niedziela, 13 marca 2016

Luksemburg - małe Wielkie Księstwo

Wielkie Księstwo Luksemburga to prawie najmniejsze państwo Unii Europejskiej. Prawie, bo mniejsza jest Malta. Mimo swoich niewielkich rozmiarów odgrywa znaczącą rolę w polityce, gdyż mieści się w nim m.in. Trybunał Sprawiedliwości i Rada EU.

W 2013 roku przez pewien czas przebywałem w niemieckiej Nadrenii i w słoneczną niedzielę postanowiłem odwiedzić ten kraj, a konkretnie jego stolicę o takiej samej nazwie jak państwo. Przekraczając granicę przywitała mnie niesamowicie długa kolejka przy stacjach benzynowych - dziesiątki niemieckich kierowców czekało na swoją kolej aby zatankować paliwo znacznie tańsze niż u siebie.

Pierwszy postój uskuteczniamy w dzielnicy biznesowej, która wygląda jak po zrzuceniu bomby zabijającej ludzi, lecz nie ruszającej budynków. Ani żywego ducha. Jest równo, czysto i porządnie.


Tak samo zresztą wygląda centrum miasta - tak czystej miejscowości jeszcze nie widziałem, nawet Skandynawia się chowa.

Miasto Luksemburg, którego początki sięgają czasów rzymskich, w późniejszym czasie powstało wewnątrz potężnej twierdzy, zwanej Gibraltarem Północy. Twierdza została w większości rozebrana w XIX wieku, ale jej pozostałości widać do dzisiaj. Między śródmieściem a pozostałymi dzielnicami znajdują się wysokie mury.


Akurat twierdziliśmy na jakąś imprezę - festyn połączony z biegiem. Zawodnicy mogli wybrać jedną z kilku odległości do przebiegnięcia, ale każda kończyła się odcinkiem po schodach dawnej twierdzy. Nieludzkie! Porządku podczas zawodów pilnował jeden policjant w charakterystycznym kepi.


Na festynie można było kupić nieśmiertelną kiełbaskę z grilla z żymłą. A także napić się miejscowego piwa oraz... szampana. Miejscowi preferowali właśnie jego - o ile do jedzenia kolejka była spora, o tyle do piwa nie. W sumie trudno się dziwić - typowy koncerniak, tyle, że luksemburski ;).


W pobliżu festynu (i startu biegu) znajduje się katedra Notre-Dame, wybudowana w XVII wieku. Bez szału. Ciekawszy jest pałac rodziny panującej, wciśnięty między ciasne uliczki. W latach 30. XX stulecia został sprzedany państwu, ale zgodnie z zapisem konstytucji rodzina wielkoksiążęca ma prawo nadal go używać jako swojego. Służy głównie do celów reprezentacyjnych, gdyż wielki książę Henryk (z dynastii Burbonów) mieszka poza miastem.


Pałacu strzeże jeden żołnierz. Przynajmniej wtedy strzegł, być może teraz po zalewie migrantów coś się tam zmieniło. Żołnierz dla zabicia nudy od czasu do czasu pochodził sobie tam i z powrotem :).


Nie muszę chyba dodawać, że wszystkie te uliczki były bardzo czyste :). Na placu Guillaume - głównym w mieście - odbywał się targ staroci. Tłumy ludzi.


Na sąsiednim klimaty rodem z Paryża.


Dzielnica Cité judiciaire jest tak sterylna, iż sprawia wrażenie atrapy filmowej!


Ale to właśnie z niej można podziwiać ładne widoki na dzielnicę Grund, położoną poniżej murów twierdzy.


W dole jest kilka zabytków - kamienny most i dawny klasztor, dziś centrum kulturalne. W tle widać mury miejskie.


Sąsiednia dzielnica Pfaffenthal jest bardzo zielona, a z tyłu wznoszą się szklane budynki Kirchbergu, mekki urzędników unijnych.


Luksemburską twierdzę rozebrano w skutek podpisania traktatu londyńskiego w 1867 roku. Był to warunek utrzymania niezależnego bytu Wielkiego Księstwa, gdyż fortyfikacji, w których do tej pory stacjonował garnizon pruski, zażądał dla siebie Napoleon III jako swoistej rekompensaty za powstrzymanie się od udziału w wojnie austriacko-pruskiej. To co zostało nadal robi wrażenie i są to najciekawsze zabytki stolicy, wpisane na listę UNESCO.


Nie będzie zaskoczeniem, że w parku też jest tak czysto, że można by jeść z trawy ;). Kosze ustawiono zapewne po dokładnym wymierzeniu linijką.


 W innym pozwolenie na rośnięcie dostały krokusy. Cały dywan.


Wracając do samochodu mijamy synagogę z lat 50. ubiegłego wieku. Poprzednia została zburzona przez hitlerowców. Ogólnie jednak miejscowi Żydzi mieli trochę szczęścia - z 3500 przeżyło około 1500, głównie dzięki ofiarności i odwadze mieszkańców. Obecnie mieszka ich tutaj ponad tysiąc.


Na koniec ciekawostka - w kraju obowiązują trzy oficjalne języki. Francuski, niemiecki i luksemburski. Ten ostatni dopiero od 1984 roku, gdyż przedtem był uznawany za dialekt niemieckiego. W powszechnym użyciu dominuje jednak francuski.

Józef II był cesarzem rzymskim, królem Niemiec i Węgier. Ciekawe czy zdawał sobie sprawę, że również księciem Luksemburga? :)
Czy warto odwiedzić głównie miasto Luksemburga? Zdecydowanie tak - to świetne miejsce na jednodniowy lub kilkugodzinny wypad, jeśli jesteśmy gdzieś w pobliżu. Zwłaszcza dla miłośników porządku i czystości ;).

8 komentarzy:

  1. ciekawy artykuł, unikalne zdjęcia, tak naprawdę przyznam się, że nic nie wiem o Luksemburgu, fajnie było zobaczyć chociaż aktualne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podejrzewam, że jakieś 90% mieszkańców Polski o Luksemburgu wie niewiele poza tym, że coś takiego jest ;)

      Usuń
  2. Niniejszym potwierdzam, przed Pałacem Wielkiego Księcia wciąż maszeruje JEDEN żołnierz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyraźniej wielki książę nadal się nie boi ani swoich poddanych ani obcych :)

      Usuń
  3. A ja poswiadczam , ze nie ma zadnego zalewu migrantow , za to turystow latem zalew jest :). Nie polecam teraz zwiedzania Kirchbergu (chyba zeby tam pojsc piechota) bo w zwiazku z budowa linii tramwajowej na trasie Centrum-Kirchberg sa teraz kosmiczne korki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To całe szczęście, bo jednak Luksemburg jest na tyle mały, że tam nawet małe liczby mogłyby dużo pozmieniać :) To będzie pierwsza linia tramwajowa, czy w mieście są już jakieś, bo nie kojarzę?

      Usuń
  4. Luksemburg jest panstwem kosmopolitycznym , obecnie 46,7% mieszkancow to obcokrajowcy (okolo 600 tys. mieszkancow ogolem) i to z bardzo roznych krajow , w tym na przyklad ponad 4 tysiace Polakow i okolo 1200 Syryjczykow . Wiekszosc obcokrajowcow pochodzi z Europy ale jest tez sporo Amerykanow , Chinczykow , Hindusow i jak na razie wszyscy zyja w zgodzie i nikt nikomu nie wadzi :) . Co do tramwaju to jest to pierwsza linia , nigdy tramwajow w Luksemburgu nie bylo , ale miasto zaczelo sie po prostu dusic w korkach i stalo sie to koniecznoscia , bo metra sie nie da tu zbudowac ze wzgledu na polozenie miasta .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duży odsetek obcokrajowców to cecha wielu małych państewek - w krajach Zatoki Perskiej to jeszcze mniej autochtonów ;)

      Usuń