poniedziałek, 27 lipca 2015

Szwecja - między jeziorami Wetter a Melar


W tym odcinku będzie dużo o świątyniach, pojawią się zamki oraz najdłuższa na świecie inskrypcja runiczna. A wszystko to pomiędzy dwoma wielkimi jeziorami.

Poranek nad jeziorem Wetter przypomina dwa poprzednie w Szwecji - niebo jest mocno zaciągnięte (choć o 6 rano było jeszcze słońce). Taki mają klimat... :| 

Pakowanie namiotu, śniadanie i jedziemy do pobliskiej Vadsteny - niewielkiego miasta z wielkimi zabytkami. 
 

czwartek, 23 lipca 2015

Szwecja południowa - polowanie na zakupy, Dzieci z Bullerbyn i PN Norra Kvill

Po opuszczeniu Olandii zjeżdżamy do Kalmaru, jednak tym razem nie na zwiedzanie, lecz zakupy. Zrobienie ich w Szwecji często staje się prawdziwą sztuką! Są tu oczywiście hipermarkety, markety i dyskonty, ale najczęściej tak poukrywane, jakby korzystanie z nich było czymś wstydliwym.

Najtrudniej znaleźć rzeczywiście hipermarket - są głównie na dalekich (!) przedmieściach i nie-miejscowy często w ogóle ich nie zauważa... Wyposażone są bardzo dobrze i działają przez 7 dni w tygodniu. Supermarkety i dyskonty są w miastach, lecz z reguły na jakiś osiedlach, otoczone ze wszystkich stron zabudową. Wybór w nich bywa skromny, jak w Biedronkach kilka lat temu... Natomiast w centrach miast to w ogóle ciężko coś kupić, poza drogimi odpowiednikami Żabek... Jestem zdecydowanym przeciwnikiem wciskania blaszanych dyskontów co pół kilometra, lecz zdarzało nam się krążyć pół godziny po mieście i nie znajdowaliśmy niczego, gdzie można zrobić rozsądne zakupy! Ciekawe jak zatem Szwedzi to robią? Jadą raz na tydzień/miesiąc do wielkiego hipermarketu? Czy po każdą pierdołę biegają na osiedle i tak kilka razy w ciągu dnia do różnych sklepów, bo w jednym miejscu ciężko to znaleźć?

W Kalmarze przypadkowo trafiamy przy rondzie na Netto - widać niemiecka sieć rozrasta się także w Skandynawii 😀. W środku szału nie ma - na szczęście mamy tylko kupić coś do jedzenia i picia na najbliższe dwa dni, a nie towary, które chcielibyśmy przywieźć jako "typowe szwedzkie produkty". Cenowo - wiadomo, że to Szwecja, lecz można przeżyć i na pewno jest to lepszy pomysł, niż tachanie całej lodówki z Polski... Przed wejściem częsty obrazek - żebrak/żebraczka, mniej lub bardziej namolny, o karnacji nie pozwalającej wątpić że jego rodzice na pewno nie pochodzili z terenów takich jak Götaland, Svealand czy Norrland (trzy tradycyjne szwedzkie krainy historyczne).

Uzupełniwszy zapasy ruszamy przed siebie - dziś trochę jeżdżenia przed nami. Początkowo posuwamy się wzdłuż wybrzeża, ale morza już nie widać - znika nam na najbliższe dwa dni. Potem odbijamy wgłąb lądu - drogi stają się bardziej monotonne, bo jakieś 80% krajobrazu stanowi las.

środa, 22 lipca 2015

Szwecja południowa - Kalmar i Olandia


Do Kalmaru niedaleko jest z Karlskorny - zwłaszcza, że droga jest tutaj bardzo dobra, choć tylko na krótkim odcinku autostrada. 

Swoją drogą radarów w Szwecji jest chyba więcej niż w Polsce, zdarzało się że we wsi potrafiło ich stać ze pięć, co kilkaset metrów. 
 

Za to policji, poza Sztokholmem, nie widziałem prawie w ogóle. Jeden radiowóz i dwa motory (w tym policjant-motocyklista złapał pirata drogowego ;) ) Podobnie jak ostatnio po Morawach, wjeżdżając do Polski miałem wrażenie znalezienia się w państwie policyjnym. 

Kalmar, stolica Smalandii, słynie przede wszystkim ze swojego zamku, położonego nad morzem. 
 

poniedziałek, 20 lipca 2015

Szwecja południowa - Karlskrona


Kolejny nasz cel to Karlskrona. Ku naszej radości poprawia się pogoda - po drodze, w miasteczku Sölvesborg (to już nie Skania, a region Blekinge) wychodzi słońce, dobrze oświetlające gotycki kościół św. Mikołaja. 
 

Przy kościele stoi pierwszy podczas wyjazdu kamień runiczny. Jest pozbawiony kolorowych poprawek, jak większość tego typu po konserwacji. 
 

czwartek, 16 lipca 2015

Szwecja południowa - Skania


Prom MF Skania powoli płynie ku wybrzeżom Skanii... 

Na statku dominuje język polski. Kierowcy ciężarówek, pracownicy mniej lub bardziej sezonowi, turystów niewiele. 

Budzę się około 4 nad ranem - za oknem jeszcze ciemnawo, mży. Już widzę, co mnie obudziło - statek-widmo! Gdzieś tam w oddali majaczą światła. 
 

Wychodzę na pokład porobić parę zdjęć. 
 

wtorek, 14 lipca 2015

Wzdłuż granicznej Nysy i Odry nad Bałtyk - rozpoczęcie wakacji


Pora rozpocząć wakacyjną przygodę :)

W tym roku dwie wakacyjne zmiany - kierunek i czas. Zamiast na południe, to jedziemy na północ, zamiast w drugiej połowie sierpnia - pod koniec czerwca. No, ale w Skandynawii termin czerwcowo-lipcowy jest wręcz koniecznością, bo w sierpniu zazwyczaj rozpoczyna się tam już jesień. Choć jak przyszłość pokaże, pojawia się ona czasem już znacznie wcześniej ;) .

Wyjazd zaczynamy w sobotę, 27 czerwca, od trochę bliższych okolic, a mianowicie pogranicza polsko-niemieckiego wzdłuż Nysy Łużyckiej i Odry. Przejeżdżamy przez Forst (po łużycku Baršć), miasto pełne starego bruku, nieczynnych linii kolejek zakładowych i dziur w zabudowie miejskiej - to efekt potężnych zniszczeń z 1945 roku.