czwartek, 27 sierpnia 2015

Park Narodowy Skuleskogen


Jesteśmy w Ångermanland, krainie należącej już do Norrlandu, ''północnego kraju'' Szwecji, choć do jej północnych krańców jest jeszcze bardzo daleko. Tego punktu nie było w pierwotnym planie wizyty u Wikingów - najbardziej skrajnym miejscem miało być Falun. Zagłębiając się w tematykę odnośnie szwedzkich krajobrazów trafiłem jednak na informację o Wysokim Wybrzeżu - Höga kusten i postanowiłem nadłożyć trochę kilometrów. Te "trochę" to ponad 600 ;) 

Wpisane na listę UNESCO Wysokie Wybrzeże to najwyższa na świecie linia brzegowa powstała po ostatnim zlodowaceniu - w niektórych miejscach sięga 300 metrów. Z góry rozciągają się piękne widoki na Zatokę Botnicką, do tego dochodzą inne atrakcje krajoznawcze... a wszystko to pokrywa sosnowo-świerkowy las, są skały, łąki, bagna i jeziorka. Jednym z najlepszych zaś miejsc do poznawania tego terenu jest właśnie Park Narodowy Skuleskogen. 

 

Do punktu startowego - południowego wejścia - dojeżdża się szutrową drogą obok wioseczki Käl. Przy bramie wejściowej infrastruktura w stylu skandynawskim - są toalety (również dla niepełnosprawnych), tablice i darmowe mapy do wzięcia. To ostatnie bardzo nam się przydają, gdyż w internecie nie znalazłem dokładnej mapy tego rejonu. Brak jednak placu zabaw - i co teraz szwedzkie dzieciaki będą tu robić? :D 

Na parkingu stoi kilka samochodów, na szlak też wychodzi przed nami jakieś starsze małżeństwo, ale szybko się rozdzielamy, gdyż możliwości wędrówki jest tutaj wiele. 

Pierwszy widok na morze. 
 

Niebo jest trochę pochmurne, ale przynajmniej nie leje - to byłby dramat przejechać taki kawał i łazić w deszczu... 

Szlaki w parku oznaczone są kolorowymi kropkami. Nie zawsze dobrze czytelnymi. Na rozdrożach - informacje o punktach docelowych z odległością, która podawana jest czasem bardzo na oko. 
 

Początkowo idziemy po drewnianych podestach, potem odbijamy w las i dość prędko schodzimy na plażę, do zatoki Kälsviken
 

Stoi tam rozbity samotny namiot - biwakowanie jest w PN dozwolone w wybranych miejscach, oznaczonych na mapie. Jeśli jednak ktoś nie chce ze sobą tachać własnego domu, to absolutnie nie musi - przy szlakach umieszczone są chatki dla turystów (na naszej trasie mijaliśmy co najmniej pięć lub sześć): solidne, doskonale wyposażone i oczywiście darmowe. 
 
 
 
 

Nie widać zniszczeń, nie widać syfu, nie widać pomazanych ścian w stylu "tu byliśmy i data"... albo tutaj ludzie z Polski nie docierają, albo tylko ten rodzaj mieszkańców RP który nie ma we krwi wandalizmu, nawet tego turystycznego. 

Maszerujemy wzdłuż wybrzeża, ale lasem - mijając kładki nad niewielkimi strumieniami. 
 

Przy zatoce Näskebodarna jest fragment terenu wykrojony z granic PN, gdyż stoi tam kilkanaście prywatnych domków letniskowych, zaparkowane są też motorówki. 
 

Między drzewami można czasem zobaczyć pozostałości po ludziach z epoki brązu - głównie kurhany z 1500-500 roku p.n.e.. 
 

Ze stałego lądu wchodzimy na wyspę Tärnättholmarna - tak naprawdę są to dwie byłe wyspy, gdyż morze utworzyło groble i można na nie wejść suchą nogą. 
 

Tutaj też mijamy kilka domków - przy jednym krząta się kilka osób z rozpalonym ogniskiem, do innego doprowadzono nawet wodę do kuchni! 
 
 

Szlak kończy się przy skale na drugiej, mniejszej wyspie. Oczywiście i tam nie mogło zabraknąć chatki. 
 
 
 

Robimy krótką przerwę, gdy pojawia się Niemiec z Berlina i pyta się, czy może zająć pryczę. Jest dopiero godzina 13-ta, więc trochę wcześnie na przygotowywanie sobie noclegu, lecz on zapewne zostawi plecak i na luzie pójdzie zwiedzać okolicę. 

Podczas powrotu na kontynent pojawia się słońce :) 
 

W pewnym momencie szlak zaczyna prowadzić zwaliskiem skalnym, wypełniającym kilkumetrową szczelinę. To już typowe górskie wdrapywanie się po kamieniach. 
 

A z końca rumowiska zaczynają się pierwsze widoki... 
 
 

Idziemy ścieżką wzdłuż skalistego urwiska - tytułowego Wysokiego Wybrzeża, choć to dopiero pierwsze jego "piętro". Stojąc wśród rzadkich drzew i poruszanych wiatrem traw można podziwiać wspaniałą panoramę Zatoki Botnickiej. 
 
 
 

Pod nami wyspa, no - wyspy - Tärnättholmarna, na których byliśmy niedawno. 
 

Podchodzimy jeszcze trochę wyżej do słodkowodnego jeziorka Tärnättvatten - położone jest na wysokości 172 metrów. Obok - a jakże - chatka dla turystów. 
 

Słońce w pełni, chmury zniknęły, ale termometr wskazuje około 15-tu stopni. Mimo to jest ciepło. Przed nami jednak największe atrakcje - najpierw szczelina skalna Slåttdalsskrevan. Jej sylwetka jest nawet umieszczona na logo PN. 
 

Tysiące lat temu skała w tym miejscu pękła, tworząc prawdziwy wąwóz długi na 200, wysoki na 40 i szeroki na 7 metrów. Człowiek będąc w środku czuje się malutki. 
 

Przy wyjściu z drugiej strony szczeliny jest odbicie na najwyższy punkt widokowy, wyższe "piętro" Wysokiego Wybrzeża - stąd jeszcze lepiej widać całe okoliczne morze z dziesiątkami mniejszych i większych wysepek. Czasami między nimi przepłynie biała żaglówka. A gdzieś za horyzontem czai się Finlandia... 
 
 
 
 

Miejsce cieszy się popularnością, bo wiele osób zostawia swoje auto na parkingu i pędzi bezpośrednio tutaj. Na szczęście można odpowiednio wykadrować zdjęcia ;) 
 

Planowałem przejść jeszcze jednym widokowym odcinkiem, lecz przegapiliśmy rozwidlenie, został więc szlak po podestach wzdłuż zielonych łąk. 
 

Wyglądały niewinnie, lecz okazały się mokradłami ;) Wejście tylko dla miłośników błota. 
 

W tej części parku licznie występują też rozległe gołoborza. 
 

Korzeniowa ścieżka ;) 
 

Widok na morze z tego samego miejsca co rano robi zupełnie inne wrażenie - jednak co słoneczko, to słoneczko. 
 

Na parkingu stoi znacznie więcej aut niż rano - to pewnie ci wszyscy którzy pędzili prosto do szczeliny. W sumie lepiej pójść tylko tam, niż nie zobaczyć nic. 

Usatysfakcjonowani trasą (i pogodą!) wracamy na kemping, zatrzymując się jeszcze na chwilę w wiosce Docksta, najbliższym centrum cywilizacji na okolicę. 
 
 
 

4 komentarze:

  1. Niesamowite miejsce. Aż trudno uwierzyć, że kurcze gdzie indziej można takie miejsca utworzyć, by nawet w P N znaleźć schronienie nad głową.
    Pozdrawiam 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. inna kultura. Podejrzewam, niestety, że w Polsce taki domek długo by nie postał w takim stanie

      Usuń
  2. Nooo...teraz to jestem skrajnie usatysfakcjonowany :) Dużo świetnych zdjęć, piękna pogoda i miłe oczom krajobrazy. Park Skuleskogen prezentuje się rewelacyjnie. Te domki dla turystów, to na prawdę miłe urozmaicenie dla odwiedzających te tereny. Co prawda widywałem już podobne w Czechach, ale tam nieraz docierają hordy z "dzikiego kraju na północy" i wiadomo, jak to wygląda.

    P.S. Płaciliście coś w ogóle za wstęp na teren Parku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, oczywiście wstęp jest bezpłatny :) Nie wiem czy gdzieś w Skandynawii i Finlandii trzeba płacić za wejście do PN. Na tym można nieco oszczędzić :)

      Usuń