poniedziałek, 27 lipca 2015

Szwecja - między jeziorami Wetter a Melar


W tym odcinku będzie dużo o świątyniach, pojawią się zamki oraz najdłuższa na świecie inskrypcja runiczna. A wszystko to pomiędzy dwoma wielkimi jeziorami.

Poranek nad jeziorem Wetter przypomina dwa poprzednie w Szwecji - niebo jest mocno zaciągnięte (choć o 6 rano było jeszcze słońce). Taki mają klimat... :| 

Pakowanie namiotu, śniadanie i jedziemy do pobliskiej Vadsteny - niewielkiego miasta z wielkimi zabytkami. 
 

Najbardziej okazały jest zamek z XVI-XVII wieku - otoczony fosą połączoną kanałem z jeziorem. 
 

Renesansowy wygląd uzyskał dzięki przebudowie z inicjatywy Jana III Wazy. 
 
 

Niedaleko zamku mała przystań i samo zachmurzone jezioro... 
 

Drugim ważnym zabytkiem jest kompleks dawnego klasztoru z XIV wieku, wybudowanego z inicjatywy i według wskazówek św. Brygidy. Klasztor funkcjonował tylko nieco ponad wiek, a po reformacji kraju poszczególne budynki zaczęły pełnić inne funkcje. Większość uległa zniszczenia i pozostały po nich jedynie zarysy fundamentów. Przetrwały nieliczne, m.in. dawny refektarz. 
 

Były kościół klasztorny jest dzisiaj świątynią parafialną Kościoła Szwecji. 
 

Spowite ciemnością wnętrza kryją cenne pamiątki z przeszłości - np. turyści chętnie oglądają rzeźbę z XV wieku pt "Ekstaza św. Brygidy" z urwanymi rękami. 
 

Czy to rzeczywiście mina ekstazy to można dyskutować... 

Sama inicjatorka klasztoru zmarła w Rzymie i spoczywa tutaj w ozdobnym relikwiarzu (mimo, że ewangelicy nie uznają kultu świętych). 
 

Oprócz niej w kościele pochowano dwie szwedzkich królowych. 
 

Na zewnątrz, przy drzwiach wejściowych - kamień runiczny z około 1000 roku, wzniesiony ku pamięci ojca o imieniu Áskell. 
 

Z młodszych zabytków - w Vadstenie jest też stacja kolejki wąskotorowej z niewielkim skansenem. Małe pociągi nadal kursują do Fagelsty. 
 
 

Okolice Vadsteny bogate są w różne ciekawe obiekty, o których często nie wspominają przewodniki. W wiosce Nässja znajduje się kamienny krąg, "wielka łódź", mniejsza wersja tej z Ales Stenar. Podobnie jak w tamtym przypadku - nie wiadomo w jakim celu powstał: czy grobowiec, czy miejsce kultu czy jeszcze coś innego? 
 

Alvastrze ruiny klasztoru cysterskiego z XII wieku. 
 

Częściowo zachowała się nawa kościoła, natomiast budynki klasztorne już tylko reliktowo. 
 

Heda - kościół (zachowany) z XII wieku, później rozbudowywany w kolejnych wiekach. Ślady konstrukcji średniowiecznej są dobrze widoczne z zewnątrz i wewnątrz. 
 
 

W ściany zewnętrzne wmurowano dwa kamienie runiczne; a wokół nich można obejrzeć rezultaty szwedzkiego hobby narodowego - grabienia żwirowych alejek ;) 
 

Kilka kilometrów dalej, w Rök, też jest kościół, ale to nie on przyciąga turystów - a ogromny kamień runiczny. 
 

To jeden z najważniejszych i najciekawszych z tych, które przetrwały do naszych czasów - inskrypcja w runach jest najdłuższa na świecie. Powstała w IX wieku i mimo jej odczytania nie do końca wiadomo, co autor miał na myśli. 
 

Ku pamięci Vœmoða stoją te runy. A pisał Varinn, ojciec, dla zmarłego syna. Powiedzmy dla pamięci ludu, jakie były dwa łupy wojenne, które dwunastokrotnie wzięto w łup, obydwa razem na różnych mężach. Po wtóre mówimy, kto przed dziesięciu laty uległ losowi w wodzie przybrzeżnej wśród Ostrogotów i zmarł wśród nich z własnej winy. Wiódł Teodoryk ów dzielny, wódz wikingów, nad brzegiem Morza Śródziemnego. Siedzi teraz gotów na swym gockim koniu, z tarczą przypiętą, najprzedniejszy wśród Merowingów. Po dwunaste mówimy, gdzie koń Gunn widzi pożywienie na polu bitewnym, gdzie dwakroć dziewięciu królów leży. Po trzynaste mówimy, których to dwudziestu królów siedziało na Zelandii cztery zimy, o czterech imionach, pochodzących od czterech braci. Pięciu Valków, synów Raðulfa, pięciu Hraiðulfów, synów Ragulfa, pięciu Haislów, synów Haruða, pięciu Gunnmundów, synów Biarna. Teraz ze wszystkim opowiadam wspomnienia. Ktoś (...) Mówimy dla pamięci ludu, kto z rodu Ingvalda został odkupiony poprzez ofiarę żony. Mówimy dla pamięci ludu, któremu wojownikowi narodził się potomek. Jest to Vilen. Potrafił zmiażdżyć olbrzyma. Jest to Vilen. Powiedzmy dla pamięci ludu: Tor. Sibbi z Vi spłodził dziewięćdziesięcioletni 

Tekst jest niejasny, niezrozumiałe nawiązania do wydarzeń sprzed kilku wieków... kolejna tajemnica Wikingów, która być może nigdy nie zostanie rozwiązana. 

To, że kamień jest ważny, świadczy fakt, że na takie zadupie przywieziono cały autokar obywateli (?) Norwegii o azjatyckich rysach. Stał też wóz na czeskich blachach, pierwszy jaki widziałem w Szwecji z tego kraju. 

Jak widać dzień upływa pod znakiem świątyń, więc zaglądamy do miejscowości Vreta, położonej już dalej, przy autostradzie na Sztokholm. Nareszcie wyszło słońce, więc podziwiamy najstarszy klasztor w państwie w zupełnie innych warunkach. 
 
 

Podobnie jak we wcześniejszych przypadkach - z zabudowań klasztornych zostało niewiele. 
 

Spod klasztoru można dojrzeć jezioro Roxen oraz położone za nim przemysłowe Linköping. 
 

Pogoda zmienną jest, więc na autobanie znowu pojawiają się chmury i dopada nas straszna ulewa. 
 

Widoczność spada prawie do zera, ale chmura szybko się kończy i ponownie wychodzi słońce. Akurat wtedy zjeżdżamy na boczne drogi, pełne lasów, łąk, pól i nielicznych domków. 


Zdarzają się tez klimatyczne przystanki :) 
 

Na koniec dzisiejszego, bogatego w zabytki dnia, zostawiliśmy sobie zamek Gripsholm, położony w miasteczku Mariefred
 

W zamku urodził się Zygmunt Waza, późniejszy król Polski i Szwecji. Są też tutaj podobno jakieś przedmioty zrabowane przez Szwedów w czasie Potopu. Podobno, bo bramy zamyka się już o godzinie 16-tej i nie można wejść nawet na dziedziniec :( 
 
 

Przed zamkiem - dwa okazałe kamienie runiczne. 
 

Motyw węża często występuje na takich kamieniach... Większość stworzona została przez chrześcijan, o czym świadczą nawiązania do jednego Boga. Nowa religia nie oznaczała jednak porzucenia starych nawyków - na tym kamieniu wspominani są śmiałkowie, którzy udali się "po złoto" do Serklandii, czyli na Bliski Wschód (kraj Saracenów) i tam polegli. Jak widać ten rejon od zawsze przyciągał rozmaitych awanturników. 
 

Mariefred, rozłożone nad jeziorem Melar (można tutaj przypłynąć ze Sztokholmu, a więc i z Bałtyku - w czasach Wikingów jezioro było jeszcze zatoką morską), to ładne i spokojne miasteczko... 
 

...jakich w Szwecji wiele. Czytałem przed wyjazdem, że jest ono baaardzo atrakcyjne widokowo, lecz moim zdaniem nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym od innych w takich lokalizacjach. 
 
 

Jak w Vadstenie tak i tu jest mały skansen wąskotorowy... 
 

...i obita drewnem stacja kolejowa. 
 

Do Sztokholmu już niedaleko, zwłaszcza, że jedziemy autostradą (w europejskim tego słowa znaczeniu). Meldujemy się tam na kempingu podmiejskim, który jest dobrą bazą wypadową do stolicy. Ale o niej już w następnym odcinku... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz