Wschód słońca na Połoninie... marzenie przed wyjazdem. A właściwie szczyt marzeń, bo patrząc na prognozy pogody marzeniem miał być chociaż jeden słoneczny dzień, w którym można by było pochodzić po górach.
Dotychczasowa aura nie była taka zła, gdyż pierwszego dnia było rano trochę słońca, a drugiego nawet całkiem sporo. Ale kiedy już poszliśmy w góry, to witały nas chmury. Takie same jak w każdym innym miejscu w Europie. Ba, podchodząc wieczorem na Połoninę Wetlińską spadło na nas kilka kropel deszczu!
Pierwszy widok o 6.30 z okna Chatki Puchatka to rozczarowanie - biało... ale zaraz, zaraz... wiatr szybko chmurzyska przewiewa. Podekscytowany wpadam do sąsiedniego pokoju obudzić Eco, a tam... już prawie nikt nie śpi Ale to towarzystwo, które w nocy nie imprezowało, poszli w kimono w okolicach 20-tej, z ekipy biesiadnej daliśmy radę wstać tylko my dwaj
Wychodząc na dwór już wiemy, że świt jest nasz
Co tu dużo mówić? Było pięknie! Szkoda tylko, że pan w schronisku podał nam złą godzinę wschodu - gdybyśmy mu uwierzyli to najładniejsze momenty przyszłyby nam koło nosa... nieładnie
Zdjęcia co prawda nigdy nie oddadzą tego co widzimy, ale przynajmniej dają namiastkę
Wstając na godzinę podaną w schronisku mielibyśmy już taki widok.
Humory dopisują
Mamy nawet słabe Widmo Brockenu!
Chmury u podnóża szybko się przesuwają - Wetlina znów na biało.
Na wschodzie morze, ponad które wystają pojedyncze szczyty - to już Ukraina: Ostra Hora, Masyw Riwnej (Полонина Рівна), Pikuj (Пікуй), a dalej Stoj (Стой) i Połonina Borżawska - Wełykyj Werch (Вели́кий Верх). Te ostatnie oddalone są o około 70-75 km. Są to więc pierwsze widoki Ukrainy, które widzę na żywo
W schronisku nadal część osób smacznie śpi. Barbarzyństwo!
Pasmo Otrytu.
I jeszcze raz Pikuj (sterczący na lewo) i okolice.
Szczęśliwy człowiek w górach Dawno nie czułem się tak dobrze
Nasyciwszy wzrok wracamy do Chatki - pakowanie, w świetlicy śniadanie i Leżajsk na dobry dzień. Ponieważ zapasy wtargane wczoraj się skończyły, to musieliśmy zakupić nowe na dalszą drogę za zbójecką cenę
Samo miejsce wzbudza we mnie mieszane uczucia - genialne położenie, jest klimat (stworzony przez nas samych), ale czułem się trochę jak w jaskini rozbójników, gdzie główną ofiarą są nasze portfele... no i dalej nie mogę zrozumieć, dlaczego po godzinie 20-tej nie można dorzucić drzewa do pieca
To co z tą lodówką?
Kilka ostatnich zdjęć spod schroniska...
- to, co przed nami:
- pasmo graniczne ze Słowacją (Czoło, Rabia Skała, Dziurkowiec, Ptasza):
- Wielka Rawka i dalej aż po Ukrainę:
- Dział:
- dolina Wetlinki rozpogodzona:
Ruszamy na szlak, w końcu to nie koniec dnia (zważywszy, że jest około 8.45 )...
Te zbójeckie ceny za butelkę a nie lane, to rzeczywiście forma lichwy ;) Natomiast relacja i foty przecudnej urody. Bardzo gratuluję :)
OdpowiedzUsuńlane to zapewne byłoby jeszcze droższe... a zdjęcie rzeczywiście się udały, choć jednak to marna namiastka gołego oka ;)
UsuńGratuluję i zazdroszczę. Takie widoczki z rańca potrafią pokrzepić serce na dłuuugie chwile ;)
OdpowiedzUsuńJa swego czasu wspaniałe wschody i zachody słońca przeżywałem w Sudetach Zachodnich (Karkonosze/Rudawy/Izerskie) i wspominam je po dziś z rozrzewnieniem.
A co do schroniska (przepraszam- "schroniska") to masz absolutną rację. Coś nie teges...
po takim wschodzie słońca już wiedziałem, że wyjazd będzie udany :)
UsuńWoow! Niesamowite! Te mgiełki, to morze białych chmur i otulające je ciepłe światło - zazdoszcze:)
OdpowiedzUsuńtrzeba przyznać, że ze wschodem nam się udało :) choćby z tego powodu warto tam było jechać :)
Usuń