wtorek, 23 czerwca 2015

Morawy Środkowe - długi weekend z zabytkami. Część druga: zamek Pernštejn i nie tylko


Po jednodniowym zwiedzaniu miasta Boskovice w kolejne dwa dni ponownie wracamy do objazdówki po zabytkach Środkowych Moraw.

W sobotę na dzień dobry Rájec-Jestřebí (Raitz-Jestreb) i pałac z różnymi odcieniami dachu. 


Kiedyś już przejeżdżałem przez tą miejscowość, ale o pałacu nie wiedziałem, więc i tutaj nie zajrzałem ;) 

Nie zagłębiamy się jednak w dłuższe zwiedzaniu, bo dosłownie o kilka kilometrów dalej jest Černá Hora (Schwarzenberg), znana wszystkim degustatorom czeskich piw. Tutejszy browar z 1298 roku jest jednym z najstarszych w Republice Czeskiej. 
 

Liczyłem na jakiś firmowy sklep i rzeczywiście był, tyle, że zamknięty! W sobotę działał od 7 do 10... na szczęście kawałek dalej jest kolejny - "nocny", czyli też weekendowy ;) Robię małe zapasy, choć asortyment taki jak w każdym sklepie z większym wyborem piw, nie ma nic specjalnego dostępnego tylko tutaj. 

 

Za Černá Horą trafiamy na objazd jakimiś piątorzędnymi drogami, ale dzięki temu mijamy też wieżę widokową :) 
 

Czesi ostro stawiają takie wieże (ta ma rok), w samym Boskovicku jest ich chyba z kilkanaście, większość tego typu. Widok może nie rewelacyjny, choć podobno przy dobrej pogodzie można dojrzeć Jesioniki. 
 

Położone między wzgórzami miasteczko Lomnice (Lomnitz) ma nieproporcjonalnie dużo zabytków w stosunku do liczby mieszkańców. 
 

Oprócz barokowego kościoła, kolumny morowej i przykościelnej zabudowy, jest też pałac... 
 

...i dzielnica żydowska z synagogą. 
 

Ta jednak, w przeciwieństwie do Boskovic, w środku nie posiada żadnych malowideł. Naprzeciwko synagogi niszczeje dawna żydowska szkoła z końca XVIII wieku. 
 

Jest też w Lomnicach kirkut, ale nie trafiam tam, bo miejscowa baba pokierowała mnie w zupełnie inne miejsce :| 

Żar leje się z nieba, więc postanawiamy na chwilę się gdzieś zatrzymać, aby posiedzieć w cieniu. W Tišnovie (Tischnowitz)dzielnie olewamy liczne zabytki i siadamy w restauracji na rogu, gdzie spożywamy czosnkową. Ale i tam duch historii nie da odpocząć od siebie - w piwnicy knajpy znajduje się żydowska mykwa :D 
 

Kawałek za Tišnovem stoi cysterski klasztor z XIII wieku - Porta Coeli
 

Po upadku komunizmu wróciły tu mniszki (bodajże ze trzy) i jest to jedyny żeński klasztor cysterski w Rep. Czeskiej. Najbardziej rzuca się w oczy okazały gotycki portal wejściowy w stylu francuskim. 
 

Akurat trwają ślubne harce, więc nie zabawiamy tam długo, bo czeka już na nas danie główne - zamek Pernštejn (Pernstein)
 

Jest niezwykle cenny, gdyż z zewnątrz zachował się niemal w oryginalnym średniowieczno-renesansowym stanie. Kolejni właściciele zazwyczaj nie zdążyli albo nie mieli pieniędzy na planowane przebudowy historyczno-romantyczne. 
 

Sporo widziałem już w życiu zamków, ten mnie autentycznie zachwycił :) Bardzo fotogeniczna jest tzw. Wieża Czterech Pór Roku (od czterech pseudo-kaplic znajdujących się na górze), połączona z jądrem zamku najstarszym w kraju drewnianym mostem z XVI wieku. 
 

Wieża była kiedyś wyższa - miała jeszcze jedno drewniane piętro, które łączył z resztą drugi mostek. Spłonęło to jednak w 1645, kiedy zamek oblegali Szwedzi i już nie odbudowano. To w sumie największa różnica w zewnętrznym wyglądzie w porównaniu do tego sprzed XVII wieku. 

 

Zwiedzanie możliwe jest oczywiście tylko z przewodnikiem i bez zdjęć (poza wieżą). Na szczęście tym razem młoda i urodziwa przewodniczka była bardziej kumata niż ta z Bouzova. 

Wnętrza są raczej skromne, jedynie gdzieniegdzie do gotycko-renesansowych elementów dodano coś barokowego. 
 
 
 

Najciekawszy jest wspomniany mostek... 
 

...oraz graffiti z XVI wieku. 
 

Biblioteka zamkowa ewidentnie pochodzi już z innej epoki. 
 

Nurtowało mnie jednak pytanie co z pomieszczeniami mieszkalnymi ostatnich właścicieli - do 1945 roku była nimi rodzina Mittrowsky - zniemczona morawsko-czeska szlachta. Przecież nie mogli oni w XX wieku żyć w gotyckich pomieszczeniach, gdzie zapewne piździało jak cholera, a ich jedyną rozrywką nie było podziwianie gobelinów i starych obrazów. Pani przewodnik potwierdziła, że owszem, nowsze pokoje też się zachowały, ale można je zwiedzać jedynie w pewnych okresach wakacyjnych. 

Ze ścieżki dydaktycznej wiodącej po okolicznych wzgórzach można przyjrzeć się zamkowi niemal w całości. 
 

Po drodze przekraczamy dwa mostki: drewniany... 
 

...i kamienny. 
 

Brukowana droga w miejscowości Vír (Wühr) tak mnie zaintrygowała, że skręciłem w złą stronę i w efekcie zrobiliśmy kółko. Ponieważ było dość późno, więc konieczna okazała się korekta planów. Jedziemy zatem już w kierunku Boskovic, gdzie wKunštácie (Kunstadt) nad miastem dumnie pręży się renesansowy pałac. 
 

Otacza go kompleks budynków gospodarczych (z browarem łącznie - dziś domem mieszkalnym) i stawów. 
 

Tu z kolei ostatnimi właścicielami przed konfiskatą były siostry z jakiegoś zakonu. No i szok - nie wystąpiły z wnioskiem o odzyskanie majątku ani nawet o odszkodowanie! Jak one teraz żyją? 

Svitávce (Zwittawka) oglądamy jeszcze urząd gminy - dawną willę bogatej żydowskiej rodziny Löw-Beer z Boskovic. 
 

W niedzielę znowu pałace... najpierw Lysice (Lissitz): kremowo-biały barokowy obiekt. 
 
Najładniejsze jednak są ogrody - w czerwcu jeszcze dostępne do samodzielnego zwiedzania, w wakacje już tylko z przewodnikiem (za odpowiednio wyższą cenę). 



Piękna kolumnada przyczepiona do pałacu. 
 
 

W pozostałej części ogrodów kryją się różne murki, schody, rzeźby, wiaty, sypiące się niemieckie napisy i róże, które pachną w końcu jak róże, a nie prawie bezzapachowe, jak większość dzisiejszych odmian! 
 
 
 
 

Na sam koniec morawskiej części wypadu miasto Letovice (Lettowitz). Nie mogło zabraknąć i tutaj pałacu, górującego nad miejscowością. 
 

Styl empirowy nadała mu węgierska rodzina Kálnoky w XIX wieku. Im udało się odzyskać zrujnowaną siedzibę rodową pod koniec ubiegłego stulecia, ale koszty remontu były tak wielkie, że w 2004 sprzedali ją mieszkańcowi Boskovic za nieco ponad 300 tysięcy złotych (2 miliony koron). Ciekawe ile nowy właściciel włożył już w prace remontowe, bo pałac pięknieje z każdym rokiem? Skupuje również elementy dawnego wyposażenia, zatem potomkowie miejscowych szabrowników mają okazje legalnie odsprzedać coś, co kiedyś było w komnatach ;) 

Dziś odbywa się tutaj targ staroci. 
 

Wokół pałacu sporo zdewastowanych budynków gospodarczych - ich na razie nikt nie odnawia. 
 

Poniżej pałacu, w mieście, są dwa obiekty religijne: klasztor bonifratrów z barokową apteką (można ją oglądać tylko kilka dni w roku)... 
 

...i gotycki kościół św. Prokopa, z którego dobrze widać okolicę. 
 
 

Wkrótce miniemy granicę morawsko-czeską, ale to już będzie w kolejnym odcinku ;) 

3 komentarze:

  1. Ładne zdjęcia, fajny pomysł na długi weekend... w ogóle Czechy (i Morawy ;) ) nie są zbyt znaną destynacją (oprócz gór i Pragi). Ale tym bardziej warto!

    OdpowiedzUsuń
  2. Znów ciekawie i malowniczo. Danie główne ( Pernštejn) można skwitować krótkim- výborné! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pernstejn robi mocne wrażenie, nawet dla kogoś, kto już widział sporo zamków w życiu :)

      Usuń