poniedziałek, 28 września 2015

Kopenhaga na wiosennie: pałace, Mała Syrenka i wolne miasto hippisów


Jaka jest pora roku po jesieni? Oczywiście wiosna (zima to ostatnio odpuszcza, poza górami). I tak też wyglądała zmiana pogody w Kopenhadze: po jesiennym, paskudnym czwartku piątek przywitał nas nieśmiałymi przejaśnieniami... potem tych niebieskich stref było coraz więcej, zaczęła się też podnosić temperatura, choć do reszty Europy nadal było daleko. Jedno się tylko nie zmieniło: bardzo silny wiatr! 

Poprzedniego dnia zwiedzanie duńskiej stolicy musieliśmy mocno ograniczyć, dzisiaj jest więc szansa nadrobić. Zaczynamy od Amalienborga - oficjalnej rezydencji królewskiej od 1794 roku. To kompleks czterech rokokowych pałaców rozłożonych wokół konnego pomnika Fryderyka V. 
 

W jednym z pałaców (obecnie remontowanym) mieszka królowa Małgorzata. Inny używany jest przez następcę tronu, kolejny przez jego brata, wreszcie ostatni jako rezydencja dla gości odwiedzających monarchinię. Wszystko po sąsiedzku - sprytne. 
 

czwartek, 24 września 2015

Kopenhaga w jesienniej odsłonie...


Niebieskie niebo. Słońce. Upał. Typowa pogoda z połowy lipca dla większości Europy. 

Ale nie w Danii Anno Domini 2015. 

Poranek na kempingu na przedmieściach Kopenhagi to deszcz, silny wiatr i piździawica. Mam wrażenie, że jest listopad! 
 

Łażenie po mieście w taką aurę jest gwarancją szybkiego przemoczenia. Postanawiamy więc zajrzeć do miejsca, którego nie planowałem: browaru Carlsberga (w końcu pogoda typowo barowa). W dodatku na kempingu można taniej kupić bilet do tamtejszego muzeum. 

piątek, 18 września 2015

Szwedzkie ostatki...


Ostatnie 24 godziny w Szwecji... ledwo człowiek przyjechał, a już musi wracać. Nie cierpię tego! 

Nie czas jednak na rozpaczanie, lecz na kolejne zwiedzanie - po Krainie Żelaza i Stali zatrzymujemy się na chwilę w Örebro, gdzie w centrum stoi solidny zamek otoczony fosą. 
 

Jego wygląd to w dużej mierze zasługa rekonstrukcji z XIX wieku, ale przecież tak czyniono często. Na dziedzińcu niektórym mogą wyrosnąć gigantyczne uszy! 
 

czwartek, 10 września 2015

W krainie żelaza i miedzi: Fu, Falun i Fagersta


Poranek nad jeziorem Siljan jest rześki, wietrzny i pochmurny, ale nie pada. Dobre i to. 

Wokół jeziora rozłożyło się kilka miasteczek - zatrzymujemy się tylko na chwilę w tym o nazwie Mora, gdzie robię kilka zdjęć i już wkrótce wznosimy się wyżej nad niebieską taflę. Ładnie to wygląda. 
 

Tak z innej beczki - dla miłośników długich i skomplikowanych nazw miejscowości ;) 
 

środa, 9 września 2015

Przez szwedzką prowincję nad jezioro Siljan


Czas pożegnać Zatokę Botnicką i Wysokie Wybrzeże - wracamy do głębi kraju. Trasa na dzisiejszy dzień jest dość długa - 550 kilometrów zwykłymi drogami przez szwedzką prowincję. 

Rano pogoda jest jeszcze w miarę niezła, ale im później tym bardziej zaczyna się chmurzyć. Przed nami wiele godzin podobnego krajobrazu - lasy, lasy, lasy, jeziora, jeziora, czasem jakaś niewielka miejscowość. 
 

Niby monotonne, ale potrafi dobrze zresetować mózg - może aż za dobrze ;) 

poniedziałek, 7 września 2015

Sudeckie browary restauracyjne - Branná kontra Jeseník

Krótka przerwa od tematu skandynawskiego ;) 

Podczas ostatniego pobytu w Sudetach Wschodnich miałem okazję odwiedzić dwa małe browary restauracyjne u stóp Jesioników. Pierwszy z nich znajduje się w Brannej (Goldenstein), niewielkim miasteczku na Morawach. To Minipivovar Kolštejn, założony w 2014 roku. Nazwa nawiązuje do dawnej czeskiej nazwy miejscowości, którą zmieniono po II wojnie światowej na obecną - tamta była zbyt mało czeska...

Restauracja przy browarze działa w centrum, tuż obok ratusza - mieści się w budynku, gdzie chyba od zawsze istniał jakiś Gasthaus. Wewnątrz przyjemnie - dwie sale w środku, jedna w takiej większej altanie. Ceny jedzenia do najtańszych nie należą, w dodatku kelnerka myli zamówienia - na droższe, oczywiście. Tylko jedno piwo na barze - 12-ka. Trochę mało :/ Podobno w każdym miesiącu mają jakieś specjalne, ale z  racji końca sierpnia musiało już zejść... Piwo ogólnie bardzo smaczne - koszt 28 koron.

Browar w Brannej
Brann - 12-tka

Drugi browar prawie po sąsiedzku, choć już na czeskim Śląsku - w Jeseniku (Freiwaldau). Jest o trzy lata starszy od poprzedniego - ruszył w 2011. Tutaj już ciut trudniej trafić - mimo, że stosunkowo blisko ścisłego centrum to znajduje się w dość zaniedbanej okolicy, de facto na podwórzu starych zakładów. Z zewnątrz bardzo tam swojsko (akurat jest jakaś mała impreza, pali się ognisko, gra muzyka), w środku już bardziej wypucowane. 

Podwórze przed jesenickim pivovarem
Nie ma tam dań restauracyjnych, ale przekąski do piwa jak najbardziej i tanie - np. utopenec 28 koron. Można było skosztować trzech piw - jakąś lemoniadę (10-tka), 11-tkę i 12-tkę. Wziąłem tą ostatnią - całkiem smaczna. Ceny - do 30 koron. Jest też piwo z regionalnego browaru w Poličce. Oczywiście chętni mogą kupić piwo na wynos, również we własnych naczyniach.

Piwo i... utopenec ;)

Porównując z polskimi browarami restauracyjnymi, gdzie zwykły lager potrafi kosztować 8-10 złotych to można dojść do wniosku, że albo wytworzenie w Republice Czeskiej piwa jest znacznie tańsze niż w RP, albo... polscy restauratorzy zwyczajnie strzygą klientów z kasy, jadąc na popularności niszowego piwa. Osobiście stawiam na to drugie ;).

W pojedynku mini-pivovarów Jesenik prowadzi z Branną 1-0: taniej, bardziej swojsko i z większym wyborem.