niedziela, 17 września 2017

Cetynia. Mała królewska stolica.

Cetynia (Cetinje) była stolicą lub najważniejszym miastem Czarnogóry przez kilka stuleci. Początkowo państwa biskupów-władyków, od 1852 roku księstwa, a od 1910 królestwa. Po Wielkiej Wojnie Czarnogóra znalazła się w Jugosławii, ale Cetynia stołeczną pozycję straciła dopiero w 1946 roku, kiedy to otrzymała ją Podgorica, przemianowana na Titograd. Mimo tego nadal pełni ważną rolę kulturowo-religijną oraz nosi tytuł Starej Królewskiej Stolicy.

Zatrzymujemy się na prowizorycznym parkingu w centrum, w miejscu gdzie jakiś czas temu musiał stać budynek, o czym świadczą resztki fundamentów oraz niedokładnie zakryte dziury po piwnicach. Mało to reprezentatywne, a przecież kilkaset metrów dalej znajduje się letnia rezydencja prezydenta Czarnogóry - Błękitny Pałac.


Pałac wybudowano w 1895 roku dla następcy tronu, księcia Daniela. Stał się on później wzorem dla innych obiektów użytkowanych przez dynastię panującą. Wygląda dość skromnie oraz... łatwo dostępnie. Żadnych postawnych ochroniarzy, żadnych barierek, jedynie facet w historycznym mundurze stoi sobie w drzwiach i zerka, nawet nie na mnie.

W okresie stołecznym Cetynia liczyła ledwie kilka tysięcy mieszkańców i wszystkie najważniejsze budynki były zlokalizowane niedaleko siebie. Od siedziby kronprinca do głównego placu jest kawałeczek.


Znajdują się tutaj dwa pałace. Starszy to Biljarda (Bilardówka). Z zewnątrz przypomina trochę średniowieczny zamek z murem i basztami.


Stanął tu w 1838 roku, wybudowany na polecenie Piotra II, ówczesnego władyki Czarnogóry. Po kilkudziesięciu latach został powiększony, z kolei elementy obronne (baszty i mury) wyburzano. Odtworzono je w czasach socjalistycznych, kiedy otwarto w środku muzeum, do którego za chwilę wejdziemy.

Dokładnie naprzeciwko czerwieni się dwór króla Mikołaja. Pierwotnie był to prosty, dwupiętrowy budynek, którego budowę rozpoczęto w 1863 roku. Później dodano mu skrzydła, a dzisiejszy wygląd uzyskał w 1910 roku, kiedy to książę Mikołaj obwołał się królem (jedynym w historii, jak się okazało). Próżno szukać tu przepychu znanego z wielu królewskich rezydencji, właściwie jedyną ozdobą jest herb państwowy nad balkonem.


My wybraliśmy do zwiedzania Biljardę. W środku, oczywiście, nie można robić zdjęć, takie cenne zbiory posiada! Na przykład stół do bilarda, od którego pałac wziął nazwę: biskup sprowadził go z Wiednia i było to pierwsze takie urządzenie w kraju.


Czarnogóra w tamtym okresie była bardzo specyficznym tworem - rządził prawosławny metropolita, który jednocześnie posiadał absolutną władzę świecką. Ustrój teokratyczny na wzór Watykanu. Przez ponad dwa wieki funkcję tę sprawowali przedstawiciele dynastii Petrowiczów-Niegoszów. Aż do XIX wieku trudno zresztą mówić o państwowości - był to zlepek różnych klanów, połączonych postacią prawosławnego przywódcy oraz ciągłymi zatargami z Turcją, które przyczyniły się do ewolucji z pozycji wasala do pełnej niezależności.

Piotr II, którego portret wisi na ścianie, zreformował kraj: wprowadził zalążki administracji oraz podatki, namiastkę parlamentu (realną władzę zachował do siebie), rozwijał szkolnictwo, założył pierwszą drukarnię oraz zniósł cenzurę. Śmiało można napisać, że to on stworzył przodka współczesnej Czarnogóry. Jak można się domyślić, jego działania nie spodobały się przywódcom plemion, którzy woleli stary burdel. Jednocześnie biskup był zwolennikiem ścisłych związków z Serbią, a nawet włączenia swego państwa w granice Wielkiej Serbii, co było wówczas niemożliwe, gdyż tam nadal rządzili Turcy.

Oprócz talentów politycznych Piotr posiadał również inne: był utalentowanym poetą.


Na fotelu schowanym za szkłem niesiono umierającego władcę przez góry, aby mógł odejść z tego świata w Cetynii. Wykończyła go gruźlica. W 2013 roku ogłoszono go świętym, ale ta decyzja nie została jeszcze zatwierdzona przez Serbski Kościół Prawosławny.

Jego brat rok po śmierci Piotra zrzucił szaty biskupie i proklamował się świeckim księciem.

Samo muzeum, dla osób mało zainteresowanych historią Czarnogóry, może być dość nudne. W dolnej kondygnacji trafiliśmy jeszcze na czasową wystawę dotyczącą czarnogórskiego piśmiennictwa. Najciekawsze znajduje się w osobnym pomieszczeniu, na dziedzińcu pałacu...


Plastyczna mapa Czarnogóry powstała w latach 1916-1917 na polecenie okupacyjnych władz austro-węgierskich. Wykonana w skali 1:10 000, czyli centymetr odpowiada... 100 metrom! Coś niesamowitego!


Góry i doliny, rzeki, jeziora, brzeg morza. Drogi oraz osady. Wszystko odtworzone z niesamowitą precyzją, jakbyśmy obserwowali to z lotu ptaka, a raczej samolotu!


Najłatwiej rozpoznać tereny nad Adriatykiem. Jest więc Budva i mały zabudowany cypel - Sveti Stefan.


Zatoka Kotorska (doskonale widoczna zygzakowata droga z gór Lovćen).


Sutomore i Bar, a na północy jezioro Szkoderskie.


To prawdopodobnie chorwacki Cavtat.


Jedyny większy płaski kawałek kraju: nizina Zeta na której leży Podgorica. Jest jezioro Szkoderskie jak i niewielkie Gornje Malo Blato.


Trzeba pamiętać, że w tym czasie terytorium Czarnogóry różniło się od obecnego: wybrzeże było krótkie, jedynie od Baru do Ulcinja, reszta należała do Cesarstwa Austrii. Sutomore (pod wenecką nazwą Spizza) było najbardziej wysuniętą na południe miejscowością Austro-Węgier; z Cieszyna czy Lwowa dojechalibyśmy tam nie przekraczając żadnej granicy 😉. Z kolei na wschodzie czarnogórska była część dzisiejszego Kosowa z miastami Peć i Dečani.

Patrzymy tutaj zatem na okupowane Królestwo Czarnogóry wraz z okolicami, bo przedstawiono np. albańską Szkodrę. W ogóle ta mapa to świetna rzecz do nauki geografii tego fragmentu Bałkanów 😀!


Po wyjściu z pałacu warto pokręcić się po atrakcjach dostępnych za darmo. Jak już pisałem - w Cetynii niemal wszystko jest o przysłowiowy rzut moherem. Za czerwonym dworem stoi skromna cerkiew na Ćipurze (crkva na Ćipuru). W przeszłości była to kaplica pałacowa.


Pani z obsługi pędzi spod drzew widząc wchodzących turystów. W środku świeci się złoty, typowy dla XIX wieku ikonostas.


W cerkwi pochowano trzy osoby: średniowiecznego władcę Zety Ivana oraz parę królewską: Mikołaja i Milenę. Król Czarnogóry miał cholernego pecha: był jedynym monarchą z obozu zwycięzców, który po I wojnie światowej stracił tron, a kraj niepodległość!


Nierozważnie wypowiedział Austro-Węgrom wojnę po tym jak zaatakowały Serbię, z którą był związany politycznie i rodzinnie. W krótkim czasie w 1916 roku wojska austro-węgierskie zajęły całą Czarnogórę, a król udał się na wygnanie. Już z niego nie wrócił: pod koniec Wielkiej Wojny parlament dogadał się z serbskim królem (prywatnie zięciem Mikołaja) i postanowił o inkorporacji do Królestwa Serbii. I jak tu nie wierzyć tym, co mówią, iż parlamentaryzm jest zły?? 😜

Faktem jest, że większość Czarnogórców uważała się po prostu za Serbów, ale część nie pogodziła się z utratą własnego państwa i wywołała powstanie, walki ciągnęły się jeszcze 11 lat. Niczego to nie zmieniło, a król zmarł we włoskim San Remo. Szczątki sprowadzono do kraju dopiero w 1989 roku.

Obok cerkwi odkrywka archeologiczna - pozostałości po monastyrze obronnym Crnojevića z XV wieku, zburzonym przez Osmanów.


Jego kontynuacją jest monastyr Narodzenia Matki Bożej, założony w 1701 roku pod tym samym wezwaniem co poprzedni i w nieodległej lokalizacji. Przeniesiono do niego część ocalałego wyposażenia ze starego kompleksu oraz tablice fundacyjne.


Do XIX wieku monastyr był siedzibą władyków (a więc głowy państwa), do dziś rezyduje w nim metropolita Czarnogóry. Prawosławni należą w większości do Serbskiego Kościoła Prawosławnego, choć działa też niewielki, niekanoniczny Czarnogórski Kościół Prawosławny.

Klasztor narażony na napady posiada solidne mury, co i tak nie uchroniło przed kilkukrotnym złupieniem i zniszczeniem.


Na dziedzińcu facet prosi, aby kobiety zasłaniały chustami głowy - kto nie posiada swojej (chusty, nie głowy), może wypożyczyć takową na miejscu. Odkryte ramiona są dozwolone. Większość osób nie ma z tym problemu, poza wycieczką z Rumunii oraz turystami z Polski. Postawa pań z kraju Drakuli mnie zdziwiła: przecież u nich także wiele przedstawicielek płci żeńskiej zakłada w świątyniach coś na głowę, więc po co te oburzenie? 😮 No cóż, zasada była prosta: nie założą, nie wejdą.


Tu, podobnie jak w muzeum, zakaz używania aparatu. Po prawdzie, to żadnych wielkich skarbów tam nie ma: monasterska cerkiew jest niedużych rozmiarów i pochodzi z 19. stulecia. We wnętrzu chowano władców, m.in. pierwszego świeckiego księcia Daniła.


Ładny jest ikonostas wykonany przez artystów z Grecji.


Po sąsiedzku rozciąga się wypłowiały park z rzeźbą upamiętniającą władykę-biskupa Piotra II.


Jasnobrązowy duży gmach to Vladin Dom (Dom Rządowy). Wybudowany w 1910 roku jako siedziba parlamentu oraz władz centralnych. Mimo, iż posiada tylko jedno piętro, był to wówczas największy budynek Czarnogóry. Obecnie działa w nim Muzeum Narodowe.


Podobnie jak w pobliżu siedziby prezydenta również tu okolica bywa mało godna tak ważnych obiektów.



W budynku dawnego banku państwowego działa ministerstwo kultury, a przejściowo pracował tu prezydent. Przy drzwiach stoją potężne posągi w narodowych strojach.


Na kolumnach ślady po kulach, hmm... 😕

Na jednym z głównych skrzyżowań umieszczono w 1939 roku pomnik kobiety z mieczem i wieńcem laurowym. Poświęcony jest emigrantom ze Stanów i Kanady, którzy po wybuchu Wielkiej Wojny postanowili wrócić do Ojczyzny, aby walczyć z wrogiem. Ich statek zatonął niedaleko brzegów Albanii i większość utonęła.


Pomnik komponuje się z kolejną małą świątynią - cerkwią Wołoską (Vlaška crkva). Jak wskazuje nazwa - wybudowali ją Wołosi; oryginalną w XV wieku, obecna jest z 1864.


Po wejściu do środka zamarłem: wita nas serdecznie starszy mężczyzna o bardzo zdeformowanej twarzy, na której prawie nie było widać oczu. W półmroku wyglądał przerażająco. Z zapałem opowiadał o cerkwi, z czego oczywiście sporo nie rozumiałem, ale chyba mu to nie przeszkadzało. Musiał czuć wielki szacunek do dawnych monarchów, jak i do koronowanych władców w ogóle, ponieważ bardzo uczuciowo opisywał każdą pocztówkę i obraz przedstawiający czarnogórską rodzinę królewską i inne rody panujące. Kupiłem kilka na pamiątkę w ramach drobnej ofiary, ale z tego wszystkiego zapomniałem zrobić jakieś zdjęcia.

Obok kościoła cmentarz ze starymi nagrobkami.


Jeden z większych budynków stolicy to siedziba władz miasta i gminy. Nie wiem, niestety, kiedy go wybudowano...


...ale na ścianie przykuły mą uwagę dwa godła: socjalistycznej Czarnogóry i Jugosławii.


Ten drugi jest dość znany, natomiast ten pierwszy ciekawy z dwóch powodów:
* po pierwsze: przedstawia mauzoleum na szczycie Jezerski vrh, które wkrótce sami odwiedzimy. Taki symbol dla Czarnogóry wybrali jugosłowiańscy komuniści, zrywając całkowicie z historycznym herbem,
* po drugie: w tej formie godło funkcjonowało krótko, bo tylko w latach 1943-1946. Poza czerwoną gwiazdą nie ma tu jeszcze mowy o socjalizmie, a tylko o "federalnej Czarnogórze", jak głosi napis na wstędze.
Wychodzi na to, że płyty z godłami wmurowano (ślady tego są doskonale widoczne) w 1945 albo w 1946 roku. Znów zastanawiające są jednak dziury po kulach!


W latach 90. nie toczyły się tu walki, choć Czarnogórcy brali udział m.in. w oblężeniu Dubrownika. Czyżby zatem są to jeszcze pamiątki z II wojny światowej, kiedy to mieściła się tu stolica państewka będącego protektoratem włoskim, a następnie niemieckim?

Biały budynek obok władz gminy to Zetski Dom, przypominający mały dwór.


Powstał w latach 1884-1892 i mieścił teatr, archiwum, czytelnię, bibliotekę, a przez kilka lat także parlament. Dziś znów działa w nim królewski teatr.

W 1878 roku na kongresie berlińskim mocarstwa europejskie uznały niezależność Czarnogóry; było to wówczas jedne z najmniejszych państw na kontynencie, a stolica jedną z najmniej ludnych na świecie - na początku XX wieku liczyła 5 tysięcy mieszkańców i wyglądała tak:

Wikimedia Commons

Uznanie państwowości wiązało się z nawiązaniem stosunków dyplomatycznych i pod koniec stulecia zaczęto w Cetynii otwierać ambasady i inne przedstawicielstwa dyplomatyczne. Stoją one do dzisiaj, a miasto każdą z nich opisało, przypominając chlubne ślady z przeszłości.

Obok pałacu prezydenckiego mieściła się ambasada brytyjska. Wybudowana w 1913 roku na wzór angielskiej willy, funkcjonowała wyjątkowo krótko. Na tyłach posiadała kort tenisowy. Współcześnie działa tu akademia muzyczna. Podobnie jak na innych tego typu obiektach odtworzono dawne symbole państwowe.


Serbowie mieli swoją placówkę przy pałacach królewskich, co zapewne podkreślało ich bliskie związki z Czarnogórą. Wcześniej był tu prywatny dom, dzisiaj Muzeum Etnograficzne.


Francuzi wybudowali ambasadę po utworzeniu Królestwa w 1910 roku. Elegancka, secesyjna, ozdobiona płytkami ceramicznymi. Według miejscowej legendy zaprojektowano ją dla Egiptu, ale wskutek jakiejś pomyłki zrealizowano na Bałkanach 😉.



Rosjanie, jak to u nich bywa, postawili na neobarokowy przepych. Trudno się dziwić, bowiem ten rejon Europy był w centrum ich zainteresowań, a i przecież uchodzili za największych przyjaciół południowych Słowian. Ambasada rozpoczęła działalność w 1903 roku, zaprojektował ją Włoch. Obecnie wydział sztuk pięknych uniwersytetu.



Dla odmiany Turcy zaprezentowali skromność. Placówkę otwarto w latach 80. XIX wieku i zamknięto w 1912 po wybuchu kolejnej wojny bałkańskiej.


W centrum można odszukać jeszcze ambasady niemiecką i bułgarską oraz konsulat belgijski. Nieco dalej zdecydowały się pozostać tylko dwa kraje.

Austro-węgierska ambasada pochodzi z 1899 roku; zaprojektował ją ten sam architekt co Zetski Dom. Zgodnie z rangą państwa jest to okazały gmach i wyróżnia się dobudowaną kaplicą katolicką. Dzisiaj działa w niej Instytut Ochrony Dorobku Kulturalnego.




Najbardziej oddaleni byli Włosi, którzy wybrali ówczesne peryferia stolicy. Ambasada z 1910 roku cechowała się prostotą na zewnątrz i luksusem w środku, całość otaczał duży park. W XXI wieku, tak jak ambasada francuska, jest częścią Centralnej Biblioteki Narodowej.



Dzisiejsza Cetynia to dość senna miejscowość, licząca zaledwie 15 tysięcy mieszkańców (w tym 90% Czarnogórców, co czyni ją jedną z najbardziej "czarnogórskich" w kraju). Od morza dzieli ją godzina jazdy, lecz turystów tu niewielu. To atut - można się powłóczyć rozgrzanymi upałem ulicami bez tłumów.




Czujne oko spostrzeże ślady z poprzedniej epoki: np. studzienka z Titogradu oraz napis wyglądający mi na hasło wyborcze, nawołujące do głosowania na listę marszałka Tito.



Nawet główny deptak trudno nazwać przepełnionym. Pewnie wieczorem trochę się zagęści, ale nie spodziewam się tłumów okupujących kilkanaście lokali.



Mimo upału zjeść coś na obiad trzeba: faszerowane papryki i sałatka serbska będą w sam raz 😉. A kupując piwo można było wygrać bilety na mecz Polska-Czarnogóra 😄.


Dawna stolica to małe miasto z ciekawą historią i sporą gamą zabytków. Doskonała odskocznia od smażenia się na plaży, ale też równie znakomity punkt wypadowy w pasmo Lovćen, górujące nad okolicą. Co i my zaraz uczynimy 😀.

4 komentarze:

  1. Interesująca miejscowość, przy okazji dowiedziałem się co nieco o historii Czarnogóry. Ciekawe, co sprawiło, że przestało być stolicą po ponownym usamodzielnieniu się. Duże wrażenie zrobiła na mnie plastyczna mapa Czarnogóry. W tej skali to powinny być w miastach widoczne wszystkie większe ulice, place i pałace.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Cetynia miała 5 tysięcy mieszkańców, to pozostałe ośrodki były już zupełnie nieduże, kilka ulic na krzyż. Podejrzewam, że oddanie dokładnej mapy miasta ze wszystkimi budynkami to było jednak zbyt czasochłonne. Tak więc miejscowości oddano bardziej symbolicznie.

      Z tą Podgoricą jako stolicą sam się zastanawiałem, tym bardziej, że została prawie w całości zniszczona w czasie wojny. Myślę, że zdecydowało położenie: Cetynia otoczona górami była "zamknięta" krajobrazem, a nizina Podgoricy (Titogradowi) umożliwiała rozwój przestrzenny.

      Usuń
  2. Studzienka z Titogradu? Ty to masz oko do detali. Swoją drogą gratuluję rzetelnego przygotowania - Twoje wpisy czyta się z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nawyk ze Śląska patrzenia pod nogi, aby wypatrywać starych studzienek i innych elementów ;)

      Mam nadzieję, że tekst za bardzo ludzi nie nudzi, jeśli jest ciekawy to bardzo się cieszę :)

      Usuń