za mną, po lewej to barokowe, książęce stajnie). 
 

Pałac naprawdę robi niesamowite wrażenie - pierwotnie renesansowa rezydencja została w 19 stuleciu przebudowana w stylu tudorowskiego gotyku - to zapewne efekt podróży księcia Aloisa na koronację królowej Wiktorii, jako cesarskiego wysłannika. 

Wnętrza również są bardzo bogate, przynajmniej te reprezentacyjne, po których biegła nasza trasa. Dominuje misternie rzeźbione drewno. 
 
 

Wokół pałacu rozciągają się ogrody francuskie wraz z zabytkową szklarnią. 
 

Na tyłach rozległy park z dużym stawem, na którym znajduje się 12 wysp. W parku poukrywano kilka ciekawych obiektów. 
 

Niewątpliwie najciekawszy jest... minaret! Nie wiadomo w sumie dlaczego Liechtensteinowie go postawili - według legendy chcieli najpierw wybudować ogromny kościół, ale sąsiadom nie bardzo się to spodobało więc na złość wybudował minaret. Inna teoria - że na kościół nie zgodziła się hierarchia katolicka, więc też na złość pomyślano o meczecie, lecz z powodu grząskiego gruntu skończyło się na wieży. W każdym razie - mało to prawdopodobne :D 

Jest też dom "mauretański", który krył kiedyś urządzenia irygacyjne i łaźnie parową... 
 

...a także "rzymski" akwedukt, będący w przeszłości sztucznym wodospadem - woda zlatywała wprost do stawu. 
 

Można by spacerować po parku pół dnia, a czasu niestety brak, bo zostało do obejrzenia jeszcze kilka innych miejsc. 

Hraniční zámek (Grenzschlösschen) stanął dokładnie na granicy Moraw i Dolnej Austrii (biegnie ona pośrodku obiektu, o czym świadczy napis na fasadzie - Zwischen Österreich und Mähren). 
 

Jak już wspominałem, w 1920 roku w tym miejscu granice Czechosłowacji wbiły się wgłąb Dolnej Austrii i dlatego dzisiaj budynek nie leży w dwóch państwach na raz (a są takie przypadki na czeskiej granicy). Po kradzieży przez rząd w 1945 mieściła się tutaj stacja ornitologiczna, a dziś restauracja i hotel. 
 

Wszystkie kolejne mijane obiekty położone są w historycznej Dolnej Austrii. 

Nový dvůr (Neu Hof) - to nie pałac, lecz gospodarstwo, choć w stylu empire. Niegdyś hodowano w nim owce... 
 

W okresie komunistycznym mocno go zaniedbano i do tej pory nie przeszedł remontu, co zresztą widać. Dzisiaj należy do osób prywatnych i hoduje się w nim konie. Dziedziniec trochę przypomina śląskie folwarki... 
 

Kawałek dalej jest Chrám Tří grácií (Tempel der drei Grazien)
 

Budynek stylizowany jest na antyczną świątynię z rzeźbą trzech tytułowych bogiń - Ateny, Afrodyty i Artemidy. 

Również do starożytnej mitologii nawiązuje Apollónův chrám (Apollotempel)
 

Nadano mu imię boga kojarzącego się ze słońcem i pięknem - faktycznie, biała fasada jest często oświetlona, a z dachu i z okolicy można zachwycać się zachodami słońca i widokami na kolejny kompleks stawów. 
 

I to by było na tyle :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz