wtorek, 19 stycznia 2016

Warszawa w promocji - Muzeum Narodowe i zapadający zmierzch


Zobaczyć mnie w stolicy Polski to rzadkość... owszem, przejeżdżam czasem przez Warszawę kierując się w różne strony, jednak aby była moim głównym celem? Niee... a jednak - parę dni temu postanowiłem zawitać tam na jednodniówkę. Nie żebym uważał ją za wyjątkowe miasto - według mnie Warszawa jest brzydka. Jednak niedawno w Polskim Busie była promocja na przejazdy, więc uznałem, że warto z niej skorzystać i pojechać ze Śląska za 4 zł ;) 

Minusem takiego wypadu jest ograniczony czas - miałem ledwie 6 godzin między przyjazdem i odjazdem. Mało. W dodatku zapowiadali kiepską pogodę, więc szaleństwo z aparatem można wykluczyć. Zdecydowałem się na wizytę w jakimś muzeum. Niestety, wtorek to często dzień zamknięty. W wielu innych w styczniu spora część kolekcji jest wyłączona. Ostatecznie wybrałem Muzeum Narodowe, tym bardziej, że tego dnia dzień wstęp jest darmowy :) 

Warszawa rzeczywiście przywitała mżawką i chmurami. Dar Stalina widoczny był ledwie w połowie. 
 

Idę Alejami Jerozolimskimi do ronda de Gaulle'a. Sztuczna palma nadaje temu miejscu zupełnie niewarszawski klimat, jakby z innej strefy klimatycznej ;) 
 

Z tyłu dawny budynek KC PZPR. Kiedyś ster państwa mieścił się w tak dużym gmachu, dzisiaj wystarcza mu zwykły dom na Żoliborzu. Dobra zmiana :D. Po sąsiedzku ładny modernistyczny budynek BGK. 
 

Muzeum Narodowe to rozległy, solidny gmach z okresu międzywojennego. 
 
 

Sądziłem, że w środku tygodnia będzie pusto, a tam... tłumy! Mali, średni, duzi, emeryci i renciści, wycieczki szkolne... brrr. Na szczęście nie wszędzie było ciasno. 

Zwiedzanie rozpocząłem od Galerii Faras. W latach 60. XX wieku w miejscowości o tej nazwie leżącej na północy Sudanu polscy archeolodzy odkryli pozostałości wczesnochrześcijańskiej bazyliki, której początki sięgają VII n.e.. Ponieważ teren ten wkrótce miał zostać zalany Jeziorem Nasera rozpoczęto akcję ratunkową - większość znalezionych tam bezcennych malowideł oraz fresków ściągnięto ze ścian i przetransportowano do muzeów w Chartumie i w Warszawie. Muzeum Narodowe posiada dzięki temu największą w Europie kolekcję sztuki nubijskiej. 

Tak wyglądała katedra odkopana przez archeologów. 
 

Świątynia funkcjonowała mniej więcej do XII wieku po czym zaczął się jej powolny upadek. Zapewne przyczyniła się do tego izolacja miejscowej wspólnoty chrześcijańskiej, odciętej z północnej strony przez muzułmanów. Oprócz katedry odkryto w Faras pozostałości po egipskiej świątyni, pałacu królewskim i biskupim, lecz najcenniejsze są właśnie malowidła wykonane na tynku. 
 
 
 

Chyba najsłynniejsze - św. Anna z VII wieku. 
 

Rekonstrukcja apsydy... 
 

...i "oryginał" na makiecie. 
 

Inne przedmioty znalezione w Faras. 
 

Niestety, również w Muzeum Narodowym część wystaw jest nieczynna - cała starożytność i część obrazów :(. Pozostaje mi więc pójść od razu do części średniowiecznej, której większość stanowią gotyckie ołtarze i rzeźby. Niemal wszystkie pochodzą z Ziem Wyzyskanych. Widać tutaj dokładnie jak wyglądała polityka państwa - ogołacanie miejscowych obiektów i zwożenie do Warszawy. Zwłaszcza mocno "wyczyszczono" kościoły Wrocławia - trudno się dziwić, że teraz często wyglądają tak pustawo... 
 
 
 
 

Najdalszym geograficznie ołtarzem jest ten z Hamburga - stał w kościele, który rozebrano na początku XIX wieku, gdyż w luterańskim mieście katolików było za mało, aby utrzymywać dużą świątynię w samym centrum. 
 

Galeria Malarstwa Polskiego to znane obrazy znanych twórców, ale niewątpliwie największe wrażenie robi ten: 
 

Dopiero na żywo można w pełni ocenić ogrom dzieła, a także przyjrzeć się szczegółom, które często uciekają w publikacjach lub w internecie. 
 
 
 

Śląski akcent ;) 
 

Pod obraz przyszła jakaś grupa szkolna, zatem oddalam się oglądając inne prace Matejki. 

 
Temat nadal mógłby być aktualny... 

W kolejnych salach kolejne atrakcje: jest m.in. Siemiradzki i Chełmoński. 
 
 

"Babie Lato" zawsze będzie mi się kojarzyć z komiksem Papcia Chmiela, gdy Tytus wskoczył do obrazu ;) 
 

Najnowszy nabytek MN, a właściwie powrót po kilkudziesięciu latach - "Żydówka z pomarańczami". 
 

Finis Poloniae. 
 

Po wyjściu na dwór jest już prawie 15-ta... na szczęście przestało mżyć i nawet widać szczyt PKiN. 
 

Zjadam na obiad tradycyjne warszawskie cevapcici i zaglądając na zegarek powoli ruszam na spacer Nowym Światem. 
 
 
 

Zapadające ciemności dodają okolicy uroku - wieczór zawsze przykrywa brzydotę dnia. 
 

Stopniowo zapalane są kolejne lampy uliczne. 
 
 
 

Mijam Pałac Niezłomnego... najpierw jest biały, potem nagle zmienia kolor na fioletowy i niebieski. Czyżby ze wstydu? 
 
 
 

Przed Zamkiem Królewskim (de facto pałacem) duża choinka. 
 
 

Zamek ciemny jak ..., natomiast Pałac pod Blachą się świeci jak psu jajca. 
 

Do metra wracam ulicą Senatorską, mijając m.in. Pałac Prymasowski, Teatr Wielki i odbudowany dopiero w III RP Pałac Jabłonowskich. 
 
 
 

Na koniec miłe zaskoczenie - kible na stacji metra są bezpłatne. Jednak można! 

3 komentarze:

  1. I widać się opłacało :) Nawet za 4 zeta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. było to nieco męczące, bo więcej niż w W-wie spędziłem w autobusie ;) ale w lutym planuję powtórkę :)

      Usuń
    2. nie warto - w końcu to brzydkie miasto.

      Usuń