poniedziałek, 1 sierpnia 2016

W Beskidzie Niskim czasem świeci słońce...

Beskid Niski był jedynym polskim pasmem z członem "Beskidy" w którym jeszcze nie chodziłem z plecakiem. Czas to zmienić, a sytuacja nadarzyła się w lipcu, kiedy to po raz pierwszy od kilkunastu lat nie pojechałem na Przystanek Woodstock. Zagospodarowany wolny czas mogłem przeznaczyć na wycieczkę po górach. 

Początkowo planowałem ruszyć w środku tygodnia, ale prognozy zaczęły niepokojąco się zmieniać na złe i coraz gorsze. Opady zapowiadano naprawdę solidne oraz dodatkowo burze. Ostatecznie większość prognoz pokazała iż w piątek można będzie liczyć na okno pogodowe. Zatem decyzja zapadła, w połowie lipca ruszyłem samotnie na wschód!

Dojazd zajął mi połowę dnia i kilka przesiadek. Wydłużył go jeszcze Tour de Pologne, które nieszczęśliwie dopadł mnie w okolicach Gorlic. Dopiero gdy przemknęli kolarze mogłem wsiąść do ostatniego autobusu, który dowiózł mnie do Wysowej-Zdroju (Висова).


Niezbyt mi się tam spodobało - głośno, tłumnie i kiczowato. Szybko zarzuciłem plecak i pomknąłem do centrum, gdzie stoi m.in. cerkiew św. Michała Archanioła. Wybudowana pod koniec XVIII wieku jako unicka dziś należy do prawosławnych.


Drzwi były otwarte; w środku ksiądz rozmawiał z turystami. Fajnie było posłuchać prawosławną wizję historii chrześcijaństwa i poglądy m.in. na temat unii brzeskiej. Miałem ochotę pogadać dłużej z nim, ale większość czasu zajmowała pewna natrętna kobieta zadające pytania oczywiste albo wręcz głupie, więc z nieznanych mi rzeczy dowiedziałem się właściwie tylko, że w Wysowej parafia prawosławna ma około 35 wiernych, a filialna w Blechnarce 15...

Ksiądz pozwolił też na zrobienie zdjęcia częściowo zdemontowanego ikonostasu czekającego na renowację.


Ponieważ wizyta w cerkwi zajęła mi sporo czasu to tym szybciej wyszedłem później na drogę kierując się w stronę granicy. Już po chwili zrobiło się znacznie bardziej spokojnie...





Po pół godzinie dochodzę do Blechnarki (Бліхнарка). Witają mnie dwujęzyczna tablica z napisem po łemkowsku oraz kamienny drogowskaz do cmentarza wojennego pod Wysotą (według źródeł - rekonstrukcja). Okolice były świadkami krwawych starć między Rosjanami i armią Austro-Węgier na przełomie 1914 i 1915 roku, więc cmentarzy tu sporo.


Cerkiew Kosmy i Damiana wybudowano w 1801 roku przy użyciu kamienia rzecznego. Była unicka, a po powrocie części Łemków z wygnania w 1958 roku przekazano ją prawosławnym.


Świątynia jest zamknięta. Jakaś kobieta z pobliża ma klucz, lecz jak to stwierdził ksiądz w Wysowej: "dla jednej osoby na pewno nie będzie jej się chciało ruszyć"...


Jeszcze krótki odcinek nowego asfaltu i zaczyna się szuter oraz piach. Resztki cywilizacji zostają za mną, gdy odbijam na żółty szlak rowerowy poprowadzony wzdłuż Ropy. Niestety dałem się podpuścić oznaczeniom szlaku konnego i zszedłem z drogi - "koński" przeprowadził mnie przez bród, następnie wrzucił w zarośnięte łąki, przeciorał chaszczami i pokrzywami, po czym... zniknął. Wściekły przedarłem się ponownie przez rzekę na główną drogę leśną, gdzie okazało się, iż szlak konny też tam wrócił po obejściu... szlabanu!

W terenie istnieje też czarny szlak łączący cmentarze wojenne. Kilkadziesiąt metrów nad drogą znajduje się cmentarz z numerem 49 zaprojektowany przez Dušana Jurkoviča.


Z oryginalnego stanu zostało niewiele: główny pomnik przypomina kupę kamieni, ogrodzenie prawie nie istnieje. Krzyże są nowe wykonane na podstawie wyglądu dawnych. Jednak w czasie amatorskich remontów zrobiono masę błędów, zmieniano lokację krzyży, przytwierdzano niewłaściwie tablice i dopiero kilka lat temu fachowcy to poprawili. Na cmentarzu spoczywają żołnierze rosyjscy i austro-węgierscy, a z racji walczących tu Strzelców Tyrolskich można przeczytać wiele włoskich nazwisk.


Pod cmentarzem miałem zamiar zrobić sobie popas, ale wydawało mi się, że w tle słyszę jakieś grzmoty, ruszyłem więc od razu dalej: przeciąłem niebieski szlak z Wysowej na przełęcz Regietowską i trawersując Wysoki Wierch wkrótce dotarłem do doliny z drugiej strony. Tam przywitały mnie widoki m.in. na Rotundę i Dział.


Nad skrzyżowaniem jest fajne miejsce postojowe i mała dzwonnica upamiętniająca nieistniejącą wieś Regietów Wyżny (Рeґєтiв). O ile po akcji Wisła dolna część wsi została zasiedlona na nowo i istnieje do dzisiaj jako Regietów (nazwy Regetów - często spotykanej w literaturze - nie stosuje się oficjalnie już od 1968), o tyle u góry hula głównie wiatr...



Za dzwonnicą widać zieloną kopułę granicznej Jaworzyny Konieczniańskiej (Javorina), jednego z wyższych szczytów w okolicy (881 m. n.p.m.). Na mapach jest oznaczany jako widokowy, lecz w rzeczywistości ponoć już w większości zarósł.


Kilkaset metrów niżej znajduje się łemkowski cmentarz z kilkoma nagrobkami oraz czasownią. Powstała w XIX stuleciu na bazie prezbiterium starszej świątyni. Po wojnie używana jako owczarnia była w tak złym stanie, iż w 2001 roku musiano ją rozebrać i postawić od nowa pod okiem konserwatora zabytków.



Po drugiej stronie drogi pasą się konie huculskie - stadnina z Gładyszowa przeniosła się do Regietowa i wykupiła sporo terenów na pastwiska.


Wąska i kręta, lecz wyasfaltowana droga przyjemnie prowadzi w dół. Minusem są samochody, które czasem jadą aż tak daleko...


Nie zauważyłem mijanego cerkwiska, widziałem za to samotne ławki, krzyże i kolejny słup prowadzący do cmentarza wojennego pod Jaworzynką.




Przed 8-mą docieram do miejsca noclegowego - bazy namiotowej SKPB Warszawa. Jestem jedynym turystą, oprócz mnie tylko bazowy i dwa duże psy. Baza namiotowa fajna, choć... bezalkoholowa ("wiadomo, Warszawa", jak mi powiedzieli ludzie kilka dni później ;)). Dostaję namiot "hotelowy" z osobnymi komorami.


Początek Niskiego debiutu uważam za bardzo udany. Super było znów pochodzić samemu... Wieczór mija na rozmowie z bazowym oraz lekturze dostępnych tutaj książek i przewodników. I tylko kiepskie prognozy pogodowe na jutro psują trochę satysfakcję...


4 komentarze:

  1. To nie sztuka pojechać w miejsca powszechnie znane. Ale jak Ty u licha wyszukujesz takie zapomniane perełki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to perełka, natomiast miłośnicy Niskiego zapewne by powiedzieli iż to oklepane całkowicie :P

      Usuń
  2. Dolina Regietowa to jedna z najpiękniejszych w Beskidzie Niskim :) Zimą pobliska stadnina organizuje tutaj kuligi przyciągające wielu turystów :)

    OdpowiedzUsuń