czwartek, 5 listopada 2015

Śląska złota jesień na Javorovým


Ostatni weekend października... Po szarym, ponurym tygodniu nastała piękna i słoneczna sobota - zupełnie jakby niebo chciało tą ostatnią sobotę przed rządami narodowych socjalistów uczynić wyjątkową ;) 

Pojechaliśmy z tatą i Teresą w Beskid Śląsko-Morawski. Parkujemy w Gutach (Gutty), peryferyjnej dzielnicy Trzyńca. Już z daleka widać kolory jesieni. 
 

W słońcu jest ciepło, jednak w cieniu można sobie przypomnieć, że to jednak październik. Mimo to żałuję, że nie ubrałem krótkich galotek. 
 

Przy drodze stoją zabiedzone i pogryzione konie... 
 
 

Po wejściu w las ścieżka idzie ostro pod górę. 
 

Potem się uspokaja i idziemy żółto-czerwonym korytarzem, którego trochę brakowało na początku miesiąca w Sudetach. 
 
 
 
 

Gutské sedlo, węzeł szlaków, i tam odbijamy na zielony, gdzie przez pewien odcinek prowadzi dość szeroka utwardzona droga. 
 
 

Batman czy szatan? 
 

Przechodzimy przez rezerwat Gutské peklo. W Sylwestra 1978 roku w okolicy wystąpiła anomalia pogodowa - przez kilka godzin temperatura wynosiła ponad 30 stopni. W połączeniu z zanieczyszczeniami z trzynieckich zakładów spowodowała spore straty w drzewostanie. 
 

Po półtorej godzinie wchodzimy na Malý Javorový (946 metrów n.p.m.). Jest tu wieża z nadajnikami, dzięki czemu szczyt jest łatwo rozpoznawalny już z daleka. 
 

Obok stoi dość nieporadny budynek schroniska. Dzisiaj nic w nim nadzwyczajnego, ale to pierwszy obiekt dla turystów wybudowany przez Beskidenverein (BV) w 1895 roku i najprawdopodobniej ogólnie pierwsze schronisko w całych Beskidach Zachodnich. 
 

Schronisko dostało imię arcyksięcia Fryderyka Habsburga (Erzherzog - Friedrich - Schutzhaus am Jaworowy), który często wspomagał BV a w roku otwarcia został księciem cieszyńskim (ostatnim, jak się potem okazało). Szybko stało się bardzo popularne, odwiedził je Masaryk i późniejszy cesarz Karol Habsburg. 
 

Mimo bliskości kolejki gondolowej, zimą wwożącej narciarzy a teraz oddziały stonki, w środku jest całkiem sympatycznie. W starej części kominek, okna pamiętające być może jeszcze początki chaty, sporo reprodukcji pocztówek, zdjęć i dokumentów. 
 
 

Trochę dłużej przykuwa mój wzrok dwujęzyczne zaproszenie na otwarcie kolejki z 1957 roku. W polskiej wersji nazwy miejscowości zostawiono po czesku, co wygląda równie dziwacznie jak często można przeczytać o "Stadt Opole, Kreis Katowice" itp.. 
 

Przy bufecie uwijają się dwie kelnerki z trudem panując nad kolejnymi falami uchodź.... stonkowiczów. Ale gdy jedna grupa zniknie to robi się pusto. 
 

Na barze kilka lanych piw, w tym z małego browaru w Trzyńcu. I świetne jedzenie - prawdziwa, mocna czosnkowa, i smaczne drugie dania. Tata zamówił żeberka i dostał taką porcję! Z chlebem z sosem czosnkowym, ogórami i papryką! 
 

Po napełnieniu brzuchów pora na podziwianie widoków spod schroniska, głównie na Beskid Śląski a także m. in. na Czeski i polski Cieszyn. 
 

Wielka Czantoria. 
 
 
 

Beskid Śląsko-Morawski z Wielkim Jaworowym, a w tle Prašiva. 
 

Javorový vrch na lewo. 
 

Śląski. 
 
 

Coś na horyzoncie - myślałem, że to może Sudety, ale raczej chmury. 
 

Fana :) 
 

Główny szczyt oddalony jest o 1,5 kilometra. 
 

Javorový vrch (Gross Jaworowy, w czasie wojny Ahornberg - 1032 metry). Płaski ze słupkiem triangulacyjnym. 
 

Zdjęcie robi nam czeska rodzina. 
 

Podczas krótkiej rozmowy wyjaśniamy im, że Ślązak to nie zawsze to samo co Polak, a oni rewanżują się pocieszeniem, że po wyborach nie będzie tak źle :D 

Zataczamy koło, aby powoli wrócić do auta. Większość szlaku prowadzi teraz kolorowym lasem. Śląska złota jesień. 
 
 

Gdyby nie kolor liści to bym pomyślał, że jest lato. 
 
 

Spojrzenie na schronisko z oddali. 
 
 

I już z powrotem z Gutów - rano nie było widać wieży, gdyż unosiły się tam jakieś mgły. 
 

Idę jeszcze zobaczyć ewangelicki cmentarz i kościół z 1922 roku. Przed murem Pomnik Poległych. 
 
 

Za cmentarzem nagle wraca życie - dzieciaki mają zawody w puszczaniu latawców :D 
 
 

Na sam koniec, już w Trzyńcu przy sklepie, pojawia się akcent bożonarodzeniowy. Zatem Wesołych Świąt ;) 
 

2 komentarze:

  1. Co tu dużo pisać. Jesienne piękno gór nie ma sobie równych, co widać też doskonale i na Twojej galerii. Fajny i owocny wypad :)

    P.S. Czy tylko mnie się wydaje, że ta wieża na Javorovým wygląda na mało stabilną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nadajnik, wejść na niego chyba nie można... ale ogólnie to raczej tylko złudzenie ;)

      Usuń