sobota, 9 kwietnia 2016

Dolina środkowego Renu

Francuzi mają zamki nad Loarą, a Niemcy zamki nad Renem. Odcinek rzeki między Bingen a Bonn pełen jest średniowiecznych twierdz i rezydencji wznoszących się na wzgórzach wzdłuż obu stron rzeki. Fragment do Koblencji (Oberes Mittelrheintal - Górna Dolina Środkowego Renu) został wpisany na listę UNESCO.


Na rozejrzenie się po tych okolicach miałem tylko jedno popołudnie - bardzo mało czasu! Pojechaliśmy więc do miejscowości, która była nam najbliższa i gdzie zaczyna się ów wyróżniony krajobraz kulturowy -  do wspomnianego Bingen.

Pierwszy z zamków znajduje się tam i nosi nazwę Klopp. Właściwie to rekonstrukcja z XIX wieku, górująca nad miastem. Zresztą wiele z tamtejszych zamków zostało gruntownie przebudowanych lub wyremontowanych w stylu romantyzmu w 19. stuleciu i dzisiaj bardzo ładnie udają średniowiecze.


Na dziedzińcu zamku można obejrzeć m. in. rzymskie kamienie milowe, ale główną atrakcją jest widok na centrum oraz Ren.


Na niewielkiej wyspie widać żółtą wieżę - to tzw. Mysia Wieża (Mäuseturm), związana z podaniem ludowym o myszach, które zjadły złego księcia. Brzmi znajomo? No pewnie, to zapewne stąd przyszła do państwa Piastów, gdzie usłyszał ją Gall Anonim i umieścił w swojej kronice. Pierwszą konstrukcję wznieśli tutaj Rzymianie, ale obecna pochodzi z 1855 roku - pełniła wówczas funkcję pruskiej wieży sygnalizacyjnej.

Po drugiej stronie rzeki (administracyjnie to Hesja, natomiast lewy brzeg Nadrenia-Palatynat) widać rozległe ruiny zamku Ehrenfels z XIII wieku.


Jechaliśmy szosą po "nadreńskiej" stronie, więc lepszy widok mieliśmy na to, co jest po heskiej. Po kilku kilometrach widać tam jakąś miejscowość, bardzo ładnie wyglądającą nad wodą.


Po naszej stronie na skałach znajduje się zamek Rheinstein - parkujemy przy rzece i wspinamy się na górę po kilkuset schodach. Zamek aż do 1975 roku znajdował się w rękach pruskiej rodziny książęcej i nadal jest własnością prywatną z biletami wstępu, więc ograniczamy się tylko do podejścia pod bramę.


Zamek Sooneck otoczony jest drzewami i mało widokowy, robię sobie więc mały spacer po okolicy. To właśnie stamtąd zrobiłem zdjęcie umieszczone jako pierwsze w tym wpisie. Znalazłem też sympatyczną ławeczkę (choć szukałem wieży), skąd można było popatrzeć na Ren.


Następnie siada nam pogoda, zaczyna padać, więc zwiedzanie nie jest już takie ładne. Ale przecież nie zrezygnujemy ;).

Oberwesel to kolejna większa miejscowość. Pełno w niej zabytków, aż chciałoby się ruszyć między wąskie uliczki, lecz czasu na to brak. Nad domami widać zamek Schönburg.


Za rzeką przeciwwagą są surowe ruiny zamku Gutenfels, w dużym stopniu zniszczonego przez Francuzów w 1807 roku.


Dojechaliśmy do Boppard - to mniej więcej 2/3 odcinka wpisanego na listę UNESCO. Na drugim brzegu widać dwa "bliźniacze zamki" - Sterrenberg i Lebenstein. Pierwszy, ten z białą wieżą, pochodzi z XII a drugi z XIII wieku.


Z powodu nieuchronnie upływającego czasu musimy zawrócić. Szkoda, chciałoby się jechać dalej...

W drodze powrotnej zatrzymuję się, aby uwiecznić budynki, które pominąłem jadąc na północ. Np. zamek Katz, zbombardowany przez Napoleona w 1806 roku i odbudowany pod koniec stulecia.


Jednym z najciekawszych jest forteca stojące pośrodku rzeki - Pfalzgrafenstein. Powstała w XIV wieku i z grubsza w tej formie istnieje do dzisiaj.


W Niederheimbach zatrzymuję się z innego powodu - moją uwagę przyciąga duży Pomnik Poległych przy kościele obok drogi.


A z ciekawostek - na całym tym odcinku nie ma ani jednego mostu! Najbliższe są w Mainz oraz w Koblencji - dzieli je prawie 100 kilometrów. Transport zapewniają liczne promy, które jednak nie kursują w nocy. Jak sobie radzą mieszkańcy? Jakoś żyją... Brak mostu wynika z ochrony krajobrazu - jego budowa mogłaby zaburzyć dolinę... co prawda istnieją jakieś plany postawienia takiej konstrukcji, konsultowane m.in. z UNESCO, ale jak na razie nic z nich nie wynikło.


W Bingen, na pożegnanie z Renem, na chwilę wychodzi słońce i oświetla zamek Klopp.


Na dokładniejsze poznanie atrakcji Doliny Środkowego Renu potrzeba kilku dni. Na pewno warto!

------
Inne relacje z Niemiec znajdziesz w tej kategorii.

2 komentarze:

  1. Tej okolicy zupełnie nie kojarzę, ale Ren w pobliżu Rees, Wesel, Emmerich już tak. Uwielbiam tę rzekę. Mogę nawet powiedzieć, że pokochałam ją od pierwszego spojrzenia. Nawet Ren w Bazylei jest urzekający. Myślę, że chciałabym wybrać się teraz jeszcze w jego dolny lub górny bieg, aby porównać co i jak :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłem pokazać coś nowego :) Mnie udało się poznać tylko ten fragment środkowego :)

      Pozdrawiam!

      Usuń