sobota, 15 kwietnia 2017

Rowerowe niedaleko: upalny Prószków (Proskau)

Kiedy pod koniec marca nieoczekiwanie wiosna stała się prawie latem, postanowiłem powłóczyć się po okolicy rowerem, zwłaszcza odwiedzając niektórych znajomych.

Na dobry początek popedałowałem do Prószkowa (Proskau) - nie mylić z mazowieckim Pruszkowem od mafii ;). To liczące niecałe 3 tysiące mieszkańców miast(eczk)o położone w powiecie opolskim.

Centrum leży na lekkim wzniesieniu, co dobrze widać z oddali.


Przy lokalnej drodze stoi tzw. "krzyż pscelnika". Jest obecny w tym miejscu od dobrych stu lat, a postawić miał go pszczelarz ("pscelnik" w miejscowym śląskim seplenieniu) dostarczający miodu i wosku na farę.


Dwujęzyczną tablicę chyba potrąciło coś dużego...


Najważniejszym zabytkiem jest bez wątpienia prószkowski zamek, wybudowany w XVI wieku przez rodzinę Proskowski. W 19. stuleciu założono w nim Królewską Akademię Rolniczą, a dzisiaj to Dom Pomocy Społecznej, choć nie wiem czy nie bardziej zakład zamknięty, bo podczas robienia zdjęcia w dawnej fosie paradowała trzęsąca się kobieta w piżamie i nie wyglądało to na wieczorny spacer.


Do końca ostatniej wojny w mieście istniała niewielka parafia ewangelicka. W 1866 roku wzniosła ona z kościół oraz plebanię z czerwonej cegły. Obecnie w tym pierwszym odbywają się jakieś koncerty, a w tej drugiej ludzie odczekują swoje w kolejce do lekarza.



Na farze do czasu niedawnego remontu znajdował się stary napis. Najwyraźniej jednak dla miejscowej tzw. Mniejszości Niemieckiej był zbyt niemiecki, bo go usunięto w ramach dobrej zmiany.

Ratuszowi nie sposób odmówić urody. Napisy na tablicy są dwujęzyczne. Szkoda, że nie we wszystkich kwestiach są tak konsekwentni.


Po wieczorze spędzonym u kumpla, gdzie oglądamy kolejne wymęczone zwycięstwo polskiej reprezentacji w piłce nożnej, wracam na ulice Prószkowa. Ta w kierunku Prudnika posiada kilka reprezentacyjnych budynków świadczących o miejskiej przeszłości (prawa miejskie Prószków otrzymał już w XVI wieku, w 1915 stracił, a trzynaście lat temu odzyskał).


Nadleśnictwa nie można pomylić z czymś innym.


Miejscowość nie może być kompletnym zadupiem, skoro pojawiła się w niej Biedronka. A obok niej okazały spichlerz, jeszcze do niedawna upiększony reklamą.


Za nim kryje się mała perełka: stary cmentarz ewangelicki założony w 1798 roku. Kiedy ostatni raz po nim chodziłem, to zarastało go trawsko.


Obecnie jest zadbany i aż się serce cieszy! Opiekuje się nim jakieś stowarzyszenie, ale prawdopodobnie nie ma nic wspólnego z prószkowską tzw. Mniejszością Niemiecką. Ta prężnie przypomina o sobie przy kolejnych wyborach albo walce o stołki, kiedy jednak przychodzi zadbać o groby rodaków albo poległych żołnierzy, to można usłyszeć: "u nas sami starcy, nikt nie ma sił i czasu się tym zajmować". Mniej więcej takie słowa padły z ust proskauerskiego działacza, w sile wieku, który jednak ma czas na zabawianie się w sejmiku wojewódzkim i fałszowanie na występach muzycznych. Z mojej strony - zero szacunku, nic tylko napluć w gębę. Pochowanych w Prószkowie niemieckich żołnierzy ekshumowano i wywieziono aż za Wrocław, bo tutaj wszystkim oni zwisali...

A wracając do cmentarza - znalazło tu wieczny spoczynek wielu zasłużonych dla miasta obywateli, m.in. Ernest Heinrich,  dyrektor Królewskiej Akademii Rolniczej.


Ciekawy nagrobek pani Hunn i pana Mann. Po prawej czarny obelisk radcy królewskiego Johanna Gottlieba Leopolda - sponsora szkół różnych wyznań i zarządcy fabryki fajansu, bo i taka istniała kiedyś w mieście.


Krzyże oczyszczono, większość ustawiono w odpowiedniej pozycji. Urządzono też małe lapidarium.



Ostatni pochówek odbył się w 1989 roku. Nie wiem czy obecnie są w Prószkowie jacyś luteranie - jeśli tak, to chyba nie wychylają się z tym.


Naprzeciwko bramy cmentarza występuje inna miejscowa atrakcja - hotel i spa. Obowiązkowo architektonicznie zupełnie bezpłciowy, ale ponoć cieszy się dużym zainteresowaniem, zwłaszcza wśród tych, co muszą pokazać, że im się dobrze wiedzie.


Zamek w południowym słońcu.


Na skwerku obok liczącego 200 lat platana "Leopolda" (nazwanego tak na cześć ostatniego hrabiego Proskowskiego, który raczył zginąć w pojedynku mniej więcej w okresie wyklucia drzewa) totalnie nijaki pomnik poległych.


Jak każde szanujące się miasto Prószków miał swój browar (warto by wrócić do tej tradycji)! Chmielowy trunek warzono od XVIII wieku, natomiast w zachowanych do dziś budynkach rozpoczęto sto lat później. Eksportowane je i za ocean, ale kres produkcji położył kryzys po Wielkiej Wojnie. Dziś w tym miejscu działa kolejny DOS.


Rynek (jeszcze pod nazwą A. Zawadzkiego) otoczony jest kamieniczkami, w większości mocno przebudowanymi.


Dominantą jest barokowy kościół św. Jerzego. Na ścianach i rzeźbach herby rodziny Proskowski, czyli skaczące jelenie i dwie podkowy. Stanowi herb miejski, spotkać go można także w wielu okolicznych miejscowościach.


Widok na rynek spod krzyża.


W tym budynku goście stołowali się już od bardzo dawna. Na starych pocztówkach widać, że działał tu także hotel.


Robię małą rundkę i wyjeżdżam z drugiej strony zamku, obok sypiących się murów, chyba obronnych.


Na "przedmieściu" sporo starych domów, systematycznie wypieranych przez prostokątne klocki.


Z boku białego krzyża z 1932 roku wyryto nazwisko twórcy: "Odelga". Dość popularne w okolicy, ciekawe czy był to przodek współczesnego sołtysa jednej z wsi, który na plakatach wyborczych kojarzył się nieustannie z grabarzem ;) ?


Wyjeżdżając z Prószkowa odbijam w bok, przejeżdżam nad autobaną, a przed sobą widzę ogromne piramidy.


Przemykam przez Jaśkowice (Jaschkowitz, od 1936 Johannsdorf/Oberschlesien). Za drzewami widać coś, co z daleka przypomina dawny pałac, ale to raczej jednak tylko większe gospodarstwo.


W centrum stoi kapliczko-dzwonnica do której przymocowano tablicę z nazwiskami ofiar wojen.


Jedna z chałup ma wiekowy dach. Daty brak, ale ma pewno ponad setkę; kiedyś w tych rejonach Górnego Śląska były bardzo popularne nakrycia domów z napisami. Gdzieniegdzie przetrwały do dziś.


Za Jaśkowicami zaczynają się Bory Niemodlińskie, ale o tym następnym razem...

-------
Prószków w tytule nie jest upalny od marcowej wiosny (choć było bardzo ciepło), ale z powodu rekordu: w 1921 roku zanotowano tu najwyższą na terenie współczesnej Polski temperaturę: 40,2 stopnia! Biorąc pod uwagę ówczesne położenie Proskau to także byłby rekordowy wynik w Niemczech.

27 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe rejony. Lubię opolskie :)
    Byłeś na dziedzińcu zamku Prószkowskich przy fontannie?
    Super kombinacja :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byłem, bo ciągle tam widzę zamknięte drzwi. Ale ta fontanna nie działa chyba?

      Usuń
    2. Szkoda, bo zamek przeszedł renowację? Zresztą hełmy tez miały być remontowane jeszcze w tamtym roku. Jeśli chodzi o drzwi, to na ogól są zamknięte, bo mieści się tu Dom Pomocy społecznej, ale odwiedzając pensjonariuszy bez problemu można wejść. Nie wiem jak się to m do turystów?

      Usuń
    3. Z zewnątrz na pewno go wyremontowali, chyba jeszcze nie skończyli. Pensjonariuszy tam nie mam znajomych, więc nie wejdę na taki sposób :) Ale Prószków mam na tyle blisko, że podskoczyć tam i zobaczyć co nowego nie stanowi problemu.

      Usuń
  2. Pogoda i foty uwodzicielskie, nie mogę się napatrzeć. Jakim sprzętem fotograficznym się posługujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykły Nikon D3100 z obiektywem kitowym 18-105 :) Pogoda była ładna, praktycznie bez chmurek :)

      Usuń
    2. To już sprzęt, z którego można wiele osiągnąć :)

      Usuń
    3. Bo to ludzie robią zdjęcia, a nie sprzęt ;) Oczywiście dobry aparat pomaga, mnie też często brakuje tutaj mocy, ale staram się jak mogę. Do tego czasem można pobawić się programem, byle nie przedobrzyć, jak niektórzy...

      Usuń
  3. Prószkow wielki nie jest ale ma całkiem spore arboretum warte odwiedzenia. Zamek można było swego czasu zwiedzić po uzgodnieniu ze starostą opolskim; jak jest teraz - nie wiem. Browar to także część DOS-u.
    Co do zdjęć - nie mam uwag, komentarz też gładki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O arboretum (Pomologii) postaram się coś napisać osobno. Piękne miejsce, nieszczejące, z potęznym potencjałem, ale regularnie olewane przez władze. Ba - można napisać, że celowo zaniedbywane. Rozmawiałem w ubiegłym tygodniu z przypadkowo tam spotkanym miejscowym, członkiem stowarzyszenia. Stwierdził, że powstający miejscowy plan zagospodarowania przewiduje w tamtym miejscu lub jego części... osiedle domów. Poza terenami chronionymi (czyli park i jeden z budynków, reszta chroniona nie jest) wszystko może zostać powycinane i sparcelowane. Stowarzyszenie chciałoby urządzić tam ogród botaniczny (woj. opolskie jest jedynym, w którym takiego nie ma), zaopiekować się całością. A tymczasem starostwo i gmina gwałtem dąży do likwidacji.

      Miejscowe wróble ćwierkają, że okoliczne ziemie są w rękach polityków z MN, a że i gmina jest w rękach MN, w starostwie współrządzą (do niego należy teren), w województwie mają sztamę z innymi partiami więc... nieciekawie to wygląda... Uwagi i protesty do projektu planu zagospodarowania gminy można składać do 30 kwietnia, też zamierzam to zrobić.

      Usuń
    2. Fakt, samego parku nie wytną jako objętego ochroną ale zabudowa może podejść do samej granicy bo rozwój urbanistyczny miasta prze w kierunku północnym i całą otulinę mogą wziąść diabli. Byłaby to wielka strata.
      Nie wiem jak to wszystko się ma do działań UO, który planuje temat „Rewitalizacja Królewskiej Akademii Nauk w Prószkowie” ( starostwo i UE współfinansują ) poprzez utworzenie Międzynarodowego Centrum Badawczo-Rozwojowego na rzecz rolnictwa i przemysłu rolno-spożywczego.Ciekawe co na tym zyska samo arboretum ? Pewnie zobaczymy za czas jakiś ale stosowną uwagę do planu trzeba wnieść.



      Usuń
    3. UO to już wielokrotnie planowało cuda na kiju, a kończyło się jak kończyło, więc nie bardzo to widzę, zresztą może się okazać, iż otulina i im przeszkadza. Jak na razie to chyba uniwerek ma tam ze dwa stare budynki, dawne stajnie. Czy coś jeszcze to nie wiem...

      Usuń
  4. Wszędzie jakieś inicjatywy lokalne mają swoje drugie dno?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj akurat inicjatywa lokalna chce ocalić to miejsce przed rozparcelowaniem pod zabudowę, na której - prawdopodobnie - wzbogaciliby się głównie miejscowi politycy, działacze i znajomi określonej opcji...

      Usuń
  5. Prószków najbardziej słynie z hotelu Arkas - szczególnie popularny jest wśród par planujących ślub ;) nie wiedziałam jednak, że kryje w sobie tyle ciekawych miejsc :) moze nastepnym razem przejezdzajac tamtedy zajrze na cmentarz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Arkasie to te największe i najbardziej wypasione imprezy ;) Cmentarz jest praktycznie dokładnie naprzeciwko :)

      Usuń
    2. Jak bylismy w Arkasie to nie było nam w głowie zwiedzanie:P ale moze nastepnym razem ;)

      Usuń
    3. Widzę, że rzeczywiście ten Arkas to znany daleko... a wydawałoby się, że hotel to hotel ;)

      Usuń
  6. Dodam od siebie z ciekawostek związanych z ziemią... w XIX wieku w Prószkowie funkcjonował obszarowo niewielki kamieniołom bazaltu, za to dosyć głęboki (około 20 m). Kamieniołom ten ostatecznie zalało po zaprzestaniu odwadniania. Na początku XX w. próbowano zrobić z niego ujęcie wód pitnych z racji dobrej jakości wody (mineralizacja wody wg ówczesnych analiz wynosiła jedynie 172,6 mg/l). Jednak wymagało to osuszenia całości i wyzbierania śmieci które nagromadziły się pod wodą i zamontowania rur. Pomimo długotrwałego pompowania wody z wydajnością 24 m3/h nie udało się osuszyć tej dziury w ziemi. Miało to miejsce w 1911 roku. Ostatecznie ten niewielki kamieniom zasypano gdzieś przed II Wojną Światową i dziś wie o nim zaledwie kilka osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie ciekawostka... W którym miejscu był ten kamieniołom?

      Usuń
  7. 50.58345
    17.88103

    Widać na zdjęciach satelitarnych placek 20x20 m o innym kolorze pola względem otoczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie akurat pokazuje ten sam kolor, no, może minimalnie inny...

      Usuń
  8. Fandzolisz Synek z prószkowskimi Niemcami. Cmentarz ewangelicki wyremontowany był z inicjatywy niemieckiej burmistrz. A o ekshumacje mogił żołnierzy często nikt się miejscowych nie pytał o zgodę... Jak nie wiesz, nie pisz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym nie wiedział, to bym nie pisał. A Rosa to jest taka Niemka, jak z koziej d..y trąbka.

      Usuń
  9. Przy okazji. Blisko wylotu drogi 429 na 45 stoi w polu kapliczka. Kapliczka zwieńczona krzyżem czteroramiennym. Czy ktoś wie, skąd takie cudo? Czyżby to były kiedyś włości biskupie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest bodajże kapliczka św. Izydora. Włości biskupie to nie były, według legendy znaleziono tam cudowny obraz w polu.

      Usuń